Dobra. Czuć, że autor dopiero buduje swój warsztat pisarski. Krótkie ale barwne relacje. Dobrze, chociaż oszczędnie odmalowane typy. Czasami miałem wrażenie, że tak pourywana akcje jest nieco niespójna, niewyważona. Ale w ogólnym rozrachunku wyszło całkiem nieźle. Daje się również odczuć czas, nie tylko ze względu na opisywane wydarzenia ale składnie i język. To dodaje książce uroku. Ale chyba najważniejsze, że książka zdołała pobudzić wyobraźnię. Przypomniała mi własne wyprawy po Odrze i jej kanałach (chociaż gdzie tam Odrze do Dniepru!) czy trawers przez Wielkie Bagno Kurowskie. Nie wiem czy to dlatego, że Fiedler tak sugestywnie opisuje wydarzenia czy moje wspomnienia są podobne :) Koniec końców warto przeczytać pierwszą książkę, którego znają wszyscy jako autora "Dywizjonu 303". Pobudziła moje marzenia... i plany ;)

Dobra. Czuć, że autor dopiero buduje swój warsztat pisarski. Krótkie ale barwne relacje. Dobrze, chociaż oszczędnie odmalowane typy. Czasami miałem wrażenie, że tak pourywana akcje jest nieco niespójna, niewyważona. Ale w ogólnym rozrachunku wyszło całkiem nieźle. Daje się również odczuć czas, nie tylko ze względu na opisywane wydarzenia ale składnie i język. To dodaje...

Króciutka ta relacja ze spływu po Dniestrze pokazuje wyraźnie, że Arkady Fiedler był już w latach 20-tych utalentowanym autorem. Jego charakterystyczny styl oraz owa szczególna wrażliwość na piękno przyrody są tutaj już dobrze wykształcone. Wprawdzie „Przez wiry i porohy” ma kilka problemów z nieco chaotyczną narracją, ale summa summarum jest to udany debiut.

Króciutka ta relacja ze spływu po Dniestrze pokazuje wyraźnie, że Arkady Fiedler był już w latach 20-tych utalentowanym autorem. Jego charakterystyczny styl oraz owa szczególna wrażliwość na piękno przyrody są tutaj już dobrze wykształcone. Wprawdzie „Przez wiry i porohy” ma kilka problemów z nieco chaotyczną narracją, ale summa summarum jest to udany debiut.

Niestety była to najgorsza książka podróżnicza jaką przeczytałem. Raz, że nic się w niej nie działo, dwa została zachowana oryginalna pisownia, która jeżeli dobrze pamiętam, odbiegała nieco od współczesnej polszczyzny.

Niestety była to najgorsza książka podróżnicza jaką przeczytałem. Raz, że nic się w niej nie działo, dwa została zachowana oryginalna pisownia, która jeżeli dobrze pamiętam, odbiegała nieco od współczesnej polszczyzny.

Ten 85-stronicowy reportaż z odbytego w roku 1924, miesięcznego spływu Dniestrem grupy przyjaciół z zachodniej Polski, to literacki debiut 30-letniego wtedy Fiedlera.

Książeczkę czyta się lekko i przyjemnie, bowiem styl naszego słynnego podróżnika takim to właśnie jest. Znajdziemy tutaj opisy naddniestrzańskiej przyrody, garść rzecznych i przybrzeżnych przygód oraz wodno-wycieczkowych anegdot, a także, a może nade wszystko, nostalgiczny mocno klimat czasów już dawno minionych. Czarno-białe fotografie, oraz takie też proste, acz nastrojowe rysunki, świetnie dopełniają te podróżnicze zapiski.

"Przez wiry i porohy Dniestru" to idealna pozycja na start znajomości z podróżniczą spuścizną Arkadego Fiedlera. Czytelniczo będzie to całkiem przyjemnie spędzony czas, dodatkowo skąpany mile w oparach nostalgii za światem, którego już nie ma...

Ten 85-stronicowy reportaż z odbytego w roku 1924, miesięcznego spływu Dniestrem grupy przyjaciół z zachodniej Polski, to literacki debiut 30-letniego wtedy Fiedlera.

Książeczkę czyta się lekko i przyjemnie, bowiem styl naszego słynnego podróżnika takim to właśnie jest. Znajdziemy tutaj opisy naddniestrzańskiej przyrody, garść rzecznych i przybrzeżnych przygód oraz...

jest to jego pierwsza książka - używa barwnego języka, ciekawie pisze, po prostu przenosi czytelnika w czasie - rok 1924 i przestrzeni

jest to jego pierwsza książka - używa barwnego języka, ciekawie pisze, po prostu przenosi czytelnika w czasie - rok 1924 i przestrzeni

Młodzieńcza wyprawa Arkadego Fiedlera na Dniestr i spływ tą rzeką. Jak zawsze u tego autora - kapitalna przygoda, rewelacyjne opisy przyrody, żywiołowa akcja. A wszystko oparte na faktach.

Młodzieńcza wyprawa Arkadego Fiedlera na Dniestr i spływ tą rzeką. Jak zawsze u tego autora - kapitalna przygoda, rewelacyjne opisy przyrody, żywiołowa akcja. A wszystko oparte na faktach.

Jest w niej zaklęte tyle z romantyzmu wędrówek, że człowiek ma ochotę wszytko zostawić, założyć plecak i ruszać przed siebie :-)

Jest w niej zaklęte tyle z romantyzmu wędrówek, że człowiek ma ochotę wszytko zostawić, założyć plecak i ruszać przed siebie :-)

W książce nie ma specjalnie ciekawych i ujmujących historii. Zwykły reportaż z kilkutygodniowego spływu Dniestrem. Ciekawy z dzisiejszej perspektywy ze względu na dawną przynależność opisywanych terenów do Polski. Pomimo tego, że to pierwsza książka, już czuć typowy język Fiedlera. Dobra propozycja na jeden wieczór dla tych, którzy lubią A.F.

W książce nie ma specjalnie ciekawych i ujmujących historii. Zwykły reportaż z kilkutygodniowego spływu Dniestrem. Ciekawy z dzisiejszej perspektywy ze względu na dawną przynależność opisywanych terenów do Polski. Pomimo tego, że to pierwsza książka, już czuć typowy język Fiedlera. Dobra propozycja na jeden wieczór dla tych, którzy lubią A.F.