Dobra... Gdzie tu zacząć? Hmm... książka ma ponad tysiąc stron, więc zapewne jest o czym dyskutować.
Zaczęło się bardzo dobrze, pierwsze rozdziały bardzo mnie wciągnęły! Potem było już trochę gorzej... Niby fajnie, że książka taka długa - jak książka za krótka to potem jest smutno, że za szybko żegnamy się ze swoimi ukochanymi bohaterami, ALE chyba właśnie w tym problem, że do żadnego z bohaterów się nie przywiązałam. Nawet powiem więcej - żadnego nie polubiłam! Niby towarzyszymy im przez tysiąc stron, ale też jest ich bardzo dużo. Jedni dobrzy, drudzy źli do szpiku kości.
Co mnie też nie przekonało, to dość proste przedstawienie kobiet i mężczyzn. 99,9% mężczyzn to szumowiny, którzy tylko myślą o rozboju i gwałceniu kobiet. Okay, przepraszam, co? Chyba przesada. Z drugiej strony kobiety to totalne ofiary losu, nie potrafią same o siebie zadbać, muszą mieć facetów, aby przetrwać. Seriously?
Słuchajcie, ja osobiście uwielbiam powieści Kinga. Przeczytałam ich kilka, planuje więcej (wszystkie!), ale coś w tej powieści mnie denerwowało.
Wszystko wydawało mi się takie... czarno na białym - nic pomiędzy.
ALE może właśnie przez to, że tak się rozpisuje o tej książce oznacza to, że daje mi ona do myślenia, i jednak nie jest taka zła jak myślę?
Chyba tylko King to wie :)

Trudno mi jest ją polecić. Jak na 1149 stron (tyle miała moja wersja) to się chyba jednak zawiodłam.

Dobra... Gdzie tu zacząć? Hmm... książka ma ponad tysiąc stron, więc zapewne jest o czym dyskutować.
Zaczęło się bardzo dobrze, pierwsze rozdziały bardzo mnie wciągnęły! Potem było już trochę gorzej... Niby fajnie, że książka taka długa - jak książka za krótka to potem jest smutno, że za szybko żegnamy się ze swoimi ukochanymi bohaterami, ALE chyba właśnie w tym problem,...