Pierwsze wątpliwości co do jakiejkolwiek wartości tej książki naszły mnie, gdy Julia raz po raz zaczęła się "rumienić po cebulki włosów". Pomyślałam, że wkopałam się w kolejnego Grey'a z tą różnicą, że tam była "warga", a tu są "cebulki włosów". Powoli zaczęłam żałować, że w ogóle zaczęłam to czytać, bo podobieństw do trylogii E.L. James było coraz więcej:
- nieprzyzwoicie bogaty główny bohater,
- biedna, szara mysz, koniecznie dziewica, którą trzeba się opiekować, bo sama nie jest sobie w stanie nawet podetrzeć...
- obsesja Gabriela na punkcie jedzenia,
- tajemnicza kobieta z przeszłości mająca dziwny wpływ na Gabriela, itd.

"Aniołojeb", "króliczkojeb" - co to w ogóle za wyrazy?!

Epizody z rzekomymi kłótniami Julii i Gabriela mocno naciągane; on zachowuje się jak prostak, ona strzela focha na kilka godzin ewentualnie dni, po czym on daje jej ultimatum: albo bierzesz mnie całego, albo odejdź na zawsze, ona oczywiście go chce, zapomina o jego zachowaniu i romans może trwać nadal, aż do kolejnego popisu chamstwa w wykonaniu kulturalnego, inteligentnego i pełnego klasy profesora Uniwersytetu w Toronto.

"O bogowie-wszystkich-(tutaj należy wpisać dalszy ciąg zaklęcia)"... podobna fraza powtarza się do znudzenia, podobnie jak "anielskie" komplementy przesłodzone do wyrzygu!

Infantylne i denne dialogi, których momentami nie byłam w stanie znieść. Apogeum znajduje się w ostatnim rozdziale.

Podsumowując: fabuła tragiczna, gdzie właściwie nic się nie dzieje, napisana w większości w sposób tak przelukrowany, że aż śmieszny, kierowana głównie do nastolatek, które marzą o swoim księciu z bajki.

Jeśli ktoś chce przeczytać dobry romans, to na pewno niech nie bierze się za Gabriela.

Pierwsze wątpliwości co do jakiejkolwiek wartości tej książki naszły mnie, gdy Julia raz po raz zaczęła się "rumienić po cebulki włosów". Pomyślałam, że wkopałam się w kolejnego Grey'a z tą różnicą, że tam była "warga", a tu są "cebulki włosów". Powoli zaczęłam żałować, że w ogóle zaczęłam to czytać, bo podobieństw do trylogii E.L. James było coraz więcej:
- nieprzyzwoicie...