Szklana Góra - ponure baśnie

Okładka książki Szklana Góra - ponure baśnie Marcin Podlewski
Okładka książki Szklana Góra - ponure baśnie
Marcin Podlewski Wydawnictwo: Studio Truso horror
60 str. 1 godz. 0 min.
Kategoria:
horror
Wydawnictwo:
Studio Truso
Data wydania:
2012-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2012-01-01
Liczba stron:
60
Czas czytania
1 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788363966034
Tagi:
Szklana Góra baśnie bajki opowieści ponure baśnie fantastyka
Średnia ocen

6,3 6,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Wiedźmy (Antologia opowiadań) Mikołaj Bandura, Ewa Chachlica, Eugeniusz Dębski, Jakub Diowksz, Adrianna Filimonowicz, Jan Godwod, Ka Klakla, Irmina Klocek, Magdalena Kozak, Urszula Maciuga, Andrzej Miszczak, Grzegorz Nowakowski, Marcin Podlewski, Arkady Saulski, Patryk Sobala, Dariusz Sprenglewski, Joanna Świba, Wojciech Świdziniewski, Paula Wanarska, Aneta Wyciszkiewicz, Mateusz Wyszyński, Karol Żołnierek
Ocena 6,2
Wiedźmy (Antol... Mikołaj Bandura, Ew...
Okładka książki Nawia. Szamanki, szeptuchy, demony Rafał Dębski, Marta Krajewska, Katarzyna Berenika Miszczuk, Marcin Mortka, Marcin Podlewski, Martyna Raduchowska, Jagna Rolska, Anna Szumacher
Ocena 6,7
Nawia. Szamank... Rafał Dębski, Marta...
Okładka książki Geedis i przyjaciele Bartek Biedrzycki, Jerry Bremer, Bartłomiej Dzik, Daniel Fiedczak, Adam Froń, Agnieszka Górska, Przemysław Grabowski, Ela Graf, Tomasz Grodecki, Aleksander T. Janus, Krzysztof Kietzman, Aleksander Killman, Katarzyna Koćma, Kacper Kotulak, Mikołaj Kowalewski, Szymon Krawczyk, Marcin Kudła, Mikołaj Mrozik, Kamil Muzyka, Monika Nowak, Michał Owerczuk, Maria Piątkowska, Marcin Podlewski, Wojciech Szczerbakow, Dominika Węcławek, Mateusz Zelek
Ocena 7,5
Geedis i przyj... Bartek Biedrzycki, ...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,3 / 10
33 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
3129
2062

Na półkach:

Bardzo mi się podobał klimat tych baśni, niektórych pięknych, innych smutnych, wszystkich ponurych.
Krótka forma, ale treściwa, z morałem \niekiedy\.
Polecam!

Bardzo mi się podobał klimat tych baśni, niektórych pięknych, innych smutnych, wszystkich ponurych.
Krótka forma, ale treściwa, z morałem \niekiedy\.
Polecam!

Pokaż mimo to

avatar
10
8

Na półkach:

Za siedmioma stacjami metra, za dwiema przesiadkami, w mieście pełnym legend o syrenach, bazyliszkach i słoikach, w którym przed wiekami żyli mądrzy królowie i piękne księżniczki, mieszkał Marcin, który uwielbiał baśnie. Szczególnie lubił te melancholijne i smutne, w których nieszczęśliwa dziewczynka ginęła z głodu lub zgryzoty, nowożeńcy rozstawali się przed skonsumowaniem związku, a szlachetna elfia czarodziejka wdowiała i snuła się latami po lasach, śpiewając smutne pieśni. A nie, to akurat u Tolkiena.

Ale najbardziej kochał te baśnie, których nigdy nie przeczytał, bo znajdowały się tylko w jego głowie. Dlatego pewnego dnia chwycił laptop i postanowił pokazać je wszystkim tym, na których, jak i na niego samego, rzucona została straszna klątwa wyobraźni.

Pracował ciężko o suchym chlebie i o kawie, a gdy tylko chciał odejść i odpocząć, baśnie w jego głowie krzyczały, błagając o wolność. Dlatego wracał do swojej klawiatury i przelewał je na ekran, kreując stare królestwa, potężne czarownice, przeklęte grimoiry, pordzewiałe golemy i przecudnej urody księżniczki.

Gdy skończył, przed jego oczami pojawiła się księga, która krążyła po internetach, aż na stronie wydawnictwa StudioTruso trafił na nią Dzikowy - fajtłapowaty, ale żądny przygód giermek, który obiecał sobie zwiedzić te mityczne krainy i zaryzykować, że ich magia go pochłonie.

***

Miałem to szczęście, że gdy w dzieciństwie brałem się za Andersena baśnie nie były jeszcze „ugrzecznione”. Magiczne krainy pełne były zdrajców, sadystów, morderców i skrytobójców, stalkerów, przemocowców znęcających się nad rodzinami, trucicieli, nekrofilów i polityków. Po jakimś czasie wyrosłem z tych historyjek dla dzieci (sic!) i przeczuciłem się na fantastykę, czyli osiadłem raczej niedaleko.

Na fanpage’u wydawnictwa Studio Truso znalazłem informację, że można pobrać zbiór „Szklana góra – ponure baśnie” autorstwa Marcina Podlewskiego. Baśnie autora tekstów, które znalazły się m.in. w zbiorach o takim soczystych tytułach jak „Zombiefilia”, „Po dru­giej stronie. Weird fiction po polsku”, „Księga wampirów” i dwie edycje antologii „31.10 Wioska przeklętych” zapowiadały się jako coś nowego. I tu się pomyliłem, ale nie zawiodłem.

W drodze na piątkową demo zagłębiłem się w świecie klasycznych baśni. Na krótko, niestety, bo sam zbiorek nie jest długi, ale przyznam, że uległem jego magii. Zbiór baśni „Szklana góra” autorstwa Marcina Podlewskiego jest magiczny. Jest niezwykłą stylistyczną kreacją, z którą ostatnio spotkałem się, czytając „Cyberiadę” i „Bajki robotów” Lema, z tym że Lem nie poszedł tak daleko w baśniową/bajkową stylizację.

Zalety:

Treść opowiadań…

jest magiczna. Historie są pełne plastycznych i mięsistych postaci, pełne baśniowych szablonów, kwiecistych opisów i wartkich fabuł, których każdy czytelnik musi się spodziewać, sięgając po tego typu literaturę. A jednocześnie nie są to „nowe”, ugrzecznione historyjki, czyli pozbawione przemocy i przykrości bajeczki, przypominające nowe wydania baśni braci Grimm lub Andersena, w których dziewczynka z zapałkami nie umiera i w ogóle bohaterowie żyją długo i szczęśliwie. Tutaj historie są odpowiednio brutalne, przy tym ta brutalność jest… odpowiednia. Trudno to określić inaczej, niż odwołując się do samego Andersena, u którego trup ścielił się gęsto, a wymyślnie.

Opisy i bohaterowie…

czasami zwalają z nóg. Akcja każdej historii OCZYWIŚCIE działa się dawno, dawno temu za siedmioma i siedmioma czymśtami, ale przy tym są to miejsca bajkowe – pełne skarbów królestwa, ponure puszcze zamieszkane przez ezopowe zwierzęta, stare zamczyska, cmentarzyska i małe miasteczka, przez które kroczy śmierć (zaraza?). Wszystkie te miejsca, wszystkie postaci po prostu widać. Wbijają się w wyobraźnię i pozostają w niej na długo. Może to wynika z mojego zamiłowania do klasycznych baśni, ale te lokalizacje i opisy są po prostu takie, jakie powinny być. Szklana góra jest groźna (bo przecież jest! – to nie wymaga wyjaśnień),stary wynalazca jest dobry (bo jest),czarnowłosa czarownica jest zła (bo jest!). Wszystkie te elementy sprawiają, że od pierwszego zdania opisu od razu można odpłynąć, a kolejne zdania tylko uzupełniają nasze wyobrażenie, a przy tym się z nim nie kłócą.

Jestem pod wrażeniem.

Język i stylizacja…

Najpierw stylizacja, bo język ma swoje zalety i wady. „Udawanie” przez Autora baśni wyszło świetnie. Konstrukcja zdań, wymienianie różnych skarbów lub cech jakiegoś miejsca/przedmiotu, fenomentalne dialogi, a także prowadzenie czytelnika przez narratora, który co jakiś czas „z offu” komentuje akcję, sprawiają, że zbiorek nadaje się do czytania na głos. Nawet sobie poczytałem w autobusie linii 520 i brzmiało dobrze. Słuszna zatem jest uwaga narratora wyrażona na początku, że „Szklaną górę” należy czytać wolno. Zgadzam się – inaczej traci się melodykę.

A język… a z językiem mam problem, bo ja bym po prostu w niektórych miejscach napisał to inaczej. Całość jest napisana bardzo fajnym i bogatym językiem. Zdania są rozbudowane, ale uporządkowane – sztuka, którą bezskutecznie staram się opanować. Słownictwo pełne wyrażeń, które należy dziecku wyjaśnić, ale przy tym ich niezrozumienie nie psuje młodemu czytelnikowi/słuchaczowi zabawy. W większości jest dobrze lub bardzo dobrze.

Wady:

Język (znowu)…

wymaga przynajmniej jeszcze jednej redakcji. Wlazło kilka denerwujących powtórzeń, niektóre przypadki zostały zastosowane balistycznie. Niektóre słowa pod względem ich skomplikowania lub „nowoczesności” zgrzytają z resztą zdania. Wlazło też kilka innych błędów lub po prostu małych wad, które psują zabawę. Prawdopodobnie w „normalnej” prozie nawet bym się przy takich dziwnych kontrastach nie zatrzymał, ale tak mocna stylizacja wymaga konsekwencji. Jest rada – przeczytać całość dzieciom. Albo samemu sobie nagrać i wysłuchać. Rytmika i melodyka ujawnią wszystkie dysonanse.

Baśnie…

albo i nie. To mój najpoważniejszy zarzut. Nie wszystkie historie są baśniami. Czasami po prostu brakuje morału lub dopowiedzianego pouczenia. Brakuje winy, która pociąga za sobą karę, lub szlachetnego czynu, który skutkuje nagrodą. A nawet niech będzie odwrotnie, byleby była ta baśniowa klamra. „I żyli długo i szczęśliwie…” nie pojawiło się bez powodu. W przypadku „Szklanej góry” czasami musiałem sobie to zdanie dopowiadać i nie raz mi ono w żaden sposób nie pasowało. Niektóre historie urywały się stanowczo za wcześnie i w złym momencie, na przykład zaraz po ekspozycji, gdzie sama przygoda powinna dopiero się zaczynać. To frustrujące i mam to Autorowi za złe.

A przy tym niektóre historie są pod względem formalnym i kompozycyjnym baśniami pełną gębą, co tylko podkreśla kontrast.

Podsumowanie:

„Szklana góra” jest bardzo dobrym zbiorem. Ma swoje wady, ale wady te są denerwujące głównie dlatego, że całość wyszła wyśmienicie. Poza tym jest zjawiskiem, z którym rzadko się spotykam – kawałkiem porządnej literatury grozy, ale zupełnie innej niż obrzydlistwa i abominacje, w których od jakiegoś czasu się tarzam. Domagam się od Autora wydania drugiego z poprawkami.

A czy jest dla dzieci? A co ja tu mam do powiedzenia? Niech rodzice przeczytają i zdecydują.

Recka pierwotnie zamieszczona pod adresem:
http://www.tokfm.pl/blogi/ulewamiesie/2013/11/szklana_gora__ponure_basnie__recenzja/1

Za siedmioma stacjami metra, za dwiema przesiadkami, w mieście pełnym legend o syrenach, bazyliszkach i słoikach, w którym przed wiekami żyli mądrzy królowie i piękne księżniczki, mieszkał Marcin, który uwielbiał baśnie. Szczególnie lubił te melancholijne i smutne, w których nieszczęśliwa dziewczynka ginęła z głodu lub zgryzoty, nowożeńcy rozstawali się przed skonsumowaniem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
662
594

Na półkach:

Baśnie ponure /Szklana Góra - Marcin Podlewski/

http://alicyawkrainieslow2.blogspot.com/2014/02/mozeszje-przeczytac-jesli-chcesz.html

„Możesz je przeczytać, jeśli chcesz. Nie jest ich w końcu zbyt wiele. Nie czytaj ich wszakże szybko. Te baśnie czyta się powoli. Niektóre szybko zapomnisz. Niektórych nie zapomnisz nigdy. Jedna z nich jest specjalnie dla Ciebie”.

„Inspekcja” z „Zombiefili” Marcina Podlewskiego jest jednym z najlepszych opowiadań, jakie miałam okazję czytać. Bez obaw więc sięgnęłam po jego „Szklaną Górę” – zbiór dwunastu ponurych baśni.

W tej krótkiej książce, autor zanurza nas w światach bez happy endów, w światach nasiąkniętych smutkiem i rezygnacją. Czytając, podskórnie czujemy, że nadchodzi nieuniknione, towarzyszy nam niepokój. Sieć misternie połączonych obrazów tworzy bogaty zbiór przetrąceń, zdziwień i groteskowej złożoności. Klimat majestatycznej grozy, doprawionej czarnym humorem, przeszywa lasy, chatki, zamki, jaskinie…wraz z zapachem wanilii – raz intensywnym, raz bardzo odległym - i gorzkim smakiem melancholii. Kolejne teksty zdają się mieć pewien rytm, nadany im miarową pracą mechanicznego serca. Podlewski wiedział, co pisze, każąc nam czytać powoli. Dzięki temu możemy wychwycić tę powtarzającą się melodię. Autor zapewnił nam, więc „kąpiel” dla zmysłów, wciągając w tajemnicze zakamarki swojej wyobraźni.

Świat przedstawiony dopełniają naprawdę ciekawe pomysły: postacie nie grają swoich ról, jakie przeznaczył im baśniowy świat, lecz przewrotnie okazują się kimś zupełnie innym. Niby jest schemat, niby można by bohaterów dopasować do szablonu - nie da się. Niektóre opowiadania (specjalnie nie piszę, że baśnie) Podlewskiego sprawiają wrażenie niedokończonych, niedopracowanych, albo zmierzających zupełnie nie tam, gdzie powinny. Czasami zakończenie musiałam sobie dopowiedzieć sama, dointerpretować wątki – w klasycznych baśniach tak nie bywa. W formie są jak widać niedociągnięcia, co nie ujmuje historiom w niej zawartym magicznego uroku.

Ponure baśnie i nie-baśnie przenoszą nas w czas, gdy nie było rzeczy niemożliwych, albo niezdobytych miejsc. Z przyjemnością przejrzałam kilka zbiorów baśni, które zajmują należne im miejsca na półkach.A jednak e-booki inspirują. Gdyby ktoś zapytał, po co powstała ta książka – odpowiedziałabym, że po to by przypomnieć mi o historiach, które czytała mi babcia i to jak się wtedy czułam. Tutaj zasadza się ponurość i nieuniknioność tego, co przekazują teksty Podlewskiego: świata, gdy stanie, nie da się nakręcić na nowo. Babcia też opowiadała i czytała mi prawdziwe baśnie - w których postacie żyły, bo umierały – a nie ich ugrzecznione wersje spod różowej pierzynki. Prawdziwe baśnie to świat szorskich i nostalgicznych prawd.

Na brak wrażliwej wyobraźni Podlewski nie może narzekać. Ma talent do budowania posępnego nastroju, nie przerysowuje go popadając w karykaturę – a to już sztuka. Narrator - gawędziarz, wprowadza nas w każdą historię, tworząc wrażenie ustnego, bezpośredniego przekazu. Historie spisane są językiem prostym, pełnym powtórzeń (rytmiczność),jak typowe baśnie. Jednak czasami wkradają się słowa, które nie pasują do opisywanego świata, ponieważ są zbyt nowoczesne.

Jest magicznie, ponuro. Są wiecznie głodne dziewczynki, postapokaliptyczne machiny, wilki, drzewa, magiczne księgi, żelazne szczęki, czarownice, wynalazcy, księżniczki i dużo szkła. Z okładką mam problem - jest mało baśniowa, mało magiczna. Może zamiast mechanicznego - szklane serce? Nie trzeba wielu zmian, wystarczy drobna korekta m.in. porozjeżdżanych tekstów i czekam na wersję papierową!

Baśnie ponure /Szklana Góra - Marcin Podlewski/

http://alicyawkrainieslow2.blogspot.com/2014/02/mozeszje-przeczytac-jesli-chcesz.html

„Możesz je przeczytać, jeśli chcesz. Nie jest ich w końcu zbyt wiele. Nie czytaj ich wszakże szybko. Te baśnie czyta się powoli. Niektóre szybko zapomnisz. Niektórych nie zapomnisz nigdy. Jedna z nich jest specjalnie dla...

więcej Pokaż mimo to

avatar
60
35

Na półkach: ,

Kapitalny zbiorek, wziął mnie, przyznam dość szczerze, z zaskoczenia. Nie spodziewałem się zbyt wiele po darmowej publikacji, co najwyżej opowiastek na poziomie gimnazjum, a tymczasem...
Tymczasem zbiorek mnie zauroczył. Kapitalnie napisany, każda historia zupełnie inna, wciągająca klimatyczna. Niech mnie, autor ma naprawdę konkretny warsztat i szkoda by było, gdyby miał się zmarnować na takich "indykach". Polecam szczerze. Choć książeczka jest nieco krótka, to długość tutaj nie gra roli, w końcu mamy do czynienia z darmową pozycją. Zbiorek klimatyczny, dobrze wykonany - szczerze polecam!

Kapitalny zbiorek, wziął mnie, przyznam dość szczerze, z zaskoczenia. Nie spodziewałem się zbyt wiele po darmowej publikacji, co najwyżej opowiastek na poziomie gimnazjum, a tymczasem...
Tymczasem zbiorek mnie zauroczył. Kapitalnie napisany, każda historia zupełnie inna, wciągająca klimatyczna. Niech mnie, autor ma naprawdę konkretny warsztat i szkoda by było, gdyby miał...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1746
31

Na półkach: ,

Choć opinia przeczytana na papierowy-ogrod.blogspot.com mnie zachęciła, tytuł książki (i zarazem pierwszego opowiadania) przypomniał mi o ukochanym zbiorze z baśniami „Woda żywa”, a wstęp odpowiednio mnie nastroił, z początku byłam rozczarowana. Opowieści nie wydawały mi się tak ponure, jak się spodziewałam, a na dokładkę jakby niedokończone. Jak ćwiczenia z tworzenia klimatu.
Niektóre baśnie nie były dokładnie ponure, a raczej smutne, ale w większości brakowało dla mnie tego magicznego Czegoś, przez co nie można się oderwać…
…A potem nagle odkryłam, że coś złapało mnie za serce. Udało się to dwóm baśniom, a jeszcze parę przypadło mi do gustu.
I chociaż miałam potrzebę, by w historiach było coś więcej, coś bardziej, muszę autorowi przyznać, że stworzył równy, baśniowy klimat. Oraz wywołał wenę.

http://whispering-tales.blogspot.com/2013/03/wybrac-basn-ze-starej-ksiegi-szklana.html

Choć opinia przeczytana na papierowy-ogrod.blogspot.com mnie zachęciła, tytuł książki (i zarazem pierwszego opowiadania) przypomniał mi o ukochanym zbiorze z baśniami „Woda żywa”, a wstęp odpowiednio mnie nastroił, z początku byłam rozczarowana. Opowieści nie wydawały mi się tak ponure, jak się spodziewałam, a na dokładkę jakby niedokończone. Jak ćwiczenia z tworzenia...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    54
  • Przeczytane
    46
  • Posiadam
    7
  • 2013
    3
  • Teraz czytam
    2
  • 2018
    1
  • Przeczytane w 2018
    1
  • 2014
    1
  • Ulubione
    1
  • Ebook
    1

Cytaty

Więcej
Marcin Podlewski Szklana Góra - ponure baśnie Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także