Jak udomowiono człowieka. U początków historii pierwszych państw
- Kategoria:
- historia
- Tytuł oryginału:
- Against the Grain: A Deep History of the Earliest States
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Naukowe PWN
- Data wydania:
- 2020-08-29
- Data 1. wyd. pol.:
- 2020-08-29
- Liczba stron:
- 364
- Czas czytania
- 6 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- Tłumacz:
- Fabian Tryl
- Tagi:
- antropologia archeologia pierwsze państwo początki rolnictwa
"Jak udomowiono człowieka" to prowokująca książka podważająca przyjętą narrację o początkach ludzkiej cywilizacji.
Choć życie w obrębie państw uznajemy dziś za coś oczywistego, ten model organizacji społeczeństwa pojawił się dopiero w okresie obejmującym ostatnie pięć procent historii Homo sapiens.
Jak do tego doszło?
Wbrew powszechnie przyjętej interpretacji historii, powstanie pierwszych państw rolniczych nie było jednoznacznym sukcesem ludzkiej współpracy i wielkim cywilizacyjnym krokiem naprzód. Autor "Jak udomowiono człowieka" dowodzi, iż początkowo było wręcz odwrotnie - osiadły tryb życia często oznaczał radykalne pogorszenie warunków bytowych i zdrowotnych w porównaniu do społeczeństw zbieracko-łowieckich, a wczesne rolnictwo wiązało się ze znacznym ograniczeniem naszej swobody.
Opierając się na najnowszej wiedzy archeologicznej i historycznej, James C. Scott szkicuje autorską interpretację historii powstania społeczeństw państwowych jako opartych na mechanizmach przymusu, zawłaszczania i kontroli. Przekonuje, że proces analogiczny do udomowienia roślin i zwierząt przez człowieka dokonał się również na nim samym za sprawą instytucji pierwszych państw - i z reguły nie był to proces dobrowolny.
Książka świadomie nie wyczerpuje tego obszernego tematu, będąc raczej próbą wskazania nowych wątków dyskusji niż definitywnego opracowania zagadnienia. Mimo to skutecznie kwestionuje powszechnie przyjętą narrację o początkach państwowości, a choć od czasów rewolucji przemysłowej nie żyjemy już w państwach agrarnych, lektura prowokuje do refleksji także nad naturą dzisiejszych instytucji państwowych.
Fragment wstępu:
"Rolnictwo, jak zakładano, było wielkim krokiem naprzód w dobrobycie, jakim mogli cieszyć się ludzie, możliwościach odżywiania się i odpoczynku. Na początku było jednak wręcz odwrotnie. Państwo i pierwsze cywilizacje były często postrzegane jako atrakcyjne magnesy, które przyciągały ludzi dzięki swojemu luksusowi, kulturze i możliwościom. W rzeczywistości wczesne organizmy państwowe musiały zdobyć i utrzymać dużą część swoich populacji poprzez zastosowanie różnych form zniewolenia, a ich niezmienną bolączką była konieczność życia w dużym zatłoczeniu. Pierwsze państwa były bardzo kruche i miały skłonność do upadania, jednak następujące po upadku wieki ciemne często oznaczały odczuwalną poprawę dobrobytu ich mieszkańców. I na koniec, należy zdawać sobie sprawę, że życie poza granicami państwa – jako barbarzyńca – mogło być często pod względem materialnym łatwiejsze, bardziej swobodne i zdrowsze niż egzystencja w granicach cywilizacji, przynajmniej jeżeli chodzi o ludzi nienależących do elity".
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 142
- 45
- 10
- 8
- 3
- 2
- 2
- 2
- 2
- 2
OPINIE i DYSKUSJE
Miałam wrażenie, że w kółko czytam jedno i to samo.
Miałam wrażenie, że w kółko czytam jedno i to samo.
Pokaż mimo toAutor dostarcza dużą porcję informacji - całość wydaje się jednak zbyt chaotyczna. Niektóre twierdzenia, szczególnie dla mnie interesujące - nie były opatrzone przypisem, mimo iż pozostałe fragmenty były uźródłowione jak należy. Autorowi zdarza się powtarzanie tez w różnych fragmentach książki, wracając do wątku, który wydawał się zamknięty.
Należy jednak uczciwie przyznać, że praca swoją warstwę polemiczną rozbudowuje zadowalająco.
Autor dostarcza dużą porcję informacji - całość wydaje się jednak zbyt chaotyczna. Niektóre twierdzenia, szczególnie dla mnie interesujące - nie były opatrzone przypisem, mimo iż pozostałe fragmenty były uźródłowione jak należy. Autorowi zdarza się powtarzanie tez w różnych fragmentach książki, wracając do wątku, który wydawał się zamknięty.
więcej Pokaż mimo toNależy jednak uczciwie...
Dobrze napisana książka, ale, niestety, już nieaktualna. Najbardziej brakuje analizy odkryć w Gobekli Tepe i Karahan Tepe.
Dobrze napisana książka, ale, niestety, już nieaktualna. Najbardziej brakuje analizy odkryć w Gobekli Tepe i Karahan Tepe.
Pokaż mimo toScott zajmuje się neolitem, pierwszymi państwami Sumeru, procesem, który doprowadził do ich powstania. Ważną zaletą tej książki jest uświadomienie czytelnikowi jak długotrwały był ten proces (i że pierwsze państwa powstawały na mokradłach, systemy irygacyjne najpierw osuszały). Czas od stałych osad do pierwszych państw-miast to około 4000 lat na terenie Mezopotamii, gdzie indziej: Jordania, Japonia, stałe osady powstawały jeszcze wcześniej. Konsekwencją lektury jest pytanie o to, kiedy właściwie możemy mówić o państwie. Scott próbuje wskazać na trzy czynniki: zwiększanie uprawy zbóż (pszenica, ryż, jęczmień, kukurydza),koncentracji ludności i zwiększenia udziału pracy niewolniczej, jako odpowiedzialne za powstanie państwa. Tymczasem jedyne, co wywód faktycznie sugeruje, to że wyznacznikiem istnienia państwowości są podatki. I proszę nie zrozumieć mnie źle, można bronić takiej definicji, problem w tym, że Scott posługuje się inną. Ta rozbieżność nie jest zamierzeniem pracy, tylko wynikiem fatalnej niezdolności autora do prowadzenia jasnego wywodu i formułowania przejrzystych wniosków.
Ogólnie jest to książka na temat bardzo interesujący i całkiem sporo się z niej dowiedziałam. Trzeba jednak sporego samozaparcia, żeby przez nią przebrnąć. Ma gorszy początek, późniejsze rozdziały są klarowniejsze, ale literacki styl: zdania obudowane okolicznikami, nic nie wnoszące zdania wtrącone, niepotrzebne, bardzo nieudane metafory, cały czas męczy. Spokojnie, nie tracąc nic merytorycznie, mogłaby być o 1/3 chudsza.
Dodam jeszcze, że bardzo mi brakowało jakiejś skonkretyzowanej analizy porównawczej między osadą nazywaną państwem i nieuznawaną za nią. Poza tym Scott choć w preferowanej definicji państwa wskazuje, że musi ono mieć zarządców (np. króla albo urzędników) problem rozwarstwienia społecznego, poza niewolnictwem i wskazaniem na istnienie skrybów (ciekawie o roli pisma),pomija.
Interesująco o przyczynach „upadania” pierwszych państw, o konsekwencjach ekologicznych, ograniczeniach transportu, znaczeniu handlu.
Bardzo ciekawe są rozważania o wzajemnej relacji państwo-barbarzyńcy: „państwo, kiedy już powstało, jednocześnie wyrzucało z siebie i wchłaniało poddanych”. „Plemiona stanowią przede wszystkim wymysł administracji państwowej(…) Antonimem dla „członka plemienia” jest „rolnik”.”
„(…) państwa poprzedzały plemiona i de facto wymyśliły je jako instrument sprawowania władzy”. Wyczarowywały je dekretami administracyjnymi.
Scott zajmuje się neolitem, pierwszymi państwami Sumeru, procesem, który doprowadził do ich powstania. Ważną zaletą tej książki jest uświadomienie czytelnikowi jak długotrwały był ten proces (i że pierwsze państwa powstawały na mokradłach, systemy irygacyjne najpierw osuszały). Czas od stałych osad do pierwszych państw-miast to około 4000 lat na terenie Mezopotamii, gdzie...
więcej Pokaż mimo toJa chyba oceniam tą pozycję lepiej niż większość czytających - ze względu na świeżość spojrzenia i podważenia linearnej wizji rozwoju społeczeństwa. Tak jak Homo Sapiens raczej meandrował - tak i społeczeństwo, które tworzył chodziło różnymi ścieżkami,. Nie jest to jednoznaczna opowieść i z uwagi na braki zapisów - nigdy pewnie do końca nie zostanie opowiedziana, niemniej niezwykle ciekawe ustawia wizje rozwoju człowieka. Rolnictwo nie jest tu ową "Ziemią obiecaną" do której wszyscy dążą. Mury pierwszych miast chronią zaś zarówno od barbarzyńców, jak i same miasto przed... ucieczkami właśnie do owych barbarzyńców.
Oczywiście idealnie analizuje się wielkie imperia, są budowle z kamienia, wielkie centralne obszary. Okres pomiędzy jest często nietrwały - ba, być może były całkiem rozwinięte cywilizacje, które po prostu budowały z drewna i trudno o zapisy.
Dla mnie niezwykle ciekawa wizja Neolitu
Ja chyba oceniam tą pozycję lepiej niż większość czytających - ze względu na świeżość spojrzenia i podważenia linearnej wizji rozwoju społeczeństwa. Tak jak Homo Sapiens raczej meandrował - tak i społeczeństwo, które tworzył chodziło różnymi ścieżkami,. Nie jest to jednoznaczna opowieść i z uwagi na braki zapisów - nigdy pewnie do końca nie zostanie opowiedziana, niemniej...
więcej Pokaż mimo toTa książka to miód na serce anarchistów. Prezentuje ona kilka ciekawych wglądów w początki rolnictwa i państwa. Właściwie dysponujemy już wiedzą, która pozwala włożyć między bajki teorie o tym, że państwo powstało jako "umowa społeczna" grup rolników, chcących bronić się przed napadami koczowników na ich osady. Autor pokazuje, że istotą wszystkich pierwszych państw (a właściwie można uznać, że wszystkich państw aż do rewolucji francuskiej) był po prostu wyzysk, zorganizowana gangsterka. Tzw. "barbarzyńcom" zwykle zyło się lepiej, byli np. az o kilkanaście cm wyżsi od rolnikow, co swiadczy o lepszym żywieniu. Mowa też o kruchości i nietrwałości tych państw oraz o złożonych zależnościach na linii państwo-"barbarzyncy".
Ogólnie jest to ciekawe, mimo że pod koniec autor dużo się powtarza. Poza tym tłumacz nie stanął na wysokości zadania, tłumaczenie robi mechaniczne wrażenie, niezbyt stylistycznie opracowane.
Ta książka to miód na serce anarchistów. Prezentuje ona kilka ciekawych wglądów w początki rolnictwa i państwa. Właściwie dysponujemy już wiedzą, która pozwala włożyć między bajki teorie o tym, że państwo powstało jako "umowa społeczna" grup rolników, chcących bronić się przed napadami koczowników na ich osady. Autor pokazuje, że istotą wszystkich pierwszych państw (a...
więcej Pokaż mimo toRolnictwo z Myślistwem wygrało, ale to wcale nie oznacza, że człowiek jest szczęśliwszy, warunki życia jednostki się polepszyły, po prostu nieco lepiej się rozmnażało per saldo, nawet przy dużej śmiertelności, wyższej niż u myśliwych.
To między innym jest w tej książce opisywane.
Polecam.
W.
Rolnictwo z Myślistwem wygrało, ale to wcale nie oznacza, że człowiek jest szczęśliwszy, warunki życia jednostki się polepszyły, po prostu nieco lepiej się rozmnażało per saldo, nawet przy dużej śmiertelności, wyższej niż u myśliwych.
Pokaż mimo toTo między innym jest w tej książce opisywane.
Polecam.
W.
Być może są lepsze książki, z lepszym warsztatem, z większą liczbą przypisów i bardziej naukowe. Jednakże dla mnie człowieka zapatrzonego w feudalizm średniowieczny (wszak ten system to oczywista oczywistość),zaciekawionego również dziejami podbojów (kolonializmem) poczynionymi przez „ludy cywilizowane” (również gwałtami) wobec „ludów barbarzyńskich” (koczownicy, dzicy) książka okazała się doskonałą lekturą.
Autor stara się zmienić nasze spojrzenie na obowiązujący w świecie ład osiadłych ludzi. Zadaje wiele ciekawych pytań, wysuwa celne spostrzeżenia. M. in. Jak to się stało, że od udomowienia zwierząt i hodowli roślin minęło jeszcze kilka tysięcy lat zanim ludzie przywiązali się (a w zasadzie zostali uwiązani) do jednego stałego miejsca zamieszkania (czy w ogóle musiało tak się stać? Życie większości nomadów to mniej pracy, mniej podległości, brak konieczności wytwarzania sporych nadwyżek dla innych). Wylicza sporo minusów skupienia się na uprawie zbóż i stałym miejscu zamieszkania w coraz bardziej zatłoczonych społecznościach (choroby zakaźne w tym od zwierzęce, szybsze ich rozprzestrzenianie się, uboższa – mniej zróżnicowana dieta (niższy wzrost),utrata części zmysłów i umiejętności, spostrzegawczości potrzebnej ludom wędrującym, większe narażenie na klęski żywiołowe i choroby upraw rolniczych, konieczność obrony przed wszystkimi sąsiadami, którzy mogli przyjść na gotowe, wreszcie choroby cywilizacyjne czy anemia).
Autor stara się udowodnić, że stworzenie państwa mogło się odbyć tylko w oparciu o zboża (łatwość przeprowadzenia spisów i opodatkowania, policzalność i stałość terminu zbiorów ziaren). Tylko kultury wprowadzające system podatkowy tworzyły pismo. Podatki = pismo. Prawo, literatura to tylko pochodna pierwotnej najważniejszej funkcji pisma. Wysuwa przeświadczenie graniczące z pewnością, że bez formy przymusu nie byłoby coraz sprawniejszych, będących w stanie przetrwać państw (ucieczki ludności i rozpady charakteryzowały pierwsze osiadłe cywilizacje).
Scott porusza też wiele innych ciekawych spraw: wpływ użycia ognia przez człowieka (chociażby na nasz układ trawienny, udomowienie przez ogień),zwierzęta jako nasi słudzy (ale i człowiek jako sługa zwierząt),„dorabianie gęby” ludom koczowniczym przez cywilizacje osiadłe (m.in. poczucie wyższości Rzymu czy kolonizatorów wobec ludów wędrownych czy znacznie mniejsza liczba pozostałości po ludach koczowniczych prawdopodobnie zaburza nam percepcję – ich ocenę),niewolnictwo jako fundament w państwach starożytnych Ateny, Sparta),wojny nie o terytoria, ale o ludzi i inwentarz żywy, mury równie ważne jako trzymanie ludności wewnątrz.
Niby wiele z poruszanych przez autora kwestii zdaje się być oczywistymi (wraz z ich przeczytaniem lub przypomnieniem z innych lektur),ale autor ma wg mnie dar do przykuwania uwagi czytelnika. Pozwala na nieco inne spojrzenie na pierwsze cywilizacje (ich początki),od których zaczyna się nauczanie historii w szkołach średnich i wyższych. Myślę, że jest to dobra książka na start przed studiowaniem historii państw starożytnych.
Być może są lepsze książki, z lepszym warsztatem, z większą liczbą przypisów i bardziej naukowe. Jednakże dla mnie człowieka zapatrzonego w feudalizm średniowieczny (wszak ten system to oczywista oczywistość),zaciekawionego również dziejami podbojów (kolonializmem) poczynionymi przez „ludy cywilizowane” (również gwałtami) wobec „ludów barbarzyńskich” (koczownicy, dzicy)...
więcej Pokaż mimo toBardzo słaba. Przeczytałem, a nadal nie wiem o co chodziło autorowi. Sam przyznaje, że nie jest antropologiem i to widać na stronach książki. Jest bardziej "opowiadaczem" bez ładu, ani składu. Opowieści jak to sobie ludzie chodzili i w pewnym momencie osiedlili. Wszystko otoczone barwnymi epitetami, a miała być to chyba pozycja informacyjno-popularnonaukowa. Wyszedł niezły bełkot. Niestety wątpię by ktokolwiek znalazłby tu coś, co można wynieść i zapamiętać.
Kolejna uwaga, tym razem w stronę wydawnictwa. Pełno błędów stylistycznych i językowych! Przykłady: str.319: "cofniemy się wstecz"... lub str 332: "okres czasu".
Bardzo słaba. Przeczytałem, a nadal nie wiem o co chodziło autorowi. Sam przyznaje, że nie jest antropologiem i to widać na stronach książki. Jest bardziej "opowiadaczem" bez ładu, ani składu. Opowieści jak to sobie ludzie chodzili i w pewnym momencie osiedlili. Wszystko otoczone barwnymi epitetami, a miała być to chyba pozycja informacyjno-popularnonaukowa. Wyszedł niezły...
więcej Pokaż mimo toPodręczniki historii z reguły zaczynają się od świadectwo opartych już głównie na piśmie, któremu udało się dotrwać do naszych czasów. Okres wcześniejszy, to z reguły opowieść paleoantropologiczna operująca w mrokach setek tysięcy lat, a sam holocen przestaje być interesujący. Z jednej strony dominuje więc narracja biologiczna, z drugiej hermeneutyka historyczna. Pozostała 'dziura czasowa', czyli neolit, to taka trochę ziemia niczyja, która albo zdawkowo kończy opowieść, albo upchana jest we wstępie. Chociażby z tego powodu książka Jamesa C. Scotta "Jak udomowiono człowieka. U początków historii pierwszych państw" zasługuje na uwagę. Autor, choć zawodowo nie prowadził badań które przywołuje, to skrupulatnie odtwarza najnowsze ustalenia archeologów, geologów, antropologów, którzy poszukują prawdziwej wersji zdarzeń prowadzących do zinstytucjonalizowanych kultur opartych na miastach i państwach. Główna teza pracy, która według mnie trochę rozmyła się w dalszym wywodzie antropologa, to odrzucenie starego przekonania większości, że osiadły tryb życia wiązał się od razu z udomowieniem roślin i zwierząt (jeśli wręcz nie wynikał bezpośrednio z domestykacji). W moim odczytaniu argumentów, ta teza nie przeszła dobrze procesu dowodowego, choć poznane przy okazji fakty o zamierzchłych czasach cywilizacji oceniam bardzo dobrze. Wstęp i pierwszy rozdział są tu raczej niejednoznaczne i momentami ciężko się je czytało (w dalszych rozdziałach jest zdecydowanie lepiej). Ostatecznie nie wiem, jakiej kolejności zdarzeń (osiadłe życie-uprawa roli-udomiowienie zwierząt) autor broni (warto porównać chociażby stwierdzenia na stronach 11-12 i 26-28).
Budowane w książce wnioski są konsekwencją głównie badań przeprowadzonych w Mezopotamii w ostatnich dziesięcioleciach, choć inne kultury starożytne (chińska, egipska, grecka, mezoamerykańska i rzymska) pojawiają się również. Kluczowy okres poddany analizie, to przedział 9000-4000 lat temu. Scott śledząc sedentyzm (*) opowiada w istocie o przyczynach budowania skupisk ludzkich, czynnikach niszczących, spowalniających czy odwracających ten proces oraz o współwystępujących zjawiskach o naturze geologicznej, ekologicznej, klimatycznej i epidemiologicznej. Z tej wielowymiarowej, wieloczynnikowej układanki wyłania się obraz pełen wyjątków i niuansów. Nie jest prawdą, że proces cywilizacji od wieków ciemnych do państwa (i co za tym idzie - od łowców-zbieraczy do rolników) był jednokierunkowy, jednoznaczny, nieuchronny i trwały. Scott bardzo ciekawie przywołuje okoliczności zarówno wzmacniające struktury miejsko/państwowe, jak i osłabiające. Analizuje dietę człowieka sprzed tysiącleci, możliwości wysiewu zbóż (pogoda, jakość gleby, okres wegetacji,...),wady i zalety koczownictwa, przepływ niewolników, presję demograficzną, rozwarstwienie społeczne w wyniku podziału pracy i wiele innych mniej oczywistych czynników zmienności cywilizacyjnej.
Proces 'falowania' między sedentyzmem a brakiem osiedli może budować niepoprawną narrację naukową (bo brak dowodów nie jest dowodem braku) i zawężać perspektywę do obszarów i ludów, gdzie ślady cywilizacyjne mamy udokumentowane. Scott bardzo sugestywne stwierdza (str. 94):
"(...) większość dyskusji na temat udomowienia roślin i stałego osadnictwa a priori zakłada, że wczesne ludy nie mogły się wręcz doczekać, aby osiedlić się wreszcie w jednym miejscu. Tego typu przypuszczenie jest niczym nieuzasadnioną projekcją wsteczną typowych dyskursów państw rolniczych, które piętnowały ludy wędrowne jako prymitywne."
Ludziom zagrażało zbyt wiele rzeczy z bliższego i dalszego otoczenia, by zakładać, że wartościowe procesy działy się wyłącznie w kilku rejonach świata, gdzie ukształtowanie terenu z kluczową doliną rzeczną i nanoszonym przez nią materiałem potrzebnym do rozwoju rolnictwa to całość naszego dziedzictwa i jedyne źródło doświadczenia społeczno-przyrodniczego człowieka.
W świetle opisanych zjawisk, okresowe upadki cywilizacji, migracje ludów, zapaści demograficzne czy nagły odwrót od dotychczasowej struktury społecznej stają się 'normalnością', a setki lat stabilności wybrykiem. Scott, operując na prehistorii, wyznaje zasadę, że deprecjonowana zbyt często zmienność przyrodnicza musi dopełnić 'zwykły' dyskurs historyków. Czasem pojawienie się bakterii w gęsto zaludnionym obszarze, nagłe roztopienie chłodnych zasobów wody związanych wcześniej w lód czy krytyczne zasolenie gruntu, znaczyły więcej niż największa bitwa lub decyzja polityczna monarchy. Warto pamiętać słowa autora, gdy sięgamy po 'klasyczne podręczniki' z jednowymiarowych i nieuchronnym odczytaniem dziejów (str. 327):
"Ludy państwowe i niepaństwowe, rolnicy i zbieracze, 'barbarzyńcy' i 'cywilizowani' są bliźniakami, zarówno w świecie realnym, jak i semiotycznym. Każdy z elementów pary niejako wyczarowuje swojego partnera. "
"Jak udomowiono człowieka" to dająca do myślenia praca osadzona na styku paleologii i historii człowieka. Język autora z każdą stroną staje się ciekawszy (szczególnie przy wspomnianym słabym początku). Książkę oceniam jako 'odnaukowioną' pracę popularną z walorami monografii, co uważam za atut. Stanowi ona bardzo dobre uzupełnienie tematyczne dociekań Diamonda, Wranghama i Harariego (te nazwiska znam i ich prace są dostępne po polsku, choć oczywiście w przedmiotowej pracy kwerenda źródłowa jest wielokrotnie większa). No i z rozczuleniem przyjąłem stwierdzenie, że "chęć uniknięcia siły tarcia miała niewątpliwie duże znaczenie dla powstania państwa" (po detale odsyłam do książki). Jeśli więc szukacie opowieści o początkach ziemskich cywilizacji z uwzględnieniem zmiennych warunków środowiskowych i badań z XXI wieku, to książka dla was. Dla współczesnego człowieka struktury sformalizowanego państw to oczywistość. Podobno człowiek musiał do tego stanu struktur społecznych 'dorosnąć'. Zaś Scott pokazuje, że to 'dorosnąć' nie jest takie oczywiste i nieuchronne.
DOBRE Z PLUSEM - 7.5/10
============
* Sedentyzmu (ang. 'sedentism') nie znalazłem w polskich słownikach (w angielskim to też chyba nowość). Być może właśnie się przyjmuje to słowo jako angielska kalka. Semantycznie ma to być więc 'antropocentryczna' odpowiedz na sedymentację, czyli proces tworzenia ludzkich skupisk (osiadłości).
Podręczniki historii z reguły zaczynają się od świadectwo opartych już głównie na piśmie, któremu udało się dotrwać do naszych czasów. Okres wcześniejszy, to z reguły opowieść paleoantropologiczna operująca w mrokach setek tysięcy lat, a sam holocen przestaje być interesujący. Z jednej strony dominuje więc narracja biologiczna, z drugiej hermeneutyka historyczna. Pozostała...
więcej Pokaż mimo to