Młot na czarownice
168 str.
2 godz. 48 min.
- Kategoria:
- historia
- Seria:
- Z Biblioteki Miesięcznika "Wiedza Tajemna"
- Tytuł oryginału:
- Malleus maleficarum
- Wydawnictwo:
- FOX
- Data wydania:
- 2000-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2000-01-01
- Liczba stron:
- 168
- Czas czytania
- 2 godz. 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 839085399X
- Tłumacz:
- Joanna Paprocka
- Tagi:
- #inkwizycja #czarownice #chrześcijaństwo
W historii ludzkości, a przede wszystkim w historii prześladowań jedno z najważniejszych miejsc zajmują okrucieństwo popełniane w imieniu Boga. To w jego imieniu przez kilkaset lat ścigano, torturowano i mordowano tysiące niewinnych kobiet, mężczyzn i dzieci, obwinionych o czary.
Dodaj do biblioteczki
Porównaj ceny
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Szukamy ofert...
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 1 308
- 978
- 427
- 39
- 32
- 24
- 23
- 14
- 7
- 6
Opinia
Przed Państwem, moi mili, „Malleus Maleficarum”, pozycja wśród polskiej gawiedzi znana jako „Młot na czarownice”. Proszę nie mylić tejże lektury z dorobkiem Jacka Piekary, bo zanim nasz rodzimy twórca wpadł na taki tytuł (może się wzorował? Nie wiem, nie czytałam) był on już zarezerwowany dla pewnego XVwiecznego dzieła, które po raz pierwszy ujrzało światło dzienne dokładnie w 1487 roku. Autorów tejże książki jest dwóch, niejaki Heinrich Kramer – przeor zakonu dominikanów oraz Jacob Sprenger – najpewniej również członek tego samego zgromadzenia. Ci dwaj panowie szczycili się tytułem Inkwizytorów, co – jak wiemy – w realiach średniowiecznej Europy było powodem do niemałej dumy, a zarazem całkiem dochodowym zajęciem, obecnie jednak urząd Inkwizycji kładzie się cieniem na i tak już krwawej historii chrześcijaństwa.
Co czyni to dzieło takim wyjątkowym? Przede wszystkim to, że stało się niejako podręcznikiem dla łowców czarownic, swego rodzaju elementarzem dla początkujących Inkwizytorów, wskazującym, jak rozpoznać, odpowiednio przesłuchać, osądzić i zgładzić wiedźmę (rzadziej wiedź…czarownika). Działalność Inkwizycji w zakresie pozbawiania chrześcijańskiego świata magicznego pierwiastka przyniosła całą rzeszę ofiar. O dokładne statystyki trudno, jednak liczba waha się (bardzo mocno się waha) między 600000 (słownie: sześćset tysięcy) a 9000000 (słownie: dziewięć milionów) kobiet, mężczyzn i dzieci, które zostały pozbawione życia po wcześniejszym uznaniu ich winnymi konszachtów z szatanem.
Ale wracając do książki. Malleus Maleficarum dzieli się na trzy części. Pierwsza część tyczy się tego, iż magia rzeczywiście istnieje i nikt nie powinien w to wątpić (a jeżeli wątpi, jest głupcem). Druga opisuje, jakie formy przybierają czarodziejskie wyczyny, trzecia zaś stanowi instrukcję dla inkwizytorów, jak wykrywać i pozbywać się wiedźm.
W książce znajdziemy oczywiście całe multum przykładów na to, że wiedźmy wiedźmami są naprawdę, bo przeor jakiejś tam wiochy w północnych Niemczech coś tam widział w środku nocy, gdy księżyc jasno świecił. I tak oto, dowiadujemy się, że wiedźmy mają możliwość odbierania krowom mleka, zsyłania deszczu i gradu, niszczenia plonów, podmieniania noworodków, karania kobiet bezpłodnością, a mężczyzn impotencją, a nawet odbierania im przyrodzenia, które potem umieszczają w gniazdach na drzewach i żywią je (te przyrodzenia) owsem… Przykładów podanych jest co nie miara, a każdy kolejny jest coraz „ciekawszy”.
Nie zapomniano również o podaniu zaklęć, jakie czarownice stosują, by, np. polecieć na miotle, która wcześniej musi być wysmarowana maścią, uważoną z martwych nieochrzczonych dzieci. Tak więc, drogie panie, jeśli pragniecie sobie pofruwać, martwych dzieci ani mioteł wam nie dostarczę, ale mogę się podzielić stosownym zaklęciem. Panowie Inkwizytorzy donoszą, że z całą pewnością brzmiało ono tak:
Hui! W górę przez komin, w górę przez okno! W imię Diabła w drogę i do przodu!
Możecie się domyślić mojej reakcji, gdy wyobraziłam sobie, iż ta książka została oficjalnie zatwierdzona przez papieża, prawda?
Uogólniając i porzucając już prześmiewczy ton, Malleus Maleficarum jest dosłownie zbiorem średniowiecznych zabobonów, bujd i wierzeń, ale przede wszystkim strachu przed tym, co niewyjaśnione, przed tym, co mogłoby zagrozić instytucji Kościoła. Tak więc Inkwizycja miała odgórne (wedle nich samych) pozwolenie od Boga na rozprawianie się ze wszystkim, co według nich w jakikolwiek sposób łączyło się z szatanem.
Za najsłabsze ogniwo ludzkości uznano rzecz jasna kobiety, które to z uwagi na swą słabą naturę, miały być najbardziej podatne na działalność demonów. I tak oto blady strach padał na wszystkie panie na wsi i w mieście, gdy tylko pojawił się w danym miejscu Inkwizytor, gdyż wystarczyła jedna skarga zazdrosnej sąsiadki, jakoby dana kobieta zakopała coś pod jej progiem/odtańczyła w nocy dziwny rytuał/wyszeptała coś w kościele na nabożeństwie i taka delikwentka mogła w mig zostać zabrana na przesłuchanie. Chyba nie muszę tłumaczyć, iż przesłuchania polegały na wielogodzinnych torturach, które trwały dopóty, dopóki wiedźma nie przyznała się, że dopuściła się takiego czy innego przewinienia. Dzięki tej jakże skutecznej metodzie śledztw, w trakcie procesów o czary kobiety wyznawały, iż latały na miotłach, uczestniczyły w sabatach i usługiwały samemu diabłu czy obcowały cieleśnie z latawcami. Inkwizytorzy zwykli powtarzać, że takie panny „odchodziły pogodzone z Bogiem”, co znaczy nie mniej, nie więcej, jak tyle, iż płonęły na stosie.
Lekturę czyta się w dzisiejszych czasach z niemałym rozbawieniem, gdyż autorzy zwykli podkreślać, że dane wydarzenie miało miejsce w stu procentach, bowiem tak donosi np. opat klasztoru. Ponadto święte przekonanie o prawdziwości spraw do przesady absurdalnych napawa niemałym zdumieniem, gdy uświadomimy sobie, że za sprawą tej książki (i jej podobnych) ludzie naprawdę ginęli.
Pozycja ta interesowała mnie już od dawna. Nie wątpię bowiem w niebywałe zasługi Kościoła na rzecz kultury europejskiej, jednak nigdy też nie miałam wątpliwości co do tego, że religia jest siedliskiem ciemnoty i ograniczenia, a fanatyczne pragnienie podporządkowania się prawu boskiemu absolutnie nigdy nie prowadzi do niczego dobrego. Ponadto, książka jest pełna wzajemnych sprzeczności, Inkwizytorzy interpretowali fakty tak, by idealnie pasowały do wyznawanej przez nich wersji prawdy, rozmijając się niejednokrotnie z tym, co napisali kilka rozdziałów wcześniej.
Malleus Maleficarum polecam przeczytać każdemu chociażby we fragmentach. Książka pokazuje oblicze Kościoła, o którym nie nauczają na mszach ani na lekcjach religii, jest też niemałą lekcją historii i kultury średniowiecza, kto bowiem lepiej mógłby oddać realia wtedy panujące, jeżeli nie ludzie, którzy w tamtych czasach żyli?
Językiem się nie przejmujcie, polska wersja została uwspółcześniona, a i angielska jest całkiem przystępna. :)
Przed Państwem, moi mili, „Malleus Maleficarum”, pozycja wśród polskiej gawiedzi znana jako „Młot na czarownice”. Proszę nie mylić tejże lektury z dorobkiem Jacka Piekary, bo zanim nasz rodzimy twórca wpadł na taki tytuł (może się wzorował? Nie wiem, nie czytałam) był on już zarezerwowany dla pewnego XVwiecznego dzieła, które po raz pierwszy ujrzało światło dzienne...
więcej Pokaż mimo to