Tak, jak sobie obiecałam (oraz za namową znajomej) uskuteczniłam kolejne podejście do Mastertona. I muszę przyznać, że była to bardzo dobra decyzja, choć nadal nie jest to faworyt wśród autorów tego gatunku. "Sfinks" otrzymuje ode mnie plusa za poruszenie tematu mitologii egipskiej, do której mam słabość. Ponadto historia jest całkiem ciekawa, w solidnych ramach przyczynowo-skutkowych, dobrze wpasowana w wybrane realia. Postać Gene'a doskonale, choć w przerysowany sposób ukazuje, jak kończą osoby samolubne i zadufane w sobie (a takie osoby często pojawiają się właśnie wśród polityków, niestety). Minusem jest mało akcji w całej książce. Połowa historii to upierdliwe zabieganie o względy Lorie. Kolejnym minusem jest bark satysfakcjonującego zakończenia. Miałam wrażenie, że autor doszedł do punktu kulminacyjnego po czym... skończyły mu się pomysły, jak opowieść poprowadzić do końca. Tak czy inaczej, Masterton pozostawił niedosyt, z drugiej strony zaś udowodnił, iż każdemu autorowi zdarzają się wzloty i upadki. Polecam. :)

Tak, jak sobie obiecałam (oraz za namową znajomej) uskuteczniłam kolejne podejście do Mastertona. I muszę przyznać, że była to bardzo dobra decyzja, choć nadal nie jest to faworyt wśród autorów tego gatunku. "Sfinks" otrzymuje ode mnie plusa za poruszenie tematu mitologii egipskiej, do której mam słabość. Ponadto historia jest całkiem ciekawa, w solidnych ramach...