Najmilsi
Wydawnictwo: Zielona Sowa literatura dziecięca
64 str. 1 godz. 4 min.
- Kategoria:
- literatura dziecięca
- Wydawnictwo:
- Zielona Sowa
- Data wydania:
- 2009-03-26
- Data 1. wyd. pol.:
- 1954-01-01
- Liczba stron:
- 64
- Czas czytania
- 1 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788376230948
- Tagi:
- dziecko literatura dziecięca przyjaźń zwierzęta
Książki tej autorki zna niejedno pokolenie młodych czytelników. Ewa Szelburg-Zarembina należy do grona najbardziej lubianych pisarek dziecięcych. "Najmilsi" to zbiór 10 opowiadań, w których główną bohaterką jest mała Renia. Dziewczynka ma wyjątkowe szczęście do przygód ze zwierzętami. I tak, opiekuje się rannym zajączkiem, którego przyniósł jej gajowy Magiera, pielęgnuje wróbelka i skaleczonego jeża. Poznaje też sowę o ogromnych, tajemniczych oczach - jej się trochę boi, rudą wiewiórkę, którą sadza koło kałamarza i... wiele, wiele innych ciekawych zwierząt, z którymi ma dużo perypetii.
Dodaj do biblioteczki
Porównaj ceny
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Szukamy ofert...
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 310
- 61
- 44
- 17
- 11
- 9
- 9
- 6
- 6
- 6
OPINIE i DYSKUSJE
Renia i jej rodzice wydają się kochać zwierzęta. Przygarniają ranne i opuszczone stworzenia, które z różnych względów nie byłyby w stanie przetrwać w środowisku naturalnym. Dzicy podopieczni- gdy już staną na nogi- dostają szansę powrotu na wolność. Udomowieni, mają zapewniony dach nad głową.
Pod względem merytorycznym niestety jest się do czego przyczepić. Rodzina (w której dobre intencję wierzę) przygarnięte zwierzęta próbuje leczyć intuicyjnie. Autorka podtrzymuje, że kuracje przynoszą skutek, a podopieczni szybko wracają do sił. Jednak już samo dokarmianie wszystkich gatunków chlebem, mlekiem i serem może wyrządzić więcej szkody, niż pożytku.
Trudno odmówić książce uroku. Zapewne u wielu czytelników do dziś wzbudza ciepłe uczucia. Być może pomogła wykształcić u czytelników wrażliwość na los Braci Mniejszych. Jednocześnie można znaleźć w niej opisy takie, jak zabieranie (bez wyraźnego powodu!) psa do wielkiego, obcego miasta, z dala od ukochanego opiekuna- do którego już nie wróci, wkładanie pupila do pieca, w celach "leczniczych" czy oswajanie dziecka z bronią i polowaniem. Nie wspomnę o tym, że w opowiadaniach nader często można natknąć się na wiele form czasownika "zdechnąć". Wiele lat temu pewnie aż tak to nie raziło, ale dziś wiemy, że jest wiele bardziej trafnych określeń...
Renia i jej rodzice wydają się kochać zwierzęta. Przygarniają ranne i opuszczone stworzenia, które z różnych względów nie byłyby w stanie przetrwać w środowisku naturalnym. Dzicy podopieczni- gdy już staną na nogi- dostają szansę powrotu na wolność. Udomowieni, mają zapewniony dach nad głową.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPod względem merytorycznym niestety jest się do czego przyczepić. Rodzina (w...
Jako dziecko bardzo lubiłam tę książkę, więc całkiem się ucieszyłam, gdy została moją lekturą szkolną. Pewnie gdybym teraz ją przeczytała, to coś czuję, że skrytykowałabym ją, ale za tamtych czasów, jako, że uwielbiałam zwierzęta (i do dzisiaj uwielbiam) to ta pozycja była jedną z moich ulubionych.
Jako dziecko bardzo lubiłam tę książkę, więc całkiem się ucieszyłam, gdy została moją lekturą szkolną. Pewnie gdybym teraz ją przeczytała, to coś czuję, że skrytykowałabym ją, ale za tamtych czasów, jako, że uwielbiałam zwierzęta (i do dzisiaj uwielbiam) to ta pozycja była jedną z moich ulubionych.
Pokaż mimo toBardzo dobra książka dla dzieci! Polecam z czystym serduszkiem jak rodzic chce zaszczepić w dziecku miłość i szacunek do przyrody
Bardzo dobra książka dla dzieci! Polecam z czystym serduszkiem jak rodzic chce zaszczepić w dziecku miłość i szacunek do przyrody
Pokaż mimo toJeżeli jakiś rodzic z trudem wykręca się przed swoją pociechą od kupienia jej choćby chomika, to lepiej niech tej książki dziecku nie czyta, bo włoży mu argument do ręki. A to dlatego że mała Renia tytułowych najmilszych miała aż 10, z czego aż 7 to zwierzęta dzikie (małych rozmiarów, ale zawsze),a i tak nie była to jej cała menażeria. I jak tu później odmówić dziecku?
Przez dom małej Reni przez lata przewija się cała chmara zwierząt: hodowlanych i dzikich. Renia to mała miłośniczka zwierząt, która nie potrafi przejść obojętnie obok żadnego słabowitego czy chorego stworzonka. Ale czy mogło być inaczej, skoro miała ojca, który znosił do domu ropuchy w papierowych torebkach i ranne wiewiórki czy jeże oraz matkę, która swoimi "wszystkowiedzącymi" palcami potrafiła opatrzyć każdą ranę. W końcu niedaleko pada jabłko od jabłoni. Od razu czuje się, że zwierzątka nie mogły lepiej trafić, że są u dobrych ludzi, otoczone opieką i bezpieczne. Od pierwszych stron książka tchnie ciepłem, które ma źródło w miłości w rodzinie Reni, a jego przejawem jest choćby nagromadzenie zdrobnień - mamusia, tatuś, Renia, Rzepcia, Muszka (mamusia to mamusia, tatuś to tatuś - nigdy inaczej). Oglądałam kiedyś "Rzekę kłamstwa" (powieść Ewy Szelburg-Zarembiny) i dlatego rodzice Reni mieli dla mnie twarze Joanny Trzepiecińskiej i Krzysztofa Kolbergera.
Utwór zawiera wątki autobiograficzne, a jego akcja rozgrywa się w Nałęczowie na początku XX w. Występuje w nim też krótka wzmianka o B. Prusie, który przez 28 sezony przyjeżdżał do Nałęczowa na kuracje i był wielkim miłośnikiem tego uzdrowiska.
Książeczka składa się z 10 rozdziałów, z których każdy poświęcony jest innemu zwierzątku i opowiada najciekawsze historie z jego pobytu w domu Reni. Część z nich po wykurowaniu się wróciła do swojego naturalnego środowiska. Jako pierwsza do domu Reni trafia suczka Muszka, która od legowiska w kącie wolała spanie w wózku dla lalek, a jednego razu uratowała dom od pożaru w porę alarmując szczekaniem i drapaniem w drzwi mamusię. Potem przyszła kolej na Jarzębatego. Był to kogut, który z zamiłowaniem dziobał Rzepcię w pięty, chodził za mamusią jak piesek i zamiast kukuryku piał "Pro-szę pa-a-a-ni!".Wsławił się tym, że od sprzedawczyni obwarzanków, Wulwowej, potrafił zawsze wydębić ulubiony smakołyk, a pohańbił się wyjadaniem pszczół z ula, za co z resztą spotkała go zasłużona kara. W dalszej kolejności trafił do Reni Szaruś - ranny zajączek, którego dziewczynka pasła w ogrodzie, przywiązawszy mu sznurek do zdrowego skoku, za co on, będąc już na wolności, odwdzięczył się, czuwając przy Reni, gdy ta usnęła w lesie. Po Szarusiu był Maciuś - wróbelek, którego burza wyrzuciła z gniazdka. Renia otoczyła go opieką, łapała nawet dla niego muchy, a ten w podzięce zimą zrzucał dla niej jabłka z belki pod sufitem. Za wróbelkiem podążyła sowa Ona, która wpadła do komina ze zwichniętym skrzydłem i zaczadziała. Tatuś ją uratował i odtąd mieszkała na szafie. Jednego razu oślepiona sowa wyleciała do ogrodu w dzień i dzieci uratowały ją przed zadziobaniem przez mniejsze ptaszki. Odleciała w nocy przez otwarte okno w kierunku lasu. Potem Renia znalazła na drodze żółwia błotnego, którego nazwała Pan Twardowski. Żółw przebywał w beczce z deszczówką, a gdy nabrał sił dzieci wypuściły go do stawu. Jesienią do domu Reni zakradła się mysz polna, Gryzunia, która tak przyzwyczaiła się do domowników, że żerowała nawet w dzień, ale splamiła się tym, że jednej nocy zakradła się do klatki kanarka i wyjadła mu pokarm, a już całkiem się pogrążyła, kiedy wpadła do garnka ze śmietaną, co ostatecznie zakończyło pobył myszki u Reni. Potem pies Ugryź wywęszył w ogrodzie rannego jeża. Rodzice się nim zaopiekowali, jeż otrzymał imię Fufu-tup-tup od odgłosów jakie wydawał, a po wyzdrowieniu sam wrócił do lasu. Kolejnym dzikim zwierzątkiem, które trafiło do Reni, była malutka wiewiórka Kitka, którą początkowo karmiono mlekiem, potem orzechami, a raz sama przez przypadek napiła się lekarstwa na ból zęba, co odchorowała. Gdy podrosła odeszła do lasu, ale kilka razy jeszcze przyszła w odwiedziny. Jako ostatni przybył do Reni Komar - jamnik, wychowany przez dziewczynkę od maleńkości, "najmilszy z najmilszych", który tak ją kochał, że raz godzinami czekał na nią na śniegu i mrozie, by wrócić razem z nią do domu po lekcjach.
Książka napisana jest bardzo przyjemnym językiem. Oprócz wspomnianych już zdrobnień znajdziemy tu również w dużej ilości wyrazy dźwięko- i ruchonaśladowcze, które w większości oddają zachowania i odgłosy zwierząt, np.: dryp-dryp!, huc!, drap!, smyrg!, łap!, dziób!, cabas!, buch!, chrum!, bęc!, tup-tup-tup!. Szelburg-Zarembina buduje bardzo ciekawe wyliczenia, zestawiając ze sobą w jednej linii ludzi i przedmioty w zaburzonej hierarchii ważności, co prowadzi do komizmu. Sięga również po personifikacje czy też antropomorfizacje: worek skacze (bo w środku jest Szaruś),poduszka maszeruje (bo pod nią jest jeż),sukienka się rusza (bo siedzi w niej Kitka). Ptaszki wołają: "Jeść!". Polewaczka woła: bul-bul-bul!, stęka: uff! i mruczy obraźliwie. Albo jak w tych zdaniach: "Słońce mówi, że już południe"; "Ale Rozalinda [lalka] nie chce sama spać, płacze, kaprysi, położyć się nie daje." Jest też świetnie użyte pars pro toto: "Niech pięty pójdą do ogrodu - i Jarzębaty za nimi! Przykucną pięty w kuchni przy kominie - Jarzębaty i tam drogę do nich znajdzie! Spotkamy też rzucającą się w oczy peryfrazę: "Listki jeden po drugim przestały się zielenić i jeden po drugim przestały się czerwienić kwiaty" zamiast powiedzenia wprost, że zając zjadł koniczynę. Jest też pełna komizmu scena w lesie, gdzie Tadzik boi się, że Marcinowa upuści w lesie kanapkę, przyjdą wilki, zliżą masło i jemu suchy chleb zostanie.
Wszystko to daje obraz ciepłego, pogodnego, chwilami komicznego, napisanego przyjaznym dziecku językiem utworu, który uwrażliwia dziecko na dobro zwierząt.
Jeżeli jakiś rodzic z trudem wykręca się przed swoją pociechą od kupienia jej choćby chomika, to lepiej niech tej książki dziecku nie czyta, bo włoży mu argument do ręki. A to dlatego że mała Renia tytułowych najmilszych miała aż 10, z czego aż 7 to zwierzęta dzikie (małych rozmiarów, ale zawsze),a i tak nie była to jej cała menażeria. I jak tu później odmówić...
więcej Pokaż mimo toKsiążka "Najmilsi" zbudowana jest na 10 krótkich opowiadaniach o zwierzętach. Choć cała książka opowiada przygody małej dziewczynki Reni, jej przyjaciółki i rodzinki w postaci mamy i taty, to prawdziwymi bohaterami tych opowieści są zwierzęta. W każdym opowiadaniu pojawia się inne zwierzątko i to na nim głównie koncentruje się uwaga narratora.
"Najmilsi" to ciepła rodzinna książka o miłości do zwierząt. Przesłanie tych opowiadań jest czytelne - zwierzęta są pełnoprawnymi uczestnikami naszego życia i warto je poznawać, interesować się ich zwyczajami i uczyć się jak je traktować.
Mam tę książkę w wydaniu Czytelnika z 1974 r. z iliustacjami Janusza Towpika i mi ten klimat przypomina styl ilustracji Olgi Siemaszko do książki "W wojtusiowej izbie" Janiny Porazińskiej. Warto szukać wydań książek dla dzieci z wyjątkowymi ilustracjami, bo to dodatkowo wyrabia wrażliwość i poczucie estetyki w dziecku!
Książka "Najmilsi" zbudowana jest na 10 krótkich opowiadaniach o zwierzętach. Choć cała książka opowiada przygody małej dziewczynki Reni, jej przyjaciółki i rodzinki w postaci mamy i taty, to prawdziwymi bohaterami tych opowieści są zwierzęta. W każdym opowiadaniu pojawia się inne zwierzątko i to na nim głównie koncentruje się uwaga narratora.
więcej Pokaż mimo to"Najmilsi" to ciepła rodzinna...
Książka, którą czytałam w dzieciństwie. O dziewczynce Reni, mieszkającej na wsi z rodzicami i opiekującej się różnymi zwierzątkami. Jak ja jej tych zwierzątek zazdrościłam! I jeż, i zajączek, i wiewiórka, i myszka! A także sowa, dwa pieski i żółw.
Po ponad trzydziestu latach wróciłam do książki, czytając ją mojemu sześciolatkowi. Okazało się, że wraz z upływającym czasem walory książki wzrosły. Pozostał zachwyt zwierzątkami, a doszła historia dawnej, polskiej wsi, której - niestety - już nie ma. W czasie czytania musiałam tłumaczyć synkowi nie tylko wiele słów, ale i pojęć związanych z tym, jak się kiedyś żyło. Synek był zachwycony i cały czas pytał czy możemy pojechać gdzieś, gdzie życie wciąż jest takie...
I wymyśliłam! Wakacje na kresach Polski, ostatnie ostoje polskiej wsi i dawnego życia. :)
Książka, którą czytałam w dzieciństwie. O dziewczynce Reni, mieszkającej na wsi z rodzicami i opiekującej się różnymi zwierzątkami. Jak ja jej tych zwierzątek zazdrościłam! I jeż, i zajączek, i wiewiórka, i myszka! A także sowa, dwa pieski i żółw.
więcej Pokaż mimo toPo ponad trzydziestu latach wróciłam do książki, czytając ją mojemu sześciolatkowi. Okazało się, że wraz z upływającym czasem...
Ciekawa, idealna dla młodszych Czytelników. W środku można zobaczyć śliczne ilustracje.
Ciekawa, idealna dla młodszych Czytelników. W środku można zobaczyć śliczne ilustracje.
Pokaż mimo toDaję 10/10, nie mam innego wyboru.
Pamiętam tę książkę ze swojego dzieciństwa, gdyż była pierwszą, po którą sięgnęłam w wieku 7 lat ze szkolnej biblioteki.
Wspomnienia wracają :)
Daję 10/10, nie mam innego wyboru.
Pokaż mimo toPamiętam tę książkę ze swojego dzieciństwa, gdyż była pierwszą, po którą sięgnęłam w wieku 7 lat ze szkolnej biblioteki.
Wspomnienia wracają :)
są książki które warto przeczytać choćby po to by zapoznać się ze starym słownictwem, na pewno to nie najważniejszy walor tej książki, ale rzuciło mi się w oczy bogactwo niegdysiejszego słownictwa, bardziej znanego jeszcze może gdzieś na wsiach.
córeczka nie była na początku przekonana, bo ilustracje takie skromniutkie były, ale jak usłyszała jakie piękne historyjki o zwierzątkach tu są to bardzo chętnie słuchała jak czytałam do snu. tylko długość historyjek taka dość nie krótka, na jeden raz to czytałyśmy po jednej.
są książki które warto przeczytać choćby po to by zapoznać się ze starym słownictwem, na pewno to nie najważniejszy walor tej książki, ale rzuciło mi się w oczy bogactwo niegdysiejszego słownictwa, bardziej znanego jeszcze może gdzieś na wsiach.
więcej Pokaż mimo tocóreczka nie była na początku przekonana, bo ilustracje takie skromniutkie były, ale jak usłyszała jakie piękne historyjki o...
dobrze wspominam tę książeczkę:) myślę, że warto podsunąć ją dziecku. Jest ciepła i opowiada pięknie o miłości do zwierząt
dobrze wspominam tę książeczkę:) myślę, że warto podsunąć ją dziecku. Jest ciepła i opowiada pięknie o miłości do zwierząt
Pokaż mimo to