Książka jest krótka a do tego napisana prostym językiem, dzięki czemu przeczytamy ją w kilka godzin. Mimo tego historia w niej opisana w ogóle mnie nie porwała i nie zachwyciła. Ani to wciągające, ani lekkie i przyjemne, ani zabawne - takie nijakie a jeśli już to irytujące.

Święta w niej opisane polegają na imponowaniu znajomym i sąsiadom jak największą ilością ozdób i świecących pierdołom ozdabiającym nasz dom, kupowaniu prezentów, które i tak potem wywalimy w kąt i temu ile kto pieniędzy wydał.
Druga sprawa to zachowanie głównych bohaterów po otrzymaniu wiadomości, że ich córka wraca do domu na Święta. Normalni rodzice ucieszyliby się z tej wiadomości ale nie Luther i Nora Krankowie - zamiast radości mamy wzajemne pretensje i próby wykombinowania czegoś na szybko. Ich córeczka też nie jest święta - po tygodniu znajomości bierze ślub tak na prawdę z obcym jej mężczyzną... patologia.
Rozumiem, że całość została napisana z przymrożeniem oka (mam taką nadzieję) ale to już przesada. Zabrało mi w niej również wyraźnego morału, który wskazałby co tak naprawdę jest ważne w Świętach.

PS Film również kiedyś oglądałam i nie polecam.

Książka jest krótka a do tego napisana prostym językiem, dzięki czemu przeczytamy ją w kilka godzin. Mimo tego historia w niej opisana w ogóle mnie nie porwała i nie zachwyciła. Ani to wciągające, ani lekkie i przyjemne, ani zabawne - takie nijakie a jeśli już to irytujące.

Święta w niej opisane polegają na imponowaniu znajomym i sąsiadom jak największą ilością ozdób i...