To moja druga książka z serii "Pisane przez życie" zaraz po "Czekając na anioły".Przed chwilą skończyłam "Zniszczone dzieciństwo" i jestem wstrząśnięta. Trudno jest mi nie płakać nad losem małej dziewczynki, która zamiast szczęśliwego dzieciństwa przeżyła prawdziwy koszmar - brak miłości ze strony matki, wykorzystywanie przez ojczyma i jego kompanów.
Głos dziecka nieważne jak szczery nie zawsze jest słyszalny i właśnie o tym jest ta książka. Mała Shy starała się krzyczeć głośno - powiedziała o "strasznych rzeczach" matce, której była całkowicie obojętna, bo jeśli nie pomagała w zdobywaniu funduszy była bezużyteczną, wkurzającą gówniarą, kobiecie z opieki społecznej - która nie poświęciła jej zbyt wiele uwagi, dla której była kłamczuchą i innym, którzy byli głusi na wołanie dziewczynki.
Autorka przedstawia nam swoją historię bez owijania w bawełnę, nie stara się koloryzować czy zatajać przed nami wstydliwe fakty. Mamy tu obraz podzielonej rodziny, braku akceptacji i wsparcia przez opiekę społeczną, która jak pokazała ta książka bywa zawodna. Jest tu również obraz Karen, która od dziecka wiedziała, że jej dzieciństwo nie wyglądało tak samo do Karen jako dorosłej kobiety, która pomimo wielu przeciwności losu, stanęła na własnych nogach, udowodniła, że nigdy nie będzie potworem pomimo, że wielu jej to wróżyło. Wyrosła na kobietę, która nie bała się poświęcić domowego ogniska, aby położyć kres koszmarowi z dzieciństwa, dzięki której wiele osób znalazło w sobie siłę, aby przerwać swój własny koszmar.
Jestem pełna podziwu, że pomimo tego co ją spotkało nigdy nie straciła wiarę w ludzkie dobro i w siebie samą, że posiadała tyle odwagi i tyle determinacji.

To moja druga książka z serii "Pisane przez życie" zaraz po "Czekając na anioły".Przed chwilą skończyłam "Zniszczone dzieciństwo" i jestem wstrząśnięta. Trudno jest mi nie płakać nad losem małej dziewczynki, która zamiast szczęśliwego dzieciństwa przeżyła prawdziwy koszmar - brak miłości ze strony matki, wykorzystywanie przez ojczyma i jego kompanów.
Głos dziecka nieważne...