Znachor

Okładka książki Znachor
Tadeusz Dołęga-Mostowicz Wydawnictwo: Prószyński i S-ka Cykl: Znachor (tom 1) Ekranizacje: Znachor (2023) literatura piękna
322 str. 5 godz. 22 min.
Kategoria:
literatura piękna
Cykl:
Znachor (tom 1)
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Data wydania:
1996-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1996-01-01
Liczba stron:
322
Czas czytania
5 godz. 22 min.
Język:
polski
ISBN:
8386868392
Ekranizacje:
Znachor (2023)
Tagi:
Znachor
Średnia ocen

                7,5 7,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,5 / 10
924 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
2181
1571

Na półkach: , , ,

Ostatnio wspominała, że szukam książki która zapewni mi katharsis. Szukałam czegoś nowego, powieści wcześniej mi nieznanej, która sprawi, że zaleję się łzami. Nie znalazłam wśród polecaczy, takiej którą miałabym w zbiorach i gwarantowałaby fontanny łez. Postanowiłam przeto sięgnąć do klasyki, książek mi już znanych i sprawdzonych. Wybór był oryginalny, nie była to powieść, którą znam na pamięć, o której myśląc – już ogarnia mnie nostalgia. To książka, którą czytałam jako młodziutka, pełna ideałów uczennica Liceum. Dawno to było, spoglądając wstecz, widzę siebie na przystanku mks-u jakby za mgłą… Przyszła pora aby skonfrontować refleksje jakie do tej pory kojarzyłam z tą książką, z odczuciami kobiety stojącej u progu ćwierćwiecza swej egzystencji.

Jak mniemam fabuła jest wszystkim doskonale znana, jeśli nie z książki, to z filmu który jest klasyką. TVP puszcza go przynajmniej raz w roku. Zawsze na Wszystkich Świętych, czasami z okazji 11 listopada, lub weekendu majowego. Film jest tak nierozerwalnie związany z książką, że nie potrafię sobie wyobrazić innego Znachora, niż tego z twarzą śp. Binczyckiego, Marysia zawsze będzie miała piękną buzię Anny Dymny, a hrabia Czyński będzie mówił głosem Tomasza Stockingera.
Przypomnę tylko w kilku zdaniach: doskonały chirurg, znany profesor Rafał Wilczur jest u szczytu popularności, jego kariera rozwinęła się wspaniale, jest uznanym lekarzem, dokonuje w swojej klinice cudów. Odnosi sukcesy nie tylko na niwie zawodowej, jego życie jest doskonałe, ma piękną żoną, którą kocha do szaleństwa, udaną córeczkę. Sława, pieniądze i szczęście. Nie może pragnąć od życia niczego wiecej. I w momencie gdy jest na szczycie, gdy czuje się jak król świata, wszystko obraca się w ruinę. Ukochana Beata odchodzi od niego dokładnie w ósmą rocznicę ślubu, zostawiając mu wyjaśniający list. Pisze, że odchodzi do innego, że prawdziwie pokochała, bo z mężem łączyło ją wszystko, tylko nie miłość, teraz poznawszy jej smak, nie może żyć dłużej w kłamstwie. Zabiera córeczkę, obiecuje za parę lat się odezwać. Wilczur jest w ciężkim szoku. Targają nim gwałtowne emocje, to chce zniszczyć życie żonie, to się z tym pogodzić. Wychodzi na miasto i przypadek. Spotyka miejskiego żulka, który prosi go o „piątaka” na wódkę. Wilczur ląduje z nim w knajpie, gdzie jest raczony domorosłą filozofią. I być może jedynym skutkiem tego wieczoru byłby kac, gdyby nie pieniądze, dosłownie wysypujące się z kieszeni chirurga. Żulkowie zawiązują spisek, mający na celu obrabowanie, naiwnego nieznajomego. Koniec końców Rafał Wilczur kończy w gliniance, na skraju śmierci, znowu przypadek – zostaje odnaleziony, ale doznał amnezji. Człowiek, który nie podaje swoich personaliów, twierdząc, że nic nie pamięta i w nas dziś wzbudziłby niepokój. Kto z Nas nie bałby się, że to zbir, który z jakichś powodów nie chce się przedstawić?
Rozpoczyna się wędrówka Rafała Wilczura, człowieka bez dokumentów, istoty bez tożsamości. Aby uniknąć ciągłych odsiadek za włóczęgostwo, przy sposobności kradnie dokumenty niejakiego Antoniego Kosiby. I tak będzie kazał się nazywać. Los prowadzi go do młyna Prokopa, tam osiada, ciężko pracując, wciąż nie pamięta kim jest. Nie wie że był światowej sławy lekarzem, do leczniczej profesji wraca również przypadkiem…

Co było dalej wszyscy wiedzą. Mnie przy okazji wczorajszo-dzisiejszej lektury uderzyło to co wyczytałam między wersami.
Po pierwsze aspekt polityczny. Nie ma sprawiedliwości, a wymiar tejże jest po stronie mającego pieniądze. Zauważmy, że Kosbia, znachor na którego obronę złożyła się cała wieś, jest oskarżony o ten sam czyn, co ten broniony za większe pieniądze Czyńskich, istota czynu się nie zmienia, krasomówstwo adwokata w mowie końcowej, jest owszem poruszająca, biegły, prof. Dobraniecki oczywiście, jest autorytetem, ale nie wnosi do sprawy nic nowego. Wszystko powiedziano w pierwszej instancji. Po pierwsze Kosiba ukradł narzędzia… owszem, są okoliczności łagodzące, zrobił to, aby ratować życie, ale to zostało podniesione w pierwszej instancji. Zresztą wątpię, a Autor nie przywołuje paragrafów za które został skazany, żeby dostał trzy lata pozbawienia wolności za kradzież. Wszak Zenek za usiłowanie podwójnego morderstwa dostał dwa. Antoni Kosiba leczył bez uprawnień, to również, mimo wszystko fakt. W postępowaniu odwoławczym, nie wyszła na jaw jego prawdziwa tożsamość. Leczył bez uprawnień, to że nikogo nie zabił, też może być co najwyżej okolicznością łagodząca. Wypełnić, wypełnił znamiona czynu zabronionego. Ale podczas apelacji stały za nim już duże pieniądze.
Zresztą nóż w kieszeni otwiera się już w momencie gdy nikt nie reaguje na starszego mężczyznę wędrującego bez dokumentów, bez tożsamości. Rozumiem jeden, drugi posterunek, ale to trwa i trwa, a jemu dają tylko odsiadkę za włóczęgostwo. Niby taka biurokracja, ale jednak brak zainteresowania, współczucia wobec drugiego człowieka budzą mój sprzeciw.

Kolejna sprawa, kwestia samoświadomości. Prawda jest przereklamowana, powinna nas wyzwolić, ale powiedzcie to Wilczurowi, czy jemu, wiadomość że żona go nie kocha i nie kochała pomaga? Nie! Wszystkie te problemy spadają na niego z powodu nadmiaru informacji, wstrząsu wywołanego owa prawdą. Wstrząs jest na tyle duży, że organizm w instynktownym odruchu samoobrony, wypiera te informacje, A każda próba przypomnienia sobie wywołuje u Wilczura/Kosiby coś na kształt ataku. Także finałowa scena zapowiada ból i trudności, których, o ile pamięć mnie nie myli, dozna prof. Wilczur w kolejnej części.
Ktoś powie, ze to co czuł Wilczur do Beaty nie było miłością, bo miało zbyt wiele znamion egoizmu. Miłość w naszym, ludzkim wydaniu jest nierozłączna z egoizmem, jesteśmy niedoskonali. Pięknym, ale trudnym wysiłkiem jest, zdobycie się na powiedzenie ukochanej osobie, aby odeszła być szczęśliwą bez nas. A Rafał Wilczur, kochał Beatę niezwykłą miłością, dbał o nią więcej niż o samego siebie. Na początku jest to dobitnie powiedziane. A że w jakiejś części swego istnienia był egoistą… któż z nas nie jest?

Moim zdaniem Dołęga-Mostowicz porusza jeszcze wiele tematów, ale nie chcę Was zanudzić. Pisarz tworzy ciekawych bohaterów, chociaż z wyjątkiem Marysi kobiety Dołęgi-Mostowicza nie są sympatycznymi postaciami. Beata – porzuca męża, chociaż z drugiej strony czytelnik może dopatrzeć się kary za taki okrutny czyn, Eleonora Czyńska… w filmie bardzo antypatyczna, w książce jest to postać którą Autor w piękny i wzruszający sposób rehabilituje. Wyciskając łzy z oczu czytelnika.
Z drugiej strony mężczyźni też nie są idealni. Leszek, bohater romantyczny, rozwydrzony błękitny ptaszek..ale miłość go odmienia. Zenek… w filmie nieszczęśliwie zakochany chłopak, którego urażona duma wyrządza ogromną szkodę… w książce, najbardziej ciemna z postaci… Nawet skrucha nie jest w stanie sprawić, aby zapomnieć o jego przewinach.

Miałam swoje katharsis, przypomniałam sobie również, że mam na półce książkę wyjątkowa. Niezwykłą historię, prostą, ale wyciskającą łzy z oczu. W najbliższej przyszłości powtórzę sobie również „Profesora Wilczura”.

Polecam naprawdę gorąco. To niezwykła historia, warto pamiętać o takich perełkach polskiej literatury, taka książka nigdy nie dostanie Nobla, w dzisiejszych czasach raczej nie zostanie bestsellerem, ale to w żaden sposób nie umniejsza jej wartości!

Ostatnio wspominała, że szukam książki która zapewni mi katharsis. Szukałam czegoś nowego, powieści wcześniej mi nieznanej, która sprawi, że zaleję się łzami. Nie znalazłam wśród polecaczy, takiej którą miałabym w zbiorach i gwarantowałaby fontanny łez. Postanowiłam przeto sięgnąć do klasyki, książek mi już znanych i sprawdzonych. Wybór był oryginalny, nie była to powieść,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    5 127
  • Chcę przeczytać
    2 323
  • Posiadam
    1 033
  • Ulubione
    297
  • 2023
    194
  • Audiobook
    93
  • Teraz czytam
    80
  • Klasyka
    52
  • Audiobooki
    51
  • 2024
    51

Cytaty

Więcej
Tadeusz Dołęga-Mostowicz Znachor Zobacz więcej
Tadeusz Dołęga-Mostowicz Znachor Zobacz więcej
Tadeusz Dołęga-Mostowicz Znachor Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także