"Dziewczyna z piosenki" wpadła mi do rąk całkowicie przypadkiem i wybrałam ją wcale nie wiedząc, że tyczy się ona tematyki religijnej. Prawdę mówiąc, chyba Bóg mi ją zesłał. Z reguły nie przepadam za opowieściami opartymi na faktach, ale ta była inna. Lepsza. Bardziej życiowa. Autorka otworzyła przed nami swoje serce, żeby przybliżyć nam, czytelnikom, cuda Boskie. Z początku byłam sceptycznie do niej nastawiona, ale z czasem wciągnęła mnie historia Chrissy. Jej życie, udręka. Jej czarne myśli. Zło było przy niej już tak długo, że nie potrafiła się sama od niego uwolnić, niestety. Na szczęście miłosierny Bóg zesłał na nią łaskę, aby znów mogła cieszyć się życiem. To książka o walce ze złem, o przeciwnościach i o grzechu. Ta książka uzmysłowiła mi, że nie ważne w jakim momencie życia się jest, Jego łaska jest zawsze potrzebna. I nieważne, jakie grzechy popełniamy - On wybacza. Dzięki tej książce mogłam także wdrożyć się w nową i odmienną rzecz, jaką jest posługa pastora. W Polsce nie spotkałam się jeszcze z żadnym pastorem. Ale to, co jest tutaj ważne, to Bóg, który ciągle pozostaje taki sam - w każdej z religii, niezależnie od sposobu, w jaki wierni oddają mu cześć i chwałę. To On jest prawdą, a nie sposób, w jaki decydujemy się go poznać. Podsumowując, jest to książka warta przeczytania dla każdego, niezależnie od wieku. Może nie wzrusza, może nie wywołuje rzeki emocji, ale pokazuje prawdę, której, prędzej czy później, szuka każdy człowiek.

"Dziewczyna z piosenki" wpadła mi do rąk całkowicie przypadkiem i wybrałam ją wcale nie wiedząc, że tyczy się ona tematyki religijnej. Prawdę mówiąc, chyba Bóg mi ją zesłał. Z reguły nie przepadam za opowieściami opartymi na faktach, ale ta była inna. Lepsza. Bardziej życiowa. Autorka otworzyła przed nami swoje serce, żeby przybliżyć nam, czytelnikom, cuda Boskie. Z...