Powiem tak...
Gdy kiedyś przeczytałem „Walhallę” Mastertona, która mnie zachwyciła, wrzuciłem autora do grona ulubionych pisarzy...
...lecz później z każdą kolejną książką traciłem wiarę w jego warsztat i pisarską klasę...
Choć czasem pojawiały się książki, które pozostawiały po sobie dobre wrażenia, to mimo wszystko przeplatały się z takimi, które budziły moje zdziwienie, że są dziełem tak uznanego autora. Nabierałem więc coraz większych wątpliwości, czy aby ten kredyt zaufania, którym obdarzyłem go na początku, nie był wystawiony zbyt pochopnie...
Miałem twardy orzech do zgryzienia, by przeważyć szalę na którąś ze stron i niemały mętlik, odnośnie jego osoby...

Gdy w moje ręce trafiła książka „Czerwony hotel”, którą później sprawdziłem bardziej wnikliwie, okazało się, że jest jedną z najlepiej ocenionych książek, przynajmniej jeśli chodzi o serwis (lubimyczytać).
Zatem postanowiłem dać mu jeszcze jedną szansę, którą wykorzystał w pełni. Śmiało mogę bowiem postawić tą książkę na tej samej półce obok „Walhalli”.Sama historia od samego początku budzi w czytelniku ciekawość..., a to chyba jest najważniejsze, bo sprawia, że strona goni stronę, do samego końca...
Można doszukać się w „Walhalli” i „Czerwony hotelu” pewnych podobieństw. W „Walhalli” był dom, z którego można było wędrować do innym wymiarów rzeczywistości. W „Czerwonym hotelu” jest hotel, który również przenosi jego mieszkańców w różne wymiary..., to podobieństwo strasznie łączy obie książki..., są napisane w podobnym klimacie.
Po długim czasie w końcu ponownie mogłem czytać Mastertona, w takim samym wydaniu, w jakim zobaczyłem go na samym początku.
Tę książkę śmiało mogę polecić innym, mając czyste sumienie, że każdego, który się na nią zdecyduje czeka moc wrażeń i emocji.

Zatem może jest jeszcze nadzieja dla gry słów w wydaniu Mastertona...!!!

Powiem tak...
Gdy kiedyś przeczytałem „Walhallę” Mastertona, która mnie zachwyciła, wrzuciłem autora do grona ulubionych pisarzy...
...lecz później z każdą kolejną książką traciłem wiarę w jego warsztat i pisarską klasę...
Choć czasem pojawiały się książki, które pozostawiały po sobie dobre wrażenia, to mimo wszystko przeplatały się z takimi, które budziły moje zdziwienie,...