Mongolia, czyli drogi rzadko uczęszczane

Okładka książki Mongolia, czyli drogi rzadko uczęszczane
Adam Wiśniewski Wydawnictwo: Wydawnictwo Poligraf literatura podróżnicza
192 str. 3 godz. 12 min.
Kategoria:
literatura podróżnicza
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Poligraf
Data wydania:
2011-11-03
Data 1. wyd. pol.:
2011-11-03
Liczba stron:
192
Czas czytania
3 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
978-83-62752-67-6
Tagi:
Mongolia Rower wyprawa podróż
Średnia ocen

                6,0 6,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,0 / 10
3 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
8
8

Na półkach:

To nie jest recenzja książki. To inna wersja historii, którą książka opowiada.
Adam, Dorota i Justyna znali się z wyycieczek i wypraw klubu rowerowego. Tworzyli "paczkę" i trzymali się razem, a nawet oddzielali się niekiedy od większej grupy, żeby zrealizować we trójkę jakąś trudniejszą trasę. Tak było na Sycylii w 2003 r.
Rok 2004 był dla Justyny bardzo trudny. Miała nawrót ciężkiej depresji, z której długo nie mogła wyzdrowieć. W 2005 r. zaczęła znowu uczestniczyć w wyjazdach klubu, choć daleko jej było do poprzedniej formy - fizycznej, a zwłaszcza psychicznej. Kiedy pojawił się pomysł wyprawy do Mongolii, z jednej strony bardzo chciała wrócić do swojej ukochanej turystyki rowerowej, z drugiej - miała obiekcje, czy podoła wyzwaniu. Podzieliła się wątpliwościami z kolegami, uprzedziła, że "może nie być zbyt zabawna". Przekonały ją argumenty, że wyprawa będzie "lajtowa", "żadnych wyczynów", "do 70 km dziennie", "będziemy siedzieć wieczorami przy ognisku i gadać, będzie fajnie".
W Mongolii okazało się, że najważniejsze jest zrealizowanie planu. Jazda po drogach niewiele różniących się od bezdroży, w palącym słońcu i często pod górę, była bardzo wyczerpująca. Po paru dniach ustalił się następujący schemat: Dorota i Adam mieli szybsze tempo, za to co jakiś czas odpoczywali. Gdy Justyna się do nich zbliżała, wsiadali na rowery i ruszali w dalszą drogę. Bywało tak, że nie czekali na nią nawet tam, gdzie zmieniali kierunek jazdy. Justyna pedałowała godzinami sama, wpatrzona w drogę, żeby nie zgubić śladów rowerowych opon odbitych w pyle. Później w maszynopisie książki przeczytała, że jej towarzysze zmówili się, żeby nie dać się jej dogonić.
Kiedy dzienny dystans wyniósł 90 km, Justyna zaprotestowała, że nie taka była umowa. Usłyszała, że 90 km to żaden wyczyn. Dlatego, kiedy następnego dnia przejechali 120 km, nie odezwała się słowem.
Gwoli ścisłości, do niej też nikt się nie odzywał. Pogaduszki przy ognisku okazały się mitem. Po rozbiciu obozowiska i zjedzeniu posiłku każdy chował się w swoim namiocie. Justyna - żeby się ukryć i uciec w sen, Adam i Dorota - żeby spisać notatki z podróży. Kiedy do namiotów podchodzili mongolscy pasterze, ciekawi gości ze świata, który znali najwyżej z telewizji, kpili między sobą z "tubylców" i ich inteligencji.
Któregoś ranka Justyna próbowała przerwać panującą ciszę. Usłyszała: "No wiesz, nie jesteś fajna". Była tak zdeterminowana, żeby od tego uciec, że chciała zawrócić i tą samą drogą, bez mapy i kompasu, dotrzeć do Ułan Bator. Dała się jednak przekonać do dalszej jazdy, bo sama czuła, że byłoby to szaleństwo. Dopiero kiedy podróżnicy dotarli do małego miasteczka Moron i kiedy pojawiła się możliwość przerwania wyprawy, skorzystała z niej. Fizycznie dałaby radę jechać dalej, ale była wykończona mobbingiem. Wróciła sama do Polski, chociaż czasami trudno jej w to uwierzyć.
Skąd to wiem? Ja jestem Justyną.
Co mi pozostało po tej wyprawie?
-Nalepka z lotniska na ramie roweru.
-Dwie rolki zdjęć, do których nigdy nie wracam.
-Lęk przed rozległą przestrzenią.
-Duma z siebie, że znalazłam odwagę by wyrwać się z chorego układu i dałam radę przyjechać sama z drugiego krańca globu.
-Zasada, by unikać układów trójkowych, które często przybierają postać "dwóch na jednego".
-I druga - nigdy nie jechać tam, skąd nie da się wrócić samej w dowolnym momencie.
"Mongolia to kraj, w którym każdy odkrywa samego siebie"? Przede wszystkim poznaje swoich towarzyszy podróży. Ja odkryłam, jakimi są ludźmi i nie chcę mieć z nimi do czynienia. W relacjach z wyprawy stawiają sobie pomniki, a w rzeczywistości nie byli lepsi od kury, gotowej zadziobać najsłabszego.

To nie jest recenzja książki. To inna wersja historii, którą książka opowiada.
Adam, Dorota i Justyna znali się z wyycieczek i wypraw klubu rowerowego. Tworzyli "paczkę" i trzymali się razem, a nawet oddzielali się niekiedy od większej grupy, żeby zrealizować we trójkę jakąś trudniejszą trasę. Tak było na Sycylii w 2003 r.
Rok 2004 był dla Justyny bardzo trudny. Miała...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    12
  • Przeczytane
    4
  • Other Asian ^^
    1
  • Posiadam
    1
  • 2012
    1
  • Ulubione
    1
  • Podróże
    1
  • Literatura podróżnicza
    1
  • Z biblioteki
    1
  • Reportaż/Podróże
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Mongolia, czyli drogi rzadko uczęszczane


Podobne książki

Przeczytaj także