rozwińzwiń

Stoicyzm uliczny. Jak oswajać trudne sytuacje

Okładka książki Stoicyzm uliczny. Jak oswajać trudne sytuacje Marcin Fabjański
Okładka książki Stoicyzm uliczny. Jak oswajać trudne sytuacje
Marcin Fabjański Wydawnictwo: Czarna Owca poradniki
200 str. 3 godz. 20 min.
Kategoria:
poradniki
Wydawnictwo:
Czarna Owca
Data wydania:
2010-09-01
Data 1. wyd. pol.:
2010-09-01
Liczba stron:
200
Czas czytania
3 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375541953
Tagi:
filozofia moralność medytacja
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
97 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
171
62

Na półkach: ,

Całkiem w porządku książka. Jak na początek drogi poznania czym jest praktyka stoicyzm w życiu - jest ok. Kilka przykładów problemów dnia codziennego mają całkiem fajne rozwiązania oswojenia się z nimi i utrzymania spokoju w takich przypadkach.
Polecam!

Całkiem w porządku książka. Jak na początek drogi poznania czym jest praktyka stoicyzm w życiu - jest ok. Kilka przykładów problemów dnia codziennego mają całkiem fajne rozwiązania oswojenia się z nimi i utrzymania spokoju w takich przypadkach.
Polecam!

Pokaż mimo to

avatar
378
377

Na półkach:

(2010 + 2021)

„Stoicyzm uliczny jest ledwie wprowadzeniem do świata fascynujących możliwości filozofii stoickiej. Liźnięciem praktycznych mądrości antycznych filozofów, na które może pozwolić sobie autor. Nie jest próbą opisu ani interpretacji tradycji filozoficznej zwanej stoicyzmem […]. Starałem się jedynie pokazać, jak praktycznie korzystać z filozofii stoickiej w dzisiejszych czasach. […] Jeśli ta książka zachęci kogoś do czytania stoików – spełni swoje zadanie. Bo sama lektura ich dzieł pomaga żyć. […]
Droga stoika jest wyboista i niebezpieczna. Choć większość technik opisanych w tej książce działa natychmiast, stoickiej postawy nie da się zbudować z dnia na dzień. Starożytni nauczyciele nigdy tego mnie obiecywali. Nie mamili też swoich uczniów perspektywą dotarcia do świata idealnego na wzór głosicieli utopii społecznych i religii. […]

W Stoicyzmie ulicznym opisałem czterdzieści pięć typowych sytuacji życiowych, w których często cierpimy bardziej, niż trzeba, bo poddajemy się tyranii niezdrowych myśli. Każdą z nich opatrzyłem stoicką receptą” (str. 11-12).

Lekki poradnik pisany z humorem. Każdy rozdzialik zbudowany jest w następujący sposób: opis sytuacji → cytat filozofa → wyjaśnienie cytatu i odniesienie do problemu → pouczenie, porada.

Skierowany do mężczyzn z klasy średniej, pracowników korporacji, młodych i już po trzydziestce, skupionych na konsumpcji, przejmujących się pierdołami, tzw. problemami pierwszego świata (np. deszczowy urlop) a także tym co klasyfikują jako „problemy” (w wyniku wad charakteru i błędnego sformatowania). Z uwagi na przykłady zaserwowane w pierwszej osobie – budzi zażenowanie przemieszane z politowaniem*. Książka sprawia wrażenie zaadresowanej do jednostek niedojrzałych, które nie miały czasu przemyśleć istotnych kwestii. Infantylne rozterki, wykładane w sporej egzaltacji, niemalże histerii, sąsiadują z głosem rozsądku, któremu jednak zdarza oprzeć się o banał. Gdyby forma tych frustracji była inna, bardziej realistyczna i mniej przerysowana, okraszona komentarzem narratora – całość wypadałaby bardziej poważnie (a tym samym przekonująco).

Wiele z rad które serwuje Fabjański (1970) dotyka problemu powierzchownie lub w stopniu niewyczerpującym, nie odnosząc się krytycznie do istoty zagadnienia (np. konsumpcjonizmu i niewłaściwego ukierunkowania uwagi, ale dotyczy to praktycznie każdego z tematów). Brakuje poważnych rozterek, odrobiny realnego dramatu (o który się zaledwie ocieramy, a który należałoby zawrzeć w ramach odrębnych rozdziałów).
Punktem wyjścia są odpowiednie sentencje. Wiele z nich – tłumaczonych lata temu – brzmi archaicznie, ale nic nie stoi na przeszkodzie by dokonać ponownego przekładu, chociażby na potrzeby takiej publikacji i przytoczyć je we współczesnej polszczyźnie, bez żadnych strat dla treści.
Szkoda, że książka nie oferuje szerszej gamy perspektyw, pisanie o wszystkim z punktu widzenia mężczyzny, pracownika biurowego, poważnie zawęża krąg odbiorców**. Wiele osób może się odbić, uznając, że to ich nie dotyczy (tak z uwagi na płeć, jak i obraną ścieżkę zawodową). Omawiane doświadczenia są uniwersalne, i nie ma żadnego powodu by sprowadzać je do tak wąskiej grupy. To oczywiście zaledwie przykłady, a czytając można dojść do wniosku, że autor stara się zbudować przeświadczenie, że to on jest głównym bohaterem, wytworzyć taką iluzję, ale by to odpowiednio zadziałało, musiałby jakoś tego bohatera przedstawić, zaprezentować – tak aby czytelnik nie miał wątpliwości czyim perypetiom się przygląda – bez tego ciężko o identyfikację i poczucie więzi, a także sympatię.

Połowa stron jest w ½ lub ⅓ pusta… nawet bez konieczności pomniejszania czcionki można by to łatwo upakować na o wiele mniejszej ilości stron – przy wypoczętej głowie jest to lektura na kilka godzin, góra jeden dzień (wyd. z 2021). Jeśli potraktować tę wolną przestrzeń jako miejsce na notatki, to się nie zmarnuje, ale mało kto wpadnie na taki pomysł***.

Pozycja dobra dla młodszego odbiorcy, albo ludzi słabo rozgarniętych, pozostali mogą sobie darować (5/10).

____________________________________
* W przypadku tej lektury, nie bez znaczenia jest wiek czytelnika. Jeśli ktoś zbliża się do czterdziestki – jak ja, rocznik ’87 – i ma już pewien przesyt doświadczeń, odpowiednio zbudowany dystans, świadomość pewnych procesów i toków wydarzeń, może nie czuć się targetem autora, a już na pewno nie identyfikować z jego bohaterem.
** Tylko raz pojawia się perspektywa kelnera. Mamy też pewną niekonsekwencję co do stanu cywilnego naszego bohatera, z drugiej strony nigdzie nie jest napisane, że cały czas czytamy o jednej i tej samej osobie.
*** W sytuacji w której kupujemy książkę on-line, bez wcześniejszego przeglądania, możemy się czuć oszukani: to co rozłożono na 270 stron, można by spokojnie zmieścić na 135 (tj. połowie),przy zachowaniu formatu i bez strat dla estetyki wydania.



Rozmyślania Marka Aureliusza (121-180),z których autor korzysta, są doskonałym świadectwem tego, że ludzie niezmiennie borykają się z podobnymi problemami (mimo ogromnego skoku technologicznego i zmian społecznych). Stoicyzm, jako światopogląd oparty na umiarze i pragmatyzmie, to nadal najlepszy wybór – pomocy w zbudowaniu dystansu i poskromieniu wybujałego ego. Wiele modeli myślowych wchodzących w pakiet stoicyzmu, występuje też jako części składowe odmiennych systemów, bywa też klasyfikowanych jako zwykły, zdrowy rozsądek. Można by rzec, że po świecie chodzi wielu stoików, nie identyfikujących się z tą filozofią, i niezainteresowanych podobnym zaszufladkowaniem.



„Kapłani ze swoimi arsenałami magicznych rytuałów i gotowych wyjaśnień z rzekomo objawionych źródeł dają nam złudne poczucie, że sami nie musimy dbać o swój rozwój duchowy. Skoro wszystko jest jasne, to po co wysiłek poznania?” (str. 239).

„Nawet gorsze ego jest, czyli istnieje. Ze sztuczkami ego kryje się zawsze ten sam podstawowy lęk – przed utratą tożsamości osobowej. Nie boimy się śmierci, o ile po niej tę tożsamość zachowamy, jak obiecują kapłani większości religii” (str. 249-250).

„Nasza tożsamość osobowa jest całkowicie ziemska. Istnieje jako fragment większego systemu fizycznego, a wraz ze śmiercią ciała zanika. Mówienie, że przetrwa śmierć i na nowo objawi się w niebie, jest neurotycznym bajdurzeniem” (str. 251).

Światopogląd autora jest materialistyczny, identyczny zresztą z tym, co pojawia się w zapiskach starożytnych (co może dziwić tych, którzy uważają ateizm za wytwór naszych czasów).

Dziś, duchowni odpowiedzialni za rytuały, skupieni są na życiu po życiu: potencjalnej egzystencji pośmiertnej, budowaniu niepokoju i uzależnianiu od własnego pośrednictwa na linii Bóg-ziemia. Jest to swego rodzaju degradacja, bo nim doszła do głosu nauka, empiryczne poznanie, nim rozpleniła się sekta Pawła a nieco później rewelacje Mahometa – było odwrotnie: kapłani odpowiadali za relacje z wieloma bogami, ze światem niematerialnym, ale też sacrum nierozerwalnie splecionym z profanum, nie będącym odbiciem rzeczywistości, ale jej skrytą naturą, odczytywali boskie sygnały, interpretowali znaki, tłumaczyli zawirowania historii i kaprysy natury, a w kwestii losów pośmiertnych wypowiadali się raczej oszczędnie. Ludzie musieli zdać się na własną wyobraźnię (lub jej brak). Oczywiście wszystko zależy od kultury, bo inaczej myślał lud faraonów – mieszkańcy kraju Kemet, inaczej Semici z Mezopotamii czy Palestyny. A wierzenia ewoluowały. Powyższe to pewne uproszczenie, ale odpowiada ścieżce judeochrześcijańskiej, gdzie Jahwe doświadcza serii awansów (od bóstwa lokalnego do rodowego, plemiennego, aż po boga-opiekuna narodu, a w końcu stworzyciela wszechświata) by spaść do rangi zarządcy zaświatów, nie mającego na Ziemi wiele do roboty, niedostrzegalnego i niemego (wielki nieobecny).

Uciekanie od teraźniejszości, od życia, uleganie iluzjom – jest najgorszym co możemy zrobić. Nie ma zasadniczo znaczenia, czy spodziewamy się trwałej powtórki z tego, czego doświadczamy każdej doby (w myśl porzekadła: sen brat śmierci),czy też liczymy na jakąś kontynuacje, przeistoczenie i np. nowe wcielenie, reinkarnacje tutaj czy na którejś z miliardów planet. Grunt to nie odkładać życia na potem, a jednocześnie nie dać sobie wmówić, że musimy kopiować poczynania większości. Bo nie musimy. Trzeba myśleć, i brać życie takim jakie ono jest.



Kiedy byłem lekko po dwudziestce, zdałem sobie sprawę, że choć mam określone poglądy, to jednak nie są one nigdzie utrwalone; nie mam możliwości wczytania się we własne słowa i późniejszej oceny z dystansu. Wobec tego, wypadałoby je wynotować. Pomyślałem, że w ten sposób sprecyzuję swoje stanowisko i ustalę podstawowe definicje, które pomogą w myśleniu o istotnych kwestiach w przyszłości, a podczas pisania dodatkowo wszystko przeanalizuję, przemyślę – czy są to poglądy słuszne, czy nie. Sam przed sobą złożę deklaracje: co do czego mam pewność, wobec czego mam wątpliwości. Przez kilka lat spisywałem swoje przemyślenia, robiłem krótsze i dłuższe notatki, pisałem eseje i felietony. Pracowałem nad językiem, starając się odnieść do wszystkich istotnych tematów, podstaw etycznych, kwestii kontrowersyjnych, istotnych z punktu widzenia jednostki i grupy. Potem wracałem do tych plików, redagowałem je, usuwałem to, co pierwotnie wydawało mi się głębokie bądź stylistycznie atrakcyjne, a okazywało się nieco egzaltowane i nadmiernie zagmatwane. Upraszczałem i rozbudowywałem, dodawałem nowe myśli, odnosiłem się do pominiętych wcześniej aspektów. Modyfikowałem formę, ale nie ingerowałem w treść. Nie było takiej potrzeby – kiedy zabrałem się za składanie tego do kupy, byłem już poukładany w kwestiach fundamentalnych, musiałem jedynie zdobyć się na określone deklaracje, a kiedy to zrobiłem, poczułem, że mam jakiś punkt odniesienia. Coś w rodzaju credo.

Dzięki sporej liczbie negatywnych doświadczeń, w czasie których sporo obrywałem – dosłownie i w przenośni – zbudowałem w sobie głęboką niezgodę na niesprawiedliwość. Z jednej strony, jest to dobra cecha, przekładająca się na zdrową empatię, która właściwie pozycjonuje człowieka. Z drugiej, mechanizm który nieuchronnie prowadzi do konfrontacji (oczywiście o ile sprawa jest tego warta) oraz zagłębiania w trudne tematy, obciążające psychicznie, które pozbawiają złudzeń co do gatunku ludzkiego. Kiedy byłem nastolatkiem, myślałem o tym, że moje dzieciństwo i dorastanie powinno wyglądać inaczej. Ale im byłem starszy, im bliżej dwudziestki, tym mocniej niepokoił mnie taki alternatywny wariant, i tym bardziej negatywnie zapatrywałem się na wychuchanych rówieśników, którzy mieli lżej, ale przez to nie zgromadzili odpowiedniej puli przemyśleń, nie mieli odwagi by zająć konkretne stanowisko, a nawet nie byli tym zainteresowani. Szczerze mówiąc, boją się, że gdybym miał bardziej cieplarniane warunki, sam byłbym jednym z nich. Cierpienie nie uszlachetnia, po prostu kaleczy, i należałoby tego oszczędzać każdej istocie żywej, ale jeśli się przytrafia, i jest wynikiem celowej działalności konkretnych osób: tych których rola polega na czymś zgoła przeciwnym, oraz tych odleglejszych, którzy również nie powinni przejawiać takich predylekcji, nieuchronnie prowadzi to do określonych wniosków. Nawet z czegoś negatywnego idzie niekiedy wytrząsnąć krzepiące konstatacje, co może nas podbudowywać. „Co cię nie zabije, to wzmocni” byłoby prawdziwe, gdyby nie choroby które przykuwają ludzi do łóżka lub robią z nich warzywa. Są i inne tragedie, które także nie niosą nic dobrego; proces dobrowolnej izolacji stłamszonej jednostki również nie jest niczym pożądanym, tym niemniej, w pewnym ogólnym rozumieniu, jest w tym sens. Trudności nas hartują, komfort rozleniwia, i popycha do roszczeniowości, degrengolady, odrzucenia odpowiedzialności za siebie i innych. Tacy ludzie przestają doceniać bieżącą wodę, elektryczność czy dostęp do całego świata za jednym kliknięciem – to co pozostaje marzeniem miliardów które miały pecha urodzić się w biednych krajach globalnego Południa. Oni, zamiast głodu, dotychczasowej plagi ludzkości, walczą ze zgagą i otyłością, cukrzycą i chorobami krążenia. To jest zupełnie inna perspektywa.

Stoicyzm był jedyną filozofią która, wydawała mi się atrakcyjna. Z uwagi na fakt, że afirmowała moje dotychczasowe zapatrywania i pokrywała się z buddyjskim oglądem na przemijanie, na tymczasowość wszystkiego z czym się stykamy, co zaistniało, i co obróci się w proch. Spokój, niepoddawanie się trudnościom, pokonywanie ich jak czołg: odrapany, poobijany, ze śladami po pociskach, ale w jednym kawałku – bez zbędnych elementów – taranujący przeszkody, dający sobie radę i w pyle, i po grząskim, pokonującym dno rzeki czy strome wzniesienia. Zawsze obstawiałem przy sceptycyzmie religijnym, który nieuchronnie dryfował w kierunku słabego ateizmu (z otwarciem na to, co nieznane, co być może nam umyka); stawiałem na umiar i pragmatyzm, z liberalnym podejściem do obyczajowości, krytycznym do dyskryminacji z uwagi na płeć, pochodzenie czy przynależność kulturowo-etniczną. Imponowała mi mądrość, doświadczenie, umiejętność zachowania zimnej krwi i wydania właściwego osądu. Nie dzieliłem ludzi na kobiety i mężczyzn, pod kątem rasy czy pochodzenia, ale na rozsądnych i tych z deficytem rozsądku. Tych którzy myślą o innych i widzą coś więcej niż czubek własnego nosa, mają odwagę by nie farbować rzeczywistości, nie dawać się wtłoczyć z zgubne mechanizmy. Oraz tych, którzy płyną z prądem, powielając nie tylko wzorce kulturowe, ale też wszelkie dysfunkcje i modele autodestrukcyjne, z pokolenia na pokolenie, bez świadomości, że sami są architektami własnego piekła (i bolączek otoczenia),zdominowani przez najniższe popędy, nałogi i dążenia nie warte funta kłaków.

Jestem dosyć przeciętnym człowiekiem, szaraczkiem – nie mam wysokiej inteligencji, która pozwalałaby mi na szybkie zestawianie faktów i ponadprzeciętną przenikliwość. Kiedy umrę, świat zapomni o mnie bardzo szybko. Nie mam co do tego złudzeń. Dlatego staram się być fair: nie wstawiać kitu, nie robić wokół siebie zamieszania, nie przysparzać ludziom zmartwień (o ile sobie na to nie zasłużyli),myśleć perspektywicznie, także o tych którzy zajmą nasze miejsce. Daje mi to poczucie uczciwego, właściwego ustawienia względem zastanej rzeczywistości, wobec tego, z czym boryka się każdy. A to przynosi spokój, mimo że nie gasi wszystkich frustracji – nie mamy takiego wpływu na innych jak byśmy sobie tego życzyli, ale własnym ciałem możemy sterować wedle woli. Skoro tak, nie widzę powodu by z tego rezygnować.



Moje zapiski były obszerniejsze niż te Marka Aureliusza, ale gdybym miał się streszczać, brzmiałoby to tak:

Nie można się nad sobą użalać (mało kogo to interesuje, inni mają tak samo lub gorzej, niczemu to nie pomoże, a wręcz przeciwnie – będzie to nas kompromitować).

Lęk prowadzi do złego: do wycofania, zaniechania, nadstawiania drugiego policzka i uciekania od problemu (od nieuchronnej lub potencjalnej konfrontacji, w której będziemy na straconej pozycji).

Trudności kształtują charakter. Uodporniają i uczą właściwie reagować, wiedzieć co należy podpowiedzieć innym w podobnej sytuacji, mądrze spierać i chronić.

Komplikacje, problemy – to nie pech, to treść życia, jego stały element (pytanie nie o to czy zajdą, ale kiedy – inna rzecz, że bez nich byłoby nudno: podstawą każdej gry jest rozwiązywanie problemów, a życie to gra w otwartym świecie ze świetną grafiką, ogromną złożonością zagadek, pokaźną ilością nagród i wysoką inteligencją NPC-ów; każda fabułą rozpoczyna się od tego, że protagonista doświadcza problemu, lub reaguje na sytuacje komplikująca dotychczasowy status quo).

Ziemia to mała planeta na peryferiach Drogi Mlecznej, jednej z miliardów galaktyk pełnych podobnych planet. Ma jakieś 4,5 miliarda lat, życie przetrwa na niej nie dłużej niż miliard (do tego czasu spali ją pęczniejące, gorejące słońce). Ludzie z rzadka dożywają setki. Nasze istnienie to zaledwie błysk – niedostrzegalny z perspektywy wszechświata.

Wszystko jest tymczasowe – wszystko przeminie, nie ma nic trwałego (prawda buddyjska).

Jeśli spotykamy się z niesprawiedliwym atakiem, z wyzwiskami, to najgorsze co możemy zrobić, to ulec przygnębieniu: dać oprawcy satysfakcję. Jeśli rozpamiętujemy – tym sukces jego większy (zwłaszcza że osiągnięty niewielkim kosztem). Odwet, jeśli już się na niego zdecydujemy, też musi być zrobiony z głową, i nie może nas zanadto angażować, zabierać nam cennego czasu – bo wtedy także jest zwycięstwem oponenta. Nierzadko jest tak, że ignorancja boli najbardziej, i jest też dla nas najzdrowsza.

Anonimowość to supermoc, niekiedy bardziej pomocna od najlepszych kontaktów i wpływów.

Ludzie wypadają wyjątkowo kiepsko w swojej gonitwie za rzeczami których nie potrzebują, starając się zaimponować ludziom, którzy ich nie szanują, konsumując to, co jest im niepotrzebne.

Od każdej reguły jest wyjątek, każdy ma swoją tropę, ścieżkę, stegnę. Są normy których nie wolno lekceważyć, ale reszta jest dowolna, i jest jedynie elementem umowy społecznej, często tak starej, że nie zawsze wiemy o co tym w pierwotnie chodziło (a niekiedy są to pobudki bardzo dyskusyjne).



UWAGI (wyd. 2021): str. 242 – po co cudzysłów zagnieżdżony zamiast zwykłego?

Str. 86-90: autor radzi, by nie frustrować się szwankującym sprzętem, tylko cieszyć się chwilą relaksu, przerwą. Jest do dosyć absurdalne, jeśli komputer się zacina, to znaczy że coś jest nie tak, czy to na poziomie software czy hardware, i nie trzeba być po studiach informatycznych – zwłaszcza jeśli znamy już trochę nasze narzędzie pracy – aby to ustalić i zaradzić. Jeśli maszyna szwankuje, warto mieć sprzęt awaryjny, tak aby mieć jakąkolwiek platformę pracy (co przy dzisiejszych cenach i dostępności, nie stanowi problemu). Podczas edycji, należy co kilka minut zapisywać postępy (a kiedy wiemy, że mamy awaryjny sprzęt – jest to nie tylko przezorność, ale i konieczność). Uchroni nas to przed utratą efektów pracy, a jest czynnością która trwa 2-3 sekundy (no chyba, że mamy tarczowy dysk systemowy, w starej technologii – który nie działa jak powinien). Fakty są takie, że jak coś może się popsuć, to prędzej czy później się popsuje, najczęściej w najmniej spodziewanym momencie, i warto mieć wtedy kopie plików oraz sprzęt awaryjny. W takiej sytuacji łatwiej o przysłowiowy stoicki spokój, bo faktycznie się zabezpieczyliśmy i nawet jeśli straciliśmy kilka minut pracy, możemy podpiąć drugi komputer i dokończyć pisanie, edycję pliku czy obliczenia. Wtedy faktycznie możemy to potraktować jako przerwę – choć bardziej wyobrażam to sobie przy innej okazji, np. awarii sprzętu którym dokonujemy jakiejś pracy fizycznej (wiertarki, złamania trzonku łopaty itp.). Oczywiście autorowi chodzi o sytuację niekomfortową, a zatem taką gdzie doznajemy szkody, i to w takim przypadku powinien objawiać się stoicki spokój, ale generowanie dwa razy tego samego, kiedy nie ma możliwości odtworzenia myśli 1:1, jest torturą o wiele gorszą niż jakakolwiek inna komplikacja. Kto pisał coś dłuższego na studiach, na określony termin, zawodowo albo choćby do szuflady – ten wie.

(2010 + 2021)

„Stoicyzm uliczny jest ledwie wprowadzeniem do świata fascynujących możliwości filozofii stoickiej. Liźnięciem praktycznych mądrości antycznych filozofów, na które może pozwolić sobie autor. Nie jest próbą opisu ani interpretacji tradycji filozoficznej zwanej stoicyzmem […]. Starałem się jedynie pokazać, jak praktycznie korzystać z filozofii stoickiej w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
171
2

Na półkach:

Książka dobra, ale moim zdaniem przykłady są nieco zbytnio przesadzone, "bohater" katastrofizuje przez to nie do końca można się utożsamić z jego myślami.

Książka dobra, ale moim zdaniem przykłady są nieco zbytnio przesadzone, "bohater" katastrofizuje przez to nie do końca można się utożsamić z jego myślami.

Pokaż mimo to

avatar
13
1

Na półkach:

Książka dla kogoś, kto chce... zaznać stoickiego spokoju, albo chociaż się do niego nieco zbliżyć:)

Sprawdzi się również dla tych, którzy chcieliby spojrzeć na swoje emocje, w tym na najcięższe działo- lęk- od strony filozofów stoickich, autor cudownie ich sentencje przekłada na sytuacje nam bliskie, codzienne.

Polecam

Książka dla kogoś, kto chce... zaznać stoickiego spokoju, albo chociaż się do niego nieco zbliżyć:)

Sprawdzi się również dla tych, którzy chcieliby spojrzeć na swoje emocje, w tym na najcięższe działo- lęk- od strony filozofów stoickich, autor cudownie ich sentencje przekłada na sytuacje nam bliskie, codzienne.

Polecam

Pokaż mimo to

avatar
301
224

Na półkach:

Trudno o dobrą książkę filozoficzną.
W swojej książce Marcin Fabjański nie tylko przybliża poglądy stoików, ale również pokazuje jak przełożyć je na dzisiejsze życie.

Trudno o dobrą książkę filozoficzną.
W swojej książce Marcin Fabjański nie tylko przybliża poglądy stoików, ale również pokazuje jak przełożyć je na dzisiejsze życie.

Pokaż mimo to

avatar
14
14

Na półkach:

Co o niej sądzę?

Od dłuższego czasu szukam spokoju, czegoś co pomoże radzić sobie z trudnymi sytuacjami, zwłaszcza tymi codziennymi. Łatwo się denerwuje, dlatego szukałam czegoś co uspokoi nerwy, zmieni podejście. Ta książka to pewnego rodzaju przewodnik, nie poradnik dający gotowe metody jak żyć. To dobra lektura, która ułatwia podejście do sytuacji na spokojnie, bez negatywnych emocji. Stoickie sentencje, ich znaczenie i oswajanie trudności... Wszystko czego potrzeba na złagodzenie szarych elementów codzienności.

____
"Każda trudna sytuacja jest doskonałą okazją do tego, by ćwiczyć cnoty, czyli dobre cechy charakteru [...] brak takich okazji nie sprzyja naszemu rozkwitania, musielibyśmy uznać, że żyjemy w pomyślnych czasach"

"Stoicyzm uliczny. Jak oswajać trudne sytuacje" Marcin Fabjański

Co o niej sądzę?

Od dłuższego czasu szukam spokoju, czegoś co pomoże radzić sobie z trudnymi sytuacjami, zwłaszcza tymi codziennymi. Łatwo się denerwuje, dlatego szukałam czegoś co uspokoi nerwy, zmieni podejście. Ta książka to pewnego rodzaju przewodnik, nie poradnik dający gotowe metody jak żyć. To dobra lektura, która ułatwia podejście do sytuacji na spokojnie, bez...

więcej Pokaż mimo to

avatar
53
14

Na półkach:

🌺"Nasze szczęście i spokój zależą od tego, jak myślimy."

Książka składa się z ponad 40 krótkich rozdziałów (sytuacji). Każdy jest podzielony na 4 części - Sytuacja, Sentencja, Znaczenie i Oswajanie sytuacji.
Rozdziały są króciutkie, a z podanymi sytuacjami myślę, że każdy z nas miał kiedyś do czynienia. W końcu kto nie spotkał w życiu nieuprzejmej kasjerki, albo nie denerwował się, że za chwilę spóźni się do pracy przez korek. Dzięki tej książce możemy spojrzeć na te zdarzenia z innej perspektywy, zmienić myślenie i przyjmować trudne sytuacje ze spokojem i zrozumieniem.
🌿"Stoicyzm uliczny" to idealna pozycja dla kogoś, kto dopiero wdraża się w filozofię stoicką.

🌺"Nasze szczęście i spokój zależą od tego, jak myślimy."

Książka składa się z ponad 40 krótkich rozdziałów (sytuacji). Każdy jest podzielony na 4 części - Sytuacja, Sentencja, Znaczenie i Oswajanie sytuacji.
Rozdziały są króciutkie, a z podanymi sytuacjami myślę, że każdy z nas miał kiedyś do czynienia. W końcu kto nie spotkał w życiu nieuprzejmej kasjerki, albo nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
260
34

Na półkach:

Znakomity podręcznik dla początkujących filozofów. A skoro podręcznik, to i podkreślenia moje. W przeważającej większości zakreślałem cytaty z autora, bo język giętki bardzo trafnie oddaje co do głowy przyszło.
Filozofia kojarzyć się może z abstrakcjami, oderwanymi od ziemi dociekaniami istoty rzeczy. A oto, znienacka, filozofowanie mocno w ziemi zakorzenione. Codzienne.
Aż się chce usiąść i swobodnie sobie pofilozofować.

Znakomity podręcznik dla początkujących filozofów. A skoro podręcznik, to i podkreślenia moje. W przeważającej większości zakreślałem cytaty z autora, bo język giętki bardzo trafnie oddaje co do głowy przyszło.
Filozofia kojarzyć się może z abstrakcjami, oderwanymi od ziemi dociekaniami istoty rzeczy. A oto, znienacka, filozofowanie mocno w ziemi zakorzenione. Codzienne.
Aż...

więcej Pokaż mimo to

avatar
58
19

Na półkach:

Książka dla osób zainteresowanych stoicyzmem, ale dopiero rozpoczynających swoją "przygodę" z tą filozofią. Autor analizuje współczesne codzienne stresujące i bolesne sytuacje (od stania w korku po śmierć bliskiej osoby) i podaje stoickie "rozwiązania" dla każdej z nich. Zdecydowanie NIE jest to pozycja dla osoby, która ma już wiedzę o filozofii stoickiej i chce ją pogłębiać. Mamy tu jedynie popularyzację stoicyzmu, choć w swobodnej i atrakcyjnej dla laika formie.

Książka dla osób zainteresowanych stoicyzmem, ale dopiero rozpoczynających swoją "przygodę" z tą filozofią. Autor analizuje współczesne codzienne stresujące i bolesne sytuacje (od stania w korku po śmierć bliskiej osoby) i podaje stoickie "rozwiązania" dla każdej z nich. Zdecydowanie NIE jest to pozycja dla osoby, która ma już wiedzę o filozofii stoickiej i chce ją...

więcej Pokaż mimo to

avatar
147
114

Na półkach:

Książkę szybko się czyta, bo treści nie jest wiele. Same konkrety, bardzo wartościowe cytaty i wyjaśnienia autora. To moja pierwsza pozycja o stoicyzmie.

Książkę szybko się czyta, bo treści nie jest wiele. Same konkrety, bardzo wartościowe cytaty i wyjaśnienia autora. To moja pierwsza pozycja o stoicyzmie.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    513
  • Przeczytane
    270
  • Posiadam
    51
  • Teraz czytam
    14
  • Filozofia
    13
  • 2021
    7
  • 2022
    6
  • Rozwój
    4
  • 2023
    4
  • Chcę w prezencie
    4

Cytaty

Więcej
Marcin Fabjański Stoicyzm uliczny. Jak oswajać trudne sytuacje Zobacz więcej
Marcin Fabjański Stoicyzm uliczny. Jak oswajać trudne sytuacje Zobacz więcej
Marcin Fabjański Stoicyzm uliczny. Jak oswajać trudne sytuacje Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także