rozwińzwiń

Inspektor Wołeczek i Żar Czungpalarmy

Średnia ocen

7,9 7,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,9 / 10
14 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
382
72

Na półkach:

“Parodia”. Parodia czego? Na pewno nie polskiego kryminału.

Trochę jak styl Witkacego. Tylko czemu mają służyć ekspresjonistyczne opisy? Parodii? Parodii czego?

Trochę jak kryminały Petra Stancika. Tylko po co, skoro “Wołeczek” do “Bezrożca” nawet nie ma podjazdu?

Wołeczek miota się ze sceny do sceny bez znaczącego dla czytelnika powodu, kogoś spotka przypadkiem, ktoś go pouczy, mało lub kompletnie nic z tego nie wynika. Po pierwszym rozdziale nic już was nowego nie czeka w tej książce.

Edit: przeczytałem inne opinie (kont, które zostały założone po to, żeby wystawić te jedną opinię i współpracujących blogerów). To, że ktoś napisze “Kafka” i trochę popisze się, że zna, ale dla powieści to nie ma sensu i spokojnie mogłaby bez tego popisu żyć, to żadna wartość (szczególnie dla “kryminału”).

“Parodia”. Parodia czego? Na pewno nie polskiego kryminału.

Trochę jak styl Witkacego. Tylko czemu mają służyć ekspresjonistyczne opisy? Parodii? Parodii czego?

Trochę jak kryminały Petra Stancika. Tylko po co, skoro “Wołeczek” do “Bezrożca” nawet nie ma podjazdu?

Wołeczek miota się ze sceny do sceny bez znaczącego dla czytelnika powodu, kogoś spotka przypadkiem, ktoś...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3
1

Na półkach: ,

Nie ma takiej myśli, której Inspektor mógłby nie pomyśleć, a autor nie napisać. Książka to podróż, podczas której należy być gotowym na wszystko, wodząca nas za nos i zaskakująca dokładnie wtedy, kiedy myślimy, że wiemy czego się spodziewać.
Postać wiodąca oraz miejsce akcji są niezwykle interesujące i służą za doskonałe tło dla eksploracji przez autora literackich wyskoków, absurdów i sztosów.
Wydaje mi się, że styl nie każdemu czytelnikowi podejdzie, ze względu na dużą jego gęstość. Czasem można się poczuć jakby zamiast spijać lekkie, słodkie słowa mamy do czynienia z syropem bądź ekstratem z literatury, co dla mnie osobiście było wyzwaniem pozytywnym oraz odświeżającym doświadczeniem czytelniczym. Zdecydowanie polecam:)

Nie ma takiej myśli, której Inspektor mógłby nie pomyśleć, a autor nie napisać. Książka to podróż, podczas której należy być gotowym na wszystko, wodząca nas za nos i zaskakująca dokładnie wtedy, kiedy myślimy, że wiemy czego się spodziewać.
Postać wiodąca oraz miejsce akcji są niezwykle interesujące i służą za doskonałe tło dla eksploracji przez autora literackich...

więcej Pokaż mimo to

avatar
44
7

Na półkach:

Absurdalna, jak rzeczywistość, w której przyszło nam żyć.

Absurdalna, jak rzeczywistość, w której przyszło nam żyć.

Pokaż mimo to

avatar
993
791

Na półkach: ,

„(…) Nie wszyscy prawdziwi mężczyźni poszli w niepamięć. Jestem jeszcze ja, Wołeczek. Inspektor Wołeczek. Alojzy Indelfons Wołeczek.”, mówi o sobie główny bohater, a odbiorca z marszu ma poczucie, jakby postać tę żywcem wyjęto ze znanego hollywoodzkiego filmu szpiegowskiego o jednym z popularniejszych agentów wszech czasów. „Przypominały mi się stare czasy, przypominał mi się ten noir, western na rozgrzanym piachu w samo południe. Dym spowił mi twarz, czułem się jak Tommy Lee Jones w Ściganym lub Antonio Banderas w czymkolwiek. Klasa.”, dodaje Wołeczek, a apetyt na dobrą lekturę sensacyjną czy też kryminał w stylu noir tylko rośnie. Nic bardziej jednak mylnego, gdyż już sam Wydawca w blurbie zapewnia, iż „Inspektor Wołeczek i Żar Czungpalarmy” to po prostu parodia kryminału. W kontekście samej jednak fabuły oraz jego bogatej intertekstualności określenie to wydaje się ze wszech miar niewystarczające i ograniczające potencjalny odbiór tekstu Andrzeja Graula.

Wrocławianin bawi się bowiem konwencją i na kanwie potencjalnej powieści kryminalnej, która nota bene sama w sobie zdaje się być tak absurdalna, że aż komiczna (Malaniama, klasyczna i zjawiskowo ponętna femme fatale zgłasza zaginięcie prawa jazdy swej matki, prosząc tym samym Inspektora Wołeczka, będącego totalnym zaprzeczeniem agenta 007 o rozwiązanie sprawy i odnalezienie dokumentu),tworzy rzecz wymykającą się wszelkim ramom konwencyjnym. Mawia się, iż człowieka ogranicza jedynie wyobraźnia, Andrzej Graul udowadnia, iż jego zdolność kreowania literackiego świata, mieszania form i styli wymyka się z wszelkich szeroko ustanowionych ram i norm i lekturę tej książki warto rozpocząć z takim właśnie założeniem. Nic nie będzie tutaj bowiem oczywiste i logiczne, wszystko możliwe i prawdopodobne, finalnie zaś świeże, zaskakujące i poniekąd mocno skłaniające do przemyśleń.

Autor wszystko to osadza w oparach absurdu, przejaskrawia, tworzy karykatury i kolaże, pełnymi garściami czerpiąc z dobrodziejstwa świata literatury, kultury, sztuki i własnej, nieujarzmionej wyobraźni. Komizm sytuacyjny wylewać będzie się niemal z każdej strony powieści, a ciąg przyczynowo-skutkowy fabuły okaże się tak nieprawdopodobny, iż ciężko będzie za nim podążać czy oczekiwać dorzecznego jego rozwiązania. Padną jednak w treści znamienne słowa, iż „To wszystko jest kliszową farsą”, „Inspektor Wołeczek i Żar Czungpalarmy” taką farsą złożoną z przejaskrawionych klisz jest. To wszak nie parodia kryminału a postmodernistyczna, ekscentryczna, awangardowa i odważna próba wykpienia współczesnej literatury, nad kondycją której między innymi pochyla się Andrzej Graul. Wszystko w efekciarskiej estetyce kampu, mającej na celu ostentacyjne naśladownictwo tego co powszechnie znane i lubiane, a jednocześnie balansujące na granicy kiczu i dobrego smaku.

„Jeśli czytać, to porządną literaturę, proszę pana. Ja tam nie wyściubiam nosa poza Klasykę. Wszystko, co jest teraz, kiedyś już było. Wszystko jest odtwórcze, proszę pana. Nowi pisarze, a raczej autorzy, gdyż autor to nie pisarz, zdecydowanie, klasa niżej, bo dziś pisarzy już nie ma, proszę pana, mocują się z formą, uprawiają kazachską gimnastykę, wyginają tekst na prawo i lewo, odwracają muła ogonem, w dodatku co stronę, co przypis powołując się na wielkie nazwiska. A dlaczego? Bo w domenie treści już nie błysną. Z tego ziarna już nic ponad trawę nie wyrośnie. Ale dla nich to dobrze, bo w końcu jest w miarę równo. Bezstronnie. Płasko. Już nie ma wielkiej Literatury, proszę pana. I nie będzie. Czas wielkich treści już przeminął.”

Graul przemyca jednocześnie w powieści odwołania do Kafki, Iwaszkiewicza, Pratchetta, stylizując wypowiedzi na mickiewiczowskie „Stepy akermańskie” („Wyglądałem zza róży gęstego listowia.”),metatekstowo podśmiewując się z poczytnych romansów („Ogród rozpościerający się wzdłuż jezdni sprawiał, że miałem ochotę przysiąść na jednej z granitowych ławek o tracić całe dni na przechadzkach z wybranką serca, na lekturze dziewiętnastowiecznych włoskich romansów, leżeniu na wełnianym kocu z koszykiem pełnym prowiantu…”). Przywołuje jednocześnie nazwiska takich artystów jak Pollock czy Frankovitz, próbując tym samym nakierować odbiorcę w stronę ekspresjonizmu abstrakcyjnego, co adekwatnie scharakteryzuje fabułę „Inspektora Wołeczka i Żaru Czungpalarmy”.

Ponadto, Andrzej Graul odważnie punktuje społeczeństwa kapitalistyczne, krytykując ich zakłamanie i zamiłowanie do przepychu i luksusu, mających na celu zamaskować poczucie zagubienia: „Znów znalazłem się wśród ludzi, znów ogarnął mnie ich szmer, blichtr, szych, fałsz, słodycz. (…) Wyczułem stadną ciekawskość podszytą niepokojem, delikatnie rozedrganą strachem”. Snuje też odważne dywagacje dotyczące mężczyzn i ich miejsca w dzisiejszym świecie, „(…) popatrz na dzisiejszych mężczyzn. Sami chcą zejść z podium, choć brak im odwagi, by się do tego przyznać. Zmęczeni są już i za mali na to, by trzymać świat w ryzach. Przerasta ich odpowiedzialność za bezpieczeństwo i dobrobyt człowieka. Chcieliby zamknąć się w swoich garażach, by móc całymi dniami majsterkować przy bzdurnych aparacikach i malować swoich żołnierzyków. Brakuje im pierwotnej siły, której to my jesteśmy źródłem. Wyczerpują się”.

Sięgając po tę lekturę warto wziąć pod uwagę fakt, iż jej groteskowa i komiczna forma, nosząca znamiona parodii wraz z będącym synonimem chodzącej katastrofy antybohaterem to jedynie powierzchowna fasada, za którą skrywa się całe jej interpretacyjne bogactwo i przyjemność odkrywania tego, co ukryte za tekstem. „Co za akcja, co za dryg, jakie pełne napięcia dialogi, mięsiste opisy, twardy, ciepluchny miąższ!”, naśmiewa się Graul, a to jedynie puszczanie oka do odbiorcy i śmiała zachęta do wejścia w wykreowany świat. „Inspektor Wołeczek i Żar Czungpalarmy” to bowiem powieść, którą interpretować można na wiele sposobów, głównie przez pryzmat jej bogatej intertekstualności i przemyconych kulturowych odniesień. To błyskotliwa, wymykająca się wszelkim konwencjom i literackim oczekiwaniom próba ich wyeksponowania. „(…) dość tej nadętej błazenady, męczy mnie to. Bez sensu, bez sensu! Przecież wiem, że tu wszystko jest bez sensu!”, a jednak, okazuje się, iż wszystko z metatekstowym sensem. Lektura nieprzewidywalna, świeża, dla odważnego odbiorcy lubiącego zabawę zarówno językiem jak i konwencją i formą.

www.bookiecik.pl

„(…) Nie wszyscy prawdziwi mężczyźni poszli w niepamięć. Jestem jeszcze ja, Wołeczek. Inspektor Wołeczek. Alojzy Indelfons Wołeczek.”, mówi o sobie główny bohater, a odbiorca z marszu ma poczucie, jakby postać tę żywcem wyjęto ze znanego hollywoodzkiego filmu szpiegowskiego o jednym z popularniejszych agentów wszech czasów. „Przypominały mi się stare czasy, przypominał mi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
61
1

Na półkach:

Fenomenalny językowo, erudycyjny tejk na noirowy postmodernizm. Rozkoszny debiut.

Fenomenalny językowo, erudycyjny tejk na noirowy postmodernizm. Rozkoszny debiut.

Pokaż mimo to

avatar
130
1

Na półkach:

Wołeczek wpierdala się na scenę, na pełnym kampie, rozpoczynając bezsensowne śledztwo, masakrując Czungpalarmę i nasze spojrzenie na późnokapitalistyczne społeczeństwo. Nic tylko czytać!

Wołeczek wpierdala się na scenę, na pełnym kampie, rozpoczynając bezsensowne śledztwo, masakrując Czungpalarmę i nasze spojrzenie na późnokapitalistyczne społeczeństwo. Nic tylko czytać!

Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Książka jest połączeniem o którym nie pomyślałbym że powstanie - Hammett spotyka Gombrowicza i idą na piwo z Pilipiukiem. Czekam na kolejną książkę autora.

Książka jest połączeniem o którym nie pomyślałbym że powstanie - Hammett spotyka Gombrowicza i idą na piwo z Pilipiukiem. Czekam na kolejną książkę autora.

Pokaż mimo to

avatar
461
37

Na półkach:

Inspektor Wołeczek i Żar Czungpalarmy – Andrzej Graul
.
Kicz, przegięcia, wyolbrzymienia, absurd, chaos, trochę humoru i poukrywane perełki np. w postaci tekstów piosenek, czy innych odniesień do literatury i sztuki. Fabuła leci tak szybko, że trudno ją złapać. A jak się ją złapie, to i tak trudno ogarnąć, co się tam dzieje. Bo dzieje się wszystko, wszystko na raz!
.
Książka opowiada o istotnych sprawach, ale jeśli o mnie chodzi, to w sposób bardzo trudny w odbiorze. Nie ogarniam tego kampa, tego pastiszu. Ja prosta baba jestem, i potrzebuję czytać o poważnych sprawach na poważnie, lub w fantastyce :) Bardzo trudno czytało mi się o przygodach Wołeczka, dłużyło się okropnie. Pomimo natłoku akcji, usypiałam codziennie po przeczytaniu 4-10 stron. Mąż się tak dziwił, że sam wziął książkę pewnego wieczora do ręki i zaczął czytać, bo nie mógł uwierzyć, że aż tak może mnie jakaś parodia usypiać. Może lepiej odebrałabym film, skoro porównują Inspektora Wołeczka i Żar Czungpalarmy do Nagiej Broni? Nie wiem, ale książka okazała się totalnie nie dla mnie.
.
Rozumiem, że ten debiut może ludzi zachwycać i trochę mi przykro, że ja go nie pojmuję.
.
W opinii na lubimyczytać.pl przeczytałam, że „To triumf wyobraźni, oczytania, bycia w świecie.” I niestety to dobitnie wskazuje na to, że za mało czytam, mam za małą wyobraźnię i nie bywam w świecie. To wszystko prawda, ale sądziłam, że choć trochę frajdy sprawi mi czytanie parodii kryminału.
.
Po przeczytaniu, od razu spakowałam książkę i wysłałam przyjaciółce, bo bardzo ciekawi mnie, jak ona ją odbierze. Nawet nie zrobiłam porządnego zdjęcia książce, tak szybko wysłałam paczkę. Na pewno fabuła zachęca do rozmów a teksty piosenek wplecione w treść, czy inne tego typu perełki sprawiają, że kilka razy się uśmiechniecie. Autor zastosował specyficzne poczucie humoru w całej książce, ja uśmiechnęłam się tylko kilka razy, ale słyszałam, że inni świetnie się przy niej bawili. Na pewno warto przeczytać, chociażby po to, żeby o Wołeczku podyskutować!
.
Najbardziej podobało mi się kilkadziesiąt ostatnich stron, tam przez moment było jakoś spokojniej - nie w kwestii wydarzeń, ale opisane to wszystko było w troszkę mniej szalonym stylu.
.
Książki oceniać nie będę, bo mam na pewno za małą wiedzę, żeby to zrobić sprawiedliwie.

Inspektor Wołeczek i Żar Czungpalarmy – Andrzej Graul
.
Kicz, przegięcia, wyolbrzymienia, absurd, chaos, trochę humoru i poukrywane perełki np. w postaci tekstów piosenek, czy innych odniesień do literatury i sztuki. Fabuła leci tak szybko, że trudno ją złapać. A jak się ją złapie, to i tak trudno ogarnąć, co się tam dzieje. Bo dzieje się wszystko, wszystko na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
672
230

Na półkach: , ,

To jest debiut?! To jest debiut! Powieść dla wszystkich, którzy kochają literaturę. Powieść, w której może wydarzyć się wszytko. Powieść, która nie ma granic, która łamie wszelkie konwencje i konwenanse. To triumf wyobraźni, oczytania, bycia w świecie. Coś niesamowitego! Przeżyłam niesamowicie przyjemną przygodę podążając za Inspektorem Wołeczkiem, jego ścieżki były tak pokręcone, że nie sposób było przewidzieć kolejne jego ruchy. Był przesyt, było dużo formy, ale i dużo teści. Był absurd totalny i śmiechu co strona też było co niemiara. Fabuła powieści jest tak odjechana, że ciężko przewidzieć kolejne zdarzenia, a zdradzić choć cokolwiek, to jak odebrać wam przyjemność z czytania i rozwiązywania kolejnych zagadek. Powieść przepełniona odnośnikami do literatury i popkultury - wszystko tu było - była kryminalna zagadka, śmierć od krokieta nawet była, wiele śmierci w ogóle, wiele krwi, nawet romans był i wielka rewolucja.
Można wyciskać z fragmentów tej powieści świetne cytaty, bawić się jej treścią. Można sie w niej zanurzyć i brnąc w te nieznane duszne światy.
Polecam, świetnie się bawiłam i życzę sobie czytać więcej TAKICH książek.

To jest debiut?! To jest debiut! Powieść dla wszystkich, którzy kochają literaturę. Powieść, w której może wydarzyć się wszytko. Powieść, która nie ma granic, która łamie wszelkie konwencje i konwenanse. To triumf wyobraźni, oczytania, bycia w świecie. Coś niesamowitego! Przeżyłam niesamowicie przyjemną przygodę podążając za Inspektorem Wołeczkiem, jego ścieżki były tak...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    55
  • Przeczytane
    16
  • Posiadam
    5
  • Literatura piękna
    1
  • Brak na Legimi
    1
  • 🏠 Posiadam 🏠
    1
  • Współczesna proza polska
    1
  • Nigdzie
    1
  • Samodzielne
    1
  • Chcę kupić
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Inspektor Wołeczek i Żar Czungpalarmy


Podobne książki

Przeczytaj także