Baj-o-dużenie
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Mamiko
- Data wydania:
- 2015-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2015-01-01
- Liczba stron:
- 206
- Czas czytania
- 3 godz. 26 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788363906566
- Tagi:
- realizm magiczny głuchołazy opolszczyzna Literatura Piękna Powieść Społeczno-obyczajowa
Gabriele wróciła do Głuchołaz pięć lat po wojnie. Tam, dokąd wyjechała, miała duży dom z ogrodem, rodzinę, nowe wspomnienia i koszmary, które wychodziły z niej każdej nocy. Żeby nie uciekać, musiała wrócić i stawić czoła przeszłości. Po tym jak pewnego majowego popołudnia na drodze z Konradsthal do Ziegenhals umarło Niebo, ciało Gabriele stało się kruche jak porcelana. Pękało przy nieco mocniejszym dotknięciu i zrastało się miesiącami. Kiedy znaleziono ją nagą i okaleczoną, jej rodzice uznali to za karę i dobrodziejstwo Boga. Nie złorzeczyli, nie przeklinali. Tamtego majowego dnia uwierzyli, że Niebo znowu istnieje. Bóg pochyla się nad ich narodem i okazuje jakieś zainteresowanie.
Po przyjeździe do Głuchołaz Gabriele otworzyła skład z porcelaną. Tylko wśród kruchych i delikatnych przedmiotów czuła się bezpiecznie. Ludzie, którzy wchodzili do sklepu, zniżali głos do szeptu. Słowa nawet za głośno wypowiadane mogły zaboleć. Doktor Dietmar Vogel ze szpitala w Berlinie rozkładał bezradnie ręce.
- Nie mam dla ciebie recepty. Musisz oswoić miejsce, w którym będziesz żyła i przyzwyczaić do siebie ludzi, na których będziesz zdana. Ale Gabriele wolała wrócić do miejsca, które znała najlepiej, które doświadczyło ją złem i które już bardziej nie mogłoby jej skrzywdzić. To było prawdziwe dobrodziejstwo, ktoś taki jak Andrzej. Poznała go po powrocie do Głuchołaz. Zaraz po wojnie osiedlił się w mieście. Przyjechał z okolic Tarnopola. Pracował w piekarni Jana, chociaż Jana już od dawna w Głuchołazach nie było. Został po nim czerwony budynek z cegły i tuż przy wejściu figurka św. Klemensa, patrona piekarzy. W środku budynku, wbrew wojnie, zachowały się piece piekarnicze, stare wagi, dzielarka ręczna do chleba, kajzerówka i maszyny do trzepania jutowych worków na mąkę. Kiedy Andrzej wszedł po raz pierwszy do piekarni, pachniało w niej jeszcze chlebem. Na ścianach wisiały dyplomy piekarskie i czeladnicze. Na stole w małym kantorku na tyłach budynku
leżały dokumenty. W równym szeregu poukładane były rachunki i liczne kwity za sól piekarniczą, za mąkę z młyna, za jego dostawę i wiele innych, których spłatę wstrzymała wojna.
Wujek Gabriele kilka lat po wojnie dostał od Jana kartkę. Piekarz mieszkał gdzieś w okolicach Dusznik. Nigdy nie wrócił do Niemiec. Wypiekał chleb, założył rodzinę. Raz, a może dwa razy przyjechał do Głuchołaz. Miał nadzieję, że spotka kogoś znajomego, ale w dawnym Ziegenhals zostało tylko kilka rodzin. Jan zaczął żyć na nowo i to nowe życie nie potrzebowało dawnych zmarszczek.
Gabriele pamiętała o cudzie piekarza. I kiedy po latach ponownie zajrzała w okno piekarni, zobaczyła tam Andrzeja. Nie mogła oderwać wzroku od jego wielkich i silnych dłoni. Skoro ocierał się o cud - pomyślała - mogłaby w niego uwierzyć. Piekarz pokochał Gabriele od chwili, gdy po raz pierwszy ją zobaczył. Wbrew temu, co gadali ludzi, że więcej jest w niej smutku niż życia, bardzo szybko poprosił ją o rękę. Kiedy już zgodziła się zostać jego żoną, postanowił odwiedzić swojego przyjaciela, od którego bardzo wiele zależało.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 9
- 7
- 6
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Ta książka z całą pewnością należy do nurtu książek, które zapadają w pamięć, ale co najważniejsze budują obrazy tak magiczne, że aż niemożliwe. Tylko, kto powiedział, że literatura jest niemożliwa? Możliwa, o ile nasza wyobraźnia, dystans i pewien rodzaj powściągliwości religijnej nam na to zdecydowanie pozwolą. Patrycja Prochot – Sojka napisała książkę, która wieńczy zbiór bardzo wymownych i sugestywnych opowiadań, które z kolei tworzą jeden wyrazisty obraz miejscowości, w której autorka żyje i tworzy.
Już od pierwszych wersów opowieści autorki porywają swym lekkim, a jednocześnie intrygującym stylem. Nie brak tu charakterystycznych postaci i typowych dla tego miasta miejsc, w których autorka obsadziła akcję i fabułę tła społecznego i obyczajowego. Każdy z bohaterów jest postacią wyrazistą, która wyróżnia się innymi cechami charakteru, wokół której autorka nakreśliła specyficzny klimat, dzięki plastycznym opisom możemy odczuć je na własnej skórze i przeżywać każdy kadr opowieści z osobna. Nie da się też ukryć, że ci bohaterowie, pochodzący z różnych okresów czasowych, pojawiają się w tych opowieściach po coś.
Ziegenhals, czyli dzisiejsze Głuchołazy to miejsce, w którym realizm magiczny osnuty jakby snem, jawą, jakimiś mistycznymi postaciami, którym autorka przypisuje ludzkie cechy jest także miejscem, do którego bohaterowie zmierzają w konkretnym celu, bądź jakimś dziwnym trafem podróżujący zatrzymują się w nim urzeczeni niecodzienną aurą i tajemnicą przyciągającą zarówno tych sprzed okresu wojny, jak i po. Ziegenhals to nazwa wywodząca się z okresu drugiej wojny i to właśnie wtedy dochodzi do różnorodnych spotkań, a śmiertelni bohaterowie wykazują się dziwnymi zdolnościami, to właśnie w Ziegenhals Herman obcuje ze Śmiercią, Ludwiczka rozmawia z Jezusem i Maryją, zaś zegarmistrz Kleist miał władzę nad czasem.
„Minęła największa wojna ostatnich czasów. Wszystko cokolwiek wcześniej miało jakiś sens, straciło go bezpowrotnie. Zmieniły się granice na wschód i na zachód, na północ i na południe. Ludziom odebrano poczucie przynależności. Świat dawny przestał istnieć. Czas zaczęto mierzyć od przed wojny i po wojnie.”
I do Głuchołaz zaczęli przybywać nowi bohaterowie, ze swoimi troskami, tęsknotami, wspomnieniami i przeszłością, którą należało zostawić za sobą, ale ona nie potrafi oderwać się od bohaterów. Tak było z Gabriele, Ingą, Anną. Każda z nich to inny nośnik emocji i trosk, kruchości, nadziei i obezwładniającego strachu.
Bohaterowie opowieści, obok swojego świata wewnętrznego, piętrzących się w nich emocji i percepcji odczuć posiadają bogato rozwiniętą sferę duchową, która pozwala im na odczuwanie stanów ducha i krążących w ich świadomości snów, które każdego wieczora zdają się wysysać z nich energię potrzebną do budowania codzienności. Autorka zbudowała świat enigmatyczny wokół tych snów i podkreśliła ich mityczność, baśniowość, a nawet realizm przeplatający się z rzeczywistością budującą nie tylko sylwetki bohaterów, ale i naszą wyobraźnię, pokazując ich prawdziwe oblicze, szczery portret ich samych, wyciągając jednocześnie z zakamarków serc pragnienia i marzenia.
„Baj-o-dużenie” Patrycji Prochot – Sojki uważam za jedną z lepszych książek, które miałam okazję czytać w minionym roku. Jednak sięgając po nią trzeba wykazać się otwartością umysłu, dystansem do pewnego postrzegania spraw religijnych, czy wiary. Nie jest to na pewno pozycja dla tych, którzy trzymają się ściśle schematów i idei religii. Autorka zręcznością pióra, wyrazistymi sylwetkami bohaterów, plastycznymi, sugestywnymi opisami oraz intrygującą fabułą i tłem społecznym opowieści, czaruje od pierwszych wersów. Tutaj bowiem magia, specyficzny klimat i aura miesza przeszłość, która zdecydowanie i z rozmachem wytycza przyszłość, a autorka zdecydowanie pokazuje, że gdzieś zawsze pisze się jakaś tajemnicza historia naszych ukochanych miejsc, które nas fascynują i inspirują.
Wielka szkoda, że wydawca nie przyłożył się ani do redakcji, ani do korekty. Błędy są nawet w podstawowej konstrukcji dialogów.
Szczerze polecam!
Ta książka z całą pewnością należy do nurtu książek, które zapadają w pamięć, ale co najważniejsze budują obrazy tak magiczne, że aż niemożliwe. Tylko, kto powiedział, że literatura jest niemożliwa? Możliwa, o ile nasza wyobraźnia, dystans i pewien rodzaj powściągliwości religijnej nam na to zdecydowanie pozwolą. Patrycja Prochot – Sojka napisała książkę, która wieńczy...
więcej Pokaż mimo toCzy można zatrzymać czas? Nie wiem, ale z pewnością można go spowolnić. Wystarczy zagłębić się w te 204 strony, a minuty stracą swój sekundowy rytm i rozciągną się do nieznanej objętości. Pewnie różnej dla różnych osób. Dla mnie rozciągnęły się nie tylko na trzy wieczory. Rozciągnęły się na trzy lata, które spędziłam dawno temu w Głuchołazach.
To miasteczko rzeczywiście jest magiczne, szczególnie gdy potrafi się na nie patrzeć odrzuciwszy warstwę codzienności. Wystarczy dostrzec tę specyficzną zabudowę, ulice wijące się z góry na dół i z dołu do góry. Poczuć historię wypełniającą każdy skrawek miasta. Na koniec wchłonąć wiosenną zieleń wdzierającą się od strony Zdroju lub przepiękne kolory jesiennych liści spływających z okolicznych wzgórz. Głuchołazy potrafią zawładnąć duszami, a co wrażliwsze przelewają swoje uczucia tworząc na przykład "Baj-o-dużenie".
Czy można zatrzymać czas? Nie wiem, ale z pewnością można go spowolnić. Wystarczy zagłębić się w te 204 strony, a minuty stracą swój sekundowy rytm i rozciągną się do nieznanej objętości. Pewnie różnej dla różnych osób. Dla mnie rozciągnęły się nie tylko na trzy wieczory. Rozciągnęły się na trzy lata, które spędziłam dawno temu w Głuchołazach.
więcej Pokaż mimo toTo miasteczko rzeczywiście...
Urzekła mnie ta powieść. Oczarowała.
Nierozgłoszona, nierozreklamowana, dostatecznie niezrecenzowana, chociaż nagradzana. W tym roku zakwalifikowana do Literackiej Nagrody Europy Środkowej "Angelus", a kompletnie nieznana czytelnikom. Czemu? Zgłoszona do Festiwalu Literatury Kobiet w Siedlcach, a my, recenzentki nie dostałyśmy nawet pliku. Nie wiem, czy mam nosa czy intuicję, a może przekorę, by zdobyć to czego nie mam, ale napisałam do wydawnictwa i udostępnili mi plik pdf. I przepadłam. Ta książka jest magiczna.
To powieść - nie-powieść. To zbiór opowiadań luźno ze sobą powiązanych. Elementem łączącym jest miasto. W pierwszej części zatytułowanej Przed nosi nazwę Ziegenhals, w drugiej Po są to już Głuchołazy. Wyszukałam sobie to miejsce na mapie - to miasto graniczne, jak podaje Wikipedia położone na styku Gór Opawskich (Sudety),Przedgórza Paczkowskiego (Przedgórze Sudeckie) i Płaskowyżu Głubczyckiego, nad rzeką Białą Głuchołaską i nad potokiem Starynka. Już brzmi ciekawie, prawda? Nie znam tamtych stron, ale miasto przedstawione w książce "Baj-o-dużenie" Patrycji Prochot-Sojki to miejsce absolutnie wyjątkowe.
Bohaterami kolejnych opowiadań są mieszkańcy tego miasta. Ci, którzy tam mieszkali od lat i ci, którzy wybrali to miejsce na swój dom. I tu powinny znaleźć się peany na cześć konstrukcji tych opowiadań, kreacji bohaterów, stworzenia świata, gdzie styka się realizm, magia, sen, wiara, historia, miłość i śmierć. Autorka w niesamowity sposób przedstawia emocje swoich bohaterów - nie tylko tych realnych, bowiem bohaterami są tu też, jak by to ogólnie ująć - istoty pozaziemskie. One także przeżywają swoje dramaty, też cierpią, kochają, boją się....
I tu mam problem, bo nie wiem, jak wytłumaczyć, jak opisać przedstawioną w powieści symbiozę tego, co realne i racjonalne z tym, co magiczne i niewytłumaczalne? Jak pokazać, jak wspaniale współistnieje tu to, co logiczne z tym, co magiczne? Jak napisać o tym, że pisarce udało się bez obrazy boskiego majestatu pokazać ludzkie cechy bóstwa?
Nie chce tu silić się na analizowanie obrazowania Patrycji Prochot-Sojki. Napiszę tylko, że pięknie czaruje słowem. Tak zestawia obrazy, że nie zauważamy, jak pracuje nasza wyobraźnia - ona nadąża, daje się ponieść iluzji, jaką stwarza pisarka. Autorka wspaniale operuje symbolami, gra nimi.
Używa pięknego języka, obrazowego. Stworzyła niesamowity klimat gdzieś z pogranicza jawy i snu oraz cudownie emocjonalny - wzruszający, refleksyjny, momentami smutny, fragmentami ironiczny, czasami zabawny. Wciągający!
Jedną z bohaterek jest Śmierć - kobieta pachnąca Bouquet de Catherine od Ernesta Beaux. Dla swojego ukochanego Hermana, który postanawia osiedlić się w Ziegenhals, zapomina o tym, że ma władzę nad życiem i jego końcem.
To tu Maryja zwierza się Ludwiczce, prostej kobiecie z miasteczka ze swych problemów wychowawczych.
Z Ziegenhals właśnie razem z Cyganami ucieka Leonia, by poznać świat, bo w małym miasteczku było jej za duszno. Za nią z miasta wyjeżdża też Jezus, bo i jemu w kościele brakuje powietrza. Jak się nie uśmiechnąć, jak się nie rozczulić, czytając o zastępstwach na krzyżach w kościołach? No może napiszę tylko, że wrócili. I Leonia i Jezus.
Jak Wam przedstawić zegarmistrza Kleista, który ma władzę nad czasem, a gdy się zakochał mieszkańcy miasteczka są zawieszeni gdzieś poza nim? No jak?
Barwni są bohaterowie "Baj-o-dużenia". Jest zakochana w literaturze Anna, jest Bogdanka i księgarz Mentz, który zna swój los z księgi. Jest nawet Maur Al-Churrich, który szyje ubrania na miarę i Gabriele, co miała sklep z porcelaną, bo sama była krucha jak lód.
Biorąc książkę do ręki nie pomyślałam, iż tak wciągnie mnie historia nieznanego mi miasteczka, że tak oczarują mnie życiorysy jego mieszkańców.
Wszystkie opowiadania przeniosły mnie do czasów, gdy czytałam baśnie, gdy się w nich zatracałam. Autorce udało się odtworzyć, co ja piszę - stworzyć cudny baśniowy świat. A jeszcze wplecione w to egzystencjalne dylematy... No bajka, po prostu bajka!
Nawet nie mam jak sfotografować tej książki, przecież nie mam jej w ręku. Muszę zamówić! Mogłabym położyć ją obok kwiatów, może dmuchawców lub na tle chmur. Pewnie taka fotografia byłaby za słodka i pretensjonalna. Więc może zrobiłabym zdjęcie z jakąś święta figurą, ale to byłoby już lekko obrazoburcze. To może i dobrze, że na razie nie mam książki. Za ilustracje niech posłużą tytuły opowiadań. Zdjęcia ekranu komputera. Nawet dobrze, że takie rozmyte, rozmazane... Takie są kontury Głuchołaz pokazane w tej książce...
Dziękuję wydawnictwu Mamiko za udostępnienie pliku:)
czytanieedyty.blogspot.ie
Urzekła mnie ta powieść. Oczarowała.
więcej Pokaż mimo toNierozgłoszona, nierozreklamowana, dostatecznie niezrecenzowana, chociaż nagradzana. W tym roku zakwalifikowana do Literackiej Nagrody Europy Środkowej "Angelus", a kompletnie nieznana czytelnikom. Czemu? Zgłoszona do Festiwalu Literatury Kobiet w Siedlcach, a my, recenzentki nie dostałyśmy nawet pliku. Nie wiem, czy mam nosa czy...