Byłem księdzem. Prawdziwe oblicze kościoła katolickiego w Polsce

Okładka książki Byłem księdzem. Prawdziwe oblicze kościoła katolickiego w Polsce
Roman Kotliński Wydawnictwo: Glass Plast religia
140 str. 2 godz. 20 min.
Kategoria:
religia
Wydawnictwo:
Glass Plast
Data wydania:
1997-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1997-01-01
Liczba stron:
140
Czas czytania
2 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
83-909042-0-9
Tagi:
celibat kościół religia
Średnia ocen

                6,4 6,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,4 / 10
682 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
1208
1155

Na półkach: ,

Część I.
Byłem księdzem. Prawdziwe oblicze Kościoła katolickiego w Polsce.

Najbardziej wstrząsająca, bardzo pouczająca i rozbijająca mity książka, w której były ksiądz- Roman Jonasz, na kanwie własnych przeżyć, opisuje prozę kapłańskiego życia- pełnego intryg, skandali, ludzkich słabości i upadków. Nie księża są tu jednak piętnowani, ale błędny system który ich deprawuje.

Teoria nieomylność przełożonych funkcjonująca w praktyce w seminarium. Każdy hierarchia w Kościele, na czele z papieżem, jest ex ofitio nieomylny w swoich decyzjach. Wychodzi się tu z założenia, że Duch Święty działając w Kościele udziela jego dostojnikom daru rozumu. Dar ten posiadany jest wprost proporcjonalnie do rangi zajmowanego urzędu. Innymi słowy- im wyższy stołek, tym więcej rozumu, a co za tym idzie- mniejsze prawdopodobieństwo popełnienia błędu. Tak więc taka osoba nigdy nie przyzna się do swojej pomyłki bo zawsze uważa się za nieomylną osobę.

Seminaria duchowne nastawione były i są na kształcenie posłusznych urzędników Kościoła, bezpłciowych i bezwolnych robotów, ślepo wykonujących rozkazy biskupów w zamian za godziwy szmal. Na szczęście nie wszyscy poddają się temu praniu mózgu.

Ubóstwo wśród księży. Księża żyjący skromnie pod względem materialnym uważani są za dziwaków i traktowani przez swoich współbraci z przymróżeniem oka. W czasie studiów w seminarium klerycy wysłuchują setki konferencji moderatorów, ojców duchownych i rekolekcjonistów na temat konieczności życia w ubóstwie. Uczą księży, że potrzebny im tylko rower i porządny długi kożuch by mieli jak dojeżdżać i nie zmarznąć na posługę dla potrzebujących, a sami zmieniają co jakiś czas samochody. I to zawsze w tym samym kolorze co by się ludzie nie połapali. Czy tak wygląda przykład nauczania ubóstwa? Raczej nie.

Kiedy ma się pod ręką miłego kolegę, a perspektywa kontaktu z dziewczyną jest tyleż zabroniona co nierealna- na skutki nie trzeba długo czekać. Efektem takiego narzuconego stylu życia były i są związku koleżeńsko- uczuciowe, a także seksualne. Zazwyczaj zaczynało się to niewinną znajomością, zaproszeniem na spacer, rozmową (często na zbożne tematy). Jak w każdym związku uczuciowym dwojga ludzi- jeśli zawiązywała się ta niewidzialna nić porozumienia- związek się rozwijał. Ugruntowywało go wzajemne zaufanie- bardzo ważna rzecz w seminarium. Barierą był pierwszy kontakt fizyczny- dotknięcie ręki, przytulenie, niewinny, przyjacielski pocałunek. Później wszystko szybko wymykało się spod kontroli, a zakamarków w seminarium nie brakuje.
Zadziwiający jest brak reakcji ze strony przełożonych na tego typu zjawiska. Muszą przecież o wszystkim dobrze wiedzieć, a przy odrobinie szczęście nawet to i owo zobaczyć. Wytłumaczenie może być tylko jedno- skala problemy jest tak wielka, że nie warto z tym w ogóle walczyć. Być może biskupi i przełożeni zdają sobie sprawę, iż takie zachowania są konsekwencją ich własnych wymogów i działań. Poza tym zjawisko to dotyczy wielu księży pracujących w parafiach. Lepiej więc nie ruszać problemu żeby nie śmierdziało. Naturalnie, obok przyjaźni erotycznych istnieją również te zdrowe, męskie, które dają wiele radości i pozwalają przetrwać w trudnych chwilach. Takie kleryckie, a potem kapłańskie przyjaźnie trwają często do samej śmierci. O wiele łatwiej jest dźwigać swój krzyż, gdy ktoś mający podobny ciężar potrafi na czas podać pomocną dłoń.

Podobno nie ma kleryka, a tym bardziej księdza, który nie przeżyłby chociaż raz w życiu kryzysu swojego powołania. Przyczyn takich kryzysów wśród kleryków można upatrywać w bardzo wielu źródłach: młodym wieku, niezrealizowanym popędzie seksualnym, zamknięciu na świat, kłopotach przystosowawczych w grupie, trudach samego studiowania, dwulicowym systemie, czy też wreszcie w samym kryzysie wiary.

Pedofilia. Tacy nie łamią żadnego ze ślubów (celibat=beżżenność, a nie czystość). Biskupi, wiedząc o rozmiarach zjawiska zdają sobie sprawę, że jakiekolwiek reakcje z ich strony byłyby walką z wiatrakami i odsłoniłyby ogromny problem (także ludziom świeckim), a to jest ostatnia rzecz, której chce Kościół. Jednocześnie ci sami biskupii, na czele z papieżem, potępiają księży zawierających związku małżeńskie. Biblia, która w żadnym miejscu nie mówi o beżżenności kapłanów (wręcz przeciwnie), wielokrotnie podkreśla naturalne, tj. dane przez Boga, prawo każdego człowieka do posiadania rodziny.

Powszechnie wiadomo, jak wielu wiernych nie zgadza się z pewnymi naukami Kościoła dotyczącymi antykoncepcji, zapłodnienia in vitro czy rozwodów. Mało kto wie natomiast, że jeszcze w większym stopniu nie zgadzają się z nimi sami księża (choć je przekazują). Niektóre fragmenty doktryny napotykają na oponentów już w seminarium, wśród kleryków.

W Kościele hierarchicznym nie ma niestety miejsca na indywidualne interpretacja i przemyślenia, a tym bardziej na dyskusje o dogmatach, które są niepodważalne. Jest bardzo uciążliwe i bolesne- głosić przez całe życie to, z czym się człowiek nie zgadza i co chciałby zmienić, a tego zrobić nie może. Równie uciążliwa i bolesna jest bezsilność kapłanów wobec celibatu, który negują, a w którym muszą żyć jeśli chcą być kapłanami.

Każdy z kandydatów do kapłaństwa jest inny. Każdy z nich jest innym człowiekiem. Nie wolno zapomnieć o tym, że pochodzą ze świata, a jaki jest świat i jego namiętności wszyscy dobrze wiemy. Są więc klerycy- złodzieje i klerycy- cwaniacy. Jednak ogromna większość braci kleryckiej idzie do seminarium za głosem Bożego powołania. Jeśli wychodzą po sześciu latach gorsi niż przyszli i (co często bywa) po drodze zgubili drogę, którą chcieli iść- to winien jest chory system, który ich wypaczył, a nie oni sami.
Seminarium duchowne jest środowiskiem jedynym w swoim rodzaju. Ścierają się w nim dwa światy, krzyżują się dwa sposoby na życie. Ciągle walczy ze sobą to co ludzkie, ze świata z tym co boskie- i jest to naturalne. Najgorsze jest to, że to co kościelne rzadko pomaga temu co boskie, a często wręcz przeszkadza. Hermetyczność seminarium, wyizolowanie od świata zewnętrznego sprawia, że jego mieszkańcy pozbawieni trosk i problemów normalnego życia, tworzą często swoje własne prawa i obyczaje. Powszechnym zjawiskiem w seminarium jest tzw. zmanierowanie. Klerycy żyjący pod kloszem, w inkubatorze ochronnym są nienaturalnie wyczuleni na punkcie swego- ego. Przysłowiowe nadepnięcie na odcisk może czasami urosnąć do rangi wielkiej zniewagi, wręcz tragedii. Młodzi ludzie przebywający w seminarium są normalnymi chłopakami, żyjącymi w niezbyt normalnym środowisku. Powołanie, które otrzymali nie uczyniło ich świętymi, ale system wychowawczy- panujący w seminarium- niejednego wykoleił.

Część I.
Byłem księdzem. Prawdziwe oblicze Kościoła katolickiego w Polsce.

Najbardziej wstrząsająca, bardzo pouczająca i rozbijająca mity książka, w której były ksiądz- Roman Jonasz, na kanwie własnych przeżyć, opisuje prozę kapłańskiego życia- pełnego intryg, skandali, ludzkich słabości i upadków. Nie księża są tu jednak piętnowani, ale błędny system który ich...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    922
  • Chcę przeczytać
    446
  • Posiadam
    109
  • Religia
    10
  • Ulubione
    10
  • Teraz czytam
    10
  • Literatura faktu
    8
  • E-book
    7
  • 2018
    7
  • Chcę w prezencie
    5

Cytaty

Więcej
Roman Kotliński Byłem księdzem. Prawdziwe oblicze kościoła katolickiego w Polsce Zobacz więcej
Roman Kotliński Byłem księdzem. Prawdziwe oblicze kościoła katolickiego w Polsce Zobacz więcej
Roman Kotliński Byłem księdzem. Prawdziwe oblicze kościoła katolickiego w Polsce Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także