W Empiku była promocja 3 za 2 i akurat ta pozycja wpadła mi w oko, więc szybko wpisałam w Google Donato Carissi, z którym wcześniej kompletnie nie miałam styczności. Czytam opis. Włochy. Kościół. Zaginiona studentka. Prywatne śledztwo. Myślę sobie: "Czyżby połączenie Dana Brwon'a z Jo Nesbo?". Cóż... Troszeczkę się pomyliłam. Co myślę o książce po przeczytaniu? Ogólnie to nie była zła. Na samym początku zapowiada się ciekawie. Poznajemy Marcusa cierpiącego na amnezję, który ma za zadanie rozwiązać sprawę zaginionej studentki. Talentem Marcusa jest dostrzeganie anomalii, widzi coś czego inni nie dostrzegają. Przez spory fragment książki, czytelnik, tak jak i główny bohater, nie ma pojęcia kim jest Marcus. Kolejną postacią jest Sandra prowadząca prywatne śledztwo w sprawie śmierci męża. Sandra żyła w przekonaniu, że David zginął w wypadku, ale po tajemniczym telefonie, bohaterka nabiera podejrzeń i dowiaduje się, iż było to morderstwo. W ciekawy sposób dochodzi do spotkania dwójki bohaterów, przy czym ich dochodzenia mają ze sobą wiele wspólnego. Niby ciekawie... Tylko jak dla mnie w pewnym momencie pojawia się zbyt wiele wątków i chaos. Sprawa zaginionej uczennicy schodzi na dalszy plan (nawet sam Marcus myśli tak samo!). Autor jednak wszystko wyjaśnia i doprowadza wszystkie sprawy do końca. Polecam, aczkolwiek "Trybunał dusz" nie powalił mnie na kolana.

W Empiku była promocja 3 za 2 i akurat ta pozycja wpadła mi w oko, więc szybko wpisałam w Google Donato Carissi, z którym wcześniej kompletnie nie miałam styczności. Czytam opis. Włochy. Kościół. Zaginiona studentka. Prywatne śledztwo. Myślę sobie: "Czyżby połączenie Dana Brwon'a z Jo Nesbo?". Cóż... Troszeczkę się pomyliłam. Co myślę o książce po przeczytaniu? Ogólnie to...