Powrót „Podpalaczki” – książki Stephena Kinga, które stały się podstawą słynnych filmów i seriali

Marcin Waincetel Marcin Waincetel
21.05.2022

Stephen King pozostaje królem grozy. I to nie tylko w wymiarze literackim. Bo przecież twórca „Lśnienia”, „Bastionu” czy „Zielonej mili” niemal od początku inspiruje filmowców, którzy realizują coraz to nowe ekranizacje książek amerykańskiego pisarza. Premiera kinowej „Podpalaczki”, a równocześnie polska reedycja powieści, stanowi dobry pretekst, aby przyjrzeć się słynnym filmom i serialom zrealizowanym na bazie prozy Kinga. Warto sprawdzić, które książki mogą stać się również podstawą kinowych produkcji.

Powrót „Podpalaczki” – książki Stephena Kinga, które stały się podstawą słynnych filmów i seriali

Stephen King – władca masowej wyobraźni

Setki milionów sprzedanych egzemplarzy sprawiają, że Stephen King to obecnie jeden z najbardziej popularnych pisarzy na świecie. Na dorobek mistrza składa się ponad 70 książek i 200 opowiadań, z których najbardziej znane to „Carrie”, „Lśnienie”, „Misery” czy bestsellerowy cykl „Mroczna Wieża”. Niektóre ze swoich powieści napisał pod pseudonimem Richard Bachman, inne zrealizował w duetach. Niezwykle udana jest współpraca z Richardem Chizmarem, która zaowocowała horrorami z cyklu „Pudełko z guzikami Gwendy”. W ślady ojca poszli też synowie mistrza – Owen King, znany za sprawą książki „Śpiące królewny”, napisanej zresztą ze słynnym ojcem, jak również Joe Hill, autor „Pudełka w kształcie serca” czy „Czarnego telefonu”. I choć w tym roku Stephen King skończy 75 lat, to od lat niepodzielnie panuje jako władca masowej wyobraźni. Najlepszym dowodem są na to coraz nowe filmy i seriale, które powstają na bazie dzieł amerykańskiego klasyka. „Podpalaczka” jest jedną z najnowszych prób filmowców z Hollywood. Oczywiście, jak nietrudno się domyślić, próbą bynajmniej nie jedyną.

„Podpalaczka” – diabelska moc, czyli powrót klasyki

Charlie McGee jest dzieckiem wyjątkowym, obdarzonym nadludzkim darem: zdolnością pirokinezy. Innymi słowy młodociana bohaterka potrafi siłą woli rozniecić ogień. „Podpalaczka”, jedna z pierwszych książek Stephena Kinga, to emocjonująca historia niezwykłej rodziny, która musi walczyć o swoją przyszłość – życie i bezpieczeństwo. Prowadzone w sekrecie eksperymenty rządowe, nadnaturalna walka, nieoczywista groza, więzy krwi i ścieżki przeznaczenia. Amerykański pisarz potrafi zadbać o wyjątkowy nastrój swoich opowieści, który często staje się podstawą ekranizacji. Nic dziwnego, że już w 1984 roku, a więc zaledwie cztery lata po światowej premierze, ukazała się kinowa ekranizacja powieści, w której zagrali Drew Barrymore i David Keith. W nowej adaptacji kultowego bestselleru Stephena Kinga twórcy starali się zachować ducha pierwowzoru. Znów poznajemy dziewczynę o imieniu Charlie McGee obdarzoną rzadkim darem pirokinezy – niezwykłą zdolnością stanowiącą wielkie niebezpieczeństwo zarówno dla niej, jak i jej bliskich. Nie będzie to jednak najlepsza ekranizacja dzieł mistrza. Bo choć potencjał był olbrzymi, to jednak największą wartością pozostaje chyba niepokojąca muzyka mistrza Johna Carpentera. Do literackiej „Podpalaczki” warto jednak powracać. Podobnie jak do innych dzieł, które stały się podstawą bardzo udanych, choć nie zawsze oczywistych adaptacji. Zarówno w formacie filmów, jak również seriali.

„Zielona mila” – skazanie i odkupienie win, a więc istota człowieczeństwa

Nieoczywista historia o winie i karze, przebaczeniu i cudach, które mogą rozgrywać się nawet w więziennej celi. Akcja powieści „Zielona mila”, zbliżonej wymową i nastrojem do głośnej historii „Skazani na Shawshank”, toczy się w Ameryce lat 30. Bohaterami King uczynił więźniów oczekujących na wykonanie kary śmierci, a także pilnujących ich strażników. Na podstawie książki powstał rewelacyjny film w reżyserii Franka Darabonta, z Tomem Hanksem w roli Paula Edgecomba i Michaelem Clarkiem Duncanem w roli Johna Coffeya. Wzruszająca historia o mrocznych sekretach skazańców, oczyszczającej prawdzie, która w końcu musi ujrzeć światło dzienne, a także o sile odkupienia. Niesamowite widowisko zarówno w wymiarze literackim, jak również kinowym.

„Bezsenność”, groza codzienności – szansa na nową opowieść

Czasami największe koszmary rozgrywają się równocześnie w snach i na jawie. Jak to możliwe? Ralph Roberts cierpi na bezsenność. Im krócej sypia, tym dziwniej postrzega świat i ludzi – wydaje mu się, że zaczyna widzieć ich „aury”, a także tajemnicze istoty towarzyszące zgonom jego znajomych i przyjaciół. Stephen King w swojej hipnotyzującej książce „Bezsenność” wykreował przerażający, choć bardzo refleksyjny obraz mikroświata. Bo Derry (miasteczko, w którym mieszka Roberts) jest podzielone w związku z powstaniem szpitala, „centrum opieki”, w którym dokonuje się m.in. zabiegów aborcji. Niepokoje inspirują zrzeszeni w „ProLife” obrońcy życia nienarodzonych dzieci. I oto dramaturgiczny impuls określony w mistrzowski sposób przez Kinga. A to dopiero początek. Bo na czele ruchu stoi człowiek obłąkany, sadysta skazany za znęcanie się nad własną rodziną. Planuje on zamach na centrum i zgładzenie przebywających tam ludzi. Jest wśród nich chłopiec, w którego rękach spoczywa los wszechświata. Tylko Ralph, dzięki swoim niezwykłym zdolnościom postrzegania, może go ocalić… „Bezsenność” to przykład nieoczywisty, bo jeszcze niezrealizowany w formacie adaptacji, przynajmniej do teraz. Bo od lat mówi się, że wielkie wytwórnie chcą zrealizować kinową superprodukcję na bazie tej powieści. I na to też warto zwrócić uwagę. Zwłaszcza że Stephen King stworzył w pewnym sensie własne multiwersum.

„Łowca snów” – przezwyciężyć słabości, odkryć nadnaturalną tajemnicę

Wspomniana „Bezsenność”, której akcja rozgrywa się w miasteczku Derry, to rzeczywistość znana również bohaterom powieści „Łowca snów”. Niepokojącej, melancholijnej, podszytej nadnaturalnymi sekretami historii Stephena Kinga, który potrafi uwrażliwiać na temat ostateczne i najważniejsze. Bo to, co dla czterech przyjaciół miało być wspaniałą przygodą, zmieni się w koszmar, po którym nic nie będzie już takie samo… „Łowca snów” to nie tylko opowieść o przybyszach z kosmosu, ale i o przyjaźni, która rozpoczęła się brawurowym, wspaniałomyślnym czynem czterech nastolatków i przetrwała ponad dwadzieścia lat. Stephen King potrafi w perfekcyjny sposób odmierzać proporcje między aspektami obyczajowymi, nadnaturalną grozą a niesamowitością, której źródłem jest nasze codzienne życie. Bo „Łowca snów” to również historia o pokoleniu, które nie chce być generacją straconą, choć odcisnęły na nim piętno gwałtowne zmiany w amerykańskiej obyczajowości, Wietnam, narkotyki i… Rolling Stonesi. W 2003 roku ukazał się zrealizowany na jej podstawie film pod tym samym tytułem w reżyserii Lawrence’a Kasdana, autora scenariuszy do takich hitów, jak „Poszukiwacze zaginionej Arki” czy „Gwiezdne wojny: Imperium kontratakuje”. Napisana w niespełna pół roku, była pierwszą książką Stephena Kinga, którą ukończył on po swoim wypadku samochodowym z 1999 roku.

„Bastion” – ostateczny koniec i nowy początek

Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy? Gatunek homo sapiens ewoluuje, stara się dostosować do praw natury, a jednak wydaje się, że człowiek jest ostatecznie skazany na mroczny koniec. Prawdziwą apokalipsę. Przynajmniej w jakimś wymiarze, o czym przekonuje wielokrotnie Stephen King, choćby za sprawą monumentalnej historii „Bastion”. Wszystko zaczyna się, gdy supernowoczesna broń biologiczna przynosi całkowitą zagładę. Bez wybuchów, bez terrorystycznych ataków, bez zapowiedzi – ludzkość umiera. Zaczyna się niewinnie, od zwykłego przeziębienia. Ktoś kichnął, ktoś umarł i nagle Ziemia stała się masowym grobem. Ale koniec to dopiero początek. Wszystko dlatego, że nieliczni, którzy przetrwali, zagubieni w nowym postapokaliptycznym świecie, zaczynają śnić. Wizje wskazują im drogę, zwiastują pojawienie się Wysłanników Dobra i Zła. Każdy musi dokonać wyboru, a kiedy to uczyni, podążyć obraną ścieżką. Podzielona ludzkość formuje dwa obozy i wyrusza, by zbudować lub zniszczyć nową rzeczywistość. Stephen King opracowuje uniwersalne tematy, humanistyczne wartości, dobrze znane prawdy, a wszystko realizuje w formacie monumentalnej powieści gatunkowej. Epidemia obudziła w ludziach wszystko, co najgorsze, do głosu doszły najniższe, najbardziej prymitywne instynkty. Jednak wciąż jeszcze są tacy, którzy wierzą w miłość, dobroć i braterstwo. Na podstawie książki został w 1994 roku nakręcony czteroczęściowy miniserial z Garym Sinise’em („Forrest Gump”, „Zielona mila”), który wcielił się w głównego bohatera. Co ciekawe, jedną z mniejszych ról zagrał sam King. Z kolei w 2020 roku zrealizowano zupełnie nową adaptację apokaliptycznych wizji zawartych w powieści Stephena Kinga – co ciekawe, wersja wzbogacona została o finał przygotowany przez autora specjalnie na potrzeby serialu.

Bramy do świata Stephena Kinga – poznajcie serial „Castle Rock”

Stephen King to wybitny światotwórca, który potrafi określać bardzo nieoczywiste, a jednak autentyczne ramy świata przedstawionego. Doskonałym przykładem jest tutaj obraz fikcyjnego miasteczka Castle Rock w stanie Maine, które nad wyraz często pojawia się w powieściach Stephena Kinga. Bo to właśnie na ulicach tej miejscowości toczy się akcja „Cujo” i „Sklepiku z marzeniami”. W opowiadaniach „Ciało”, „Rita” i „Skazani na Shawshank” znajdujemy liczne odniesienia do tego tytułowego miasteczka albo ich akcja w nim się zawiązuje. Nic dziwnego, że w końcu zrealizowano serial, którego akcja – na co wskazuje tytuł – rozgrywa się w tym przerażająco fantastycznym mikroświecie. Utrzymany w konwencji horroru psychologicznego serial „Castle Rock” stanowi bardzo emocjonujący thriller podszyty nadnaturalną grozą, który w oryginalny sposób łączy znane tematy i motywy z powieści Kinga oraz wątki pojawiające się w najbardziej kultowych i popularnych powieściach tego pisarza.

Stephen King pozostaje mistrzem niezwykle płodnym, w którego skarbnicy z pomysłami znajdziemy przykłady innych słynnych powieści. Przerażający horror „To”, doskonałe i hipnotyczne „Lśnienie”, emocjonujący „Pan Mercedes”, wstrząsająca „Gra Geralda”, fantastyczna „Mgła” czy nieoczywisty „Outsider”, monumentalna „Mroczna Wieża”, a także wybitna historia znana pod tytułem „Skazani na Shawshank” – oto tylko kilka przykładów, które można mnożyć i odmieniać przez wszystkie przypadki. A jakie według was filmy i seriale na bazie pomysłów Stephena Kinga zasługują jeszcze na uwagę?


komentarze [8]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Agnieszka Żelazna - awatar
Agnieszka Żelazna 22.05.2022 08:03
Czytelniczka

Ekranizacje jego filmów uważam za jedne z najbardziej udanych, szczególnie jeśli chodzi o stare filmy, takie jak :"Lśnienie", "Misery", "Carrie" "Smętarz zwierząt".

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
FioletowaRóża  - awatar
FioletowaRóża 22.05.2022 13:56
Czytelniczka

O tak- "Misery" i "Zielona mila" to filmy, które obejrzałam wielokrotnie:) 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Agnieszka Żelazna - awatar
Agnieszka Żelazna 22.05.2022 15:55
Czytelniczka

O właśnie, przecież jeszcze cudowna "Zielona Mila".

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Telemasz  - awatar
Telemasz 21.05.2022 19:25
Czytelnik

"największą wartością pozostaje chyba niepokojąca muzyka mistrza Johna Carpentera". To jak w takim razie ocenić ekranizację "Podpalaczki" z 1984 r. - dla mnie dno i jeszcze sporo mułu - skoro tam soundtrack stworzyło samo Tangerine Dream?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
eR_  - awatar
eR_ 21.05.2022 18:37
Czytelnik

Lubię Stukostrachy na ten przykład. Albo Smętarz, oczywiście ten z lat 90 bodajże .

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Telemasz  - awatar
Telemasz 21.05.2022 19:33
Czytelnik

Dla fanów powieści Kinga ten niedawny "Smętarz" (z 2019 r.) powinien być ciekawszy, bo idzie znacznie bliżej książki niż ekranizacja z 1989.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Yahol  - awatar
Yahol 21.05.2022 15:53
Czytelnik

Nie lubię książek Kinga. W związku z tym, nie za specjalnie oglądam jego ekranizacje, na ogol są gorsze (a to wcale nie jest trudne, nakręcić gorsza ekranizacje od oryginału) ze szczytnym wyjątkiem roli Nicholsona w Lśnieniu. Ale to tylko moje starcze marudzenie, spokojnie można je zlekceważyć, a już fanklub Kinga w szczególności.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Marcin Waincetel - awatar
Marcin Waincetel 21.05.2022 10:00
Oficjalny recenzent

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post