Wyobraźcie sobie, że możecie zajrzeć przez dziurkę od klucza na angielski dwór. Wiem, wiem! To brzydkie, wstrętne, nie wypada, i w ogóle nie do przyjęcia! Jednak korci! A, co tam! Zajrzyjmy! No i cóż widzimy? Konwenanse, ograniczenia, pełna koncentracja na protokole dyplomatycznym. No i jeszcze ciągła obecność ochrony! Jednym słowem - nuda. Ale do pewnego momentu. Powiedziałabym, że przełomowego, bowiem pewnego dnia angielska królowa ma, dziwnym zbiegiem okoliczności, możliwość poznania objazdowego bibliotekarza. Podjeżdża on swoim autem pod dworską kuchnię, a jedynym wypożyczającym jest nawet nie kuchcik, tylko chłopak stojący rangą o wiele niżej w kuchennej hierarchii. Zaczyna robić się interesująco - obserwujmy więc. Królowa zaintrygowana zaczyna buszować w książkach i jedną wybiera. Ot, tak sobie. Bardziej chyba dla kaprysu, niż z ciekawości i zainteresowań czytelniczych. I teraz jesteśmy świadkami całkowitej zmiany nie tylko w jej życiu, ale wszystkich z jej otoczenia. Jej Wysokość swoim zachowaniem zaburza niezmienny dotąd rytm dworskiego życia. Nikt nie może się już w nim odnaleźć oprócz niej samej. A my? No cóż, my mamy doskonałą zabawę obserwując np. oficjalne lub mnie oficjalne spotkania. Do tej pory przebiegały sztampowo, według utartego schematu - królowa mówiła to, co zostało wcześniej dla niej przygotowane, temu lub owemu podawała rękę i koniec. Teraz już nikt z doradców nie jest niczego pewien. Wszyscy żyją w stresie, ponieważ monarchini stała się bardziej ludzka i potrafi zaskakiwać. Jest trochę nieposłuszna i wcale się tym nie przejmuje. Jest tak zapaloną czytelniczką, że zaniedbuje sprawy dworu. I ma się z tym całkiem dobrze. I co teraz zrobimy? Cichutko odejdźmy. Nie przeszkadzajmy. Królowa czyta!
Książka jest literackim żartem (a może wcale nie?), napisana pięknym językiem, w dobrym stylu. Polecam ją nie tylko dla tych walorów lecz przede wszystkim dlatego, że potrafi rozbawić, że jest pełna ciepła. I ma klasę! Jak Jej Wysokość.

Wyobraźcie sobie, że możecie zajrzeć przez dziurkę od klucza na angielski dwór. Wiem, wiem! To brzydkie, wstrętne, nie wypada, i w ogóle nie do przyjęcia! Jednak korci! A, co tam! Zajrzyjmy! No i cóż widzimy? Konwenanse, ograniczenia, pełna koncentracja na protokole dyplomatycznym. No i jeszcze ciągła obecność ochrony! Jednym słowem - nuda. Ale do pewnego momentu....