Łowca snów

Okładka książki Łowca snów
Stephen King Wydawnictwo: Prószyński i S-ka Ekranizacje: Łowca snów (2003) horror
614 str. 10 godz. 14 min.
Kategoria:
horror
Tytuł oryginału:
Dreamcatcher
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Data wydania:
2001-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2001-01-01
Liczba stron:
614
Czas czytania
10 godz. 14 min.
Język:
polski
ISBN:
83-7337-025-0
Tłumacz:
Arkadiusz Nakoniecznik
Ekranizacje:
Łowca snów (2003)
Tagi:
powieść śmierć dzieci koszmar

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,5 / 10
1373 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
830
671

Na półkach: , , , , , , , , , , , , , , , ,

Złapał mnie "Łowca snów", a jak mnie złapał, to po nim przyszła kolej, by przenieść się w "Krainę snów". Niedługo wam opowiem jak tam było, ale najpierw po kolei. Teraz wspomnę o tym, co mi zrobił "Łowca snów"!!!

I znowu to samo. Nie wiem jak długo to zniosę. Chciałbym w końcu odzyskać spokój...
Ten pieprzony kogut, ta bestia obrośnięta piórami...Jak go kiedyś załatwię. Bo znowu do mnie przyszedł. Siedziałem sobie na schodach, pod klapą wiodącą na strych. To był mój azyl, tam zawsze uciekałem gdy musiałem pomyśleć, albo się wypłakać, wyrzucić jakiś gniew, złość.W ciemności to było bardzo łatwe, przynajmniej dla mnie. Nie wiem jak u innych. Siedziałem pewnego razu, wcześniej zatrzaskując za sobą z całej siły drzwi, po kolejnej już kłótni z rodzicami. Ten sam scenariusz, który co jakiś czas się powtarza.
Otoczony tą ciemnością, po chwili, nie wiem jak długiej, bo minuty opętane były szaleństwem, klapa na strych otworzyła się nagle i z głośnym trzaskiem. Odwróciłem się do otchłani strychu, cały czas siedząc na schodach. Czułem na twarzy powiew wiatru, widocznie okna były otwarte na oścież. A w niewielkim oddaleniu kontur koguta. Przyglądał mi się. Widziałem w kurzych oczach głębię jego nienawiści. Czułem ją na sobie. To jego odwet, widzę w jego spojrzeniu, że zaraz coś zrobi, pójdzie na kamikadze. To jego zemsta, bo w mojej rzeczywistości nieźle go kiedyś skopałem. Szedłem podwórkiem i gdzieś o okolicy łydek poczułem ostre dziubnięcie. Najpierw jedno, później drugie i tak kilka razy. Odwróciłem się i zobaczyłem, że to on. Wściekłość moja osiągnęła punkt zapalny w jednej chwili. Nie zastanawiając się długo, wziąłem zamach prawą nogą ( bo mocniejsza) kopnąłem go tak, że pofrunął kilkanaście metrów w dal i ze dwa wzwyż. Wylądował zdezorientowany, oszołomiony, zdziwiony, że ktokolwiek śmiał go dotknąć, zaatakować. Ruszyłem za nim, wcześniej łapiąc kawał dobrego kija. On sam, niespodziewając się kolejnego ataku, wystartował z opóźnieniem. Nie chciało mi się już go gonić, więc rzuciłem, na szczęście celnie. Ponownie wyskoczył w górę, aż opierzenie się z niego posypało. Zniknął gdzieś w oddali podwórka i od tamtej pory w drogę już mi nigdy nie wszedł, ale wróćmy do strychu...
Zaczął iść, powolutku, spokojnym tempem, a w między czasie stroszył skrzydła, jeszcze trochę i rozłożył na całej szerokości. Jaki wredny skurw..., - pomyślałem w międzyczasie - już ja mu pokaże. Ruszył z impetem, niczym sprinter na bieżni. W tym samym momencie chciałem ruszyć po schodach z powrotem na dół. Nie wiem czy to było ze strachu, czy może odruch bezwarunkowy. Możliwe, że jedno i drugie. Ani nie byłem przywiązany, ani nic takiego. Jednak nie mogłem się ruszyć. Jakby mi dupę i nogi przyspawano do tych schodów. Odwrócony do koguta i strychu plecami, poczułem nagle na nich jego ostre pazury. Wskoczył na mnie, szponami swoimi wbijając się pod skórę. Utkwił w ciele na wysokości żeber, a jego parszywy dziub stukał mnie w kark, rozszarpując skrawki ciała...
...wszystko oprócz koguta to fakty autentyczne, więc ten koszmar stale powracający do mnie w dzieciństwie, był niczym prawdziwa rzeczywistość pełna realizmu.., schody na strych, klapa do niego prowadząca, cisza, ciemność, pamiętam to jak dziś. Teraz już zostały poczynione zmiany i układ domu trochę się przeistoczył..., ale
Tak było!!!

Ta książka jest napisana jakbym śnił, jakby wszystkie postacie śniły jednocześnie i co jakiś czas powracały do prawdziwej rzeczywistości. Sen jednej osoby jest jak rozdwojenie jaźni, balansowanie nad przepaścią świadomości, jakbyśmy pukali z własnego umysłu, by ten otworzył nam wyjście do tego, co prawdziwe. A jak odnaleźć się w treści, jeśli wszyscy złapali się w sieci Łapacza Snów? Tańczyła sobie rzeczywistość ze snem i już niewiadomo, co było naprawdę, a co nie!!!
Do tej książki TRZEBA MIEĆ POTĘŻNĄ WYOBRAŹNIĘ, bo w innym przypadku czytelnik się pogubi i będzie błądził w treści jak we mgle. Wszystko mu się pomiesza!!! Próbować może każdy, ale nie każdy się do tej książki nadaje... i stąd też te NISKIE OCENY, OPINIE BEZ ŻADNYCH KONKRETNYCH ARGUMENTÓW...!!!

<><><><><><><><><><><>

Zrobić dla czasu psikusa...
Czasie mój kochany, mogę się wiecznie złościć na ciebie, rwać włosy z nerwów, czy inne równie gwałtowne rzeczy. Lecz jaki to miałoby sens. Ciebie nie da się zmienić. To my ludzie musimy się dostosować, bo inaczej zostaniemy skazani na dziurawe wspomnienia, w których przeszłość będzie wyblakła, niewyraźna, urwana w pewnych jej fragmentach...
Musimy tylko pamiętać i czynić to konsekwentnie, a mianowicie, trzeba czujnie widzieć i dostrzegać mijane chwile, cieszyć się nimi i chować je w pamięci. Im więcej schowamy, tym nasze wspomnienia będą pełniejsze, nic nam z nich nie ucieknie.
...bo Czasie mój drogi, pogrywasz sobie z nami. Z jednej strony dajesz nam wielką perspektywę przyszłości, pozwalasz planować, snuć marzenia, a im jesteśmy starsi i posuwamy się z wiekiem, coraz szybciej przepływasz nam przez palce.
Im więcej chwil do siebie z wiekiem przytulimy, tym coraz bardziej musimy je pielęgnować, dbać o nie..; by nam szybko nie uciekły, byśmy je przeżywali, cieszyli się nimi i nigdy o nich nie zapomnieli.
...
im bardziej narzekamy na swój los, tym on bardziej dobija, przygniata swą brutalną prawdą, robi wszystko na przekór. Musimy zaakceptować życie takim, jakie jest, bo innego wyjścia nie ma. Spójrzmy na świat, na inne ludzkie dramaty, z którymi nasze nie mogą się równać. A co więcej przeżyjmy coś podobnego i dopiero wtedy mamy prawo narzekać.
Jednak póki co, cieszym się tym, co mamy...


<><><><><><><><><><><><>

Umyśle mój zostań przy mnie...
Pamięci moja nigdy mnie nie opuszczaj...
Myśli moje zostańcie przy mnie po wieczność...
Świadomości moja nie oddalaj się ode mnie.., bądź ze mną do końca!!!

Jakżesz wiele razy King nawiązuje w swych książkach do tego, co jest dla niego ważne. Umysł, świadomość i pamięć... To one napędzają jego opowieści, wypełniają je treścią, nasycają każdą emocją, docierając do głębi prawdy naszego istnienia, przemijania, życia..., po prostu życia!!!
W "Łowcy snów" nie tylko umysłówi, ale między innymi i jemu składa wielki hołd... KIng nie jest jeszcze najstraszym staruszkiem, ale doczekał się już ładnego wieku. Zazdroszcze mu, że mimo upływu lat ma taką świadomość, umysł zdolny do tworzenia kolejnych książek. Współczesny King nie straszy już tak jak kiedyś, bo zwyczajnie nie chce tego robić. Chce pisać o życiu, przemijaniu, czasie, który tak ucieka człowiekowi ; mniejsza o straszydła, mrok i potwory. Teraz jest refleksyjny, a jego literacka dojrzałość poparta jest doświadczeniem życia, tyle dekad już za nim.
Nie było żadnej książki, która nie spełniłaby moich oczekiwań. Ani jedna opinia nie była negatywna. Nie mam się do czego po prostu przyczepić. MYŚLĘ, ŻE PRZYCZYNY należy szukać w tym, że zwyczajnie lubię każdą jego odsłonę; i wtedy kiedy straszy, i wtedy, gdy ze mną gawędzi, i wtedy, gdy dzieli się swoją refeleksją nad życiem oraz wtedy, gdy abstrakcją ( często mroczną ) nasyca swoją treść. Tych jego literackich wizerunków jest znaczenie więcej, ale powyższe w moim odczuciu są odgrywane najczęściej. Gdyby nie zmieniał się jako pisarz, a jego pomysły nie byłyby pełne tak wielu rozmaitości, nie zachwycałby mnie w takim stopniu. Każda jego powieść ma zupełnie inną twarz, niczym linie papilarne, które w każdym człowieku mają inny układ, wzór. Zdarzają się oczywiście podobieństwa w tematyce, problematyce, ale pod względem fabularnym, każda powieść jest podróżą w zupełnie inną rzeczywistość...
Czy ludzie nie potrafią tego zrozumieć? Czy tak ciężko pojąć, że gdyby tylko straszył, gdyby tylko i wyłącznie skupił się na mroku i okropnościach znudziłby się nam wszystkim. On napisał ponad 60 powieści, około 100 opowiadań. Musiał zmieniać się jako pisarz i człowiek, bo każdy z nas się zmienia. Rutyna niszczy każdego. Czytam jego książki, bo to niezwykły gość, o nieskończonej wyobraźni. Ta rozmaitość jest niezwykła, to że przy każdej kolejnej książce, którą odkrywałem odczuwałem niepewność, wielki znak zapytania. Zresztą nigdy, żadna z jego powieści nie była historią rzuconą jednemu gatunkowi na pożarcie. On mieszał gatunki. Inaczej "Łowca snów" byłby tylko powieścią o kosmitach i śmiercionośnych łasicach. Jak pokazała albo jeszcze pokaże moja recenzja, w tej książce mroczne science fiction jest tylko elementem dodatkowym. A za nim cała jego magia, rozmaitość, wszechstronność...

#####

"Zdziwiło go natomiast, że sam pobyt w obozowisku sprawia mu wciąż przyjemność, chyba nawet większą niż do tej pory. Długie rozmowy o książkach, polityce, różnych sprawach z dzieciństwa, plany na przyszłość...Mieli teraz po trzydzieści kilka lat, byli jeszcze na tyle młodzi, żeby snuć plany, całe mnóstwo planów, a stare więzy trzymały się mocno." ( str. 43 )
...
Fajnie byłoby pojechać na takie polowanie jak oni. Do lasu, na cały tydzień. Te chwile spędzone w lesie, w gronie dawnych przyjaciół, których obecnie tak rzadko się widuje, muszą być wyjątkowe, a przynajmniej takie wydają się być w przypadku naszych bohaterów.
Choć nigdy nie miałem nawet jednego przyjaciela, tak prawdziwego jak ich czwórka, to fajnie było przebywać razem z nimi w tej historii. Dzięki takim opowieściom można poczuć jak to jest..., bo mało kto jak King tak prawdziwie pisze o ludzkich uczuciach relacjach, emocjach...
...
Zaprzyjaźnić się z ciszą. Takie rzeczy są możliwe, realne, osiągalne. Jednak uchwycić je można tylko i wyłącznie w takich miejscach jak las. To nie musi być tylko on. Może to być równie dobrze inne miejsce, pełne spokoju, ciszy, z dala od zgiełku, ludzi, całego tego hałasu.
Przyjaźń z ciszą jest tak samo ważna, jak przyjaźń z ludźmi, a może nawet ważniejsza. Cisza wypełnia nas spokojem, opanowaniem, a jej właściwa ilość w nas, pozwala nie zwariować wśród ludzkiego stada!!!
...
Podobnie jak Jonesy ja też korzystałem z takiej ambony. Sam poszukuję ciszy na wszelkie możliwe sposoby. Tamta ambona nadal stoi i może niedługo się na nią wybiorę. Gdyby tylko była bliżej mojego domu, korzystał bym częściej...


####

Podziwiamy ludzi z rozmaitych przyczyn. Czerpiemy wzorce, naśladujemy, inspirujemy się nimi, często nie wiedząc jakimi są ludźmi w rzeczywistości. W przebraniu wyglądają zachwycająco, ale może być to tylko kamuflaż dla świata, by z daleka od oczu wszystkich, robić rzeczy chore, niegodziwe. Tak, tak, pod maską kogoś, kim świat jest tak zafascynowany może ukrywać się potwór, zwierzę z naciągniętą ludzką skórą, zdolne do najgorszego okrucieństwa.
Richie Grenadeau, tych dwóch jego kumpli niczym słudzy szatana, to właśnie obraz kogoś takiego. Douglas zwany przez czwórkę głównych bohaterów tej powieści Dudditsem staje się ofiarą Richie'ego i tych dwóch. Wtedy go właśnie poznajemy. Trzech wyrostków, a jeden spośród nich jest gwiazdą drużyny baseballowej, którym wszyscy są oczarowani. Douglas miał koszulkę z numerem Richie'ego na plecach, którą później Henry, Jonesy, Beaver i Pete znajdują rozerwaną, leżącą na brudnej ziemi. To wszystko wydarza się na chwilę przed widokiem, który zapadnie w ich pamięci po wieczność. Nie będę zdradzał ciągu dalszego, ale to będzie symboliczny obrazek, którym King pokazuje swoją wielkość, w tym jak prawdziwie ukazuje naszą brutalną rzeczywistość. Bo idol na, którego patrzymy z uwielbieniem, pod przebraniem swojego wizerunku może być potworem.
Ta sytuacja jest początkiem przyjaźni Douglasa z czwórką naszych przyjaciół, którzy są ze sobą na dobre i złe do końca. Ich więź jest wieczna. Bo przyjaźń jest tak samo ważna jak inne nasze relacje ze światem, może nawet najważniejsza.
...
Nikt tak jak King nie potrafi o niej pisać tak prawdziwie i nadzwyczajnie. I jak tu go nie podziwiać...
Zastanawialiście się kiedyś nad relacjami Kinga ze swoimi bliskimi, znajomymi, przyjaciółmi? Jak on ich traktuje? Jak oni się czują ze świadomością, że przyjaźnią się z człowiekiem, który dla tak wielu ludzi, jeszcze za życia stał się legendą w swym fachu. Często przychodzi mi to na myśl i próbuję to sobie wyobrazić. Ciekawe, nieprawdaż?
Ciekawi mnie również to, czy aby tak wspaniale pisać o przyjaźni ( bo to nie tylko w tej książce się to odbywa, lecz w bardzo wielu) samemu trzeba ją przeżyć, doświadczyć i posiadać... Może to wynika również z tego, że tej przyjaźni się nie zazna i ta pustka generuje te wszystkie emocje tworzące tę głębię fabuły. Jakby ta pustka uzupełniała się dzięki tym opowieściom. W przypadku Kinga wydaje mi się, że pierwsza wersja jest najbardziej prawdopodobna... chociaż, nawet gdyby nie doświadczył tej przyjaźni, to w swojej wyobraźni tak by ją wyrzeźbił, że byłaby tak samo autentyczna...
...
A wracając do poprzedniej myśli, mam nadzieję, że King jest takim człowiekiem, jak widać to w jego książkach i nie jest kimś innym. Nie wydaje mi się, że mógłby pisać tak niezwykle, a pod skórą chować potwora. Każdy ma w sobie mroczną połowę, lecz nie wszyscy pozwalają jej sobą rządzić.

####

Dziwię się czasami niektórym czytelnikom, zwłaszcza tym, którzy nie są otwarci na książki, które czytają. Mają swoje oczekiwania, które w żaden sposób nie są elastyczne. Są w tym wszystkim zatwardziali!!!
Przykładowo, w odniesieniu do księżek Kinga nastawiają się, że ma być strasznie i przerażająco. Natomiast jeśli nie jest, to książka jest do dupy. Nie potrafię zrozumieć, że nie są w stanie patrzeć szerokim horyzontem.
King uwielbiał straszyć i nadal tak jest. Czytelnicy też lubią się bać jego historii i paradoksalnie czerpią przyjemność, gdy zagłębiają się w przerażenie ukryte gdzieś, pośród treści. Jednak King, oprócz tego, że straszy, lubi też wzruszać, gadać, uświadamiać, pokazywać rzeczywistość z własnej perspektywy. Bo jego wartością jest jego wszechstronność. Tylko, że niektórzy nie chcą tego dostrzec. Nie są gotowi na jego treść, nie są tak elastyczni. Ich oczekiwania zbudowane są z kamienia, są zatwardziałe...
Cieszę się, że mogę z przyjemnością wielką nasycać się kingowską wszechstronnością!!! A wy zatwardziali bierzcie przykład, bo inaczej nigdy nie wyjdziecie z tej swojej kamiennej skorupy.

####

CO JESZCZE BYŁO NIEZWYKŁEGO W TEJ KSIĄŻCE???
Wsadził w jedno ciało dwie duszę. Człowieka i kosmity... Niezwykłe!!! Połączył dwie świadomości w jedną wspólną, z tym, że świadomość kosmity była dominująca. Kosmita wybrał sobie ciało jednego z naszych bohaterów. Nie powiem o kogo chodzi, by nie zabić niczyjej ciekawości. Co wyjdzie z takiego duetu? Czy człowiek siłą swojej duszy zapanuje nad kosmitą? Czy może niematerialny byt kosmity? Oto jest pytanie!!!
King jeszcze raz przypomniał mi o swojej magii, o tym jak potężna jest jego wyobraźnia. By nadążyć nad jego myślą, interpretacją odnośnie tego ( ale nie tylko, bo cała książka jest wymagająca) trzeba do niej elastycznej, rozgałęzionej wyobraźni. A poza tym trzeba bardzo dobrze znać Kinga i jego twórczość.
...
bo niektórzy mają w swej wyobraźni, umyśle labirynt przeszłości, o tak skomplikowanych, rozgałęzionych ścieżkach, że oni sami nie są w stanie zapanować, utrzymać kontrolę nad jego przestrzenią. Jest tak przeogromny, że nieskończenie można nim wędrować, gdy zajdzie taka potrzeba...
...., ale mają tak tylko ci, co żyją prawdziwie, karmiąc swój umysł tym, co dla nich najlepsze, delektując się każdą chwilą, ciesząc się nią i tym, co dały chwile poprzednie. Ci ludzi się nie spieszą i to stanowi ich siłę, jakość życia.
Cała reszta ma w swych głowach wyobraźnię tak prostą i płytką, że nie sposób jej nazwać jakimkolwiek labiryntem. Narzekają na wszystko, do celu idą po trupach, jak najłatwiej tylko się da. Karmią się samym chłamem i resztkami. Nie dokładają żadnych starań, by to zmienić. Narzekają na wszystko, samych siebie stawiając w centrum. Pałają zazdrością, chciwością, nienawiścią. Ich wyobraźnia nie jest żadnym labiryntem, który rozgałęzia się na różne strony, tworząc nieograniczoną przestrzeń. Ich wyobraźnia jest jak droga, która w prostej linii mknie przez ich umysł. Nic więcej tam nie ma...

<><><><><><><<>>><><><<>>

Tak się zastanawiałem w trakcie czytania tej książki...
...cóż się czuje po napisaniu tak długiej książki, wymagającej poświęcenia tak mnóstwa czasu, serca i duszy.
W przypadku tej książki, również i bólu fizycznego. Bo jak większość sympatyków Kinga wie, pisał ja na świeżo po tym strasznym wypadku samochodowym, który przeszedł. Nie pisał na maszynie do pisania, bo fizycznie nie był w stanie tego znieść, długo nie mógł wytrzymać...
...pisał ręcznie, długopisem!!! Wyobrażacie sobie??
...długopisem!!!
Książka, literacko może nie zasługuje na tak wysoka ocenę, ale w moim serduchu, mimo wątku science fiction zawsze mieć będzie ważne miejsce. Stąd moja ocena!!!

Złapał mnie "Łowca snów", a jak mnie złapał, to po nim przyszła kolej, by przenieść się w "Krainę snów". Niedługo wam opowiem jak tam było, ale najpierw po kolei. Teraz wspomnę o tym, co mi zrobił "Łowca snów"!!!

I znowu to samo. Nie wiem jak długo to zniosę. Chciałbym w końcu odzyskać spokój...
Ten pieprzony kogut, ta bestia obrośnięta piórami...Jak go kiedyś załatwię. Bo...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    7 009
  • Chcę przeczytać
    3 982
  • Posiadam
    2 152
  • Stephen King
    219
  • Ulubione
    190
  • Teraz czytam
    182
  • Horror
    89
  • King
    80
  • Chcę w prezencie
    71
  • Stephen King
    36

Cytaty

Więcej
Stephen King Łowca snów Zobacz więcej
Stephen King Łowca snów Zobacz więcej
Stephen King Łowca snów Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także