Nie ma jednej Rosji
- Kategoria:
- reportaż
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Literackie
- Data wydania:
- 2013-05-09
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-05-09
- Liczba stron:
- 304
- Czas czytania
- 5 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788308050873
- Tagi:
- Rosja reportaż
W swoich telewizyjnych reportażach Barbara Włodarczyk przybliżyła Rosję polskim widzom; teraz po raz pierwszy odłożyła kamerę i sięgnęła po klawiaturę.
Rosja z książki Włodarczyk to nie tylko Moskwa i stołeczny glamour. Dziennikarka podpatruje nastolatki w czasie szkoleń ze strzelania w moskiewskiej szkole kadetek, śledzi historię dziewczyny porwanej w Dagestanie, w wiosce Niżniewasiliewka spotyka milionera, który przeżył nagłe nawrócenie duchowe. Bohaterowie jej opowieści to ludzie prości, z pozoru wręcz przeciętni, a jednak zdumiewający, podobnie jak czasy, w którym przyszło im żyć.
Ich losy pozwalają czytelnikowi dojrzeć wszystkie przemiany, które zaszły w Rosji w ostatnich dwóch dekadach. Książkowy debiut Barbary Włodarczyk to świadectwo wieloletniej, rzetelnej pracy dziennikarskiej. Zbiór reportaży, napisanych z werwą i prostotą, odsłania cząstkę owej jakoby nieuchwytnej „rosyjskiej duszy”.
Książka powstała na kanwie wybranych reportaży telewizyjnych.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Rosjo, naprawdę jaka jesteś, nie wie nikt?
Ostatnio miałem przyjemność recenzować książkę Wacława Radziwinowicza „Gogol w czasach Google'a”. Recenzję zatytułowałem „Bez pół litra Rosji nie razbierjosz”. Na okładce zbioru reportaży Barbary Włodarczyk „Nie ma jednej Rosji” widzimy sobowtóry znanych postaci z rosyjskiej historii, między innymi samego Lenina – twórcę Wielkiej Rewolucji, którego zabalsamowane zwłoki możemy do dziś „podziwiać” w mauzoleum na Placu Czerwonym. Aleksander Karbyszew, sobowtór „wiecznie żywego” Lenina i bohater tego reportażu, po ciężkim, wielogodzinnym dniu pracy wyciąga w swoim skromnym, moskiewskim mieszkaniu flaszkę, kiszone ogórki i zwraca się na koniec do Barbary Włodarczyk słowami: „Biez wodki Rossii nie rozbieriosz”. Taki mimowolny, niezamierzony cross-over – bynajmniej nie podejrzewam sobowtóra Lenina, a tym bardziej autorki reportażu, o plagiat. Broń Boże!
Teren Rosji to kopalnia tematów, nic więc dziwnego, że polscy dziennikarze dużo miejsca poświęcają właśnie temu obszarowi. Wydane w ostatnim roku książki Wacława Radziwinowicza, Jacka Hugo-Badera i Barbary Włodarczyk są na to najlepszym dowodem. Popularność tej literatury świadczy także o tym, że Polaków bardzo interesuje to wszystko, co dzieje się na wschód nie od Edenu (niestety), ale od polskiej granicy. Jest w tym zainteresowaniu pomieszanie fascynacji i lęku, jest w tym zainteresowaniu pytanie, które można zapisać parafrazując słowa pewnego znanego szlagieru: Rosjo, naprawdę jaka jesteś, nie wie nikt?
Barbara Włodarczyk to autorka cyklu telewizyjnych reportaży zatytułowanych „Szerokie tory”, które możemy oglądać od czasu do czasu w naszej ukochanej telewizji publicznej. Są one emitowane w takich godzinach, że przeciętny śmiertelnik, o ile nie jest bezrobotny, nie ma szansy ich obejrzeć, ale co wytrzyma konkurencję pyskujących sobie polityków lub superinteligentnych seriali? Udało mi się jednak kilka z nich zobaczyć i mogę stwierdzić jedno – są świetne. Charakteryzuje je pewien zupełnie specyficzny, rzekłbym słowiański, rodzaj ciepła. Barbara Włodarczyk nie wciela się w nich w rolę sędziego, mimo że niejednokrotnie podejmuje trudne tematy. Nawet nacjonalistycznego rzezimieszka o uroczym pseudonimie Tasak potrafi obdarzyć matczynym, choć smutnym spojrzeniem. W swoich reportażach jest kobieco czuła i chyba to wyróżnia ją spośród tłumu dziennikarskiej twardzielni. Dzięki temu to, co tworzy, czy w dziedzinie filmu dokumentalnego, czy literatury faktu, zyskuje walor owej słowiańskiej rzewności, swoistego rozczulenia nad ludzkim losem – niezależnie czy jest to los rosyjskiego oligarchy, czy bezdomnego dziecka.
Tom „Nie ma jednej Rosji” pokazuje kraj pełen skrajności i mentalnych oksymoronów – to już znamy. Ale czy komuś udało się opowiedzieć o ludziach w tak totalnym frikolandzie, jakim jest współczesna Rosja? Niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z prominentną dyktatorką mody, czy ludźmi z domu, który nie jest na pewno „domem spokojnej starości”, czy z pierwszym czarnoskórym rosyjskim radnym, który pomaga kobietom, czym naraża się mużczinam tępo spoglądającym znad półlitrówki, to u Barbary Włodarczyk zawsze są to ludzkie losy. Bo „bez pół litra Rosii nie rozbierjosz”. I będzie się to powiedzenie snuć się jak odwieczna mantra, a może przekleństwo. I dopiero, gdy spojrzeć na zagubionego w tym świecie paradoksów, często ogłuszonego wódką człowieka, otwiera się przed nami ta rosyjska dusza boleściwa.
Barbara Włodarczyk pokazuje nam w swojej książce to, czego nie pokaże nam kamera w jej filmowych reportażach. Odkrywa przed nami czysto ludzki kontekst bohaterów tak ukształtowanych, często bezradnych wobec samych siebie i wobec swoich wyborów. Autorka pokazuje nam, że „nie ma jednej Rosji”, bo Rosja to ludzie, których spotyka na swojej drodze - w kraju, który zdaje się o tych ludziach nie pamiętać, bo zajęty jest budowaniem swojej potęgi. Na zewnątrz politura, wszystko musi ładnie wyglądać, a wewnątrz rozdarta dusza i dramat.
Sławomir Domański
Oceny
Książka na półkach
- 1 112
- 885
- 222
- 32
- 27
- 23
- 19
- 17
- 16
- 15
Opinia
Osoba Barbary Włodarczyk nie uszła mojej uwadze. Zapamiętałem tą elegancką i piękną kobietę, dzięki materiałom reporterskim, jakie prezentowała w polskich mediach. Kompas dziennikarskich zainteresowań wskazuje w jej wypadku na wschód. Notka biograficzna zamieszczona na skrzydełku "Nie ma jednej Rosji" informuje: "W latach 2004-2009 była korespondentką TVP w Moskwie". Szeroko rozumiana Rosja i jej obraz po rozpadzie "tworu związkowego", to zasadniczy zrąb reporterskiego oglądu w danym temacie.
Zbiór reportaży "Nie ma jednej Rosji" nie został ułożony jako eklektyczna całostka. Każdy rozdział to inna historia, chociaż pewną ideą nadrzędną pozostaje porównanie ogólnego stanu rzeczy, z tym co miało miejsce kiedyś. Wspólnym mianownikiem może też być klimat w jakim Barbara Włodarczyk stara się utrzymać swoje opowieści. Powiedzieć, że "odmalowuje obraz" byłoby nadużyciem frazeologii na rzecz kolokacji, która spowszedniała, choć nie jest rażącym wtrętem. Autorka w mistrzowski sposób przedstawia kolejne wizerunki sąsiadów zza wschodniej granicy. Jej zmysł obserwacji, wnikliwość i zachowanie obiektywizmu jawi się czytelnikowi w przystępnej formie. Takiej jakiej oczekuje się od wysokonakładowej prasy, magazynów ze znanymi nazwiskami, telewizją o znaczącej oglądalności. Porównanie z obrazem nasuwa się na myśl z chwilą, kiedy porównuje się kilka z jej reportaży.
Nie nuży usilne, czy mimowolne epatowanie manierą, która winna być subtelnym znakiem, sygnaturą pisarską, charakterystycznym rytmem myśli poety. Autorka pozostaje dziennikarzem-obserwatorem, acz nazwałbym to ożywioną eseistyką z wyraźną prezentacją problematyki, choć daleką od powściągliwości. Barbara Włodarczyk jest kobietą, która dzieli się swoimi uczuciami ze swoimi bohaterami, jak też z czytelnikiem. Pochyla się nad losem dwunastoletniego bezdomnego z niemalże matczyną troską, a kiedy indziej zaciska zęby i uczestniczy w spotkaniach rosyjskich faszyzujących nacjonalistów. Jej wejście w inny świat jest jednakże obecnością jawną. Dość dalekie jest to reportażowi wcieleniowemu. Nie znaczy jednak, że praca Barbary Włodarczyk traci na wartości, lub jest pozbawiona oczekiwanej sensacji, "lepszego" smaczku. Dziennikarskie rzemiosło jakie prezentuje się na kartach "Nie ma jednej Rosji", to znakomicie przygotowany grunt do dyskusji i polemik. Być może nie jest to przykład esencjonalizmu, czy dokumentu jakiego może oczekiwać czytelnik chcący zapoznać się z materiałem faktograficznym w pełnym tego słowa znaczeniu. Jak zaznaczyłem wcześniej, zbiór reportaży Barbary Włodarczyk jest obrazowy, dosłownie telewizyjny, przygotowany z myślą o masowym odbiorcy.
Włodarczyk zapuszcza się w niebezpieczne zaułki Rosji, czy myśliwskie i kłusownicze rewiry nad Bajkałem w sposób możliwie otwarty, bez zatajania swojej pracy. Pozostaje przy tym kobietą, która sprawia dobre wrażenie damy. Elegancja, prezencja i obycie godne urzędu premiera Wielkiej Brytanii wraz z ujmującym usposobieniem nie czynią z niej przysłowiowej "kosmitki", a dodają uroku. Kobieta-dziennikarz, która z pewną niewymuszoną gracją i nerwem dyplomaty pamięta o savoire-vivre, tak przy traperskim posiłku w lesie, jak podczas wizyt w najdroższych nocnych klubach w Moskwie. Swoboda w jej arystokratycznym wizerunku, to intrygujący wabik dla wielu zaciekawionych poruszanymi kwestiami.
Zapytana o swój dziennikarski fach powiedziała kiedyś: "Reportaż to królowa gatunku telewizji". Nie umniejszając wagi jej pracy zachęcam każdego, aby wpierw poznał "Nie ma jednej Rosji", a następnie skonfrontował swoje przemyślenia z telewizyjnymi odcinkami "Szerokich torów". Przeświadczenie o bogactwie barw, kontrastów i operowaniu gradacją ciemniejszych półtonów znajdują swoje odzwierciedlenie. Nie wydaje mi się też, aby Włodarczyk coś ukrywała, lub przemilczała w koniunkturalnym pędzie. Skłonny jestem przypuszczać, że jakiekolwiek cięcia podyktowane są względami dziennikarskiego profesjonalizmu oraz kanonem estetycznym. Nie znaczy też, by autorka hołdowała pięknu w stopniu rugującym wszystko, co może odstawać od tego, co oku miłe. Bynajmniej. Czytelnik (jak też widz) poznaje kontrowersyjny styl życia Germana Sterligowa, który był jednym z najbogatszych ludzi w Rosji i kandydatem na urząd prezydenta. Jego poglądy są równie zaskakujące, jak bohaterów reportażu, będących członkami Partii Narodowo-Nacjonalistycznej. Tępiciele ludzi wzorują się na skinheadach, hitlerowcach i tym podobnych subkulturach, ideologiach, ruchach. Jedna z tych efemeryd, które prawem przedziwnej osmozy wchodzą w związki z podobnymi tworami i rozwijają się na w poły pasożytniczo mając za podstawę swojego oręża częściowe wsparcie zinstytucjonalizowanych form władz administracyjnych państwa w którym bytują.
Nie piejąc nadmiernie z zachwytu staram się równie taktownie pominąć jakiekolwiek gorsze strony książki. Jednakowoż, czy jej wadą może być brak niektórych reportaży z tych jakie emitowano w telewizji? Może szerokie panoramy nie zastąpią wnikliwszych analiz? I na odwrót. Czy zaduma nad byle szczegółem tożsamościowym rosyjskiego narodu ma sens? Zadając sobie takie pytania można jednak znów dojść do wniosku, że Barbara Włodarczyk spełniła swoje zadanie. Materiał sprzyja dociekaniom, dyskusjom, a więc i pytaniom.
Osoba Barbary Włodarczyk nie uszła mojej uwadze. Zapamiętałem tą elegancką i piękną kobietę, dzięki materiałom reporterskim, jakie prezentowała w polskich mediach. Kompas dziennikarskich zainteresowań wskazuje w jej wypadku na wschód. Notka biograficzna zamieszczona na skrzydełku "Nie ma jednej Rosji" informuje: "W latach 2004-2009 była korespondentką TVP w Moskwie"....
więcej Pokaż mimo to