Serce w płomieniach
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Cykl:
- Kroniki krwi (tom 4)
- Tytuł oryginału:
- The Fiery Heart
- Wydawnictwo:
- Nasza Księgarnia
- Data wydania:
- 2014-07-09
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-11-19
- Liczba stron:
- 416
- Czas czytania
- 6 godz. 56 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788310126290
Sydney jeszcze do niedawna nie wiedziała, czy powinna
zaufać alchemikom, czy raczej własnym uczuciom. Podjęła
jednak decyzję, która zdumiała ją samą. Po dokonaniu tego
wyboru nic nie staje się łatwiejsze, wręcz przeciwnie. Gdy
przyjeżdża Zoe, siostra dziewczyny, Sydney wątpi, czy
utrzyma swoje sprawy w tajemnicy, zwłaszcza że bardzo
potrzebuje przyjaźni…. Czy zdoła się skupić na doskonaleniu
magicznych umiejętności, skoro jej życiem rządzą
namiętność i pragnienie zemsty?
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Historia miłosna z kłami w tle
„Akademia wampirów” okazała się zaskakująco dobrą i wciągającą serią, pełną przygód, ciekawie zarysowanych postaci i wartkiej akcji. Nawet wątki miłosne nie przysłoniły historii, nie były zbyt przesłodzone i niezjadliwe. Świat stworzony przez Richelle Mead wciągał, może nie okazał się zbytnio nowatorski, jednak skupienie się na jednej warstwie fantastycznej, wampirach, sprawiło, że całości nie odbierało się jako chaotycznej i niedopracowanej. Autorka wprowadziła sporo postaci drugo- i trzecioplanowych, niektórym z nich postanowiła nawet poświęcić odrębną serię, osadzoną w świecie „Akademii wampirów”. Tak powstały „Kroniki krwi”. Niestety temu cyklowi daleko do wcześniejszego, a czwarty tom – „Serce w płomieniach” – za bardzo skupia się na uczuciowości protagonistów, spychając akcję na dalszy plan.
Sydney pragnie pomóc Marcusowi i zaczyna eksperymentować z minerałami i magią w celu stworzenia atramentu niwelującego moc tatuażu Alchemików. Adrian postanawia natomiast uporządkować swoje życie – nie chce, by magia ducha przejmowała kontrolę nad jego czynami, dlatego decyduje się na drastyczny krok. Do tego wszystkiego dodajmy uczucie, jakie zaczyna łączyć protagonistów i które pragną oni ukryć przed światem. Zadanie nie należy do najłatwiejszych, gdyż Sydney musi oszukiwać swoją własną siostrę – pokazać dziewczynie, iż nadal brzydzi się wampirami i jest oddana Alchemikom. Jak długo uda się zakochanym ukrywać swoje uczucia?
Tym razem czytelnik może spojrzeć na niektóre sprawy nie tylko oczami Sydney, ale i Adriana. Autorka wprowadziła bowiem pewien twist – dodała nowego narratora, jakim jest ukochany Alchemiczki. O ile pomysł można uznać za całkiem ciekawy, o tyle wykonanie nie do końca przekonuje. Okazuje się bowiem, że autorka z łatwością oddaje uczucia żeńskich bohaterek (wcześniej Rose, teraz Sydney), jednak o wiele gorzej radzi sobie z męską postacią. Czytelnicy zaznajomieni ze światem Mead wiedzą, że Adrian, poprzez moc ducha, to mało stabilny charakter. Problem polega na tym, że o ile oczami bohaterek wydaje się postacią nader ciekawą i interesującą, o tyle kiedy sam dochodzi do głosu, cała magia osnuwająca jego osobę znika. Adrian staje się nudnym, sentymentalnym, niekiedy werterowskim protagonistą.
Wrażenie potęguje wysunięcie na pierwszy plan wątku miłosnego pomiędzy morojem a Alchemiczką. Autorka za bardzo skupiła się na sferze uczuciowej, przez co w tym tomie tak naprawdę nie dzieje się nic ciekawego. Dopiero ostatnie strony przynoszą jakieś ożywienie. Niby mamy próby związane ze zniwelowaniem mocy alchemicznego tatuażu czy kontynuowanie historii rozpoczętej w „Akademii wampirów” (chodzi o przywracanie strzyg do życia), jednak pisarka poświęca temu za mało uwagi. A wielka szkoda, gdyż takie spłycenie dobrych wątków i ulegnięcie chęci stworzenia z serii miłosnej bajeczki odziera książki z klimatu znanego z wcześniejszego cyklu.
Miłość i problemy sercowe protagonistów stanowią większą część fabuły. Robi się mdło i melancholijnie. Oczywiście osoby, które lubują się w paranormalnych historiach miłosnych, znajdą dla siebie coś godnego uwagi, jednak miłośnicy „Akademii wampirów” mogą poczuć się mocno rozczarowani. Najgorsze okazuje się również to, że z tomu na tom, mam na myśli „Kroniki krwi”, Mead serwuje odbiorcom coraz mniej zajmujące wątki. Za mocno skupia się na przedstawieniu motywu zakazanego owocu, jakim jest związek człowieka z wampirem. Owszem, we wcześniejszej serii podobne dylematy przeżywała Rose, tylko tutaj dotyczyły one rozdźwięku między służbą i oddaniem morojom a byciem z ukochanym. W „Akademii wampirów” nie raziło to tak bardzo, jak w „Kronikach krwi”.
Przeważnie, w przypadku powieści inicjacyjnych, wszelka transformacja, jaka zachodzi w bohaterze, okazuje się zmianą na dobre – protagonista dorasta, przestaje popełniać irracjonalne błędy, czytelnik dostrzega w nim potencjał. Inaczej sprawa przedstawia się, jeżeli przyjrzymy się Sydney. Dziewczyna zmienia swoje nastawienie do wampirów, co można było zaobserwować już wcześniej, jednak miłość robi z niej karykaturę jej samej. Bohaterka przestaje uważać, zachowuje się irracjonalnie, brnie w ślepy zaułek. Czytelnik zaczyna podejrzewać, jak skończy się cała romantyczna sielanka protagonistów.
„Serce w płomieniach” okazało się najgorszym tomem serii. Do głosu dochodzą uczucia Sydney i Adriana, nic innego się nie liczy. Niestety w pewnym momencie wszystko staje się słodką watą – lepiącą się i cukierkową. Szkoda, że pisarka postanowiła zabawić się Adrianem. Eksperyment okazał się nieudany – z naprawdę ciekawej postaci powstał sentymentalny potworek.
Monika „Katriona” Doerre
Oceny
Książka na półkach
- 1 561
- 1 078
- 230
- 226
- 64
- 37
- 33
- 30
- 25
- 20
Opinia
„The Fiery Heart” jest czwartą częścią serii „Kroniki krwi”, aczkolwiek, gdyby brać pod uwagę „Akademię wampirów” jest to dziesiąty odcinek przygód przez wielu pokochanych bohaterów.
Jestem świeżo po lekturze, więc mogę wypowiadać się niezbyt składnie, gdyż zakończenie mnie co najmniej wytrąciło z równowagi, powodując, że zszokowana wpatrywałam się w ekran laptopa jeszcze dobre trzydzieści sekund bez mrugnięcia.
Ale od początku…
Jak zdążyliśmy zauważyć, w poprzedniej części Adrian próbował zaimponować Sydney, która poddała się uczuciom do niego dopiero pod koniec książki. TFH od pierwszych kart pokazuje nam, jak rozwija się ich uczucie. Niestety, jako że Zoe, młodsza, niesamowicie upierdliwa siostra Sage, sprowadziła się do Palm Springs, sielanka tych dwojga nie trwa dłużej niż wykradzioną godzinę dziennie, a to za sprawą cudownej nauczycielki, panny Terwiliger, która pozwala urywać się swojej uczennicy ze swoich zajęć, nie zadając zbędnych pytań. Przyzwala jej, oczywiście, na o wiele więcej – choćby na eksperymentowanie we własnym nowym domu. Jak wszyscy wiemy – krótki czas wcześniej jej poprzedni dom spłonął… wiemy również, kto odpowiada za zniszczenia.
No, ale wracając do tematu…
„NIE OSZUKUJMY SIĘ. Gdy po wejściu do pokoju zobaczy się swoją dziewczynę
przeglądającą książkę z imionami dla dzieci, można znaleźć się w stanie przedzawałowym.
- Może nie jestem ekspertem – zacząłem ostrożnie dobierając słowa. – Albo w sumie
to jestem. I coś mi się wydaje, że jest coś, co musimy zrobić zanim zajdzie konieczność
czytania tego”
Pierwsze zdanie, „The Fiery Heart”, które sprawia, że na ustach czytelnika pojawia się szeroki uśmiech. Relacje Sydney i Adriana wprawiają w beztroski nastrój. Uzupełniają się pod wieloma względami. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie świadomość, że wywodzą się z dwóch różnych światów. Moroj i Alchemiczka to wyjątkowo wybuchowe połączenie, a mimo to dobrze na siebie działają. Dzięki paktowi, jaki zawarli – on rzuca palenie i może sięgnąć po jednego drinka dziennie, ona natomiast może pozwolić sobie tylko na jedną filiżankę kawy i ma zdrowiej się odżywiać, co oznacza, że ma zaprzestać pogoni za ciałem idealnym. Adrian doskonale rozumie, że napatrzyła się na zgrabne ciała morojów, mogących opychać się jedzeniem bez żadnych konsekwencji. Stara się jej jednak wyperswadować, że dla niego wygląda ona doskonale, a dążenie, jakiego się podjęła, jest kompletnie bezsensowne, gdyż to kwestia wampirzych genów. Pomysłowość Autorki w układaniu planów awaryjnych przez Adriana nie zna granic. Miłosne telefony, w które zakochani zaopatrzyli się, by móc bez problemu utrzymywać kontakt, również były strzałem w dziesiątkę. Przynajmniej Alchemicy nie byli w stanie sprawdzić w nich połączeń oraz wiadomości tekstowych.
Początkowe rozdziały pokazują, iż Sydney – namiętnie odwzajemniająca pocałunki – póki co nie jest gotowa na nic więcej. Adrian nie naciska. Lecz, jak można się spodziewać, w końcu dochodzi między nimi do tego, o czym moroj marzy od dłuższego czasu. Sporty łóżkowe stają się ich ulubionym sposobem na spędzanie wolnego czasu.
„Nie ma znaczenia, czy to po prostu dzikie, zwierzęce poszukiwanie partnera, czy wysublimowane połączenie dusz, ona jest moja, a ja należę do niej.”
Wątek miłosny, jak najbardziej, przebija w tej książce, lecz mają miejsce inne ważne sytuacje.
Sydney z własnej, nie przymuszonej woli, wkracza w kręgi czarownic, a dokładniej dołącza do sabatu Jaclyn. Przyjmuje nawet, jakże ciekawie brzmiące imię, Iolanthe (po grecku „purpurowy kwiat” – czy tylko mi się wydaje, że ta purpura ma co nieco wspólnego z wieloma gadkami Adriana na temat jej fioletowej aury?).
Zoe afiszuje się z niechęcią do wampirów, co często jest ukazywane wręcz prześmiewczo. W momencie, kiedy może wydawać się, że trochę rozluźnia się w ich towarzystwie, wszystko obraca się o sto osiemdziesiąt stopni. Złości się na siostrę, gdyż dla niej ważniejsze są zajęcia z nauczycielką niż przebywanie w jej towarzystwie. W opiece Sydney nad wampirami dopatruje się jednak głębszych uczuć, co według jej jest niedopuszczalne w ich zawodzie.
„Nagłe buczenie mojego zwykłego telefonu oderwało
mnie od pocałunku.
- Nie – powiedział Adrian jego oczy płonęły, a oddech był urywany.
- Co jeśli w szkole dzieje się jakiś kryzys? – spytałam. – Co jeśli Angeline
„przypadkowo” ukradła jeden ze szkolnych autobusów i wjechała nim do biblioteki?
- Dlaczego miałaby to zrobić?
- Więc twierdzisz, że nie jest do tego zdolna?
Westchnął.
- Lepiej sprawdź.”
Sytuacji między siostrami Sage nie ułatwia zbliżający się rozwód rodziców ani świadomość walki w sądzie o prawa do wychowywania Zoe, która z pełnym przekonaniem twierdzi, że będzie zeznawała przeciwko matce.
Adrian zaś ma ciężki orzech do rozgryzienia. Jako że jest jednym z niewielu użytkowników mocy ducha, pomaga w eksperymencie mającym na celu odnaleźć lek na przemiany w strzygę. Udaje mu się wynaleźć takowy, lecz podczas kolejnych wyjazdów nie jest w stanie więcej pomóc niż być obecny ciałem. Zaczął brać tabletki zwalczające panowanie ducha nad jego umysłem. Zgodził się na to, w tajemnicy przed swoją dziewczyną, widząc jej ból, gdy uświadomiła sobie, że Adrian zaczyna wariować. On sam łapał się na tym, myśląc że nawiedza go zmarła ciotka Tatiana, była królowa Morojów.
„ – No powaga? – Na tym etapie już nic nie mogło mnie zadziwić. Perspektywa spędzenia weekendu z moją eks i jej ruskim watażką prawdopodobnie była tylko rozgrzewką przed innymi atrakcjami. – Cóż, przynajmniej będzie miał okazję wpasować się w klimaty Dzikiego Zachodu”.
Zadaniem Sydney, natomiast, jest stworzenie tatuażu, wypierającego moc wpływu, zawartą w alchemicznych tatuażach.
Przed żadnym z nich nie ma łatwego zadania. Są jednak przekonani o ich słuszności, więc dążą do wyznaczonych przez siebie celów.
Ale czy na pewno wszystko dobrze przemyśleli? Czy na pewno ich związek jest wciąż tajemnicą przed wszystkimi poza Jill, zmuszoną siedzieć w głowie Adriana? Kogo powinni wystrzegać się najbardziej, mimo wielości wrogów? I teraz, gdy sytuacja na dworze królewskim powoli staje na nogi, prawdopodobnie księżniczka będzie mogła wrócić do domu, pozostali także nie będą zmuszeni dalej uczęszczać do szkoły i będą mieli szansę powrócić do zostawionych tam żyć. Jak z tej sytuacji wybrną Adrian i Sydney?
„The Fiery Heart” jest czwartą częścią serii „Kroniki krwi”, aczkolwiek, gdyby brać pod uwagę „Akademię wampirów” jest to dziesiąty odcinek przygód przez wielu pokochanych bohaterów.
więcej Pokaż mimo toJestem świeżo po lekturze, więc mogę wypowiadać się niezbyt składnie, gdyż zakończenie mnie co najmniej wytrąciło z równowagi, powodując, że zszokowana wpatrywałam się w ekran laptopa jeszcze...