rozwiń zwiń

Dom w Ulsan, czyli nasze rozlewisko

Okładka książki Dom w Ulsan, czyli nasze rozlewisko
Małgorzata KalicińskaVlad Miller Wydawnictwo: National Geographic literatura podróżnicza
480 str. 8 godz. 0 min.
Kategoria:
literatura podróżnicza
Wydawnictwo:
National Geographic
Data wydania:
2016-06-02
Data 1. wyd. pol.:
2016-06-02
Liczba stron:
480
Czas czytania
8 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375966305
Tagi:
Korea Południowa przeprowadzka emigracja wspomnienia
Średnia ocen

                6,6 6,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki A miało być tak pięknie! Katarzyna Kalicińska, Małgorzata Kalicińska
Ocena 6,6
A miało być ta... Katarzyna Kalicińsk...
Okładka książki Irena Basia Grabowska, Małgorzata Kalicińska
Ocena 6,7
Irena Basia Grabowska, Ma...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
94 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
774
772

Na półkach: , ,

Szczerze trzeba przyznać, że gdyby tych dwoje się nie poznało i nie pokochało, tej książki zapewne by nie było. Tak. To co prawda miłość trochę późna, ale... No właśnie, czy miłość liczy lata? Nie. To książka napisana szczerze i od serca, z dwóch perspektyw: kobiecej i męskiej. Nie jest przewodnikiem, a takie cenię najbardziej, bo wiele jest klimatycznych i nieodkrytych przez przewodniki turystyczne szlaków i miejsc, które mogą najpełniej oddać serce jego mieszkańców. Bardzo mi się podoba ten dwugłos narracyjny, można się przekonać, na jakie elementy zwracają mężczyźni, a na jakie kobiety. A ja delektowałam się nią kawałek po kawałeczku i to była bardzo ciepła, sympatyczna podróż do kraju, z mieszkańcami którego, jak się okazuje, wiele nas łączy.


Rozdziały książki podzielone są na te, które pisała Pani Małgorzata i na te, które pisał Jej mąż. Jak nietrudno się domyśleć, męski punkt widzenia różni się sposobem dedukcji, opisu, czy nawet uwagą na szczegóły, jakie kobiecie nie przyszłyby do głowy. I chociaż Pan Vlad (dla małżonki Siwy) opisuje sprawy typowo męskie, robi to w sposób znośny, bez owijania w bawełnę. I nie są to rozdziały wcale takie krótkie. Jeśli chodzi o sposób i tryb pracy Pana Vlada, można wiele ciekawostek się dowiedzieć i byłoby o czym nawet podyskutować. Mnie podobnie, jak Autora zastanawia, jak to jest możliwe, że przemysł stoczniowy w Korei Południowej działa tak prężnie i na taką skalę, a u nas opustoszałe budynki i maszynownie tylko niszczeją, ludzie zmuszeni są do szukania pracy za granicą. Zanim też u boku Pana Vlada pojawiła się Pani Małgosia, mężczyźnie ciężko na obczyźnie, wiadomo. Samotność doskwiera szczególnie wieczorami, a i pogadać nie ma z kim.

Pani Małgosia, jak to kobieta. Wiele Ją ciekawiło w obcym kraju. I bardzo Jej dziękuję za te wszystkie rozdziały o smakach i zapachach Korei. Wydawać by się mogło, że kraj tak odległy geograficznie, ale ludzie nauczeni są tu większej estymy, kultury i szacunku do siebie nawzajem. Uwielbiam, jeśli ktoś opisuje społeczeństwo z własnego punktu spojrzenia. Suche informacje z przewodników, czy internetu, to nigdy nie to samo, co widziane na własne oczy obyczaje, zwyczaje, podejście do innych. Z największym zainteresowaniem delektowałam się zapiskami o smakach i zapachach, o roli kobiety w Korei, zwyczajowości mieszkańców, obrzędach, ich stosunku do obcokrajowców. To niesamowite, ale też pozwalające powoli, kroczek po kroczku, element po elemencie poznawać ten bardzo towarzyski kraj.

Tak, Koreańczycy są uśmiechnięci, mają bardzo pozytywne podejście do obcokrajowców, są otwarci na tematy przez nas uważane za tabu, nie obnażają się publicznie, nawet na plażę chodzą w t-shirtach i spodenkach i w tym stroju zażywają kąpieli, są powściągliwi w publicznym okazywaniu uczuć, nie peszy i nie wywołuje zbulwersowania temat seksu. Kobiety dbają bardzo o urodę, by długo wyglądać młodo, króluje tu kult młodości i ciągłego jej ulepszania, stąd na każdym niemal kroku gabinety odnowy estetycznej. Rodzice dbają o edukację swoich dzieci, by niczego im nie brakowało. Noszą się bardzo drogo. Przywiązują dużą uwagę do rzeczy, wysokiej jakości gadżetów, jakie kupują, do sportu jaki uprawiają, do pracy, jaką wykonują. Jeśli cokolwiek robią, robią to na sto procent, dają z siebie po prostu wszystko. I tego zaangażowania powinniśmy się od nich uczyć. Trochę inaczej sprawy się mają w rodzinie. Ale, warto sięgnąć po książkę i odkryć je samemu.

Co do kuchni koreańskiej, tutaj nie ma co polemizować. Są i insekty suszone, czy wędzone (to mi najbardziej utkwiło w pamięci), ale wiele nas też łączy. Koreańczycy dużo kiszą. To ich sposób na przedłużenie ważności żywności. Są propagatorami zdrowego i lekkiego jedzenia. A ich kuchnia jest wyrazista, pikantna, pachnąca dodatkami. Nawet mają swój nowatorski sposób wyrabiania koreańskiej pizzy. Tego rozdziału lepiej nie czytać na głodniaka, chyba, że lubicie, jak Wam burczy w brzuchu.

„Dom w Ulsan” to piękne, barwne opowieści, niewymuszone, pisane lekko, z zaangażowaniem, bez ubarwień. To opowieści szczere, bardzo skrupulatnie oddające klimat i aurę kraju, tak różnorodnego, intensywnego, co budzącego zachwyt i szacunek do ludzi, którzy swoim pogodnym usposobieniem potrafią zarazić nawet najtwardszego ponuraka. Fascynuje, urzeka, momentami zaskakuje, ale i zadziwia. Książka, po którą warto sięgnąć. Jej wartość merytoryczną podnosi przebogata szata edytorska oraz wysoka jakość papieru. Tabuny zdjęć przewijające się przy okazji każdego omawianego tematu. Ja jestem oczarowana. Niesamowicie pozytywną energią, jaka płynie z treści, od Autorów książki i ludzi, którzy zostali na tych stronach uwiecznieni.


Z wielką przyjemnością polecam Wam jako alternatywę na deszczowe, wakacyjne dni. Może zainspiruje Was do wakacji właśnie w Korei?

Polecam!
http://nietypowerecenzje.blogspot.com/2017/07/dom-w-ulsan-czyli-nasze-rozlewisko.html

Szczerze trzeba przyznać, że gdyby tych dwoje się nie poznało i nie pokochało, tej książki zapewne by nie było. Tak. To co prawda miłość trochę późna, ale... No właśnie, czy miłość liczy lata? Nie. To książka napisana szczerze i od serca, z dwóch perspektyw: kobiecej i męskiej. Nie jest przewodnikiem, a takie cenię najbardziej, bo wiele jest klimatycznych i nieodkrytych...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    115
  • Chcę przeczytać
    96
  • Posiadam
    32
  • Korea
    8
  • Teraz czytam
    6
  • 2020
    5
  • 2021
    5
  • Podróżnicze
    4
  • 2018
    3
  • Ulubione
    3

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Dom w Ulsan, czyli nasze rozlewisko


Podobne książki

Przeczytaj także