Poczucie humoru Ewy Stec jest niezawodne. Uśmiałam się niemal tak jak przy "Romansie z trupem w tle".

Jak jedna prezerwatywa znaleziona w samochodzie męża może namieszać kobiecie w głowie. Do tamtej chwili Agata była szczęśliwą (zazwyczaj) matką i żoną. Wierzyła w miłość Pawła i była dumna z jego pracy. Prezerwatywa sprawiła jednak, że kobieta zaczęła interpretować różne fakty w odmienny sposób. To zabawne jak jedna mała rzecz może tak namieszać.

Zakończenie było bardzo przewidywalne. Wiadomo było, że żadna szanująca się zakonnica nie założyłaby na siebie czegoś takiego jak Perpetua/Maria. O torebce ze skóry krokodyla czy aligatora już nie wspomnę. Miałam też przeczucie, że tą prezerwatywę da się jakoś logicznie wytłumaczyć.

"Polowanie na Perpetuę" to dla mnie przede wszystkim cudowne poczucie humoru autorki. Historia bardzo naciągana i przewidywalna, ale przede wszystkim zabawna. Teksty typu "Śmierć zabija. Na śmierć." pojawiają się na co drugiej stronie i w konkretnych sytuacjach wypowiadane przez bohaterów brzmią tak absurdalnie, że można umrzeć ze śmiechu. Autorka porusza też kwestię problemów młodych małżeństw: praca, dom, dzieci, rutyna i brak komunikacji. Ludzie oddalają się i podejrzewają nawzajem o najgorsze rzeczy, a tak naprawdę wystarczy szczerze porozmawiać.

Poczucie humoru Ewy Stec jest niezawodne. Uśmiałam się niemal tak jak przy "Romansie z trupem w tle".

Jak jedna prezerwatywa znaleziona w samochodzie męża może namieszać kobiecie w głowie. Do tamtej chwili Agata była szczęśliwą (zazwyczaj) matką i żoną. Wierzyła w miłość Pawła i była dumna z jego pracy. Prezerwatywa sprawiła jednak, że kobieta zaczęła interpretować różne...