Fajna robota

Okładka książki Fajna robota
David Lodge Wydawnictwo: Rebis Seria: Salamandra literatura piękna
374 str. 6 godz. 14 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Salamandra
Tytuł oryginału:
Nice work
Wydawnictwo:
Rebis
Data wydania:
1998-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1998-01-01
Liczba stron:
374
Czas czytania
6 godz. 14 min.
Język:
polski
ISBN:
8371206143
Tłumacz:
Krzysztof Puławski
Tagi:
powieść angielska 20w
Inne
Średnia ocen

                7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
143 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
1302
126

Na półkach:

Niezwykła robota

David Lodge jest autorem lubianym i cenionym chyba przez większość czytelników zainteresowanych współczesną literaturą angielską. Jednakże element komizmu, będący integralnym, a często nawet zasadniczym składnikiem jego powieści sprawia, że niektórzy czytelnicy traktują Lodge’a nieco lekceważąco, jako pisarza zbyt „łatwego” i komercyjnego Nie zgadzam się z takimi opiniami. Uważam, że twórczości Lodge’a (ani żadnego innego pisarza) nie należy oceniać według kryteriów czytelniczego masochizmu, w myśl którego proza „trudna” i „wartościowa” to koniecznie synonimy. Dobrym zaprzeczeniem tej zasady jest właśnie „Fajna robota” , która została wydana po polsku w 1995 roku jako dziewiąta powieść Davida Lodge’a. Nieprzypadkowo właśnie ta książka była w 1988 roku nominowana do najbardziej prestiżowej brytyjskiej nagrody literackiej – Booker Prize. Wraz z „Małym światkiem” z 1984 roku (również nominacja do Bookera) powieść ta niewątpliwie stanowi największe osiągnięcie Lodge’a – z kilku co najmniej powodów.

Przede wszystkim oryginalność. Mam tu na myśli nie tylko charakterystyczny, łatwo rozpoznawalny styl autora, ale również jego zamierzenia zrealizowane w „Fajnej robocie”. Najbardziej widoczne z nich jest takie, że Lodge – człowiek, który o pisarskiej technice „wie wszystko” (jako profesor i teoretyk literatury), postanowił rozprawić się w swojej powieści z uniwersyteckim snobizmem. Typowy snobizm np. nowobogacki, wielokrotnie już służył za obiekt satyry. Okazuje się, że równie wdzięcznym tematem może być snobizm specjalistów od literatury, polegający na bezkrytycznym akceptowaniu wszelkich nowych teorii, a zwłaszcza na używaniu kluczowych dla nich pojęć na zasadzie słów – wytrychów. Tak właśnie postępuje sympatyczna skądinąd Robyn Penrose, jedna z dwojga głównych bohaterów „Fajnej roboty”. Wykłada ona literaturę angielską na uniwersytecie w Rummidge, stanowiącym karykaturę (a może tylko powieściowy portret) uniwersytetu w Birmingham, gdzie wykładał sam Lodge.

Wcześniej, jako doktorantka w Cambridge Robyn „niestrudzenie brnęła przez labirynty zdań Jacquesa Lacana i Jacquesa Derridy” przy czym zabrnęła chyba zdecydowanie zbyt daleko – w rezultacie doszła np. do wniosku, że „miłość to omamienie romantycznym dyskursem”, a Bóg to „ostateczny, bezkresny element znaczony”. Konsekwentnej dekonstrukcji Robyn poddała również seks – jej zdaniem „pożądanie to tylko gra elementów znaczących, ciągły ferment i przemieszczanie antycypowanej rozkoszy, przerywanej jedynie od czasu do czasu przez brutalne spółkowanie elementów znaczonych”. Szkoda, że Lodge nie rozwinął wątku rozmów Robyn z innymi wyznawcami tych teorii. Pisze jedynie o pewnym studencie z Yale, który czarował i jednocześnie dezorientował Robyn „używając najnowszego, postfreudowskiego żargonu, tak że nigdy nie wiedziała, czy chodzi mu o symbolicznego fallusa Lacana, czy też własnego”.

Ta pomysłowa i zabawna kpina z filologicznej nowomowy nie jest jedyną, ani nawet główną atrakcją, jaką Lodge przygotował czytelnikom „Fajnej roboty”. Powieść ta, będąc satyrą uniwersytecką, w jeszcze większym stopniu stanowi pastisz dziewiętnastowiecznej „powieści przemysłowej”, w której Robyn się specjalizuje. Gatunku uprawianego m.in. przez Dickensa, a także liczne pisarki, także tej miary co Charlotte Brönte czy Mary Ann Evans (George Eliot). Oto dzięki przewrotnemu rozwojowi fabuły Robyn niespodziewanie znajduje się w podobnej sytuacji jak bohaterki omawianych przez nią powieści – naiwne dziewczątka, wyrwane z mieszczańskich pieleszy, które zmuszone są poznać mroczny i brutalny świat wielkoprzemysłowej walki o byt.

Bezpośrednim (choć mimowolnym) sprawcą tej inicjacji jest Victor Wilcox, typ dynamicznego menedżera – pracoholika. W czasie wojen napoleońskich tacy ludzie robili kariery od szeregowca do generała. Współcześnie potrafią w szybkim tempie doprowadzić podupadającą firmę do rozkwitu (lub do bankructwa). Vic Wilcox jest człowiekiem niewątpliwie inteligentnym, lecz o dość ograniczonych horyzontach. Korzystając ze swego statusu brak satysfakcji z życia rodzinnego wynagradza sobie poza domem, chociażby mknąc do pracy luksusową limuzyną („kierowca dostawczego Forda Transita przepuszcza go, chociaż ma pierwszeństwo. Oto co znaczy jaguar”).

Początkowa symultaniczność wątków Robyn i Vica sugeruje, że ich spotkanie – choć wydaje się mało prawdopodobne – jest nieuniknione. Jak należało przypuszczać, Lodge znakomicie rozgrywa tę komedię przeciwieństw, nadając jej zaskakującą świeżość. Dość powiedzieć, że po przełamaniu wzajemnej niechęci Robyn uczestniczy w negocjacjach handlowych jako asystenta Vica, pozostając do jego dyspozycji w dzień i w nocy. On sam z kolei zaczyna w pewnym momencie dociekać różnicy pomiędzy metaforą a metonimią!

Wszystko to prowadzi do konkluzji, że David Lodge zrealizował w swojej powieści zamierzenie być może bez precedensu. Będąc pisarzem o temperamencie dość konserwatywnego realisty, stworzył dzieło oparte na postmodernistycznym pastiszu, satyrze i trawestacji, sięgając po fabularne cliché o serialowej wręcz proweniencji. A przy tym, jednocześnie z zastosowaniem tej metody, bezlitośnie wykpił jej teoretyczne podstawy, a przynajmniej ich stereotypowe ujęcia. To doprawdy niezwykła robota.

Niezwykła robota

David Lodge jest autorem lubianym i cenionym chyba przez większość czytelników zainteresowanych współczesną literaturą angielską. Jednakże element komizmu, będący integralnym, a często nawet zasadniczym składnikiem jego powieści sprawia, że niektórzy czytelnicy traktują Lodge’a nieco lekceważąco, jako pisarza zbyt „łatwego” i komercyjnego Nie zgadzam się z...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    215
  • Chcę przeczytać
    96
  • Posiadam
    41
  • Ulubione
    8
  • Teraz czytam
    4
  • Salamandra
    2
  • Obyczajowe
    2
  • 2018
    2
  • 2019
    2
  • POSIADAM
    1

Cytaty

Więcej
David Lodge Fajna robota Zobacz więcej
David Lodge Fajna robota Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także