Gorąco nie polecam tej pozycji.

Urzeczony projektem graficznym okładki "Kameleona", stwierdziłem, że zacznę przygodę z Kosikiem od początku jego twórczości skierowanej do dorosłego czytelnika, zwłaszcza, że okładkowy opis "Marsa" wydał mi się ciekawy. Jak mało wtedy wiedziałem...

Przedstawiona historia nie porywa, nie jest nawet interesująca, a w połowie książki w ogóle przestaje mieć znaczenie nawet dla autora. Bohaterowie są płytcy, nie ma czasu na zapoznanie się z nimi, nie mówiąc już o wyrobieniu sobie jakiegokolwiek połączenia albo o przejmowaniu się ich losami. W połowie książki następuje diametralna zmiana środowiska, która jest wyssana z palca i trudna do uwierzenia w realność zważywszy na czas, w jakim ta zmiana miałaby się dokonać. Z każdej strony jesteśmy bombardowani leciwymi monologami postaci na tematy społeczne, technologiczne, religijne.

Bardzo często podczas czytania książki miałem wrażenie, jakby blog pana Kosika miał za mało wyświetleń, i usiłuje on dotrzeć ze swoimi przemyśleniami na siłę do większej ilości odbiorców, a jako, że przemyśleń ma sporo (co nie znaczy, że celnych czy wartościowych), to i z książki powstał luźno powiązany misz-masz różnych zlepków motywów sci-fi i wypowiedzi pana Kosika na wszelakie możliwe zagadnienia. Mamy tutaj podróże kosmiczne, kolonizację planet, ale i spojrzenie na gospodarkę i rolę społeczeństwa w utrzymaniu balansu rozwój-środowisko naturalne. Na dokładkę możemy spodziewać się ostrego cyber-punku z dużą rolą rzeczywistości wirtualnej w codziennym życiu.

Po skończeniu lektury (z trudem, ale postawiłem sobie za cel przemęczyć się do końca) stwierdziłem, że ta książka nie nadaje się nawet na wymianę, aby nikogo nie narażać na to straszydło. Jest tyle dobrych i wartościowych książek sci-fi, że ta pozycja to po prostu strata czasu. Co więcej, znalazłem maila pana Kosika i napisałem mu w paru niewybrednych słowach, co myślę o jego prozie, a czego nigdy wcześniej nie zrobiłem.
Nie polecam, a pan Kosik powinien znaleźć sobie inne hobby.

Gorąco nie polecam tej pozycji.

Urzeczony projektem graficznym okładki "Kameleona", stwierdziłem, że zacznę przygodę z Kosikiem od początku jego twórczości skierowanej do dorosłego czytelnika, zwłaszcza, że okładkowy opis "Marsa" wydał mi się ciekawy. Jak mało wtedy wiedziałem...

Przedstawiona historia nie porywa, nie jest nawet interesująca, a w połowie książki w ogóle...