Bełkotliwa historyjka o naparzaniu się z planetą (sic!) rozciągnięta na cały album...

Bełkotliwa historyjka o naparzaniu się z planetą (sic!) rozciągnięta na cały album...

Zewsząd dochodziły mnie niezbyt przychylne opinie o 53 tomie WKKM. Niezrażony informacjami jakoby był to "najgorszy tom serii", "totalna chała" itp. postanowiłem pójść za pozytywnymi a przynajmniej średnimi recenzjami tego komiksu.
Niestety, mimo szczerych chęci, muszę przyłączyć się do grupy malkontentów. Rodi wprowadza nas w historię, w której Thor zaniepokojony anomaliami atmosferycznymi na Midgardzie, dowiaduje się o żyjącej planecie EGO, która dziwnym trafem pojawiła się w Układzie Słonecznym i jest przyczyną zaistniałej sytuacji.
Scenariusz miał potencjał, akcja w całości dzieje się w kosmosie, można było z tego zrobić lekko egzystencjalną opowieść, niestety autor nie poszedł w tym kierunku a fabuła została pogrzebana przez infantylne dialogi i monologi głównego bohatera. W tle pojawiają się postacie Zephyr (wiedźmy wiatrów),Nieznajomego i Kolekcjonera (którego wątek jest chyba powodem pojawienia się tego komiksu w kolekcji, pojawiają się Tesserakty - i wszystko jasne).
Jedyne pozytywne opinie zbiera za ten tom Mike Choi i przychylam się do nich. Prace tego autora są bardzo stylowe, większość kadrów umiejscowionych jest w przestrzeni kosmicznej, ale nie przeszkadza to rysownikowi w ukazaniu talentu. Nie podoba mi się natomiast projekt żyjących planet, liczyłem na coś oryginalnego a nie elipsoidy z twarzami, niczym pociąg Tomek.
Ogólnie bardzo słaby tom, tylko dla podobnych do mnie, fanów Gromowładnego.

Zewsząd dochodziły mnie niezbyt przychylne opinie o 53 tomie WKKM. Niezrażony informacjami jakoby był to "najgorszy tom serii", "totalna chała" itp. postanowiłem pójść za pozytywnymi a przynajmniej średnimi recenzjami tego komiksu.
Niestety, mimo szczerych chęci, muszę przyłączyć się do grupy malkontentów. Rodi wprowadza nas w historię, w której Thor zaniepokojony...

Scenarzysta nie ma zbyt wiele do powiedzenia w tym komiksie czytelnikowi. Rysunki zajmują całą stronę, pół strony, często dwie strony, zapychają dziury w fabule. Prostolinijna historyjka o tym jak Thor ratuje świat przed żyjącą planetą. Komiks się czyta w pół godziny.

Scenarzysta nie ma zbyt wiele do powiedzenia w tym komiksie czytelnikowi. Rysunki zajmują całą stronę, pół strony, często dwie strony, zapychają dziury w fabule. Prostolinijna historyjka o tym jak Thor ratuje świat przed żyjącą planetą. Komiks się czyta w pół godziny.

Na Ziemi ma miejsce wiele katastrof naturalnych spowodowanych przelotem Ego, żywej planety. Thor postanawia poznać powód przybycia potężnej istoty. Słyszałem wiele negatywnych opinii na temat tego komiksu i byłem pewien obaw przed lekturą. Okazało się, że nie jest tak źle jak się spodziewałem, ale to niestety nie oznacza, że jest dobrze. Sam pomysł na fabułę (gdy już część elementów zostaje wyjaśnionych) jest ciekawy i można by z niego zrobić bardzo dobrą i nawet trochę refleksyjną historię. Pomysły zawarte w komiksie też są całkiem interesujące - postać Zephyr, pułapka w jaką wpada Thor, twórca Ego. Niestety wydarzenia wydają mi się rozciągnięte na siłę i przez to opowieść trochę nuży. Komiks o wiele lepiej sprawdziłby się jako pojedynczy numer, a nie pięciozeszytowa miniseria. Przeszkadzało mi też to, że główny bohater zbyt łatwo sobie radził ze wszystkimi trudnościami - przez to nie czułem wagi wydarzeń. Jeżeli chodzi o rysunki to mam z nimi problem. Z jednej strony świetnie zostali narysowani sami bohaterowie, ale z drugiej strony zupełnie nie wykorzystano potencjału jaki dawały lokalizacje - powierzchnia żywej planety to jedynie jałowa ziemia (a z tego co czytałem w innych historiach było o tam o wiele więcej),siedziba znanego także z filmów Kolekcjonera powinna być wypełniona różnego rodzaju stworzeniami i artefaktami, a zamiast tego świeci pustkami; z kataklizmów na Ziemi przedstawiono jedynie falę tsunami, którą Thor z łatwością powstrzymuje. Kompletnie niewykorzystany potencjał - album mógł być świetny, a wyszło co najwyżej przeciętnie.

Na Ziemi ma miejsce wiele katastrof naturalnych spowodowanych przelotem Ego, żywej planety. Thor postanawia poznać powód przybycia potężnej istoty. Słyszałem wiele negatywnych opinii na temat tego komiksu i byłem pewien obaw przed lekturą. Okazało się, że nie jest tak źle jak się spodziewałem, ale to niestety nie oznacza, że jest dobrze. Sam pomysł na fabułę (gdy już część...

Chyba najgorszy album z WKKM, z którym się zetknąłem. Graficzne cudo zepsute przez przekombinowaną fabułę opowiadającą Thorze, który próbuje powstrzymać dwie żyjące planety przed zamordowaniem się. Planety potrafiące podróżować przez kosmos za sprawą napędu z wulkanów na ich powierzchni. Nie mam nic przeciwko, gdy autorzy komiksów o superbohaterach idą w głęboką fantastykę, jednak w tym przypadku wyszło niezwykle bełkotliwie.

Chyba najgorszy album z WKKM, z którym się zetknąłem. Graficzne cudo zepsute przez przekombinowaną fabułę opowiadającą Thorze, który próbuje powstrzymać dwie żyjące planety przed zamordowaniem się. Planety potrafiące podróżować przez kosmos za sprawą napędu z wulkanów na ich powierzchni. Nie mam nic przeciwko, gdy autorzy komiksów o superbohaterach idą w głęboką fantastykę,...

Jest źle, ba, zaryzykuje nawet stwierdzenie, że tak źle jeszcze nie było. 53 tom Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela – „Astonishing Thor”, to bardzo mocny pretendent do pierwszego miejsca w niechlubnym rankingu najgorszych albumów WKKM.


Astonishing Thor to jeden z tych albumów przy czytaniu, których zadaje sobie pytanie – „dlaczego ja właściwie czytam takie bzdety?”. Podczas lektury tego albumu to pytanie pojawiało się kilkukrotnie. Niestety, w moim przekonaniu autor scenariusza, Robert Rodi zatracił się w fantastyce i przekroczył ulotną granicę pomiędzy fantastyczną fikcją, a irracjonalnym bełkotem. W efekcie czego otrzymujemy krótką (całe szczęście) historyjkę o tym jak to Thor próbuje powstrzymać dwie żyjące planety przed zjedzeniem siebie nawzajem… Nie, nie pomyliłem się, ten komiks naprawdę jest opowieścią, w której Gromowładny próbuje walczyć z planetami.

Cała recenzja na naszym blogu:
http://czasnakomiks.pl/index.php/wkkm-53-astonishing-thor/

Oceniał: Paweł

Jest źle, ba, zaryzykuje nawet stwierdzenie, że tak źle jeszcze nie było. 53 tom Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela – „Astonishing Thor”, to bardzo mocny pretendent do pierwszego miejsca w niechlubnym rankingu najgorszych albumów WKKM.


Astonishing Thor to jeden z tych albumów przy czytaniu, których zadaje sobie pytanie – „dlaczego ja właściwie czytam takie bzdety?”....

świetna kreska, wrażenie mega- niezmierzona przestrzeń kosmosu itp. ale kurde. każdy kolejny komiks to gorszy...a Thor to taki wkurzający kretyn :) masakra! :) zastanawiam się jakbym odebrał komiks w podstawówce-gimnazjum...

świetna kreska, wrażenie mega- niezmierzona przestrzeń kosmosu itp. ale kurde. każdy kolejny komiks to gorszy...a Thor to taki wkurzający kretyn :) masakra! :) zastanawiam się jakbym odebrał komiks w podstawówce-gimnazjum...

Historia przeciętna, ale za to rysunki i oprawa graficzna bardzo epickie, po prostu miłe dla oka.

Historia przeciętna, ale za to rysunki i oprawa graficzna bardzo epickie, po prostu miłe dla oka.

"Astonishing Thor" to według mnie ostatnia, tląca się w uniwersum Marvela iskra zdrowego rozsądku i prawdziwej fantazji. Po beznadziejnej historii o Fantastycznej czwórce i całym tym bezfabułowym korowodzie miliona postaci, na nasz rynek trafia zeszyt na którego miejscu powinien znajdować się, według oryginalnych tomów kolekcji, "Captain Britain Vampire state". Fani oburzyli się, moim zdaniem niesłusznie. Historia o Thorze to stonowany, ciekawy fabularnie i piękny graficznie album, wręcz kipiący fantazją i tym "czymś" co Marvel utracił w całym nawale płytkich nawalanek. Oprócz Thora mamy tu genialną postać Ego - żyjącą planetę oraz kilka retrospekcji, bohaterów jest zaledwie kilku a całość przypomina kosmiczną baśń. To w komiksach lubię najbardziej. Jedyny minus - za krótki :-(

"Astonishing Thor" to według mnie ostatnia, tląca się w uniwersum Marvela iskra zdrowego rozsądku i prawdziwej fantazji. Po beznadziejnej historii o Fantastycznej czwórce i całym tym bezfabułowym korowodzie miliona postaci, na nasz rynek trafia zeszyt na którego miejscu powinien znajdować się, według oryginalnych tomów kolekcji, "Captain Britain Vampire state". Fani...

Warstwa graficzna jest momentami naprawdę zdumiewająca, ale historii jako takiej nie kupuję. Nie mamy chyba szczęścia do komiksów o Thorze, które są wydawane w naszym kraju.

Warstwa graficzna jest momentami naprawdę zdumiewająca, ale historii jako takiej nie kupuję. Nie mamy chyba szczęścia do komiksów o Thorze, które są wydawane w naszym kraju.