Po wielu latach, odkąd sięgnęłam pierwszy raz po "Tunele", dopiero sięgnęłam po ostatnią część. I niestety jestem bardzo mocno rozczarowana. Mniej więcej pierwsza połowa książki była dość ciekawą kontynuacją poprzedniej części. Jednak im dalej tym gorzej. Akcja zaczęła mieć takie szybkie tępo, że ciężko było nadążyć. Jakieś ważne wydarzenie potrafiło rozegrać się raptem w dwóch zdaniach. O czym świadczy też grubość książki - najcieńsza cześć ze wszystkich, a ma rozwiązać wszystko. Same dialogi ubogie, bardzo krótkie. Postaci, które były niepokonane przez dziesiątki razy, tutaj nagle niespodziewanie padają jak muchy. W dodatku, mi bardzo nie podobał się pomysł z tym, że Styksowie to kosmici, którzy przylecieli nie na Ziemię, a na ZIemi - że całą planeta to, nie wiem statek czy coś w tym rodzaju. Wydawało mi się to głupie i nijak pasujące co całych poprzednich pięciu części. Bohaterowie mówiący o swoich uczuciach stali się jacyś niezwykle rozleźli. W dodatku zachowania niemal histeryczne jak Elliot i Chester. Takie zwroty akcji jak zmiana stron Danforda i powrót Marty wydawał mi się całkiem niepotrzebnym i bezsensownym, kręcenie się wkoło czegoś, co powinno być zakończone niż wymyślić coś nowego. Samo zakończenie jest raczej otwarte, można się zastanawiać czy mogłaby powstać kolejna część. Jednak moim zdaniem, ta książka w porównaniu z całą serią jest słaba i nie trzyma się kupy z treścią. Cóż, zawiodłam się, bo to jedna z serii, którą uwielbiałam od pierwszej strony i mam do niej wielką nostalgię przez lata. I byłam zachwycona, za każdym razem jak czytałam wszystko od nowa, a tutaj czułam duże rozczarowanie.

Po wielu latach, odkąd sięgnęłam pierwszy raz po "Tunele", dopiero sięgnęłam po ostatnią część. I niestety jestem bardzo mocno rozczarowana. Mniej więcej pierwsza połowa książki była dość ciekawą kontynuacją poprzedniej części. Jednak im dalej tym gorzej. Akcja zaczęła mieć takie szybkie tępo, że ciężko było nadążyć. Jakieś ważne wydarzenie potrafiło rozegrać się raptem w...