Gniew króla
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Cykl:
- Trylogia Valisarów (tom 3)
- Tytuł oryginału:
- King's Wrath
- Wydawnictwo:
- Galeria Książki
- Data wydania:
- 2013-10-09
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-10-09
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788364297076
- Tłumacz:
- Izabella Mazurek
- Tagi:
- fantasy valisarów trylogia saga
Zapierający dech w piersi trzeci i ostatni tom „Trylogii Valisarów”!
Odkrycie, że w żyłach imperatora Loethara i jego wroga, króla Leonela, płynie krew tego samego królewskiego rodu, burzy dotychczasowy układ sił. W dodatku Piven nie jest już bezbronnym sierotą, za którego wszyscy go uważali. Jednak najbardziej sensacyjnym wydarzeniem jest powrót pierwszej od stuleci valisarskiej księżniczki, która przeżyła i prawdopodobnie włada osławionym Urokiem Valisarów. Gdy imperium zagraża rozerwanie na strzępy, byli wrogowie muszą stanąć po jednej stronie, a przyjaciele – uciekać, by ratować ród władców Penraven. Królewska krew musi zwyciężyć… nawet jeśli Valisar będzie musiał stanąć przeciwko Valisarowi.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Zamknięcie Trylogii Valisarów
„Gniew Króla” to ostatni z trzech tomów „Trylogii Valisarów” autorstwa Australijki Fiony McIntosh. W dwóch poprzednich tomach napięcie nieustannie rosło. Teraz na ziemiach Koalicji dochodzi do rozstrzygającego starcia. Pamiętajcie, że recenzja dotyczy trzeciego tomu i znajdują się w niej spoilery dotyczące wcześniejszych.
Loethar okazał się Valisarem. Wygląda więc, że o tron walczy czterech przedstawicieli rodu Valisarów: szalony Piven, zdeterminowany Leonel, Loethar, którego wszyscy uważali za barbarzyńcę oraz tajemnicza Valisarska księżniczka, która zostaje magicznie sprowadzona na ziemie Koalicji. W tej sytuacji wielu zwykłych ludzi będzie musiało opowiedzieć się po którejś ze stron. Dojdzie do licznych zdrad, sojuszy, a także niespodziewanych przyjaźni.
Ostatni tom zaczyna się tam, gdzie zakończył się drugi. Przeszło sześćset stron powieści wypakowane jest szczelnie akcją sprawiając, że staje się ona godnym zwieńczeniem bardzo dobrej trylogii. Jej podstawowy atut jest taki sam jak wcześniejszych części: niespodziewane zwroty akcji. Ci pozytywni bohaterowie pokazują swoją mroczną stronę, a antagoniści okazuje się nie do końca zepsuci.
Większość akcji kręci się wokół polowania Valisarów na patronów. Patron to człowiek obdarzony niezwykłą mocą. Jeśli Valisar skonsumuje patrona, ten staje mu się bezwolnie oddany, a jego magia sprawi, że ten, kto go skrępował, staje się w praktyce niezwyciężony. Okrutna natura rytuału skrępowania sprawia, że wielu zwykłych ludzi staje w obliczu trudnych dylematów moralnych. Jednocześnie magia, jedynie zaznaczona w dwóch poprzednich tomach, wychodzi tu na pierwszy plan.
Bohaterowie są ogromnym atutem serii. Ci główni to ludzie z krwi i kości, niektórzy sympatyczni, inni antypatyczni, ale wszyscy mają swoje niepowtarzalne charaktery i motywację, która popycha ich do działań. Nawet ci z drugiego i trzeciego planu mają jakiś wyraźny rys, który odcina ich o pozostałej masy postaci zaludniającej karty trylogii.
Książkę czyta się znakomicie i zapewne na pochwały zasługują tu zarówno autorka, jak i tłumaczka. Sprawny stylistycznie warsztat sprawia, że lektura jest płynna, nie ma przestojów, dłużyzn czy niejasności przekazu. Wręcz przeciwnie, czytelnik łyka strona za stroną, a akcja zmierza dynamicznie do punktu kulminacyjnego. Jedyne co można zarzucić autorce to fakt, że ostateczne starcie Valisarów okazuje się wydarzeniem stosunkowo krótkim, biorąc pod uwagę około tysiąca stron, które przygotowywały czytelnika na ten moment.
"Gniew Króla" to godne zwieńczenie bardzo dobrej trylogii. Nie jest to może nowa jakość w historii fantastyki, ale na pewno rzemiosło pisarskie na wysokim poziomie.
Krzysztof Krzemień
Oceny
Książka na półkach
- 391
- 309
- 155
- 19
- 18
- 11
- 10
- 7
- 6
- 6
Cytaty
Chyba właśnie na tym polega zakochanie się... na oddaniu się w ręce innej osoby.
Opinia
Trzeci tom trylogii Valisarów, w którym ten kto był prawy, okazuje się kanalią, a psubrat – morderca zbawicielem, byle czytelnika zaskoczyć. Choćby bezsensem takiego odwrócenia ról.
Valisarowie rozmnożyli się tymczasem niczym króliki. Ci, którzy nimi nie byli, takimi się stają, ci, którzy zaginęli, cudownie odnajdują, ponadto na wyprzódki zdobywają patronów, by ich mocy nic nie ograniczało.
Pomysł z patronami jawi się mi się jako wyjątkowo ryzykowny. To takie postacie o w zasadzie nieograniczonej magicznej potędze. Wprawdzie Autor wiele może uratować za pomocą ich niegodnego pozyskania, czyli konsumpcji kawałka ciała – to zabieg tak obrzydliwy i negatywnie naznaczonym w naszym kręgu kulturowym, nie dopuszczającym na kanibalizmu, że potrafi ukryć wiele nadużyć, jednakże poprzez zwielokrotnienie liczby takich pomocników (każdy Valisar dostaje swego) efekt ulega wyraźnej deflacji. No, i niestety, negatywna strona pomysłu wyłazi na wierzch bardzo prędko. A polega ona na tym, że patronowi i cała armia nie poradzi. A skoro armia okaże się bezradna, to jakiekolwiek napięcie nie zaistnieje. Efekt zagrożenia życia takiego bohatera chronionego przez magicznego superherosa nie zaistnieje, jego perypetie na polu walki zrobią nikłe wrażenie, bo i tak kto mu podskoczy, to pożałuje, przez co jakiekolwiek wyczyny są nudne.
Przyznam, że taka konstrukcja patrona cokolwiek mnie zdumiewa. To tak oczywista pułapka, że aż dziwne, iż Autorka w niej utknęła. Moc, której nie można złamać, to zabieg idiotyczny, niszczący dramaturgiczny rozwój wątku. Wystarczy sięgnąć do klasyki, czyli takiego tolkienowskiego Gandalfa, by uzmysłowić sobie, że ta matnia została dawno rozpoznana. Gandalf choć potężny mówi, że każdy czar można złamać chociażby siłą. I dobrze, że tak jest. Zaś w „Gniewie króla” cała armia okazuje się bezbronna wobec pojedynczego przeciwnika.
To nie błąd.
To wielbłąd!
W książce McIntosh wielokrotnie używa rozwiązań co najmniej ryzykownych logicznie. Na przykład takiej imperatorowej pozwala odejść się do wroga, na dodatek nikt jej nie przeszukuje, a ona wynosi dziecko imperatora. To tak oczywiste, że głupota tych wszystkim, którym ten fakt umyka, zmusza czytelnika do konstatacji, że ma do czynienia ze stadem wyjątkowych baranów. Czysto fantastycznych, bo nierealnych. Bo przypuszczam, że w innym wypadku to bym barany obraził. Nie lubię aż takiego poniżania gatunku, który czytuję. Tacy fantastyczni durnie nie powinni istnieć nigdzie. W fantastyce także. Bo to kwestionowanie z zasady jakiegokolwiek porządku logicznego.
Podobnie serwowanych głupot znajdziemy sporo. Zajmować się nimi nie będę. Sygnalizuję tylko ich skandaliczne mrowie. Zwrócę za to uwagę na przerażające gadulstwo postaci.
Rozmowy są ważne. To podstawa. Ludzie ze sobą się porozumiewają, ale w książkach ważne, by te wymiany zdań jakoś popychały akcję. Tu tego nie czynią. Tu wałkuje się próżne, nic nie wnoszące tematy, wygłaszając przy tym wprost wymiotne komunały.
Przyznam też, że wyjątkowo nie przekonały mnie zwroty osobowościowe postaci. Ich otoczka jeszcze mnie.
Na przykładzie o co mi idzie:
Imperator okazuje się w trzecim tomie równym gościem. Wcześniej mordował, ale ten trudny, wczesny okres sprawowania rządów ma już za sobą. Teraz jest w porzo, w związku z tym zarzuty dość ważnego bohatera de Visa dotyczące ukatrupienia jego ojca przybywającego w swoim czasie jako poseł, zatem chronionego gwarancją bezpieczeństwa, to nudne pretensje. Tak zbywane przez samego imperatora, że ktoś o takich prehistorycznych winach pamięta, jak i przez jego nowych przyjaciół, dotychczasowych wrogów. Prędko nastąpiła zmiana barw klubowych i przyszła nowa lojalność. Ale mniejsza z taką powierzchowną wiernością, idzie o to, czy tylko mi wydaje się, że jednak de Vis pretensje rościł słuszne? Krew nie woda, a śmierci najbliższych się nie wybacza. No, chyba że stajemy wobec makiawellicznego wyboru, a to takiego czy łatwiej wybaczyć utratę ojca czy ojcowizny. To tylko takie dywagacje, bo w „Gniewie króla” nie mówi się o takich mało chlubnych aspektach ludzkiej natury.
Opowieść McIntosh to oczywiście rozgrywka na szczytach najwyższych sfer. Typowe owe zmagania o władzę nad królestwem wiele nie wnoszą, tu zaś podane są w najgorszy możliwy sposób czyli taki mydlanooperowy. O czym przede wszystkim świadczą przemiany bohaterów, którzy nieprzekonująco nagle z dobrych stają się źli i na odwrót. Byle się działo! Jeszcze bardziej z jakąkolwiek wiarygodnością mija się rozwiązywanie wątków romansowych w ograniczonej grupie głównych bohaterów. Bo do takich już się odbiorca przyzwyczaił i z nimi trzeba sobie poczynać. Przy czym te miłości mają o tyle burzliwy przebieg, co trudny do umotywowania jakąkolwiek logiką porządku przyczynowo – skutkowego. Ale to przecież miłość, na dodatek w świecie fantasy, więc wszystko możliwe. Czyż nie?
Na podstawie tej historii, da się przy tym zauważyć, że zamiast być przyjacielem, to zdecydowanie korzystniej zostać wrogiem. To sprzeczne z tym, co wiemy o świecie? Otóż w „Gniewie króla” widzimy, że wrogów, którzy dokonują zamachu, ratuje się, natomiast przyjaciołom pozwala umrzeć, będąc, (a jakże!) powodowanym nadzwyczajnym zrozumieniem i litością. To ja już bym wolał być nierozumiany i potraktowany okrutnie. Czy bardzo się pomylę, jeśli zaryzykuję takie twierdzenie, że mój sposób rozumienia zyskałby zdecydowaną przewagę zwolenników nad krytykami? A jednak Autorka ukazuje całkowicie odmienną logikę na stronach swej powieści, i to wręcz taką, o której chce się powiedzieć, że będącą sprzeczną ze zdrowym rozsądkiem.
Poprawiam się, w zasadzie to z jakimkolwiek!
Jedynym elementem jaki zniosłem w tej absurdalnej historyjce jest humor wnoszony przez lekarza o niewyparzonym języku i choć typ i poziom prezentowanego przez niego dowcipu to styl iście koszarowy, to przynajmniej kilka razy się zaśmiałem. Ale postać tego medyka została tak wyeksponowana, że trzeba się posłużyć frazą, że było jej jak na lekarstwo.
Poza tym nuda, schemat, bezbarwne starcie o jak zawsze – władzę!, jeszcze mniej frapujący bohaterowie. Słowem muł i wodorosty.
Znaczy dno.
Czyli -
gwiazdki:
dwie!
Trzeci tom trylogii Valisarów, w którym ten kto był prawy, okazuje się kanalią, a psubrat – morderca zbawicielem, byle czytelnika zaskoczyć. Choćby bezsensem takiego odwrócenia ról.
więcej Pokaż mimo toValisarowie rozmnożyli się tymczasem niczym króliki. Ci, którzy nimi nie byli, takimi się stają, ci, którzy zaginęli, cudownie odnajdują, ponadto na wyprzódki zdobywają patronów, by ich mocy nic...