Schodów się nie pali

Okładka książki Schodów się nie pali
Wojciech Tochman Wydawnictwo: Znak reportaż
212 str. 3 godz. 32 min.
Kategoria:
reportaż
Wydawnictwo:
Znak
Data wydania:
2000-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2000-01-01
Liczba stron:
212
Czas czytania
3 godz. 32 min.
Język:
polski
ISBN:
8370067271
Tagi:
literatura polska reportaż Nagroda literacka Nike
Inne
Średnia ocen

                7,6 7,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,6 / 10
629 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
2446
2372

Na półkach:

Zachwycałem się Tochmana /ur.1969/ „Eli, Eli”, a teraz mam zbiór 11 jego reportaży, wspaniałych reportaży, róznorodnych, bulwersujących...
Już pierwszy: o pięknej kobiecie, Wandzie Rutkiewicz, która życie osobiste poświęciła swojej pasji - himalaizmowi, której śmierć osobiście mnie dotknęła jako że byłem cichym jej adoratorem, a może lepiej – kibicem jej wyczynów. Jestem pod wrażeniem dwoch następnych, lecz szoku dostaję przy lekturze czwartego o Grzegorzu Przemyku. Ja, który wszystkich we wsi Warszawa znałem, w tym wspomnianego w opowiadaniu Stachurę; ja - dla którego nie było tajemnic na Krakowskim Przedmieściu i Starówce; ja - który stale „urzędowałem” w mieszkaniu wskazywanym, jak się śmiał Zdzisiek Maklakiewicz z Himilsbachem, przez Pana Jezusa przed kościołem św. Krzyża, nie znałem speluny pani poetki Sadowskiej na ul. Hibnera, gdzie wóda się tak samo lała. Dziwiło mnie, że nikt nie pamiętał u Fukiera rzekomego „uczczenia lampką wina matury” przez Przemyka i kolegów.
A teraz u Tochmana czytam, że towarzystwo pochlało w mieszkaniu Sadowskiej i z nudów poszło rozrabiać na Plac Zamkowy; że mieszkanie pani poetki walczącej z reżimem, to była speluna pijacka podobna tej na Krakowskim Przedmieściu, w której dzieciak często nie miał gdzie się położyć; że już trzy lata wcześniej Grzegorz był na kuracji odwykowej dla narkomanów, że dwa lata wcześniej mamusia: /str.54/
„napisała pożegnalną karteczkę: Synku, wybacz, będę ci podsyłać najlepsze struny do gitary. Poszła do Kurierka i winem popiła kilka tabletek nitrazepamu”,
i że w ostatnim roku życia był abnegatem nadużywającym alkoholu. Szkoda chłopaka! Morderców z Jezuickiej i ich praktyki poznał wielokrotnie mój grzbiet! Ale ta otoczka, te mity bohaterstwa narodowo-wyzwoleńczego wzbudzają, wskutek lektury Tochmana, jeszcze większe obrzydzenie.
A wspomniany Stachura, /jak i Sadowska/ powraca w siódmym opowiadaniu pt „Narzeczona”, w którym padają jakże prawdziwe słowa o nim: /str.122/
„..że ukochał śmierć, że to już żadna poezja, a obłęd. Że buduje sobie legendę..”
Ale jego mitomania i świrowanie miało u łatwowiernej młodzieży wzięcie, i trwa to do dzisiaj, bo jak niedouczony szczawik ma się nie załapać na ściągnięte z Heideggera „SIĘ”? Ten reportaż jest wyjątkowo smutny, gdyż pokazuje do czego prowadzi , właśnie, ułuda, czytaj mitomania. Fakty o romansie 38-letniego Stachury z 21-letnią czytelniczką Martą Kucharską znajdziecie Panstwo na Google’u wypisując „Marta Kucharska Stachura”.

Następny reportaż to urocze, ciepłe wspomnienie o Piotrze Skrzyneckim i całej ferajnie z „Piwnicy pod Baranami”, a w dalszych o braciach bliżniakach, o ojcu Gislao czyli Zdzisławie Borowcu, który zginął pod gruzami sklepienia Bazyliki Górnej w Umbrii oraz o bezduszności władz wobec siedmiorga rodzeństwa.
Wszystkie reportaże arcyciekawe, napisane dobrą polszczyzną. Brawa dla mego imiennika!!

Zachwycałem się Tochmana /ur.1969/ „Eli, Eli”, a teraz mam zbiór 11 jego reportaży, wspaniałych reportaży, róznorodnych, bulwersujących...
Już pierwszy: o pięknej kobiecie, Wandzie Rutkiewicz, która życie osobiste poświęciła swojej pasji - himalaizmowi, której śmierć osobiście mnie dotknęła jako że byłem cichym jej adoratorem, a może...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    1 553
  • Chcę przeczytać
    1 452
  • Posiadam
    248
  • Reportaż
    50
  • Ulubione
    40
  • Literatura faktu
    38
  • Teraz czytam
    27
  • 2018
    18
  • Reportaże
    17
  • 2020
    16

Cytaty

Więcej
Wojciech Tochman Schodów się nie pali Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także