Na portalu do tej pory tylko dwóm książkom przyznałem najwyższą ocenę, ale Cmętarz Zwieżąt nie mógł dostać niższej. Przez długi czas bardzo chłodno traktowałem tą powieść. Po pierwsze tematyka wydawała mi się bardzo nudna, ot jakiś tak cmentarzyk dla zwierzaków i co najwyżej zabawny tytuł dla książki, od której nie wymagałbym wiele. Opinie, że jest jedna z najlepszych książek Kinga wzięła górę i dzięki Bogu. Cmętarz Zwieżat to wybitny horror, a zarazem wyjątkowo posępna i smutna historia, którą King potwierdził swój status mistrza grozy. Wszystko zaczyna się bardzo leniwie. Lekarz Louis Creed wraz z żoną Reachel, córką bogatego Żyda, córką i synkiem przenosi się z Chicago do sennego wiejskiego domku w stanie Maine, gdzie będzie zajmował się problemami zdrowotnymi studentów. Nowe miejsce przyjmuje ich wroga, a synek bohatera zostaje zaatakowany przez osę. Znając Kinga wiemy, że nie można liczyć na długą sielankę, a prawdzie kłopoty dopiero nadejdą. Za domem Creedów leży bowiem Cmętarz Zwieżąt, miejsce w którym dzieci chowają swoje zwierzaki, a za nim co jeszcze gorszego. Akcja wlecze się, czasem naprawdę się wlecze i prawdziwym momentem okazuje się przestroga umierającego studenta i śmierć kota. To drugie brzmi zabawnie, bo co złego może wyniknąć ze śmierci kota? Okazuje się, że bardzo dużo. Po pierwsze sąsiad zdradzi ci miejsce, w którym można ożywić czworonoga i po drugie zabrać cię w to miejsce w środku nocy. Pierwsza wędrówka na stare indiańskie cmentarzysko jest bardo klimatyczna i pobudza zmysły. Powrót kota, który ożył. Wciąż nic strasznego, Church trochę inaczej się zachowuje i śmierdzi ziemię i wydaje się, że to koniec kłopotów. W tragicznym wypadku ginie Gage, syn Luisa i historia na moment zamienia się w rodzinny dramat. Sceny z pogrzebu utkwią w każdemu na długo, a przy tym są wyjątkowo smutne, bolesne i przerażające. W głowie bohatera rodzi się chory pomysł, narasta w nim złość i szaleństwo. Żadna siła nie powstrzyma koszmaru, a siły nadprzyrodzone w tym Wendigo, doprowadzą go do końca. Nie chcę zbyt mocno zdradzać fabułę, ale King spisał się mistrzowsko. Atmosfera zagęszcza się niemiłosiernie i włos jeży się na głowie. Przerażają tu nie potwory czy inne wampiry, a główny bohater dla którego nie ma już ratunku. Luis przekroczył pewien punkt z którego nie ma odwrotu i osiągnął szczyt swojego szaleństwa. Finał typowo kingowski, prawdziwa masakra, może groteskowa, ale nie wyobrażałem sobie lepszego zakończenia. Cmętarz Zwieżąt to książka doskonała, perfekcyjna i bardzo posępna, złowroga, przygnębiająca, kwintesencja horroru, który nie kończy się z ostatnią stroną, a właściwie zaczyna się na nowo. Dawno nie przeczytałem takiej historii. Motyw zombie, tutaj wsparty o indiańskie wierzenia, styl Kinga i jego chore pomysły zaowocowały jednym z najlepszych horrorów, czymś więcej niż tylko pustą lekturą ociekającą krwią. Prawdziwy koszmar zawsze jest kameralny.

Na portalu do tej pory tylko dwóm książkom przyznałem najwyższą ocenę, ale Cmętarz Zwieżąt nie mógł dostać niższej. Przez długi czas bardzo chłodno traktowałem tą powieść. Po pierwsze tematyka wydawała mi się bardzo nudna, ot jakiś tak cmentarzyk dla zwierzaków i co najwyżej zabawny tytuł dla książki, od której nie wymagałbym wiele. Opinie, że jest jedna z najlepszych...