Książka jednego z najbardziej poczytnych autorów fantasy. Fakt, półki w księgarniach aż uginają się pod liczbą woluminów, więc w końcu sama sięgnęłam po Terry'ego Goodkind'a. Co prawda skorzystałam z zasobów mojej biblioteki, ponieważ chciałam uniknąć rozczarowania i żalu z powodu wydanych pieniędzy.
Jestem już na końcówce książki, więc myślę, że mogę z czystym sumieniem dodać swoją opinię :) Jak dla mnie fabuła jest dość ciekawa, pełna akcji, chociaż dopiero od pewnego momentu. Akcja rozwija się dość długo, za to jak już się zacznie, to mam wrażenie, że nie chce przystopować. Tak samo wszelkie informacje do rozwikłania zagadki, z którą zmaga się główny bohater, są podawane w dość dużym natłoku jednocześnie. Nie jest się w nich ciężko połapać, ale jak na książkę dość pokaźną, autor mógłby lepiej zagospodarować dostępną przestrzeń. Pozwoliłoby to na zbudowanie nieco większego napięcia podczas czytania, przez co czytający szybciej i mocniej wciągnąłby się w akcję. Poza tym motyw romansu jest zbyt banalny. Mnie osobiście sceny romansowe między głównymi bohaterami trochę przeszkadzały, chociaż nie przyczynił się do obniżenia oceny książki.
Wydaje mi się, że postaci też są dość szablonowe: przystojny mężczyzna, zaradny, poświęci wszystko by chronić tę jedną jedyną kobietę. Ona: piękna blondynka, silna kobieta, ale potrzebująca silnego męskiego ramienia, na którym mogłaby się wesprzeć. No i cała otoczka: "dobrzy" ludzie walczą z otaczającymi ich zewsząd "złymi". Nie ma dylematów, nie ma złych decyzji, nie ma miejsca na wyrzuty sumienia czy na skruchę. Zły pozostaje zły, a dobry-dobry. Przez to fabuła nie jest szczególnie zaskakująca.
Mimo chyba dość krytycznego opisu, książka podoba mi się, nawet mnie wciągnęła i uznaję, że jest dobra, chociaż nie powala. Na pewno poleciłabym tego autora swoim znajomym. Tymczasem w kolejce czeka "Pierwsze prawo magii". Skoro zdecydowałam się sięgnąć po kolejną książkę, to znaczy, że ogólne wrażenia mam pozytywne i mimo wszystko, nie żałuję czasu nad nią spędzonego :)

Książka jednego z najbardziej poczytnych autorów fantasy. Fakt, półki w księgarniach aż uginają się pod liczbą woluminów, więc w końcu sama sięgnęłam po Terry'ego Goodkind'a. Co prawda skorzystałam z zasobów mojej biblioteki, ponieważ chciałam uniknąć rozczarowania i żalu z powodu wydanych pieniędzy.
Jestem już na końcówce książki, więc myślę, że mogę z czystym sumieniem...