Cztery strony świata

Okładka książki Cztery strony świata Jerzy Putrament
Okładka książki Cztery strony świata
Jerzy Putrament Wydawnictwo: Wydawnictwo Iskry literatura podróżnicza
217 str. 3 godz. 37 min.
Kategoria:
literatura podróżnicza
Tytuł oryginału:
Cztery strony świata
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Iskry
Data wydania:
1963-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1963-01-01
Liczba stron:
217
Czas czytania
3 godz. 37 min.
Język:
polski
Średnia ocen

5,0 5,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,0 / 10
1 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
567
443

Na półkach: , ,

Lubię tak podróżować. Biorę czyjąś książkę. I jadę z tym kimś miasto za miastem, wieś za wsią. Patrząc na Indie jego oczyma. To dziwnie poznawać Indie widziane z perspektywy 1962 roku (jeszcze przez dwa lata będzie w nich rządzić Nehru). Spisujący wrażenia z podróży Putrament liczy na zwycięstwo socjalizmu w Indiach ciesząc się z wygranej komunistów w Kerali. Czytam to z perspektywy liberalizacji gospodarki indyjskiej od 1991. Cudowanie nad ogromem 440 milionów ludności przy dzisiejszych ponad 1 mld 200 tysiącach. Ale nic to, jadę z nim od New Delhi do grobu Akbara (Sikandra),od Czerwonego Fortu w Agrze, przez Taj Mahal do tajemniczego opuszczonego miasta w Fatehpur Sikri. Tu się z nim nie zgadzam. Pisze on o pięknej formie świątyń i pustki ich wnętrza, nazywając to "dysproporcją pierwszego wtajemniczenia a pustką i znikomością całej reszty? Między formą a treścią wszelkiej religii". Rozumiem go. Kiedyś też w kościołach szukałam przede wszystkim piękna sztuki, ale dziś są dla mnie przede wszystkim miejscem modlitwy (nic nie ujmując tworzącej je sztuce).
Dalsza podróż zdąża do cytadeli Gwalior, Kadźuraho i Haridwar nad Gangesem. Przez wioski, które Putrament opisuje z niechęcią, jakby z odrazą. Nie podoba mi się sposób, w jaki pisze o ludziach. Poznawane przez niego Indie to kraj zabytków do obejrzenia. Mnie ciekawi spotkanie z ludźmi. Czy w ogóle jest możliwe? Mimo bariery języka, skóry, religii, obyczajów? Oby!

Oto Indie jak je przedstawia Putrament, a ja podróżując z nim skracam w opisie.
INDIA NA GORĄCO (opis )

Delhi

Autor przeleciawszy nad Himalajami (bariera chroniącą Indie od północy) ląduje w Delhi witany girlandami z kwiatów. Podróż zaczyna od zapoznania się z wybudowanym prze Brytyjczyków półwieku temu New Delhi. Tu właśnie przenieśli oni wówczas stolicę. Z Kalkuty. Zaplanowane, pełne rond z zielenią w środku, z większymi arteriami New Delhi. Autor ma zamówiony nocleg w nowobogackim hotelu "Ashok". Jadąc do niego mija różowe kolumnady dawnej rezydencji wicekróla Indii, Bramę Indii i niedaleko niej stojący pomnik Jerzego V. Po odzyskaniu niepodległości odłupano mu nos, ale z okazji wizyty Elżbiety II w Indiach odzyskał go.
Hotel "Ashok" pełen kelnerów w białych strojach i jaskrawopomarańczowych zawojach. Z kuchnią europejską i indyjską. Z klimatyzacją. Przed nim pomarańczowolistne bugenwille, hibiskusy i tulipanowce. Kobiety w sari, a w nocy z balkonu słychać krzyk szakali. Mijając stada małp, pola pszeniczne, wsie z błota z melancholijnymi bawołami autor przyjeżdża do Sikandra - obejrzeć grobowiec Wielkiego Mogoła Akbara. Podkreśla jego klasyczna indomuzułmańską budowę - brama, aleja, grobowiec. Najlepszy widok od strony bramy.

Kolejny cel podróży to Agra. Z morza lepianek wynurza się czerwona struktura dawnej rezydencji Mogołów. Czerwony Fort. Z wysokimi murami, sucha szosą, tarasami, sadzawkami, z pomnikiem brytyjskiego oficera zabitego podczas powstania sipajów.
Biały marmur altan z widokiem na Dżamunę. I na grobowiec Tadż Mahal.
Tadź Mahal. J.P. poruszony zjawiskowością bieli grobowca widzianego z ciemnej bramy. Strzyżone tuje, lustro wody, w której odbija się sylwetka grobowca. Czysta abstrakcja górnych ogromnych nisz, do których nie można się dostać. Cztery wieże jakby minaretów. Naprzeciwko na drugim brzegu niespełniona obietnica bliźniaczego, tyle ze czarnego grobowca dla Dżahana. Nie mogąc zrealizować tego pragnienia, Szachdżahan spoczął u boku żony, której śmierć opłakał budując grobowiec Taj Mahal.
Skromność wnętrza. Ze względu na antyfiguratywność muzułmańskiej architektury. Po środku dwa grobowce - symbole, pod którymi ozdobione kamieniami półszlachetnymi i macicą perłową prawdziwe grobowce. Z powodu świetnej akustyki zwiedzający bawią się sprawdzając, jak echo odda ich głos. Mumtaz i Dżachan zaznają wiecznego spoczynku otoczeni krzykiem ludzi.
W drodze do Fatehpur-Sikri J.P. zachwyca widok zwierząt. Małpy, sępy, papugi, czy pawie będące symbolem Indii. Przygnębia go widok himalajskich niedźwiedzi na łańcuchach tańczących za pieniądze. By uczynić ich taniec bezpiecznym wyrwano im najpierw zęby.
Fatehpur-Sikri

Kilka lat po zbudowaniu opuszczona stolica Akbara. Jej świetność datuje się na lata 1569-1585. Akbar zbudowaniem miasta uczcił narodziny syna wymodlonego przez tutejszego świętego Salima. Obok wioski Salima Sikri powstało Miasto Zwycięstwa - Fatehpur. Niestety, jak się przypuszcza, zabrakło wody pitnej. I bez ludzi miasto przestało być miastem. Obok ruin i głazów pałac z czerwonego piaskowca. Ogromny dziedziniec, na piętrze władca, w dole petenci. Wszędzie lekkie przewiewne altany, koronka w kamieniu. Sadzawki, zbiorniki wodne. Obok pałacu zbudowana przez Akbara dla Salima medresa, i meczet który, jak pisze J.P., przygniata swoim ogromem.
Obok biel grobowca Salima. Tlą się wonne kadzidełka, na kratownicach mnóstwo czerwonych nitek. Gdy modlitwa zostaje spełniona, wierny przychodzi i odwiązuje nitkę. Pielgrzymi w cieniu mangowców. Jak kiedyś Akbar pragną tu wymodlić syna. Sadzawki, zbiorniki wodne.
Dalej droga ku twierdzy Gwalior. W smrodzie ogrzewanych nawozem wiosek, huku motorków Diesla pompujących wodę, w chaosie drogi z rowerzystami bez świateł, nie liczącymi się z regułami kierowcami ciężarówek.
Okolice Delhi należą do najżyźniejszych , swoje bogactwo zawdzięczają wodzie Dżamuny, ale dalej sięga już tchnienie sąsiadującej pustyni radżastańskiej, Stą upal Delhi. Za Agra Radźputana. Coraz rzadziej drzewa, czasem muzułmańskie grobowce z kopułkami, drapieżnik trzymający w dziobie węża. Strach przed dakoitami. grasującymi wśród mijanych jam-glinianek. Mijana karawana z jednogarbnymi wielbłądami. Czarne kozy.
Gwalior
Cytadela na kamiennej stromej skale. Trudniejsza do zdobycia niż Akropol, Kreml, czy Kapitol. Na czerwonej skale żółtawy, czarniawy zamek i pałac Mana Singha, który mimo iż był hindusem służył wiernie muzułmaninowi Akbarowi. Z góry widać jak wokół Fatehpur Sikri pszenice i drzewa. Znikomość miasta u stóp. Mury wyrastające ze skał. W budowie wśród ornamentów, inaczej niż w budowlach muzułmańskich wyobrażenia ludzi i zwierząt. W cytadeli, świątynie hinduskie z XI wieku. Coś ze skały zachowane w pełnej bruzd architekturze. Jedna ze świątyń zwana teściową, druga mniejsza synową. Na ścianach kolumny ludzkich postaci, obłupanych przez muzułmanów.
W wąwozie już przy odjeździe widok świętych Dżainizmu. Nadzy mężczyźni z kamienia , również oszpeceni muzułmańską ręką.
Jadąc ku Kadżuraho J. P. podziwia ibisy także te, które siadają na grzbietach bawołów. Zdziwienie wywołuje w nim duża ilość szlabanów. Są tak wysokie, że zatrzymują jedynie ciężarówki. Zapobiegając spekulacji towarami. Czasem oznaczają granicę stanu. Nowy stan, nowy pejzaż. Mniej pól pszenicznych, zarośla zamiast drzew. Fikusy, często widać płomiennie czerwone drzewa.
Kolejny etap podróży to Jhansi. Sklepiki, rzemieślnicy, rowery, rynsztoki płynące ulicą. Gdzieś w nim echo historii. W Dżhansi (Jhansi) w Uttar Pradesh podczas powstania z 1857 roku w tym forcie dokonano masakry na Brytyjczykach zabijając też ich żony i dzieci. W bitwie pod Gwalioremzginęła dowodząca buntownikami 30-letnia Rani Lakshmi Bai, pochodząca z Marathów królowa Jhansi. Indyjską Joannę D'Arc uczczono pomnikiem w Agrze. Minąwszy rzekę Betwę, wjazd do stanu Madya Pradesh. Tzn. do kraju środkowego (madya- medium- miedza). J. P. szuka słów znajomych nam np. wyliczanka tri, chhatur, pancz.
Kadźuraho
Tysiąc lat temu było tu państwo radźpuckich Czandelów, potem zniknęło, a dopiero w 1838 roku piękno tylko miejscowym znanych świątyń odsłoniło się przed zgorszonymi oczyma Brytyjczyka T.S. Burta. Obok nich kwiaty bugenwilli. Z 85 zachowało się dwadzieścia, wśród nich Kandarija Mahadeva.
Ciemnożółty piaskowiec Gwalioru i smugi czerni. Na cokole. Obok kapliczka z posągiem lwa szykującego się do pożarcia człowieka. Okna świątyni są na wysokości drzwi, podobnie kolumny. Jej bryła jak Gwalioru przypomina spiczasta skałę. Ozdobiono ja posągami ludzkimi. Obiegają wokół świątynię z powtarzającym się motywem wojska w marszu i bitwie. Zaskakuje ich rozrzutność (w 1864 Cunningham doliczył się w Kadźuraho 872 rzeźb). Setki z nich są zasłonięte innymi. Często powraca motyw kobiety padającej przed lwem, który chce ja rozerwać. (czy reminiscencje ofiar z ludzi?). Powtarza się też motyw kobiety wyciągającej cierń ze stopy. Ale w większości uwagę zwracają rzeźby erotyczne. Pary, grypy. W namiętnym uścisku, czasem karkołomnym. W rzeźbach tych namiętność, ale i humor.
"Podstawową figurą programu ikonograficznego jest boska para złączona w ścisku, ilustrująca odwieczną i jedyną zasadę istnienia świata —przyciąganie przeciwieństw. Bogowie hinduscy są zawsze przedstawieni ze swymi partnerkami, gdyż samotna postać boska (bogowie aryjscy)symbolizuje bezruch, więc — śmierć. Zespolenie boga i bogini to połączenie dwóch przeciwstawnych, kosmicznych biegunów, z połączenia których wydobywa się iskra, wytrysk, wybuch radości, eksplozja rozkoszy.
Według starożytnych koncepcji śiwaickich, miłość, przyjemność, szczęście, rozkosz, orgazm i spełnienie — ananda— jest czystym uduchowieniem i zbliża człowieka do boskości. Erotyzm był w pradawnej Indii przedmiotem kultu i celebracji, a bogów czciło się poprzez taniec, muzykę, pachnidła, światełka, kwiaty, pożywienie, wino i śpiew — niektóre elementy tej radości przetrwały do dziś." piszą o Kadżuraho na indiaguide.pl
J.P. opisuje wioski, gliniane niebielone lepianki, obdartych ludzi, dzieci natrętnie wołające "bakszysz!". W jednej z wiosek w budowie schodów prowadzących do zbiornika wodnego wykorzystano płyty kamienne ze świątyń... Kadżuraho.
Haridwar
Putrament w jednym ze świętych miast Indii widzi miasto odpustowe ze świętym kąpieliskiem w Gangesie, który w tym właśnie miejscu wypływa na równiny. Pielgrzymi, żebracy, stragany. I niezwykłe bogactwo ludzi. Dzieciaki natrętnie domagające się bakszyszu. Podpatrzona bójka dwóch oberwanych starych brodaczy. Biją się w milczeniu. Na oczach milczącego tłumu.

J.K. ma okazje zobaczyć białe tygrysy, które zamiast znaczków zbierają sobie wywłaszczeni już dziś indyjscy maharadżowie. Tak jak paw jest wybranym spośród ptaków symbolem Indii tak tygrys - ze zwierząt, banian z drzew a lotos spośród kwiatów. zachwyt nad rybą niepłoszona z powodu zakazów religijnych
J.K. o ogromie Indii. Emocjonuje się liczbami spisu ludności. Az 440 milionów (1962, dziś 1 mld 100tys). Mówi skoku demograficznym z powodu spadku śmiertelności niemowląt. o wielkiej konkurencji między Chinami i Indiami, która dopiero teraz została wyraźnie zaznaczona w świecie. Dziwi się, skąd brak zainteresowania dla Indii, które kiedyś były dla wszystkich krajem bajki, cudu i bogactw, mitem przemienionym kolonizacją angielską.
J.K w 1962 roku zastanawia się, kto po Nehru (umrze dwa lata potem w 1964 roku). Przewiduje zwrot od Kongresu w kierunku konserwatywnej hinduskiej prawicy. To refleksje jeszcze przed Indirą, przed Rajivem Gandhim, przed obecnie stojącym u władzy sikhem Manmohanem Singhem.
J. P. obawia wzrostu siły prawicy, w tym partii, która odpowiedzialna jest na za mord na Gandhim.
Na jego oczach, zamordowany rok później w 1963 roku, Kennedy jako prezydent USA próbuje docenić Indie zmieniając rodzaj łączących ich kraje więzi.
J.P pisze Kerali, o wygranej komunistów, których próba wprowadzenia laickiej oświaty spotkała się z demonstracjami zorganizowanymi przez wg niego chrześcijan a popartymi przez ludzi innych wyznań. Po interwencji rządu centralnego komunistyczny rząd rozwiązano wysyłając na jego miejsce z Delhi komisarza.
O tym, ze Polska robi konkurencję słoniom , które zgadzają się pracować tylko do 5 godzin, wysyłając do Indii traktory. Ale niektórych prac słonia traktor nie zastąpi.
Na koniec J.K. ponarzekawszy na nijakość kuchni indyjskiej nawołuje, by wysyłać do Indii naszych stypendystów. Dobrze, by poznawali nie tylko kulturę hinduistyczną, ale by też zajęli się kastami, które wg niego " nie są tylko zrzeszeniem religijnym", ale i "czymś pośrednim między sektą, cechem średniowiecznym, a zwykła naszą sitwą".
Indie, "masa ludzka, rozmnażająca się w przeraźliwym tempie, ruchliwa i nieruchoma zachwyca go i przeraża". Stawia pytanie: co dalej? Co dalej po 1962 roku już wiemy, ale co dalej?


Kopiuję tu moją opinię z blogu valley-of-dance.blog i z mojej strony nietylkoindie.pl (tam z ilustracjami)

Lubię tak podróżować. Biorę czyjąś książkę. I jadę z tym kimś miasto za miastem, wieś za wsią. Patrząc na Indie jego oczyma. To dziwnie poznawać Indie widziane z perspektywy 1962 roku (jeszcze przez dwa lata będzie w nich rządzić Nehru). Spisujący wrażenia z podróży Putrament liczy na zwycięstwo socjalizmu w Indiach ciesząc się z wygranej komunistów w Kerali. Czytam to z...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    3
  • Posiadam
    1
  • 6) Literatura podróżnicza
    1
  • Indie
    1
  • Przeczytane
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Cztery strony świata


Podobne książki

Przeczytaj także