Uuu pani Kleypas, a co to się stało? To do pani niepodobne, żeby tak napisać książkę. Nie popisała się pani teraz. Seria wygląda na o wiele gorszą od tej o detektywach z Bow Street. Chyba wydarzył się ewidentny wypadek przy pracy lub brak weny, bo na początek kariery pisarskiej ta seria raczej nie wygląda jeśli sprawdzimy chronologię tytułów. Wszystko na to wskazuje, że nie napisała tej pozycji sławna namiętna Kleypas, ale jakiś nieśmiały, wstydliwy podlotek chowający się za maminą suknią. ;)

W pierwszym tomie serii poznajemy 4 damy zbliżające się już do staropanieństwa, które zaprzyjaźniają się ze sobą i zawierają pakt, iż pomogą sobie nawzajem znaleźć mężów.

Ten tom należy do uroczej Annabelli, która jest panną bez posagu, a mężczyźni ostrzą na nią pazurki jedynie dla jej urody, by uczynić z niej swoją kochankę. Ale nasza bohaterka ma swój honor i nie podda się w poszukiwaniach odpowiedniego kandydata tak łatwo.

Dopiero od wątku ze żmijką akcja jakoś powoli ruszyła. Tak, jedno jest pewne żmijka rozkręciła w końcu towarzystwo ;) Dopiero od tego momentu coś zaczyna się w ogóle dziać w książce, bo tak to było nudnawo.
Całość czyta się szybko, jest trochę tej namiętności, którą lubię w wydaniu Kleypas, ale jak na tą autorkę to jest jej zbyt mało. Zakończenie jest z przytupem i emocjami, a ostatnie zdania to informacja dla potencjalnego czytelnika, że to dopiero początek i w kolejnej książce z serii będziemy mieli do czynienia z kolejnym łowieniem męża tym razem przez Lilian.

Nie wiem czy bym ją poleciła. I zastanawiam się czy pozostałe części tej serii też będą miały ten niestety tym razem słabszy poziom. Ale jeśli chcecie to czytajcie i ryzykujcie ;)

Uuu pani Kleypas, a co to się stało? To do pani niepodobne, żeby tak napisać książkę. Nie popisała się pani teraz. Seria wygląda na o wiele gorszą od tej o detektywach z Bow Street. Chyba wydarzył się ewidentny wypadek przy pracy lub brak weny, bo na początek kariery pisarskiej ta seria raczej nie wygląda jeśli sprawdzimy chronologię tytułów. Wszystko na to wskazuje, że nie...