"Kto porwał Daisy Mason?" to historia, która mnie dosłownie wciągnęła w poszukiwania 8 letniej dziewczynki. Szukałam jej z inspektorem Adamem całą niedzielę z wypiekami na twarzy.
Mogłoby się wydawać, że historia jakich wiele już zostało opisanych, przecież motyw porwanego dziecka jest motywem, który dość często, a nawet bardzo często pojawia się w książkach. Zaczynając czytać myślałam sobie, co tu nowego może wymyślić autorka, czym może mnie zaskoczyć.
I w sumie nie dostajemy nic nowego, dostajemy poszukiwania, inspektora i jego zespół, oraz rodzinę w której nic nie jest tak jak na pierwszy rzut oka wygląda. Czyli może wydawać się standard. A jednak autorka zręcznie zaskakuje czytelnika...

Czy ktoś porwał?, czy ktoś zabił? - pytania i naglący czas, aby odnaleźć dziecko. Tajemnice powoli wychodzące na jaw, które wciągają czytelnika i wzbudzają jego ciekawość, oraz emocje. I do tego niesamowita narracja, która nie pozwoliła mi się oderwać od książki i sprawiała, że tak lekko mi się czytało całą historię. Autorka wplata również komentarze z mediów społecznościowych to wg mnie był również ciekawy zabieg, który mnie przypadł do gustu :)
I jeszcze TO zakończenie, które tak mnie zaskoczyło...
No, no to naprawdę był udany debiut, to naprawdę była dobra historia, gorąco polecam :)

"Kto porwał Daisy Mason?" to historia, która mnie dosłownie wciągnęła w poszukiwania 8 letniej dziewczynki. Szukałam jej z inspektorem Adamem całą niedzielę z wypiekami na twarzy.
Mogłoby się wydawać, że historia jakich wiele już zostało opisanych, przecież motyw porwanego dziecka jest motywem, który dość często, a nawet bardzo często pojawia się w książkach. Zaczynając...