rozwińzwiń

Przerzut

Okładka książki Przerzut Phil Klay
Okładka książki Przerzut
Phil Klay Wydawnictwo: Wydawnictwo Cyranka literatura piękna
304 str. 5 godz. 4 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Redeployment
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Cyranka
Data wydania:
2023-06-19
Data 1. wyd. pol.:
2023-06-19
Data 1. wydania:
2014-01-01
Liczba stron:
304
Czas czytania
5 godz. 4 min.
Język:
polski
ISBN:
9788367121309
Tłumacz:
Krzysztof Cieślik
Inne
Średnia ocen

7,2 7,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,2 / 10
31 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
36
13

Na półkach:

Czuć, że z amerykańskiej szkoły opowiadania, gdzie tysiąc razy ćwiczą wszystko, by najbardziej działało, ale działa.

Czuć, że z amerykańskiej szkoły opowiadania, gdzie tysiąc razy ćwiczą wszystko, by najbardziej działało, ale działa.

Pokaż mimo to

avatar
1319
1033

Na półkach: , ,

I okładka, i tytuł, i skrót treści – wszystko mówi, że łatwo nie będzie. Ale jak może być, skoro autor – Phil Klay – zabiera nas na front wojen, które prowadzi Ameryka. Lub prowadziła, pewnie powinienem dodać. Żołnierze Korpusu Piechoty Morskiej USA opowiadają swoje historie, a autor nie tylko daje im się wypowiedzieć, co precyzyjnie je spisuje. Nie przeszkadza, nie ocenia, nie moralizuje. Jego bohaterowie też zdają sobie sprawę w czym przyszło im uczestniczyć i co robili. Niewiniątek nie zgrywa tu nikt i na pewno nie powinni tego robić czytelnicy.

Zanurzamy się w militarną rzeczywistość w pełni. Dostajemy krótkie zdania lecące seriami oraz naszpikowane skrótami i terminologią wojskową. Jest w tym oczywisty autentyzm. Istotną kwestią w zebranych opowieściach jest moment odwieszenia munduru. Powrót do ojczyzny. Znalezienie równowagi między tym co się robiło / widziało, a próbą życia „normalnie”. O równowagę trudno. Jako ludzkie istoty zawsze szukamy sensu, żeby poukładać sobie w głowie świat. Tu sensu nie ma. Trudno o niego w sytuacji kiedy śmierć jest dosłownie na wyciągnięcie ręki.

Po takiej lekturze nie jest prosto postawić granicę między literaturą a rzeczywistością. I choć to przecież jest rzecz z gatunku „non-fiction”, to jednak chciałoby się, żeby opisany tu świat w ogóle nie istniał, ale to utopia i zamykać oczu na rzeczywistość nie powinno się. W gruncie rzeczy, to dobrze, że takie książki powstają odzierając rzeczywistość z jakichkolwiek złudzeń, a nam odbierając argumenty do samookłamywania się. Do zestawienia ze słynnymi „Depeszami” Michaela Herra.

I okładka, i tytuł, i skrót treści – wszystko mówi, że łatwo nie będzie. Ale jak może być, skoro autor – Phil Klay – zabiera nas na front wojen, które prowadzi Ameryka. Lub prowadziła, pewnie powinienem dodać. Żołnierze Korpusu Piechoty Morskiej USA opowiadają swoje historie, a autor nie tylko daje im się wypowiedzieć, co precyzyjnie je spisuje. Nie przeszkadza, nie ocenia,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1537
417

Na półkach:

DNF

Nie przebrnęłam, zatrzymałam się na 50%

Nie znalazłam w niej niczego, co obiecała mi okładka, choć naprawdę mocno szukałam

DNF

Nie przebrnęłam, zatrzymałam się na 50%

Nie znalazłam w niej niczego, co obiecała mi okładka, choć naprawdę mocno szukałam

Pokaż mimo to

avatar
281
22

Na półkach: ,

Jedenaście historii opowiedzianych z różnych perspektyw - marines różnych ras i wyznań, którzy zajmowali się różnymi rzeczami: brali czynny udział w walkach, siedzieli za biurkiem czy podnosili żołnierzy na duchu jako kapelani.

To zbiór opowiadań, który nie romantyzuje wojska. Powiedziałbym, że wręcz przeciwnie - odebrałem to jako antywojenną, fabularyzowaną próbę pokazania, z czym zmagali się żołnierze wysyłani na misje w Iraku czy Afganistanie. Z trudnościami z przestawieniem się na tym bezpieczne życie w cywilu, z pogodzeniem się z utratą zdrowia czy kumpli z oddziału i tak dalej.

Autor korzysta po części ze swojego doświadczenia. Po części, ponieważ sam był przez trzynaście miesięcy na misji w Iraku, jednakże nie uczestnił w walkach. Siedział za biurkiem, ale miał do czynienia z zahartowanymi w boju żołnierzami.

Czy polecam? Myślę, że tak, chociaż mam wrażenie, że najlepsze opowiadania znajdują się na samym początku zbioru, a im dalej, tym coraz gorzej.

Jedenaście historii opowiedzianych z różnych perspektyw - marines różnych ras i wyznań, którzy zajmowali się różnymi rzeczami: brali czynny udział w walkach, siedzieli za biurkiem czy podnosili żołnierzy na duchu jako kapelani.

To zbiór opowiadań, który nie romantyzuje wojska. Powiedziałbym, że wręcz przeciwnie - odebrałem to jako antywojenną, fabularyzowaną próbę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
76
10

Na półkach: ,

Kilka rozdziałów dobitnie pokazuje jak ameryka jest oderwana od rzeczywistości z swoim "szerzeniem demokracji". Ludzkie trybiki w wojnie i pojedyncze historię pokazują jakim bezsensem jest wojna

Kilka rozdziałów dobitnie pokazuje jak ameryka jest oderwana od rzeczywistości z swoim "szerzeniem demokracji". Ludzkie trybiki w wojnie i pojedyncze historię pokazują jakim bezsensem jest wojna

Pokaż mimo to

avatar
465
380

Na półkach:

O wojnie w Iraku oczami amerykańskich żołnierzy, którzy widzieli zmasakrowane zwłoki, czuli swąd spalonych ciał, słyszeli eksplozje i do dziś nie mogą zmyć z rąk krwi ofiar. Phil Klay nie opowiada się po żadnej stronie konfliktu, gdyż ma świadomość lekkomyślności, z jaką publiczni pieniacze spychają na weteranów całą odpowiedzialność za rzeź na Bliskim Wschodzie. Ich moralna ocena nie może być zero-jedynkowa, bo za każdym poległym i ocalałym stoi wiele dylematów, które rzucają nowe światło na okupację Iraku. W „Przerzucie” zebrano opowiadania żołnierzy Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych. Próbują się otrząsnąć po powrocie do USA, bo wojna ich spaczyła, zasiała wątpliwości, co do prawdziwego charakteru służby w armii. Mając na uwadze masakrę w Al-Hadisie i inne zbrodnie marines trudno oprzeć się wrażeniu o banale, jaki kryje się w hasłach o bezsensowności wojny albo o konieczności jednoznacznego wskazania ofiar oraz oprawców. Phil Klay kreśli obiecujące portrety psychologiczne swoich bohaterów, którzy wcale nie uciekają przed oskarżeniami o mordowanie Irakijczyków. Zdarza im się powątpiewać w marines i rozmyślać nad prawdziwym charakterem służby wojskowej na rzecz Stanów Zjednoczonych Ameryki. Widzą śmierć żołnierza taką, jaka jest naprawdę, czyli okrutną oraz nieprzewidywalną. Niczego nie zmieni uroczysty pogrzeb zmarłego albo pośmiertne odznaczenia. W trakcie czytania miałem wątpliwości, czy „Przerzut” nie jest pozycją za krótką, pozostawiającą zbyt wiele niedomówień, aczkolwiek zdałem sobie sprawę, że nie da się pisać o wojnie z niezliczonymi detalami, logicznymi wyjaśnieniami oraz odpowiedziami na każde pytanie. Niektóre zdarzenia są niewytłumaczalne, bo to wszystko jest bardzo trudne i chyba inaczej nie można podsumować tej książki.

O wojnie w Iraku oczami amerykańskich żołnierzy, którzy widzieli zmasakrowane zwłoki, czuli swąd spalonych ciał, słyszeli eksplozje i do dziś nie mogą zmyć z rąk krwi ofiar. Phil Klay nie opowiada się po żadnej stronie konfliktu, gdyż ma świadomość lekkomyślności, z jaką publiczni pieniacze spychają na weteranów całą odpowiedzialność za rzeź na Bliskim Wschodzie. Ich...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1265
137

Na półkach: , , ,

Przerzut ukazuje się u nas prawie 10 lat po swojej amerykańskiej premierze. Założę się, że w 2014 wybrzmiewał mocniej, ale rozwój wypadków na świecie dowiódł, że nigdy nie ma złego momentu, by przypomnieć o tym, że wojna to straszny syf.

Na książkę składa się dwanaście opowiadań pisanych z perspektywy żołnierzy marines. To kilkanaście par oczu, którymi patrzymy pod słońce Iraku i Afganistanu. Przenosimy się do amerykańskich baz wojskowych, by zobaczyć, jak bojowo nastawieni chłopcy wkraczają w dorosłość podczas zagranicznych interwencji zbrojnych i przekonać się, jakim cieniem kładzie się to na ich życiach.

Kluczowy jest tytułowy przerzut, czyli powrót z ukończonej misji. Następuje koniunkcja sfer i ze świata potworów trzeba przeskoczyć na zielone łąki Ameryki. Zawiesić na haku mundur, wrócić do języka obcego cywili i nadać kształt swojej opowieści. To właśnie moment, w którym marines dostrzega Phil Klay. Sam służył w piechocie morskiej i jest weteranem wojny w Iraku, więc wie, o czym mówi. A, co równie ważne, wie, JAK mówić.

W świat amerykańskich wojen zabiera nas przede wszystkim język – żołnierski, spuchnięty od przekleństw i bojowej terminologii, zaminowany skrótami i kodami. Jest dowodem przynależności, może pomóc w robieniu roszad w hierarchii wyznawanych wartości, może stać się wygodną maską, za którą łatwo się skryć. Nic dziwnego, że marines dostają go razem z przydziałowym wyposażeniem. Natomiast Klay, precyzyjnie go odwzorowując, zapewnia czytelnikowi pełne zanurzenie w odmiennej, militarnej rzeczywistości. Trzeba się nauczyć słuchać żargonu koszar i przestawić na ich brzmienie, żeby brnąć przez taką prozę. Na szczęście ułatwia nam to znakomity przekład Krzysztofa Cieślika, który melodię żołnierskiego języka słyszy bezbłędnie i przez 300 stron uprawia nieprawdopodobne wygibasy słowne. Jedziemy dzięki niemu po bandzie, a o to w tej książce chodzi.

Powrót do cywila rzuca żołnierzom narracyjne wyzwanie. Muszą się zdecydować, jak opowiadać o wojnie. Wejść w kamasze weterana, jakiego wyobrażają sobie ludzie. Czasami przydają się heheszki i przechwałki, czasem uderza się w smutne tony, ale tak naprawdę brakuje języka, za którym można się poczuć bezpiecznie jak za kewlarem. Zasady gry zmieniają się zbyt gwałtownie. Żyjesz w dwóch światach – w jednym dzieci są niewinne, w drugim podkładają bomby – pytanie brzmi, czy sprzeczne postawy, jakie to w tobie uruchamia, pozwolą ci zachować równowagę ducha.

„- Ten chłopiec ma góra pięć, sześć lat – powiedziałem. – Nawet nie wiedział co robi.
– A to dla mnie niby jakaś różnica? – odparł. – Ja nigdy nie wiem, co robię. Czemu idziemy w teren. Jaki w tym sens.”

Tego sensu można szukać i nigdy go nie odnaleźć. Klay pisze bardzo bezpośrednio o tym, jak człowiek zagląda śmierci w oczy, albo patrzy na jej plecy. Jak to jest zabić? Co się czuje, gdy odbiera się życie na współczesnej wojnie? Przecież starcia z wrogiem twarzą w twarz należą już do rzadkości. Dziś ściąga się ich z daleka i obserwuje przez kamerę termowizyjną. Co z odpowiedzialnością? Przecież możesz być tylko gościem z całej jednostki artylerzystów, którzy właśnie odpalili baterię rakietową. Czasami po prostu nie wiesz, czy faktycznie zabiłeś, nie możesz pójść i sprawdzić. Jeśli zaś jesteś tego pewien, to możesz przyjmować pochwalne poklepywania po plecach albo udawać, że nic się nie stało:

„Wróciliśmy z Timiastym prosto do blaszaka, w którym razem mieszkaliśmy. Nie chcieliśmy gadać z nikim innym. Siadłem do swojego PSP, grałem w Grand Theft Auto, a Timiasty wyjął swoje Nintendo DS i grał w Pokemon Diamond”.

Śmierć spotyka też twoich kumpli i, co najważniejsze, może spotkać ciebie, a przez to, że o tym wiesz, ciągle czujesz jej oddech na karku.

I tak jak w przypadku wojny w Wietnamie swoją formę i styl znalazł w Depeszach Michael Herr, tak Klayowi udało się pokazać współczesne wojny Ameryki. Jest bardzo dobry w krótkiej formie. Umie nasycać tekst emocjami, sięga po niewymuszony dowcip i zwraca uwagę na to, czego nie widzą inni. W Przerzucie wskazuje na liczne problemy amerykańskiej armii, drwi z biurokratycznych absurdów, głupio wydawanych pieniędzy, naiwności i bezcelowości wielu działań. Ale nie porywa się na żaden pacyfistyczny manifest, nie krytykuje otwarcie polityki swojego kraju, ani nie stawia prostych diagnoz. Skupia się raczej na oddaniu głosu przeciętnemu chłopaczkowi, który został żołnierzem i poleciał na drugi koniec świata, walczyć za Amerykę, a wrócił do niej jako zupełnie inny człowiek.

Przeczuwam, że w Stanach więcej to znaczy, bo Klay rozbija mityczny wizerunek żołnierza piechoty morskiej. Wystarczy wejść na stronę marines, żeby zachłysnąć się obficie polukrowanym patosem i poczuć jak lepiej uzbrojony Rambo. Na filmikach promujących rekrutację do armii wali się świat, upadają wieżowce, burzą wody oceanu, a na straży stoją oni, marines, schludni i dumni obrońcy narodu. Kiedy bohaterowie Przerzutu trafiają do cywila, są zmuszeni ustawić względem tego obrazka swoją psychikę.

Wojna to machina, w której ciężko zachować człowieczeństwo i indywidualizm. Portrety marines nakreślone w Przerzucie je wskrzeszają, pokazując uczucia tych, którzy nie zwykli się z nimi obnosić. Jest to perspektywa niepokojąca, czasem rozdzierająca serce, a czasem betonująca je jeszcze mocniej.

Phil Klay stara się nam powiedzieć, żebyśmy nie wierzyli w starannie wytwarzany wizerunek wojen. Żyjemy w czasach, w których część ludzi uwierzyła w ich czyste oblicze: w punktowe ataki, operacje specjalne wykonywane z precyzją skalpela, niezawodność dronów. Rozwój technologii sprawił, że łatwiej odciąć się od konsekwencji, ale to nie znaczy, że te nie istnieją. Przerzut o tym przypomina, bo na powrót stawia w centrum człowieka. A skoro zastanawiamy się nad jego uczuciami, wojna staje się mniej syntetyczna.

--
Moje recenzje przeczytasz na blogu krotkapolka.pl.

Przerzut ukazuje się u nas prawie 10 lat po swojej amerykańskiej premierze. Założę się, że w 2014 wybrzmiewał mocniej, ale rozwój wypadków na świecie dowiódł, że nigdy nie ma złego momentu, by przypomnieć o tym, że wojna to straszny syf.

Na książkę składa się dwanaście opowiadań pisanych z perspektywy żołnierzy marines. To kilkanaście par oczu, którymi patrzymy pod słońce...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1202
1023

Na półkach: , , , , ,

Kolejne pokolenie rośnie w pokoju, to wielkie szczęście. Ale jesteśmy ludźmi świadomymi, wiemy, że wojna jest. Za rogiem i setki kilometrów stąd. Do Ukrainy mam bliżej niż nad morze, do Ameryki Łacińskiej krótki lot. Więc choć coraz więcej historii w polskim pojmowaniu wojny, są ludzie, którzy opowiedzą o wojennym dziś. Jak weteran piechoty morskiej Phil Klay.

Pytałam siebie, jak może wejść w wojenne relacje kobieta żyjąca poza terenem walk, nie znająca się na broni czy taktyce, przerażona po kilku minutach internetowych relacji z walk. I wiecie... to możliwe. "Przerzut" następuje bowiem nie tylko na linii Polska/USA-Irak czy Afganistan. I nie jest to tylko przegrupowanie czy lot po skończonej misji. W książce Klaya przemieszczamy się mentalnie, ktoś za włosy wyrywa nas z powieści z wojną w tle i podręczników do historii i mówi: słuchaj i patrz. Teraz.

To seria opowiadań, a może raczej wydarzeń, podanych bez retuszu, ugrzeczniania i beletryzacji. Tutaj się klnie i wrzeszczy, zamiera w panice, strzela przypadkiem do dzieciaka, zbiera szczątki, tkwi za murem i widzi "straszne uderzenie czerni". Tutaj bywa, że widzisz rozbłysk i budzisz się w innym kraju, sklejony, poskładany, cud, że żywy.
Rozmawia się tutaj rozkazami i komunikatami ale także się płacze i modli, choćby u muzułmanów, do których się przecież strzela. Tutaj brzmi też śmiech i podziw dla babki ze stali, zdarza się idiotyczna pomyłka i zadanie, które wydaje się żartem. Bo to "pozbawiona nonsensów relacja z pola walki" (Kirkus Review).

Stamtąd wraca się do ciszy i dezorientacji. Na przedmieścia, gdzie schorowanego psa zabija się strzałem, bo tam psy zjadały trupy. Do gazet, które robią choinkę nawet z martwych towarzyszy broni. Do otwartych oczu, bo zamknięte przywodzą obrazy wbite w mózg. A potem albo wraca się w kurz, bo adrenalina uzależnia, albo pali się sziszę by zapomnieć, albo pluje na armię i politykę bo zabrały nam wyobraźnię i niewinność.
Phil Klay wracał, teraz o tym pisze i zdobywa nagrody. "Przerzut" powstał w roku 2014 i niestety, nie zestarzał się ani o dzień.
Przekład: Krzysztof Cieślik

Katarzyna
we współpracy z Wydawnictwem Cyranka

Kolejne pokolenie rośnie w pokoju, to wielkie szczęście. Ale jesteśmy ludźmi świadomymi, wiemy, że wojna jest. Za rogiem i setki kilometrów stąd. Do Ukrainy mam bliżej niż nad morze, do Ameryki Łacińskiej krótki lot. Więc choć coraz więcej historii w polskim pojmowaniu wojny, są ludzie, którzy opowiedzą o wojennym dziś. Jak weteran piechoty morskiej Phil Klay.

Pytałam...

więcej Pokaż mimo to

avatar
701
46

Na półkach: ,

Opowieść o absolutnej niewyrażalności cierpienia

Opowieść o absolutnej niewyrażalności cierpienia

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    92
  • Przeczytane
    41
  • 2023
    10
  • Posiadam
    7
  • Legimi
    3
  • Teraz czytam
    2
  • Przeczytane w 2023
    2
  • Literatura piękna
    2
  • Reportaż
    2
  • Opowiadania
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Przerzut


Podobne książki

Przeczytaj także