-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński4
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać8
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2010-07-01
2021-08-08
2021-06-29
2021-02-05
2021-04-18
2009-02-01
2019-01-09
2011
2011
2011
2015-08-10
2015-04-19
2015-01-10
Trzynastoletnia Kendra oraz jej o dwa lata młodszy brat Seth na dwa i pół tygodnia trafiają pod opiekę dziadka, którego właściwie nie znają. Wszystko wskazuje na to, że spędzą ten czas w miejscu na końcu świata, niewiarygodnie się nudząc ze zdziwaczałym staruszkiem oraz jego pomocnikiem i gosposią. Im dłużej rodzeństwo przebywa jednak w domu dziadka i im częściej niesforny acz sprytny Seth zaczyna łamać zakazy, tym więcej tajemnic oraz dziwnych rzeczy odkrywają. Z czasem nadejdzie kulminacyjny moment, kiedy w końcu dziadek powie im prawdę… a przynajmniej jej część. Tak, to zdecydowanie będzie przygoda ich życia! Tylko czy poradzą sobie z tym, co się wydarzy? Czy rozsądnej i przestrzegającej zasad Kendrze uda się ustrzec brata i siebie samą przed wszystkimi błędami? A jeżeli nie, to jakie czekają ich konsekwencje?
'Baśniobór' to druga powieść Brandona Mulla, którą miałam okazję przeczytać, a także kolejna urządzona przez niego uczta dla wyobraźni. Po raz drugi zachwyciłam się ukazaną w książce rzeczywistością, mnogością magicznych stworzeń i praw nimi rządzących oraz różnorodnością przeciwności, które bohaterowie spotykają na swojej drodze. Jestem pewna, że sięgnę jeszcze po niejedną książkę napisaną przez Brandona Mulla i będę się przy niej doskonale bawić. Jego styl i pomysłowość przemawiają do mnie, a nieokiełznana fantazja wyróżnia go spośród innych autorów książek fantasy dla młodzieży (i nie tylko).
Bohaterowie występujący w powieści są bardzo różnorodni. Jedni wzbudzają sympatię, inni obrzydzenie. Części kibicujemy, a niektórzy irytują swoim zachowaniem. Nie można się także z nimi nudzić, bo potrafią zaskoczyć! Niektóre motywy może i są znane, może i nawiązują do innych (zresztą Brandon Mull przyznaje się, że są to zabiegi celowe). Zdarza się, że dość szybko można domyślić się rozwiązania niektórych wątków. Jednak autorowi nie brakuje oryginalności oraz lekkości pióra i nie pozwala czytelnikowi na znużenie, dzięki czemu nic nie odbiera radości z poznawania przygód dwójki młodych bohaterów.
Kiedy już raz wejdzie się do Baśnioboru to chce się więcej i więcej. Razem z bohaterami pragnie się odkrywać jego sekrety, chociaż osobiście nie chciałabym się znaleźć na ich miejscu. Bo o ile byłabym zachwycona podziwiając wróżki, o tyle napotkanie na swojej drodze sprytnej i niebezpiecznej wiedźmy nie należy do moich marzeń.
Chociaż książka przeznaczona jest dla młodszej grupy wiekowej, to myślę, że jest to jedna z tych powieści, która spodoba się wielu pokoleniom. Może nie jest to pozycja dla każdego, ale jeżeli już ktoś wciągnie się w jej świat, to nie będzie żałował spędzonego z nią czasu.
Zastanawia mnie tylko kilka (moim zdaniem) dość drastycznych scen w tej książce przeznaczonej dla młodych czytelników, ale może to po prostu moja wybujała wyobraźnia mi to podpowiada. A może w tym właśnie tkwi sekret autora, którego książki mogą podobać się czytelnikom w każdym wieku? Przecież tradycyjne baśnie także są mroczne i niepokojące, a jednak rzesza ludzi (w tym ja!) je uwielbia.
„Baśniobór
NIKT, KTO TU WCHODZI,
NIE WYJDZIE
NIEZMIENIONY
NIEUPRAWNIONYM WSTĘP
WZBRONIONY POD KARĄ
OBRÓCENIA W KAMIEŃ”*.
Dokładnie tak autor postanowił rozpocząć swoją powieść. Czy miał rację? Aby się o tym przekonać, koniecznie trzeba sięgnąć po jego książkę. A może lepiej nie… Bo czy warto ryzykować przemianę w kamień? Ja podjęłam wyzwanie i nie żałuję!
*Mull B.: Baśniobór. Warszawa 2012, s. 7.
Więcej moich opinii znajdziesz na: http://oczarowanaksiazkami.blogspot.com/
Trzynastoletnia Kendra oraz jej o dwa lata młodszy brat Seth na dwa i pół tygodnia trafiają pod opiekę dziadka, którego właściwie nie znają. Wszystko wskazuje na to, że spędzą ten czas w miejscu na końcu świata, niewiarygodnie się nudząc ze zdziwaczałym staruszkiem oraz jego pomocnikiem i gosposią. Im dłużej rodzeństwo przebywa jednak w domu dziadka i im częściej niesforny...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-08-02
2015-12-21
2010
2010
2010
2010
2010
Po „Zimowe zaręczyny” sięgnęłam z czystej ciekawości: miałam ochotę na coś lekkiego, romantycznego oraz niezobowiązującego z nutką fantasy w tle – a patrząc na opis, okładkę i tytuł spodziewałam się właśnie takiej pozycji.
Po kilku stronach stwierdziłam, że bardzo się myliłam. Po kilkunastu zastanawiałam się, w jakim kierunku to wszystko zmierza. Po kilkudziesięciu zaczęłam się wciągać w świat wykreowany przez autorkę i przepadłam bez reszty.
Przyznaję, początek jest specyficzny i wprowadza tak dużo nowości, że można się chwilowo tym wszystkim zagubić, przez co ciężko się wdrożyć. Zapewniam jednak, że warto przez niego przebrnąć, bo to w moim odczuciu jedyna słabsza strona tej książki, a w pewnym momencie wpada się w rytm i nie można się już od oderwać od przewracania kolejnych stron...
Ta powieść jest po prostu świetna! Uważam, że to jedna z najlepszych Young Adult fantasy jakie miałam okazję przeczytać od dłuższego czasu. „Zimowe zaręczyny” są naprawdę warte uwagi: specyficzne, a zarazem charakterystyczne, przez co niezmiernie wciągające. Wbrew temu, czego się na początku spodziewałam, nie jest to kolejna romantyczna historia z elementami fantasy – już same okoliczności zaręczyn są zupełnie inne, niż się na pierwszy rzut oka wydaje. To rozbudowana i wielopłaszczyznowa historia osadzona w świecie inspirowanym steampunkiem, ale też nie ograniczającym się do niego.
Do najmocniejszych stron powieści należą zdecydowanie kreacja postaci oraz wspomniany świat przedstawiony. Bohaterowie są tak charakterystyczni, a ich opisy tak barwne, że po zapoznaniu się z nimi od razu zapadają w pamięć. Autorka pisze bardzo obrazowo, przerysowując ich cechy i zachowania, a zabieg ten bardzo oddziałuje na wyobraźnię. Co interesujące, większość postaci nie jest jednoznaczna, przez co nawet do tych, które wydają się być negatywne, czytelnik czuje sympatię. I najważniejsze – każda ma swój charakter, w dodatku wyrazisty, co nie zdarza się często.
O świecie stworzonym przez autorkę mogę powiedzieć tylko tyle, że zdecydowanie trzeba go poznać! Jest tak rozbudowany i intrygujący, że po prostu nie można przejść obok niego obojętnie. Christelle Dabos posiada ogromną wyobraźnię i zapewniam, że potrafi z niej korzystać. Podoba mi się to, że często jednozdaniowe aluzje czy podteksty potrafią wyrazić więcej niż tysiąc słów. Dzięki temu, że nie wszystko jest od razu podane na tacy, fantazja czytelnika zaczyna działać, a emocje buzować.
Serdecznie polecam Wam tę pozycję, mnie całkowicie pochłonęła i oczarowała!
Po „Zimowe zaręczyny” sięgnęłam z czystej ciekawości: miałam ochotę na coś lekkiego, romantycznego oraz niezobowiązującego z nutką fantasy w tle – a patrząc na opis, okładkę i tytuł spodziewałam się właśnie takiej pozycji.
więcej Pokaż mimo toPo kilku stronach stwierdziłam, że bardzo się myliłam. Po kilkunastu zastanawiałam się, w jakim kierunku to wszystko zmierza. Po kilkudziesięciu...