rozwińzwiń

Otwieram oczy

Okładka książki Otwieram oczy Szymon Majcherowicz
Okładka książki Otwieram oczy
Szymon Majcherowicz Wydawnictwo: Wydawnictwo IX Seria: Misterium Grozy horror
284 str. 4 godz. 44 min.
Kategoria:
horror
Seria:
Misterium Grozy
Wydawnictwo:
Wydawnictwo IX
Data wydania:
2021-08-31
Data 1. wyd. pol.:
2021-08-31
Liczba stron:
284
Czas czytania
4 godz. 44 min.
Język:
polski
Tagi:
Literatura polska horror zbiór opowiadań grozy trauma lęk
Średnia ocen

7,5 7,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Tarnowskie Góry niesamowite Dagmara Adwentowska, Agnieszka Biskup, Sylwester Gdela, Izabela Grabda, Wojciech Gunia, Łukasz Krukowski, Łukasz Kucharczyk, Szymon Majcherowicz, Marcin Majchrzak, Paweł Mateja, Anna Musiałowicz, Paulina Rezanowicz, Magdalena Świerczek-Gryboś, Istvan Vizvary, Mariusz Wojteczek, Anna Maria Wybraniec
Ocena 8,1
Tarnowskie Gór... Dagmara Adwentowska...
Okładka książki Magazyn Histeria XXXI Michał Bochenek, Natalia Kędra, Szymon Majcherowicz, Bartłomiej Mucha, Wiktor Orłowski
Ocena 6,0
Magazyn Hister... Michał Bochenek, Na...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,5 / 10
57 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
433
432

Na półkach: , ,

Książka składa się z 4 opowiadań. Gatunkowo jest to weird fiction. Według mnie występuje tu ogromne połączenie gatunków. Od reportażu, przez literaturę piękną, po fantastykę, aż na horrorze kończąc. Jak to przy takiej formie bywa, jedne historie podobały mi się bardziej inne mniej.

Napięcie budowane jest stopniowo, wynaturzenia ludzkiej psychiki pozbawiają nas złudzeń co do ich realności. Czytając nie mamy pojęcia kiedy autor nas zaskoczy i sama w kilku momentach musiałam się zatrzymać i jedyne co mi się nasuwało to, "co k**wa?, gdzie ona tą rękę włożyła, to chore, ale dobre... " Granica między realnym a wyimaginowanym światem jest całkowicie zatarta. Przez całość czułam się jak w letargu lub jakbym przesadziła z używkami. Jest kilka brutalnych akcji w których mamy krew, spermę czy ekskrementy, jednak aby je otrzymać musimy przebrnąć przez wiele opisów zachowania, doznawanych uczuć czy wydarzeń, które w mojej ocenie nic nie wnoszą. Autor ma bardzo barwne i rozbudowane słownictwo, przez co czyta się go przyjemnie.

Podsumowując, są to składnie i delikatnie opisane historie, z krwawymi elementami. Spodobają się osobom o dużym poczuciu estetyki literalnej, jak i pasjonatom mroczniejszych klimatów. Dla mnie, zdecydowanie za mało grozy 😈

Książka składa się z 4 opowiadań. Gatunkowo jest to weird fiction. Według mnie występuje tu ogromne połączenie gatunków. Od reportażu, przez literaturę piękną, po fantastykę, aż na horrorze kończąc. Jak to przy takiej formie bywa, jedne historie podobały mi się bardziej inne mniej.

Napięcie budowane jest stopniowo, wynaturzenia ludzkiej psychiki pozbawiają nas złudzeń co...

więcej Pokaż mimo to

avatar
196
194

Na półkach: ,

Lubicie ambitną literaturę piękną?

Polska literatura grozy to dla mnie niesamowite odkrycie. Nie jest to groza w stylu przypominająca amerykańskie horrory, gdzie od pierwszych stron bohater gania się ze złem.

Nasza rodzima literatura grozy to połączenie literatury pięknej z elementami grozy, które nie zawsze oznaczają schematy znane nam z horrorów. Polska groza sięga po to, co najmroczniejsze w naszym społeczeństwie, przyprawia szczyptą paranormalności i zamyka to w pięknej formie literatury wysokiej.

To wszystko powoduje, że szufladkowanie jej do miana grozy zamyka ją niejako na szersze grono czytelników. Owszem, nie trafi ona do wszystkich, bo nie każdy wielbiciel literatury pięknej jest w stanie czytać powieści traumatyczne, niemniej byłoby to szersze grono niż tylko grozomaniacy. Umówmy się, że jest nas dużo mniej, niż wielbicieli innych gatunków.

Takim przykładem klasyfikacji jako groza jest zbiór opowiadań Szymona Majcherowicza @szymonmajcherowicz “Otwieram oczy” od @wydawnictwo_ix.

Jest to zbiór czterech opowiadań, w których motywem przewodnim jest trauma. Każdy z bohaterów musi radzić sobie z pewnymi przeżyciami z przeszłości, które odcisnęły na nich ogromne piętno. Bohaterowie są rozdarci wewnętrznie, a ich koszmar wypływa z wnętrza.

Tutaj nie ma nadprzyrodzonych zjawisk, wręcz mogę stwierdzić, że nie ma ich wcale. Jest za to analiza psychiki i próba określenia gdzie leży granica choroby. Bohaterowie poszukują uzdrowienia poprzez próbę pogodzenia się z tym, co ich dotknęło oraz poprzez akceptację stanu, w którym się znajdują.

Majcherowicz napisał opowiadania, które powinny zadowolić wszystkich czytelników, tak grozy, jak i literatury pięknej. Tu nie tylko pomysł zachwyca, ale również język, jakiego używa autor. Zdania są dopracowane, a bogactwo języka zachwyci niejednego wybrednego czytelnika. Z kart “Otwieram oczy” płynie zalew uczuć i emocji, który nadaje tej książce zupełnie innego poziomu.

Lubicie ambitną literaturę piękną?

Polska literatura grozy to dla mnie niesamowite odkrycie. Nie jest to groza w stylu przypominająca amerykańskie horrory, gdzie od pierwszych stron bohater gania się ze złem.

Nasza rodzima literatura grozy to połączenie literatury pięknej z elementami grozy, które nie zawsze oznaczają schematy znane nam z horrorów. Polska groza sięga po...

więcej Pokaż mimo tovideo - opinia

avatar
52
52

Na półkach:

"Nie wydasz tego skowytu, połkniesz go, żeby wypalał trzewia. Aż zostanie tam już sama pustka."

🦇

Otwieram oczy, aby uwolnić się od demonów kłębiących się pod moimi powiekami. Rozpaczliwie szukam ratunku w tym, co mogę dostrzec obok siebie. Może w ludziach, może w znanym mi otoczeniu. Wszystko to, co jednak widzę zdaje się jeszcze mocniej ze mnie szydzić. Potęgować strach, który próbował*m kiedyś usilnie zdusić a nie pokonać. Zamykam oczy - nie boję się już demonów. Poddaję się i staje się jednym z nich.

“Otwieram Oczy” to zbiór czterech spójnych opowiadań, przedstawiających w nietuzinkowy i według mnie niesamowicie oryginalny sposób pojęcia ludzkiej traumy, lęku i psychoz. Bagaż emocjonalny, jaki ze sobą niosą był dla mnie ogromnie przytłaczający. Niektóre z historii sprawiały odruch wymiotny, inne doprowadzały mnie do płaczu, budząc do życia moje własne diabły. Każde opowiadanie musiałam sobie przez to dozować - tym samym jest to bodaj pierwsza książka w moim życiu, która tak bardzo mi się podobała i którą czytałam tak wolno.

Nie chcę tutaj pisać o czym jest każde z opowiadań, myślę, że jeżeli nie znacie tej książki dobrze jest podejść do niej z czystą głową i nie do końca domyślać się, co was będzie czekać. Czuję, że każdy kto jest zainteresowany polskim Weird Fiction powinien poznać ją i odczuć na swoich własnych zasadach - tak samo, gdy odwiedzacie galerię sztuki i patrzycie na czyjeś dzieło. Właśnie tak nieco odbieram książkę Szymona - to naprawdę niesamowity kawałek dobrej, ciężkiej i ciemnej strony sztuki literackiej. Przeczytajcie i sami zdecydujcie co czujecie, jak ją interpretujecie i co chcecie z niej wynieść. W mojej głowie te historie zostaną już raczej całe życie.

Nie mogę również nie dodać chociaż jednego zdania jak fantastycznie jest napisana ta książka pod względem pisarskiego warsztatu. Nie chodzi mi jedynie o piękny styl i wiedzę autora ale również o to, ile emocji i uczuć znajduje się na kartach książki. Jak każda myśl i słowo idealnie uzupełniają i potęgują klimat tych przerażających i smutnych historii. Czekam z niecierpliwością na kolejne książki!

"Nie wydasz tego skowytu, połkniesz go, żeby wypalał trzewia. Aż zostanie tam już sama pustka."

🦇

Otwieram oczy, aby uwolnić się od demonów kłębiących się pod moimi powiekami. Rozpaczliwie szukam ratunku w tym, co mogę dostrzec obok siebie. Może w ludziach, może w znanym mi otoczeniu. Wszystko to, co jednak widzę zdaje się jeszcze mocniej ze mnie szydzić. Potęgować...

więcej Pokaż mimo to

avatar
983
431

Na półkach: , , , ,

"A jednak gdzieś w głębi duszy przeczuwał, że nigdy nie uda mu się już wyegzorcyzmować tego pierwiastka chaosu, który zaczął nieubłaganie wnikać w jego hermetyczne dotąd imaginarium uporządkowanego świata przez kolejne wykwitające na jego powierzchni strzeliny."

Początkowo miałem zamiar wrzucic tylko małą informację o dodruku, ale po namyśle stwierdziłem, że ta książka jest za dobra, żeby nie sięgnąć po nią jeszcze raz. Inną sprawą jest to, że nie każdy ma czas śledzić wszystkie zapowiedzi, więc prawdopodobnie znajdzie się czytelnik, który jeszcze o niej nie słyszał.

O czym mowa? Oczywiście o fenomenalnym "Otwieram oczy" Szymona Majcherowicza, tytule który ukazał się w Krakowskim Wydawnictwie IX, pod koniec 2021 roku.
Książka, którą widzicie na zdjęciu, to cztery różne historie, które pierwotnie ukazały się w internetowym magazynie Histeria i Okolicy Strachu prowadzonej przez Phantom Books Horror. Nie wiem, jednak czy różną się czymś poza tytułami ("Zaćmienie" ukazało się jako "MOTHer"),ponieważ w tamtym czasie nie czytałem czasopism i nieznane było mi nazwisko autora. Szymona poznałem dopiero, gdy na dobre rozkręcał się w Dziewiątce.

Wydaje mi się nawet, że słowo "rozkręcał' nie oddaje w pełni tego, co zrobił Szymon. Facet wjechał w polskie weird fiction niczym czarny walec i z miejsca zagarnął swoje, stając się niekwestionowanym bogiem ciemności, który otwiera oczy.

Tak, moi drodzy. Tytułowe określenie nie wzięło się tylko i wyłącznie z nazwy opowiadania. Majcherowicz oczami swoich narratorów, otwiera nas na koszmar, który rozgrywa się pod osłoną rzekomej normalności. Na chwilę kruszy fasady tego muru, by pokazać nam jakimi kroczącymi w bezmiarze szaleństwa wszechświata pająkami jesteśmy.

Nie mam zamiaru bawić się w analizowanie każdego z opowiadań, od tego są poważni recenzenci. Ja mogę Was tylko zapewnić, że te opowiadania walą po łbie. Biją, uderzają i kopią bez litości, wywołując w czytelniku ogrom emocji: od bezsilności poprzez wściekłość, aż po wylewający się smutek. Każde z nich jest jak płacz czarnymi łzami, leżąc nago w ruinie domu.

Narratorzy Majcherowicza, to jednostki naznaczone bólem i traumami z przeszłości. Zupełnie od siebie odmienni, połączeni w momencie przebudzenia z kokonu i otworzenia się na zupełne inną prawdę. Pytanie tylko, czym tu jest prawda? A może wcale jej nie ma?

Ostatnim razem mocno zachwycałem się "Sąsiadką". Ostatecznie zdania nie zmieniłem i do dziś uważam to jeden z lepszych tekstów literatury niesamowitej, który stawiam na równi z opowiadaniami Kaina, Bielawskiego, Guni, Ligotiiego czy Padgeta. Podczas drugiego podejścia, o wiele mocniej poczułem uderzenie, które nadeszło od tytułowego opowiadania.

Tym razem, faktycznie otworzyłem oczy.

"A jednak gdzieś w głębi duszy przeczuwał, że nigdy nie uda mu się już wyegzorcyzmować tego pierwiastka chaosu, który zaczął nieubłaganie wnikać w jego hermetyczne dotąd imaginarium uporządkowanego świata przez kolejne wykwitające na jego powierzchni strzeliny."

Początkowo miałem zamiar wrzucic tylko małą informację o dodruku, ale po namyśle stwierdziłem, że ta książka...

więcej Pokaż mimo to

avatar
55
13

Na półkach:

Otwieram oczy i… widzę książkę, po przeczytaniu której długo będziecie chorować – obiecuję jednak – to ten rodzaj cierpienia, który zafundować sobie warto. Przed Wami cztery opowiadania, obok których nie da się przejść obojętnie. Tutaj wszystko działa – lektura tego zbioru wstrząsa, obrzydza, wciska w otchłań niepokoju, natrętnie wgryza się w czaszkę aplikując potężną dawkę toksyny spokojnie przekraczającą LD50 – co w połączeniu z nietuzinkowym warsztatem autora tworzy mieszankę, po której… można umierać z czystym sumieniem.

Jak często wypieramy nasze wspomnienia z pamięci? Zakopujemy w gęstym, lepkim mroku śmietnika naszego umysłu, przeciskamy przez barierę niewidzialności, naklejamy etykietę ‘niezaistniałe’? Bronimy się niepamięcią, każdy zbyt mocny cios przyoblekamy w kojącą iluzję, złudzenie ledwie naznaczone symbolem przeżytego cierpienia. Wierzymy, że nigdy nie miało ono miejsca… ale czy na pewno? Co jeżeli nagle przyjdzie nam spojrzeć prawdzie w oczy?

Szymon Majcherowicz odsłania przed nami cztery niezwykle sugestywne historie, w których wysączające się z czeluści umysłów traumy grają główną rolę. Zdeformowane przez psychikę wspomnienia zwodzą bohaterów – nie pozwalają im skupić się na życiu, prowokują do szukania odpowiedzi, sensu całego cierpienia.

Trauma sieje w nich przerzuty niczym najzłośliwszy nowotwór; dezorganizuje osobowość, pogrąża w bierności i izolacji, potęguje lęki i obsesje – upośledza i miażdży. Jest natrętna i zachłanna – pożera światło i jakąkolwiek nadzieję na normalność. Niszczy wyjścia awaryjne, nie odpuszcza, przydusza i zatapia w ciemnościach z których często uciec można tylko w jeden sposób.

Majcherowicz swoimi tekstami udowadnia, że piekła szukać daleko nie trzeba – ono tkwi w człowieku – stopniowo i bezwzględnie go trawiąc. Dodatkowo drugi człowiek pogrążyć nas może w mękach kolejnych płomieni – bestialsko krzywdząc i poniżając – i tym samym skazując resztki tlącego się w nas życia na wygasanie w dotkliwym cierpieniu.

Książka ta otula niesamowicie gęstym, klaustrofobicznym klimatem. Tytułowy tekst ”Otwieram oczy” – mój ulubiony w tym zbiorze – miażdży. Szczerze mówiąc, to jedno z najlepszych opowiadań z gatunku, jakie dane mi było przeczytać – świeże, przyciągające tajemnicą, z genialnie ujętymi introspekcjami głównego bohatera i jedynym słusznym zakończeniem. Niestety, lektura tej książki potrafi wyciągnąć z czytelnika jego własne demony – przed czym zapobiegawczo ostrzegam. Ma także kilka drastycznych, niesmacznych momentów, które mogą dotkliwiej zadziałać na wrażliwsze osoby.

Kończąc te moje nieudolne wywody…

„Miarą mojej oceny jakiejś książki jest niepokój, trucizna, którą ona we mnie wlewa” – napisał w „Zeszytach…” E. Cioran – muszę przyznać, że bardzo blisko mi do takiego sposobu odbioru, ‘oceny’ literatury. Wedle tej miary „Otwieram oczy” odłożę na półkę ze śmiertelnymi truciznami.

Otwieram oczy i… widzę książkę, po przeczytaniu której długo będziecie chorować – obiecuję jednak – to ten rodzaj cierpienia, który zafundować sobie warto. Przed Wami cztery opowiadania, obok których nie da się przejść obojętnie. Tutaj wszystko działa – lektura tego zbioru wstrząsa, obrzydza, wciska w otchłań niepokoju, natrętnie wgryza się w czaszkę aplikując potężną dawkę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
103
58

Na półkach:

Weird ekstremalny
No i proszę, drodzy Państwo, mamy następnego bardzo utalentowaniego i dziwnego autora. Lecz tak, jak polska scena opowieści niesamowitej przyzwyczaiła Nas do pewnego stonowania, odcieni szarości wypełnionych (czasem nieco przydługimi) dywagacjami na temat tego, jak bardzo świat zmierza do nicości, tutaj mamy NOWE. Nie zrozumcie mnie źle, lubię filozoficzne tarara, to bowiem podnosi literaturę grozy na zupełnie nowy szczebel. Lecz podoba mi się u Szymona to jego odmienianie przez przypadki słowa ”niesamowity”. Nasz autor nie boi się sięgać po grozę wszelaką, uciekać do przerażania przez obrzydzenie, romansować ze stylem japońskim, czy w ogóle azjatyckim, wykorzystywać bieżące zdarzenia, udawać fikcję polityczną. Wszystkich tych środków używa świadomie, aby tym umiejętniej podbić schematy fabularne i bardziej zdzielić czytelnika klimatem konkluzji po jego nieprzygotowanym na uderzenie łbie... Eksperymentuje również ze stylistyczną metodą podania swojej strawy. I tak, w „Zaćmieniu”, moim ulubionym ze zbioru, mamy świat widziany oczami dziecka, świat niezrozumiały i zarysowany jedynie, naszkicowany ołówkiem małolata, przeżywającego w dodatku rozliczne traumy. „Sąsiadka” i „Otwieram oczy” są w pewnym sensie podobne, bowiem i środowisko bohaterów, jest w nich nieco mocniej zarysowane, a czasami nawet nazwane. Oba te utwory są najlepsze ze zbioru, każdy z innego powodu. Tak, tak, nie doszło tutaj do zaprzeczania sobie. Napisałem, że „Zaćmienie” jest moim ulubionym tekstem, co nie znaczy, że obiektywnie to gwóźdź programu. Te najlepsze dwa utwory, różni od pozostałych reporterski styl pierwszego i pamiętnikarski styl drugiego. A także pewna konsekwencja w mieszaniu konwencji i trzymanie się klimatu oleistej czerni, gdzie nastrój można ciąć ostrym nożem, a po chwili i tak wszystko, poza ranami bohaterów, na nowo się zasklepia. To utwory skończone, takie, jakie powinny być. Oba oceniam na 10.
Ileż w tych utworach napięcia, ile obrazów, których nie powstydziłby się Goya...
„Kula”, ostatni tekst z kolei, charakteryzuje się ogromnym ładunkiem przeciwstawnych obrazów. Tak, jakby autor nie chciał się zdecydować, czy idzie w stronę miazmatu psychologicznego, czy ukazania potworności jakiejś zewnętrznej siły sprawczej, czy ma to być powiastka o spiskowej teorii, czy pękającym od środka jestestwie osoby skazanej na odosobnienie. Czy przyczyną nieszczęścia jest trauma dziecięca, czy też niewykorzystane okazje i złe, życiowe wybory.
Dobre byłoby przerobienie tego opowiadania na powieść, albo choć nowelę, co pozwoliłoby rozwinąć wątki potraktowane zbyt skrótowo, surowe jak rzodkiewka. Inne bowiem elementy burzą moim zdaniem strukturę w sumie ciekawej i dobrze przemyślanej „rzeczy”.
Pomysłowość i odwaga, chęć zaskoczenia i oleisty klimat, to zapamiętam z lektury. „Otwieram oczy” to książka którą chciało się smakować tak, jak kiedyś paliło się papierosy, zapijając je poranną kawą. Nie ma w niej przyjemnych smaków, lecz im dłużej o tym myślę, tym więcej nowych warstw przede mną ta literatura odkrywa. A przy okazji nie jest przegadana, stawia na dramat i upadek bohatera, pozostając wierna najlepszym wzorom Opowieści Dziwnej.

Weird ekstremalny
No i proszę, drodzy Państwo, mamy następnego bardzo utalentowaniego i dziwnego autora. Lecz tak, jak polska scena opowieści niesamowitej przyzwyczaiła Nas do pewnego stonowania, odcieni szarości wypełnionych (czasem nieco przydługimi) dywagacjami na temat tego, jak bardzo świat zmierza do nicości, tutaj mamy NOWE. Nie zrozumcie mnie źle, lubię filozoficzne...

więcej Pokaż mimo to

avatar
889
846

Na półkach:

Czytając recenzje innych czytelników chyba pierwszy raz poczułam, że jestem w doborowym gronie tych, którzy sięgają po książki świadomie i świadomie je czytają. Wypada więc tylko podpisać się pod większością bardzo wyczerpujących recenzji - książka Majcherowicza jest wciągająca, pełna oczywistej i nieoczywistej grozy , sprawnie i pięknym językiem napisana. Bardzo wysoki poziom weird fiction

Czytając recenzje innych czytelników chyba pierwszy raz poczułam, że jestem w doborowym gronie tych, którzy sięgają po książki świadomie i świadomie je czytają. Wypada więc tylko podpisać się pod większością bardzo wyczerpujących recenzji - książka Majcherowicza jest wciągająca, pełna oczywistej i nieoczywistej grozy , sprawnie i pięknym językiem napisana. Bardzo wysoki...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1160
938

Na półkach: ,

„Mocny…”
Pierwszy raz miałem do czynienia z tego rodzaju prozą. Wzbudziła ona moje duże zainteresowanie. W tomiku mamy cztery opowiadania, w których opisane historie opierają się na niezbyt stabilnym stanie psychicznym ich bohaterów. We wszystkich są to głębokie psychozy lękowe, niekiedy podparte halucynacjami. Pewnie można by ten stan sklasyfikować jeszcze bardziej naukowo, ale nie jestem specjalistą.
Każde z opowiadań ma podobną budową i można powiedzieć, że jest pisane według standardowego schematu. Wszystkie cztery są ciekawe i nie otwierają drzwi do końca, przez co chcemy przewracać kolejne kartki. O ile zawarte w tomiku opowieści są interesujące, zastanawiam się ile więcej wytrzymałbym z taką konwencją. Nie ukrywam, że ostatnie z nich czytałem na większym luzie, wiedząc czego się spodziewać. Więc ile jeszcze? Myślę, że owa zamknięta w dość sztywne ramy maniera, szybko wyczerpie ciekawość i swoisty zachwyt „pierwszostycnością”. Straci dość szybko swoją świeżość. Kolejne opowieści będą przewidywalne, ale to wróżenie z fusów.
Skupmy się na tomiku. Pierwsza opowieść jest delikatna. Bazuje (o ile dobrze się wstrzeliłem) na konkretnym lęku. Nie mam pojęcia czy jest to traumatyczny lęk, bowiem bohater powinien mieć z obiektem powodującym określone reakcje organizmu, wcześniej złe doświadczenia. Treść opowiadania na to nie wskazuje. Ciekawa opowieść z dość intensywną puentą.
Mocne zakończenie jest charakterystyczne dla wszystkich czterech historii.
„Sąsiadka” to najlepsza część zbioru. Z gęstniejącą akcją i dość obrzydliwymi opisami. Gdzieś czytałem, że ludzie z określonymi uszkodzeniami mózgu, mogą mieć dość wyraziste halucynacje, więc nie będę się stawiał. Z jednym małym wyjątkiem. We trzech opowieściach pojawia się nuta fekalna. Nawet jeżeli nie jest związana bezpośrednio z treścią, autor dodaje ją w postaci zainteresowań postaci pobocznych. Tak jakby ów składnik musiał być niezbędny w kolejnych opowieściach. Czyżby coś było na rzeczy ?
„Otwieram oczy” tutaj mnie ujęła głęboka tajemnica. Powolne odkrywanie kart i narastająca groza. Nieco mniej przypadła mi do gustu „postać wyjaśniająca stan pacjenta”, która też powtarza się w ostatnim opowiadaniu. Burzyła trochę otoczkę.
Ostatnie „Kula” to narastające napięcie do momentu rozwiązania, które z racji konwencji zdaje się być znane. Mimo wszystko nie sposób się oderwać.
Tomik obudził we mnie demony. Zmaganie się z własnymi słabościami to najgorsza trauma jaką można przeżywać. Walka, by pozostać w ramach normalnego świata, z czymś tak doskonałym jak własny mózg, jest doświadczeniem ryjącym bruzdy w szkle życia. Poruszanie tych strun przez Szymona Majcherowicza to największa wartość dodana tej publikacji. Po raz pierwszy od kliku lat poczułem lęk wywołany lekturą.
Język autora jest bardzo staranny, przez co opisy są ostre i wywołane nimi obrazy przekraczają granicę akceptowalności w pewnych momentach. Na to muszą uważać czytelnicy o słabszej tolerancji.
Wydanie piękne w twardej oprawie z dobrze dobraną grafiką na okładce.
Czy warto? Moim zdaniem tak, choć doznania mogą być mocne i naprawdę przerażające. Więc nie miejcie pretensji.

„Mocny…”
Pierwszy raz miałem do czynienia z tego rodzaju prozą. Wzbudziła ona moje duże zainteresowanie. W tomiku mamy cztery opowiadania, w których opisane historie opierają się na niezbyt stabilnym stanie psychicznym ich bohaterów. We wszystkich są to głębokie psychozy lękowe, niekiedy podparte halucynacjami. Pewnie można by ten stan sklasyfikować jeszcze bardziej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
641
610

Na półkach: , , , ,

Strach. Obrzydzenie. Niepokój. Debiutancki zbiór Szymona Majcherowicza „Otwieram Oczy”wywołuje wszystkie te, bliskie fanom grozy, (a znane z nazwy pewnego krakowskiego festiwalu literackiego),emocje. Znakomicie napisana, czarniejsza od black metalu proza; wielbicieli artystycznego weird fiction zachwyci jej poważna tematyka i wyrafinowana forma, zwolenników „konkretnego” horroru duża intensywność fabuł i kondensacja strachu, wszystkich zaś niezwykła świeżość pomysłów i znakomite twisty fabularne.

„Otwieram Oczy” to zbiór opowiadań, ale zbiór „koncepcyjny”, spójny artystycznie. Wszystkie zawarte w nim teksty łączy wspólny temat - trauma. Czy będzie to rozpad rodziny w oczach dziecka, śmierć najbliższej osoby, koszmar pedofilii czy upokorzenie - urazy te pozostawią otwartą ranę w psychice bohaterów, zmienią, zniszczą ich życie.

Na początek „Zaćmienie”. Młody chłopiec, jeszcze dziecko, postawiony jest wobec zasadniczej zmiany w jego życiu. Ojciec znika - chłopiec dowiaduje się, że umarł - a w jego miejsce zaczyna pojawiać się w domu inny mężczyzna. Silny, wesoły, cierpliwy, otwarty - imponuje chłopcu, przyciąga jego uwagę, budzi sympatię. Jest, wstyd przyznać, znacznie lepszym kompanem i opiekunem, niż prawdziwy ojciec.
Pewnego wieczoru dzieciak dowiaduje się jednak ze zgrozą, że mężczyzna „przyjaźni się” nie tylko z nim, że w domu jest jeszcze mama; nakrywa dorosłych pogrążonych w dzikim akcie seksualnym. Przeżycie stanowi dla niego szok…
+
„Zaćmienie” napisane jest bardzo dobrze, energicznie, sceny grozy (ataki „tytułowej” ćmy) mają odpowiednią energię, ale od strony zamysłu artystycznego przekonuje chyba najmniej (aczkolwiek spotkałem się z głosami, że to najlepsze, najbardziej „poetyckie” opowiadanie z całego zbioru). Dość trudno zrozumieć głębię traumy bohatera (w końcu sytuacja w nim opisana nie należy do wyjątkowo rzadkich, raczej można się spodziewać westchnięcia „ech, życie” niż trwale dewastujący psychikę uraz),a i symbolika agresywnej ćmy wydaje się niezbyt przekonująca.

Ale dobra - pierwsze śliwki robaczywki. Prawdziwa black metalowa nawałnica zaczyna się od drugiego opowiadania - „Sąsiadka”!
+
Młoda, szczęśliwa, zakochana para wprowadza się do mieszkania w bloku. Pewnego dnia w windzie poznają staruszkę mieszkającą w sąsiednim mieszkaniu. Kobieta wydaje się bardzo przyjazna, ale młodzi wyczuwają jakiś fałsz ukryty za uprzejmym uśmiechem.
Wkrótce zaczynają im dokuczać drobne, ale z upływem czasu coraz bardziej męczące zdarzenia; ktoś smaruje ich klamkę tłuszczem, ktoś rozpuszcza złośliwe plotki na ich temat, ktoś wulgarnym napisem na ścianie obraża dziewczynę.
Kiedy ta, pewnego dnia, wykończona kolejnym wrogim wydarzeniem spędza weekend u swej przyjaciółki, sąsiadka odwiedza samotnego mężczyznę. Kobieta czyni mu niesmaczne awanse usiłuje wprosić się na noc do mieszkania a jego odmowa wywołuje wrogość i nieokreślone groźby.
Wkrótce na parę spada tragedia - dziewczyna umiera, po krótkiej walce z chorobą, na nowotwór mózgu. Oszołomiony tragedią mężczyzna pozostaje w mieszkaniu sam. Pewnego dnia, w windzie, spotyka starą sąsiadkę, która demonicznie szepcze mu prosto w twarz „to ją zavbiłam!”…
+
Brrrrr!!! Koszmar! Cóż za przerażające opowiadanie! Straszy rzeczywistym zagrożeniem (kto się nie boi, że umrze na Jakąś Straszliwą Chorobę?),straszy sąsiedzką paranoją rodem z filmów Polańskiego („Dziecko Rosemary”, „Lokator”),budzi lęk przed czarami, śmiertelną magią, budzi obrzydzenie - na granicy wymiotów - przy opisach szamańskich rytuałów. Zachwycające świeże spojrzenie na literacką grozę, na motyw czarownicy (o ileż dojrzalsze i ciekawsze niż popularny „Inkub”!),z dalekim echem ewersowskiego „Pająka” w finale.
PS.
Czujny koneser horroru doceni scenę seksu - rodem z „Czadu” Stefana Grabińskiego!

Wydawałoby się, że po takim daniu ciężko o coś równie mocnego, ale tytułowe opowiadanie zbioru - „Otwieram Oczy” - dorównuje „Sąsiadce” zarówno mroczą tematyką jak i kondensacją grozy.
+
Bohater przybywa do Świdnicy, miasta swego dzieciństwa, w poszukiwaniu źródła traumy dręczącej jego psychikę. Jako dziecko był tutaj poddawany przez swych opiekunów aktom brutalnej pedofilii. Uraz wyparł z jego pamięci większość koszmarnych wspomnień, chce jednak do nich dotrzeć podczas magicznych rytuałów, którym poddaje się w ruinie domostwa, w którym onegdaj mieszkał.
Na ulicach Świdnicy spotka samego Szatana (pod postacią lokalnego złotnika),spotka też dojrzałą, ale wciąż jeszcze atrakcyjną czarownicę (tak, znowu będzie seks). Każde z nich pomoże mu na drodze do prawdy, do finałowego koszmarnego odkrycia…
+
Kapitalny setting - zacichła Świdnica, „nawiedzony” dom, atmosfera gęstniejące tajemnicy, świetna konstrukcja wiodąca do ligottiańskiego „zapętlonego” finału w upiornej piwnicy, ponura, depresyjna tematyka - „Otwieram Oczy” to nie tylko znakomity horror, to kawał świetnej literatury „mainstreamowej”. Do tego rewelacyjnie napisana! Zresztą oddajmy głos samemu autorowi - oto opis świdnickiej inkarnacji Szatana : „Taki tam człeczyna, przeżuwacz schaboszczaków, szary niczym papier do pakowania przesyłek kurierskich. Jedyne przeżycie, do którego powraca bez obrzydzenia, to autograf od Niemena w siedemdziesiątym czwartym”.

Weird rzadko kreuje ciekawe postaci (sprawdzić, czy nie „Ćma” Jakuba Bielawskiego”) - nie to jest głównym zadaniem tego nurtu literatury - ale Ewa, bohaterka „Kuli”, ostatniego opowiadania z „Otwieram Oczy” to właśnie postać niczym z powieści Stephena Kinga - pełnokrwista, ciekawa, przyciągająca uwagę czytelnika- taka, którą można polubić, której losy są przejmujące
Kobieta wyprowadza się wraz mężem na wieś, by tutaj oddawać się w spokoju pielęgnacji ulubionego ogrodu. Pewnego dnia podczas prac zauważa koło siebie tajemniczą pomarańczową kulę. Ewa jest bardzo podatna na wszelkiego rodzaju teorie spiskowe, rzuca się zatem w otchłań internetu, by tutaj już po chwili guglowania dotrzeć do Strasznej Prawdy. Tak - widok Pomarańczowej Kuli zwiastuje, dokładnie po upływie 18 dni, samobójczą śmierć osoby, która ją ujrzała (bardzo efektowne nawiązanie do motywu fabularnego znanego z „Ringu”).
Ewa nawiązuje kontakt z podobnie „oświeconym” weteranem teorii spiskowych prawnikiem z Sosnowca (uchacha). Mężczyzna omawia namiętnie w sieci różne aspekty zagadnienia - sam również widział kulę, więc zagrożenie dotyczy go osobiście. Niemniej żartuje on z sytuacji - stanowczo ogłasza, że nie zamierza popełniać samobójstwa.
Niestety, dzień po upływie terminu w sieci pojawia się informacja o tragicznej śmierci prawnika….przerażona Ewa chce o wszystkim poinformować męża, chce, by ten feralnego dnia został z nią w domu….Ten całą sytuację uznaje za wymysł znerwicowanej żony. Co przerażające, z sieci znikają wszelkie informacje dotyczące Pomarańczowej Kuli czy samobójczej śmierci mężczyzny …. czy Ewa jest uwięzona w klatce swych urojeń ? Czy narastające w niej podejrzenie, ze mąż zdradza ją z inną kobieta, też jest tylko urojeniem???
+
„Kula” jest trochę nierówna. Po świetnej, paranoicznej części „spiskowej” fabuła się nieco załamuje, pojawia się znacznie mniej przekonujący wątek „traumy upokorzenia” - wątek nieco jakby sztucznie połączony z tematem „pomarańczowej kuli”, ale znakomity, przerażający finał opowiadania (ponownie kłania się Ligotti) rozwieje wszelkie zastrzeżenia.


Jeszcze jedna uwaga. Weird fiction to literatura raczej elitarna, niż egalitarna, to literatura artystyczna, a nie rozrywkowa. Dotyczy to nie tylko tematyki ale i samego stylu. Próg wejścia ustawiony jest wysoko - czytelników wita wyrafinowana, misterna, wymagająca czasem maksymalnego skupienia, wręcz mozołu, fraza. Co jednak zaskakujące, Majcherowicz, wciąż pisząc pięknie, bardzo lekko i bardzo „reader friendly”. To się znakomicie czyta!

PS.
Kiedy kilkanaście lat temu wylewałem krwawe łzy nad lekturą „Plamy Na Suficie” Piotra Zaremby myślałem, że to już tak być musi, że widocznie Polska nie jest krjem stworzonym do tego, żeby tu powstawały dobre horrory. Dziś sytuacja uległa zmianie - dziś, jako fan grozy jestem człowiekiem spełnionym. Polska groza dojrzała, co rusz pojawiają się nowe, świeże, ciekawe tytuły, nowe, świeże nazwiska. Szczególne ożywienie przeżywa zaś nurt weird fiction. Jest zjawiskowa proza Wojciecha Guni, jest Jakub Bielawskiego, są Anna Maria Wybraniec, i Paweł Mateja. Teraz do grona dołącza - na pełnej petardzie Szymon Majcherowicz.

Strach. Obrzydzenie. Niepokój. Debiutancki zbiór Szymona Majcherowicza „Otwieram Oczy”wywołuje wszystkie te, bliskie fanom grozy, (a znane z nazwy pewnego krakowskiego festiwalu literackiego),emocje. Znakomicie napisana, czarniejsza od black metalu proza; wielbicieli artystycznego weird fiction zachwyci jej poważna tematyka i wyrafinowana forma, zwolenników „konkretnego”...

więcej Pokaż mimo to

avatar
273
272

Na półkach:

Opinia pochodzi z:
https://www.instagram.com/her_meowjesty_reads/



🖤Nie byłam gotowa na te książkę🖤

Wiem, że czytam mało „kolorowej” literatury, raczej nie jest sielsko, słodko ani z brokatem. Ale to co zaserwował mi Szymon Majcherowicz przekracza wszelkie granice.

W tomiku otrzymujemy cztery, długie opowieści, a wspólnym mianownikiem jest tu szeroko pojmowana trauma. A jeśli trauma to czytelnik już wie, że iść za nią mogą zaburzenia percepcji, zniekształcenia rzeczywistości, wypieranie prawdy, konflikty… właściwie to dość przerażajace, żeby pierwiastek nadprzyrodzony w ogóle nie był tu potrzebny. Choć czy ludzka podświadomość sama w sobie nie bywa czasem nie z tego świata?

Napisałam, że autor przekroczył granice - i choć oczywiście mam na myśli pozytywny kontekst, to nie sposób nie zwrócić uwagi na to jak idealnie, precyzyjnie i boleśnie autor operuje słowem - dawno nie przeżywałam tak metafor czy opisów - to nie jest już tylko czytelnicza ciekawość, emocje budowane przez autora dalece przekraczają te relacje. Wiem, że często to powtarzam, ale chyba tak trochę rzecz się ma z tego rodzaju literaturą - to książka, którą poczułam bez reszty - jest chropowata, śmierdząca i twarda, odczuwalna również jest pustka i ciemność - jak? Nie wiem, taki urok Weird fiction. I chyba muszę to również dodać - to nie jest łatwa książka, to nie jest książka dla każdego - szaleństwo człowieka, mrok wspomnień, często bardzo bolesnych, dosłowność i okropności w sferze fabularnej potrafią odcisnąć trwały ślad na psychice nieświadomego czytelnika. Z drugiej strony jeśli już o tym wiesz, a chcesz sprawdzić dlaczego ta książka jest TAK WYJĄTKOWA - to przynajmniej możesz (i powinieneś!) się na to przygotować.

Opinia pochodzi z:
https://www.instagram.com/her_meowjesty_reads/



🖤Nie byłam gotowa na te książkę🖤

Wiem, że czytam mało „kolorowej” literatury, raczej nie jest sielsko, słodko ani z brokatem. Ale to co zaserwował mi Szymon Majcherowicz przekracza wszelkie granice.

W tomiku otrzymujemy cztery, długie opowieści, a wspólnym mianownikiem jest tu szeroko pojmowana trauma. A...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    91
  • Przeczytane
    67
  • Posiadam
    21
  • Ulubione
    5
  • 2022
    3
  • 2021
    3
  • Horror
    3
  • Przeczytane w 2021
    2
  • 52bookchallengepl 2021
    1
  • IX wydawnictwo
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Otwieram oczy


Podobne książki

Przeczytaj także