Dzienniki 1911-1955

Okładka książki Dzienniki 1911-1955 Jarosław Iwaszkiewicz
Okładka książki Dzienniki 1911-1955
Jarosław Iwaszkiewicz Wydawnictwo: Czytelnik Cykl: Jarosław Iwaszkiewicz. Dziennik (tom 1) biografia, autobiografia, pamiętnik
576 str. 9 godz. 36 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Cykl:
Jarosław Iwaszkiewicz. Dziennik (tom 1)
Wydawnictwo:
Czytelnik
Data wydania:
2007-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2007-01-01
Liczba stron:
576
Czas czytania
9 godz. 36 min.
Język:
polski
ISBN:
9788307031149
Tagi:
Dzienniki
Średnia ocen

7,2 7,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,2 / 10
98 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
63
38

Na półkach:

Ciekawe tam, gdzie mamy człowieka. Cały ten niepowstrzymany, chaotyczny kalejdoskop życia, starzenie się w szerokim znaczeniu tego słowa (i przede wszystkim w wymiarze psychologicznym),a z tym ludzkim przemijaniem zsynchronizowana zmienność następujących po sobie epok: przedrewolucyjny świat, dwudziestolecie, okupacja, PRL. A w tym wszystkim - chyba najbardziej interesujaca - ta ciągła fluktuacja stanów duchowo-emocjonalnych, rejestrowanych z dużą (o ile to możliwe) dozą szczerości wobec samego siebie. To chyba najciekawsze; reszta - detale, postacie, afiliacje, których kontury, znaczenie, konwencja zatarły się mocno wraz z minionym kontekstem społeczno-obyczajowo-historycznym. Autor zadawał sobie kilkakroć pytanie, co będą mieli (i czy w ogóle coś) ludzie z jego dzienników? No ja - to właśnie, o czym powyżej. Ale to już oczywiście każdy osądzi wedle swego uznania.

(opinia zbiorcza o trzech tomach)

Ciekawe tam, gdzie mamy człowieka. Cały ten niepowstrzymany, chaotyczny kalejdoskop życia, starzenie się w szerokim znaczeniu tego słowa (i przede wszystkim w wymiarze psychologicznym),a z tym ludzkim przemijaniem zsynchronizowana zmienność następujących po sobie epok: przedrewolucyjny świat, dwudziestolecie, okupacja, PRL. A w tym wszystkim - chyba najbardziej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2889
594

Na półkach: ,

Pierwszy tom Dzienników niby obejmuje lata 1911-55, ale w gruncie rzeczy są to zapiski od sierpnia 1939 do roku 1955. Jako siedemnastolatek Iwaszkiewicz prowadził dziennik przez pół roku, potem zrobił notatkę w 1914 i w 1921. To, co najciekawsze - zaczyna się w przededniu wojny. Pisarz jest już dojrzałym mężczyzną, uznanym twórcą, a Stawisko przyciąga śmietankę kulturalną Warszawy.

Lektura tych notatek była prawdziwą ucztą duchową dla mnie jako miłośniczki Iwaszkiewicza. Czytałam, jednocześnie grzebiąc w "Podróżach do Polski" i dziennikach Anny Iwaszkiewiczowej, zaglądając do Wikipedii i "wędrując" po mapach Google. Jestem nota bene niesamowicie wdzięczna wydawcom (państwu Papieskim) za przypisy do każdego dnia. Nie trzeba nerwowo przerzucać kartek, by sprawdzić, kto to "Leszek" czy "Wittlinowa". Dodatkowo na końcu książki mamy - imponujący - indeks osób wymienionych w "Dziennikach".

Te wspomnienia to ciekawe studium człowieka, który od wczesnej młodości jest świadomy, że w pewnym stopniu nie przystaje do swojego otoczenia, zawsze jest jakby "obok". Czuje się samotny mimo licznej rodziny i grona znajomych. Bardzo mi to bliskie. Oczywiście, mamy tu "warstwę zewnętrzną": interesujące życie znanego pisarza - znajomi, rodzina, fantastyczne podróże (opis kilkunastodniowego pobytu w Rzymie - cudowny),wydarzenia historyczne. Ale najciekawsza jest możliwość, choćby częściowego, zajrzenia do duszy artysty.

Pierwszy tom Dzienników niby obejmuje lata 1911-55, ale w gruncie rzeczy są to zapiski od sierpnia 1939 do roku 1955. Jako siedemnastolatek Iwaszkiewicz prowadził dziennik przez pół roku, potem zrobił notatkę w 1914 i w 1921. To, co najciekawsze - zaczyna się w przededniu wojny. Pisarz jest już dojrzałym mężczyzną, uznanym twórcą, a Stawisko przyciąga śmietankę kulturalną...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1178
1154

Na półkach:

Czytając te znakomite dzienniki aż trudno uwierzyć, że ktoś kto pozornie wydawał się w pełni spełnionym Człowiekiem, Pisarzem, Intelektualistą, Ojcem, Mężem i kim tam jeszcze - był aż tak bardzo nieszczęśliwy....

Jak te wszystkie role - o politycznym zaangażowaniu w PRL nawet nie wspominając, skoro konformizmem, z chęcią utrzymania Stawisk za wszelką cenę, zalatuje na kilometr - musiały go uwierać, a nawet boleć, prześladować i odbierać wszelką radość życia, a do tego jeszcze ta orientacja.....

Powinien był się urodzić gdzie indziej i kiedy indziej.

Czytając te znakomite dzienniki aż trudno uwierzyć, że ktoś kto pozornie wydawał się w pełni spełnionym Człowiekiem, Pisarzem, Intelektualistą, Ojcem, Mężem i kim tam jeszcze - był aż tak bardzo nieszczęśliwy....

Jak te wszystkie role - o politycznym zaangażowaniu w PRL nawet nie wspominając, skoro konformizmem, z chęcią utrzymania Stawisk za wszelką cenę, zalatuje na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
546
463

Na półkach: , ,

Poniedziałkowy słoneczny poranek wyglądał jeszcze lepiej gdy kończyłem pierwszy dziennik. Czternaście lat obok siebie stoją w moim pokoju. Na początku ub. roku już byłem pewien że powinienem zacząć. I w ogóle się nie spieszyłem. Jeszcze wolniej niż zwykle. Do tej niezwykłej lektury potrzeba cierpliwości i wsłuchania się. Samo czytanie poprzedziłem kilkoma wizytami na Stawisku. Chciałem wejść chociaż trochę w atmosferę. Tamtych lat i domu w którym tyle się wydarzyło. Gdy byłem w Filharmonii podczas konkursu Chopinowskiego i słuchałem... zastanawiałem się co pisał Iwaszkiewicz. Tak samo gdy byłem w Taorminie. A wątków, spraw, wyjazdów i rozmów znajdziemy w tekście ogrom. Nie powinno się tego tekstu czytać tak jak czytamy na co dzień. Im bardziej wiek mi "dokucza" tym bardziej takie lektury mnie wzmacniają a może "podtrzymują przy życiu". Troską, dramatem, dniem codziennym, tym jak sobie radzić nawet wtedy gdy masz opiekę "socjalistycznego państwa". Wcześniej nie czytałem Iwaszkiewicza. Za dużo złych informacji o nim usłyszałem. Podobała mi się "Sława i chwała". Tylko serial w reżyserii K.Kutza widziałem. Teraz cieszę się że jeszcze mam dwa tomy przed sobą. Powoli jak pory roku, strona za stroną... Nie wykluczam, że może to być jedna z najważniejszych książek które przeczytam. Uwielbiam gdy życie czytelnika zaskakuje.

Poniedziałkowy słoneczny poranek wyglądał jeszcze lepiej gdy kończyłem pierwszy dziennik. Czternaście lat obok siebie stoją w moim pokoju. Na początku ub. roku już byłem pewien że powinienem zacząć. I w ogóle się nie spieszyłem. Jeszcze wolniej niż zwykle. Do tej niezwykłej lektury potrzeba cierpliwości i wsłuchania się. Samo czytanie poprzedziłem kilkoma wizytami na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1487
583

Na półkach: , ,

Towarzystwo Iwaszkiewicza za każdym razem, gdy do niego wracałam nastrajało mnie bardzo melancholijnie. Jego poczucie osamotnienia i ciągła świadomość niezrozumienia przez najbliższych, wynikające z tego nieszczęśliwe małżeństwo, wewnętrzne rozterki, potrzeba miłości... Sposób, w jaki o tym pisze, pozwala nam choć trochę współodczuwać z poetą. Był bardzo inteligentnym obserwatorem, czułym na odczucia i innych i swoje, bał się trywializacji wielu tematów.
Niestety jest w tych dziennikach wiele “dziur” obejmujących nawet kilkanaście lat, pominiętych jest wiele ważnych wydarzeń, już nie mówię historycznych, ale z jego życia prywatnego, co bardzo frustruje. Chciałoby się podejrzeć, podpatrzeć opuszczone lata… Choć nie narzekam za bardzo, bo bardziej interesują mnie późniejsze wydarzenia z życia poety, dlatego z przyjemnością zerkam na kolejne dwa tomy.

Towarzystwo Iwaszkiewicza za każdym razem, gdy do niego wracałam nastrajało mnie bardzo melancholijnie. Jego poczucie osamotnienia i ciągła świadomość niezrozumienia przez najbliższych, wynikające z tego nieszczęśliwe małżeństwo, wewnętrzne rozterki, potrzeba miłości... Sposób, w jaki o tym pisze, pozwala nam choć trochę współodczuwać z poetą. Był bardzo inteligentnym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
370
340

Na półkach:

Zdecydowanie warto przeczytać - interesujące, dobrze opracowane + wkładki z ciekawymi zdjęciami.

Zdecydowanie warto przeczytać - interesujące, dobrze opracowane + wkładki z ciekawymi zdjęciami.

Pokaż mimo to

avatar
46
46

Na półkach: ,

„Momenty były?“

Od raz odpowiadam: nie było! Niewykluczone jednak, że wszystko przed nami. Dostaliśmy bowiem do ręki zaledwie pierwszy tom „Dzienników“ Iwaszkiewicza. Obejmuje on zapiski z lat 1911-1955. Kolejne dwa są jeszcze w opracowaniu. Ten pierwszy bardzo wyostrza apetyt. Na życzenie spadkobierców w książce nie pojawiły się żadne skróty, a dokładne przypisy dopowiadają wiele kwestii przez Iwaszkiewicza pominiętych. Czekałem z niecierpliwością na to wydanie. Fragmenty „Dzienników“ pojawiały się do tej pory sporadycznie w „Twórczości“ czy „Gazecie Wyborczej“. Od tamtego czasu, zachęcony pierwszą lekturą, szukałem odpowiedzi na pytanie, co przedwojennego dyplomatę, pisarza, estetę, lwa salonowego, świetnego znawcę muzyki, przyjaciela Karola Szymanowskiego i... homoseksualistę zaprowadziło po wojnie na siermiężne pokoje władzy ludowej, których nie cierpiał? Co go pchnęło w ramiona przeróżnych socjalistycznych stowarzyszeń, komisji, kółek, zespołów i kongresów, którymi w gruncie rzeczy gardził? W końcu: co doprowadziło do owego sławetnego i upiornego pochówku w mundurze górnika? Na razie na te pytania nie znalazłem odpowiedzi.

Po przeczytaniu pierwszego tomu najbardziej poruszył mnie natomiast stosunek Iwaszkiewicza do... homoseksualizmu. Z jednej strony świadomość pewnej wyjątkowości, niemal elitarności (w duchu angielskich estetów i wyznawców Oskara Wilda),z drugiej poczucie klęski, zawstydzenie, pejoratywne odnoszenie się do własnej orientacji jako do źródła cierpień, przyczyny wykluczenia i samotności. Już w 1911 roku, opisując swoje młodzieńcze uniesienia związane ze szkolnym kolegą w Kijowie, zaniepokojony gimnazjalista Iwaszkiewicz pisze: „tak go kocham, że boję się czy nie jestem homoseksualistą“. Ożeniony w latach 20-tych z bogatą Hanną z domu Lilpop Iwaszkiewicz stara się na kartach "Dziennika" bronić tego małżeństwa, choć staje się ono powoli przyczyną jego udręki i samotności. 16 kwietnia 1949 napisał: „Mam żonę, dzieci, wnuki siostry [...] i zawsze jestem sam w teatrze, sam w kinie, sam w restauracji, o ile po prostu z piekielnych nudów nie dobiorę sobie jakiegoś chłopczyka [...]“. 15 lipca 1951 Iwaszkiewicz poważnie myśli o samobójstwie i pisze: „Dlaczego nigdy w życiu nie kochałem szczęśliwie? Co za potworne okrucieństwo losu? Dlaczego nikt nigdy nie cieszył się moim ciałem? Dlaczego nikt mnie nie obejmował z radością?“

Kto szuka w „Dziennikach“ tak zwanych „momentów“, na pewno ich nie znajdzie. Dostrzeże jednak dramat pisarza, który w imię „wyższej konieczności“ zaprzepaścił osobiste szczęście.

(Mariusz Kurc, nr 10)

„Momenty były?“

Od raz odpowiadam: nie było! Niewykluczone jednak, że wszystko przed nami. Dostaliśmy bowiem do ręki zaledwie pierwszy tom „Dzienników“ Iwaszkiewicza. Obejmuje on zapiski z lat 1911-1955. Kolejne dwa są jeszcze w opracowaniu. Ten pierwszy bardzo wyostrza apetyt. Na życzenie spadkobierców w książce nie pojawiły się żadne skróty, a dokładne przypisy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1462
66

Na półkach:

Bardzo mozolna lektura, bo tak napraqwdę to dwie książki "w jednym", bo
w niektórych przypadkach przypisy (gęstym, drobnym druczkiem) są obszerniejsze, niż zapiski autora. Ciekawym doświadczeniem było czytanie ich równolegle z dziennikiem żony, niekiedy uzupełniają się wzajemnie.
Bardzo dobrze się je czyta, bo język Iwaszkiewicz świetnie znosi próbę czasu. Inspirujące, ze w ciężkich czasach warto wrócić do klasyki wielkich powieści np. Tołstoj i tam szukać pociechy.

Bardzo mozolna lektura, bo tak napraqwdę to dwie książki "w jednym", bo
w niektórych przypadkach przypisy (gęstym, drobnym druczkiem) są obszerniejsze, niż zapiski autora. Ciekawym doświadczeniem było czytanie ich równolegle z dziennikiem żony, niekiedy uzupełniają się wzajemnie.
Bardzo dobrze się je czyta, bo język Iwaszkiewicz świetnie znosi próbę czasu. Inspirujące, ze...

więcej Pokaż mimo to

avatar
987
394

Na półkach:

Najciekawsze fragmenty tej części Dzienników Iwaszkiewicza to okres tuż powojenny. Pisarz angażuje się w nowe życie polityczne, a efektem tego jest jego obecność w różnego rodzaju gremiach i komitetach. A to z kolei wiąże się z podróżami. Dla Iwaszkiewicza każda z takich podróży to swoista wyprawa do świata malarstwa, architektury, literatury czy filozofii. Ma swoich faworytów, ale także jest bezwzględny wobec miejsc i ludzi, którzy nie przypadli mu do gustu.
Z tych wszystkich opisów wyłania się jednak obraz człowieka samotnego, który jest świadomy, iż nikt nie potrafi zobaczyć świata "jego oczami". Skazany jest więc na samotne smakowanie świata. Siedząc w małym pokoiku w Rzymie tęskni do Stawiska. W Stawisku ma poczucie, że jest niepotrzebny i tęskni za Palermo czy Paryżem.
Do tego dochodzi niespełnienie uczuciowe. Żona, dzieci, wnuki - tak, kocha ich wszystkich. Ale przecież wiemy, że kocha też innego, i że nigdy nie będzie mógł być prawdziwie szczęśliwy.
Można powiedzieć: wspaniałe życie, wspaniały pisarz, ale czegoś brakuje.

Najciekawsze fragmenty tej części Dzienników Iwaszkiewicza to okres tuż powojenny. Pisarz angażuje się w nowe życie polityczne, a efektem tego jest jego obecność w różnego rodzaju gremiach i komitetach. A to z kolei wiąże się z podróżami. Dla Iwaszkiewicza każda z takich podróży to swoista wyprawa do świata malarstwa, architektury, literatury czy filozofii. Ma swoich...

więcej Pokaż mimo to

avatar
64
64

Na półkach: ,

Zapisek autora z 1911 roku : „Ostatni raz wylewam na papier żale…” zdaje się zapowiadać ugruntowany już w młodym wieku stosunek pisarza do świata. Bo jest On i reszta. Reszta z reguły nie docenia, a On czerpie z tego napięcia siły do pisania. Mamy tu swoisty przegląd form istnienia twórczego: grymas niechęci, wielkopańską nonszalancję, brutalność wobec siebie – niekiedy sięgającą nihilizmu, żal do świata, że mimo wysiłków jego ręce są puste. Interesujące uwagi warsztatowe na temat wartości słowa zmieniającej się w czasie, tworzenia innego „przyszłego” rozumienia postaci literackiej i świadomości autora, który pozostawia na to miejsce. Jedyny ślad, jako okupacja pozostawia na kartach dziennika to opis koniecznych przemieszczeń i związanych z tym niedogodności. Podobnie autor traktuje inne wydarzenia historyczne, nie mówiąc już o rodzinnej tragedii. Do tego świata, zdaje się, nigdy nie dochodzi słońce, kotary ściśle przylegają do okiennic, a gospodarz świadomie ignoruje fakt, że nastał dzień. Takie są te zapiski, w których następuje świadoma koncentracja materiału na sprawach spotkań towarzyskich, wymiany korespondencji, krytyki sztuki, wrażeń z licznych podróży i przywołania wspomnień. I ta niespodzianka, która spada na znużonego 60 – letniego pisarza, w ten czas, kiedy uważa, że jego samego czeka już tylko powolne i bolesne pogrążanie się w beznadziei starości. Pierwszy obrachunek intelektualny z 27 – letnim Jerzym Błeszyńskim, że chory, że mało zarabia, że chodzi w tym wszystkim być może tylko o dorobienie, że starszy pan pozostanie nieuchronnie rozczarowany. Czy ma jednak sobie odmówić przyjemności – niewielkiej zresztą – posiadania pięknego przyjaciela? W diariuszu zachwyca przede wszystkim kultura słowa, rytm; pisarz odrzuca w wielu przypadkach konwenanse literackie i język „dyplomacji”.
Dzienniki z lat 1911 – 1955 okazują się być – wbrew przewidywaniom autora - wstępem do dalszego twórczego życia.

Zapisek autora z 1911 roku : „Ostatni raz wylewam na papier żale…” zdaje się zapowiadać ugruntowany już w młodym wieku stosunek pisarza do świata. Bo jest On i reszta. Reszta z reguły nie docenia, a On czerpie z tego napięcia siły do pisania. Mamy tu swoisty przegląd form istnienia twórczego: grymas niechęci, wielkopańską nonszalancję, brutalność wobec siebie – niekiedy...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    262
  • Przeczytane
    153
  • Posiadam
    56
  • Ulubione
    6
  • Teraz czytam
    4
  • Literatura polska
    3
  • 2012
    3
  • Domowa biblioteczka
    2
  • Własne
    2
  • 2014
    2

Cytaty

Więcej
Jarosław Iwaszkiewicz Dzienniki 1911-1955 Zobacz więcej
Jarosław Iwaszkiewicz Dzienniki 1911-1955 Zobacz więcej
Jarosław Iwaszkiewicz Dzienniki 1911-1955 Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także