No i koniec pieśni, dogalopowaliśmy, dolecieliśmy, dopłynęliśmy, doszliśmy do finału. Wiele z tego, co przypuszczałam, wydarzyło się, ale też było sporo zaskoczeń. Kilka zdarzeń, jak dla mnie, było wyciągniętych z rękawa na ostatnią chwilę i trochę od czapy. Każdy miał swoje 15 minut, ale to chyba Dorian ukradł show i koncertowo wykiwał Maeve z Erawanem. Ocalenie Aelin z łap Maeve było ogromnie wzruszające i momentami przerażające. Cieszy mnie, że wygranie wojny, pokonanie mrocznych wrogów było grupowym wysiłkiem i to nie Aelin ubiła głównego złego - Yrene, piękna i odważna robota. Nie wszyscy jednak przeżyli, smutek i pamięć po nich zostanie. Lorcan z Elide są uroczy - kibicowałam tej parze, pomimo zdrady Lorcana - ale chłop się odkupił i momentami aż nie chciało się wierzyć, że tak się zmienił ;) Na prawie tysiącu stron jednak sporo się działo - trudno mi to jakoś zgrabnie podsumować. Historia pyskatej, bezczelnej i odważnej płatnej zabójczyni - niewolnicy - obiecanej królowej dobiegła końca - było sporo wzruszeń, trochę strachu, śmiechu, czasem i nudy, ale koniec nastał i żyjemy długo i szczęśliwie.

No i koniec pieśni, dogalopowaliśmy, dolecieliśmy, dopłynęliśmy, doszliśmy do finału. Wiele z tego, co przypuszczałam, wydarzyło się, ale też było sporo zaskoczeń. Kilka zdarzeń, jak dla mnie, było wyciągniętych z rękawa na ostatnią chwilę i trochę od czapy. Każdy miał swoje 15 minut, ale to chyba Dorian ukradł show i koncertowo wykiwał Maeve z Erawanem. Ocalenie Aelin z...