Pełno nierealistycznej akcji rodem filmów klasy C bym powiedział, ale chyba raczej klasy Ż . Nic co się w tych książkach, a także w poprzednich dzieje w żadnym wypadku nie udałoby się w rzeczywistości.
Tyle, że te książki takie mają być...
Kolejna moja refleksja: jeśli w USA tak ogromną większość stanowią popaprańcy, psychopaci, bandyci, debile z widłami i siekierami, zbiorowi samobójcy - to zgładzenie Sodomy i Gomory przypominałoby tępienie robactwa. Coś mało tych fajnych Amerykanów. Natomiast najfajniejsza postać kobieca, to Rosjanka, ma przefajnego wujka, generała o gołębim sercu, do tego pojawia się szlachetny major, a ruskie nie strzelają do wszystkiego, co się rusza i na drzewo nie ucieka. Wredne jest tylko KGB i jego funkcjonariusze.
Autor nie zdaje sobie sprawę, jak barbarzyńska byłaby ta hołota ruska, gdyby faktycznie znalazła się na terenie USA po mniej więcej wygranej wojnie atomowej. Nie sądzę, żeby przetrzymywali jeńców, raczej strzelaliby do wszystkiego, w pijackich wizjach myląc nawet borsuka albo kurę z partyzantem.
Ale cóż, Amerykanie z tą ruską barbarzyńską hołotą jako państwo ani naród przeprawy żadnej nie mieli, a nasz kraj użera się z nimi przez całe wieki.
To przykre, że autor ma aż tak złe mniemanie na temat własnych rodaków, gdyby ich postawić przed dziejowym zagrożeniem. Może rzeczywiście nie istnieją cechy narodowe jako takie, ale z całą pewnością pewne cechy społeczności i narodów wytwarzają się w wielosetletniej historii i cywilizacji, jakie miały one za sobą. Gwałciciele, sadyści i koneserzy zegarków, którzy odwiedzili Polskę pod czerwonymi sztandarami, a potem gnębili kilkadziesiąt ostatnich lat w imperialistycznej zaciekłości - nie stali się w dniu dzisiejszym społecznością pełną empatii, współczucia, kultury i dyplomacji. Kto nie wierzy, niech sobie oglądnie na Youtube tysiące filmików z chamskich zachowań ruskich kierowców na drogach, w których wyciągnięcie z samochodu i obicie facjaty kogoś, kto zdaniem barbarzyńcy jechał za wolno, za szybko, za średnio, albo pokazał fucka - jest tam działaniem codziennym, nawet w świetle nagrywających ich kamer. Co tam się dzieje, gdy owych kamer nie ma, to nawet strach myśleć.

Pełno nierealistycznej akcji rodem filmów klasy C bym powiedział, ale chyba raczej klasy Ż . Nic co się w tych książkach, a także w poprzednich dzieje w żadnym wypadku nie udałoby się w rzeczywistości.
Tyle, że te książki takie mają być...
Kolejna moja refleksja: jeśli w USA tak ogromną większość stanowią popaprańcy, psychopaci, bandyci, debile z widłami i siekierami,...