Fifty Shades of Grey

Okładka książki Fifty Shades of Grey
E. L. James Wydawnictwo: Vintage Cykl: Pięćdziesiąt odcieni (tom 1) Ekranizacje: Pięćdziesiąt twarzy Greya (2015) literatura obyczajowa, romans
528 str. 8 godz. 48 min.
Kategoria:
literatura obyczajowa, romans
Cykl:
Pięćdziesiąt odcieni (tom 1)
Tytuł oryginału:
Fifty Shades of Grey
Wydawnictwo:
Vintage
Data wydania:
2011-01-01
Data 1. wydania:
2011-01-01
Liczba stron:
528
Czas czytania
8 godz. 48 min.
Język:
angielski
ISBN:
9780345803481
Ekranizacje:
Pięćdziesiąt twarzy Greya (2015)
Tagi:
obcojęzyczne 50 twarzy Greya pięćdzisiąt twarzy Greya romans
Średnia ocen

                5,1 5,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,1 / 10
177 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
639
177

Na półkach:

Mam w sobie rys anankastyczy, toteż nie doczytanie książki do końca zdarza mi się niezmiernie rzadko. Tej nie byłam w stanie skończyć, choć z rozpędu dobrnęłam do prawie połowy (47,4% dokładnie przeczytałam, blah!). I właściwie w tym miejscu mogłabym zakończyć recenzowanie. Książka jest słaba, zła i nie rozumiem dlaczego tak dobrze się sprzedawała. Jednak mam poczucie misji i chcę ostrzegać przed złą literaturą w merytoryczny sposób.

Książka reklamowana jest jako dzieło rewolucyjne, popularne i zmieniające podejście do seksualności. Wszystkie te aspekty trudno mi zrozumieć. Jednocześnie recenzje aż przekrzykują się stwierdzając oczywiste wzorowanie się na sadze "Zmierzchu" (nie potwierdzę, bo nie czytałam) i kiepską stylistykę (potwierdzam! potwierdzam!). Z produktami serii Harlequin po raz pierwszy zetknęłam się (i to pobieżnie) mając lat dwadzieściaparę, jednak wydaje mi się, że nawet one mają więcej polotu niż to, co spłodziła pani Leonard.

21-letnia wielbicielka literatury poznaje 27-letniego przedsiębiorcę, milionera. Zakochują się w sobie od razu, to znaczy przynajmniej ona się zakochuje, co do niego mam poważne wątpliwości. Oryginalny tytuł "Fifty shades of grey" daje większe możliwości interpretacji, w pierwszym odruchu kojarzył mi się z pięćdziesięcioma odcieniami szarości. Książkę czytałam po angielsku, toteż nie zdziwiło mnie, że obrzydliwie bogaty pan Grey ma szare oczy. Obrzydliwie bogaty pan (Pan?) nie ma jednak wielu odcieni, czy wymiarów, w zasadzie jest on niepokojąco jednowymiarowy. On wciąż przekrzywia głowę na bok i dba o to, by jedzenie się nie marnowało. Ona, równie płaska, przygryza dolną wargę i jest... naiwna. Dyplomatyczne nastawienie nie pozwala mi powiedzieć, że głupia.

Ona pochodzi z jakiejś dziwnej rodziny, w której (równie głupia) matka wciąż znajduje sobie nowych mężczyzn, a on został w dzieciństwie skrzywdzony przez przyjaciółkę rodziny, nazywaną przez Anę panią Robinson. Anastazja ma 21 lat, ale jeszcze nigdy nie była zakochana w mężczyźnie. Ba! Jest tak niewinna, że nawet się nie masturbuje. W książce zresztą znajdujemy wzmiankę o "miejscach, których w swojej niewinności nie jest w stanie sobie wyobrazić". Gdyby wam umknęło powtórzę: Ana jest niewinna. Zresztą z takich powtórzeń co kilka stron składa się cała książka. Gdybyście się kiedykolwiek zastanawiali jak się pisze bestseller, to podpowiadam, że metodą kopiuj-wklej. Oszczędza czas i schlebia niewyrafinowanym gustom. W zasadzie jak zaśniemy z książką i ta się nam niefortunnie zamknie, to można podjąć kontynuację lektury w dowolnym dalszym miejscu, i tak nam jeszcze powtórzą to samo kilkanaście razy. Dla własnego zdrowia psychicznego odradzam jednak powtórne podejmowanie lektury. Koszmarów się można nabawić.

Ana popada w naiwną fascynację, czy nawet miłość Christianem Greyem, którego upodobania seksualne są niezwykłe. Pan był dominowany przez jakąś przyjaciółkę rodziny i skutkiem tego ma problem polegający na tym, że teraz nie gustuje już w normalnym seksie (dla Any robi wyjątek rozdziewiczając ją przez uprawianie "vanilla sex", czyli seksu delikatnego), za to niezwykle pasuje mu dominowanie kobiet. Jest bogaty, więc ma specjalny pokój z ławeczkami, krzyżem, kajdankami, linami, takimi tam... Na wszelki wypadek do pokoju wlatuje się... helikopterem, choć ufam że i windą da radę się dostać. Christian pokazuje Anastazji ten pokój, a potem przedstawia do negocjacji kontrakt z zasadami dotyczącymi seksu między nimi. Pan Christian bowiem nigdy nie zasypia w ramionach ukochanej, ma jakiś problem z bliskością i uwielbia sprawować kontrolę. Przez najbliższe 3 miesiące jego partnerka (?) ma się dobrze odżywiać, ćwiczyć, spotykać się z nim cztery razy w miesiącu, a okresach między spotkaniami pod żadnym pozorem nie wolno jej się masturbować (jak on miałby to sprawdzać mnie ciekawi) czy spotykać z innymi mężczyznami (co i tak jest zasadą w większości związków). Poprzednie 15 kobiet Greya miało już takie doświadczenia seksualne. Tym razem wybrał on sobie dziewicę nie znającą kompletnie swoich potrzeb seksualnych, za to bardzo ją pożądającą.

Autorka w wywiadach twierdzi, że książka opisuje jej fantazje erotyczne. Po ograniczonej lekturze stwierdzam, że są to fantazje bardzo, bardzo naiwne. Ana podczas pierwszego razu obawia się, czy członek partnera zmieści się w jej pochwie. To partner dba o antykoncepcję (jej nawet nie przyszło przecież do głowy, że będą się kochać), partner edukuje ją seksualnie, dopytuje o to, czy jest bardzo obolała. Obowiązkowo już przy pierwszym razie ta młoda kobieta bez żadnych doświadczeń seksualnych osiąga orgazm, a zaraz po nim kolejny. Nawiasem mówiąc w chwilach ekstazy krzyczy w materac imię ukochanego;) Brzmi jak dowcip, ale niestety nim nie jest. W internecie czytam recenzje, że to piękna książka o miłości i podpieranie się autorytetem "jestem psychologiem, więc wiem" ;) Ana jest głupiutka i potrzebuje pomocy, nie tylko w seksie, ale nawet wchodząc do wody, bo gdyby nie Christian to wlazłaby nieszczęsna z iPodem w kieszenie i całego zamoczyła. No nie pomyślało biedactwo. Przez autorkę została wyposażona w jeszcze jedną irytującą cechę. Mianowcie posiada ona taką funkcję jak "wewnętrzna bogini" (cholera wie co to), która medytuje, skacze z radości, gniewa się etc. Coś jak lala, która siusia i otwiera oczy. Swoją drogą skąd w tak nieśmiałej dziewczynce bogini?! Ana jest pełna sprzeczności, bo choć nigdy się nie masturbowała, to świetnie zna się na seksie oralnym (nie, tego też nie robiła wcześniej) i ma tak głębokie gardło, że Christian wije się z rozkoszy. Tak, tak, łyka też. Wszystko to opisane z fotograficzną dokładnością. Ponieważ ekranizacja tego wybitnego dzieła z pewnością będzie hitem kasowym, na wszelki wypadek przypomnijcie mi, żebym na to nie szła. Jak bardzo, bardzo się będę wyrywać, to sprezentujcie mi jakiegoś pornosa, będzie miał więcej walorów estetycznych.

Ana kocha Christiana, ale czy on to odwzajemnia? Istnieją poważne wątpliwości. Może ten facet w ogóle nie umie, albo nie chce się wiązać. Nie tylko nie chce zasypiać przy kobiecie, ale i relacje z nią chce regulować nie mającym mocy prawnej kontraktem. On prosi Anę, by przystała na jego warunki, ujawnia, że mu na tym zależy, ale co go motywuje? Może właśnie jej brak doświadczenia i naiwność? Taka kobieta będzie podatna na jego sugestie i pozwoli mu kontrolować własne ciało. Christian sprawia drogie prezenty, nosi Ray-bany i ma się wrażenie, że zaraz sięgnie po bułkę tartą z Charlotte. Ma przy tym nienaganne maniery, niczego nie narzuca (ale robi dokładnie to, o czym marzy partnerka, która nigdy mu o tym nie powiedziała - kolejna naiwna fantazja pani Leonard) i robi coś, co działa jak magnes, czyli ostrzega przed sobą samym. Nie dotykaj mnie, bo jestem taki zły, nie mów nikomu z rodziny o moich skłonnościach - to komunikaty, które kieruje do swojej wybranki. Z drugiej strony nabieramy dużych wątpliwości, czy jest ona dla niego kimś szczególnym. W tą relację obwarowaną paragrafami chce wprowadzić osobę trzecią proponując Anastazji skontaktowanie jej z jego poprzednią kobietą. Oczywiście w celu dyskutowania na temat jego gustów i jak najlepszego zaspokojenia. Trudno się oprzeć wrażeniu, że wymarzony obiekt westchnień sfrustrowanej pani Leonard cierpi na jakieś zaburzenie osobowości, a szczególne upodobania seksualne (również obecnie klasyfikowane jako zaburzenie, choć mieszczą się w normie partnerskiej) to tylko pochodna tej patologii.

Piszę o swoich zarzutach z coraz głębszym przekonaniem, że za złą literaturę powinno się karać. Chyba pierwszy raz w życiu mam takie przekonanie. Przeraża mnie to, że książka jest tak popularna i że nagle sado-maso jest takim skandalikiem, który wszyscy chcieliby podglądać przez kurtynkę z fascynacją. Takie upodobania istniały zawsze. Nie podoba mi się, że nieoficjalny trailer filmu skupia się na sensualności eksplorując nasze najniższe pobudki i zwykłą ciekawość. Taka popularność niesie za sobą ogromną siłę oddziaływania, sam fakt poczytności czegoś takiego świadczy pośrednio o tym, jak nisko stoi edukacja seksualna. I to jest jedna z moich największych obaw związanych z książką. Za tak zwanych moich czasów, nawiązania w kulturze do seksu były subtelniejsze. Obecnie nawiązuje się do niego wprost. Standardowa nastolatka prędzej sięgnie po szmirę inspirowaną "Zmierzchem" (który zresztą już dobrze zna, to będzie miała łatwiej) niż poradnik napisany przez profesjonalistę. Skutkiem tego nauczy się marzyć o przewodniku seksualnym, który będzie ją obsypywał złotem i uczył seksu (na swoją modłę). Toć Christian ją nawet uczył co i jak ma sobie woskować. Zostawmy kobiece rzeczy kobietom, bo coraz bardziej mam wrażenie, że on sobie z niej zrobił jakiś produkt do używania, a ona nawet nie wie czy będą mogli wspólnie iść na imprezę jako para. Czego to nauczy czytelników, którzy jakoś wcześniej nie wpadli na to, żeby sobie wyrobić własne poglądy? Wpadajmy w ramiona psychopatom?

O tempora, o mores!

Mam w sobie rys anankastyczy, toteż nie doczytanie książki do końca zdarza mi się niezmiernie rzadko. Tej nie byłam w stanie skończyć, choć z rozpędu dobrnęłam do prawie połowy (47,4% dokładnie przeczytałam, blah!). I właściwie w tym miejscu mogłabym zakończyć recenzowanie. Książka jest słaba, zła i nie rozumiem dlaczego tak dobrze się sprzedawała. Jednak mam poczucie misji...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    50 765
  • Posiadam
    8 911
  • Chcę przeczytać
    4 195
  • Ulubione
    2 245
  • Teraz czytam
    674
  • 2013
    641
  • Chcę w prezencie
    443
  • 2012
    298
  • 2014
    262
  • E-book
    218

Cytaty

Więcej
E. L. James Pięćdziesiąt twarzy Greya Zobacz więcej
E. L. James Pięćdziesiąt twarzy Greya Zobacz więcej
E. L. James Pięćdziesiąt twarzy Greya Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także