Niemal do teraz czuję zniewalający zapach kawy, który towarzyszył mi przez kilka dni zaznajamiania się z powieścią brytyjskiego pisarza a zarazem dziennikarza Anthony'ego Capella, gdzie minęło już ponad 18 godz od odłożenia jej do biblioteczki na swoje miejsce. Tam z wytęsknieniem oczekiwała aż wezmę ją do rąk, pogładzę egzotyczną okładkę z piękną, ponętną roznegliżowaną kobietą, kuszącą swych potencjalnych czytelników do porzucenia czy to domowych czy zawodowych obowiązków na rzecz tejże powieści. Jak sam tytuł sugeruje, pozycja ta na wskroś jest przesiąknięta różnorakimi smakami i zapachami tejże używki. Choć na pewno nie można mnie zaliczyć do wytrawnych kawoszy, nie przeszkodziło mi to, a wręcz przeciwnie - wzmocniło moją chęć przeczytania jej.

Co mnie czekało po otworzeniu lektury?

Poznałam głównego bohatera powieści a zarazem narratora, którym jest Robert Wallis, niepublikowany poeta, dandys, lekkoduch który został relegowany z Oksfordu. Rozsmakowany w zabawie oraz towarzystwie dam niekoniecznie dobrych obyczajów, był dotychczas na utrzymaniu zamożnego ojca, aczkolwiek wystawny tryb życia doprowadził go do długów. Przedstawia mi swoją historię w formie retrospekcji oraz listów z podróży do Afryki, które jak się okazuje, zostały oparte na kilku późno wiktoriańskich dziennikach podróżnych, wśród których wyróżniają się tacy autorzy jak Gustave Flubert oraz Mary Kingsley. Robert chcąc nie chcąc, mając zacieśniającą się pętlę na szyi, zostaje zatrudniony przez handlarza kawą Samuela Pinkera, w celach stworzenia "Przewodnika" opisującego aromaty kawy, nadając im przy tym wyszukane nazwy. W zadaniu tym, towarzyszy mu córka pracodawcy, Emily która reprezentuje ówczesne sufrażystki, co przekłada się w jej niezliczonych działaniach. Każdy kto z Was czytelników dobrnął do tego momentu, pewnie już wie co się święci. Tak, nasz bohater zakochuje się w tej bojowej kobiecie, co nie spotyka się z aprobatą ojca. Ten szczwany lis, sprytnie postanowił zapobiec skandalowi i postanowił wysłać Wallisa na kilka lat w interesach na Czarny Ląd.....Wtedy dopiero rozpoczęła się tak naprawdę cała przygoda, która niczym opary kawy, otuliła me zmysły, obezwładniła i pozwoliła przepaść z kretesem. Co dalej? nasz kochliwy bohater opowiada, że uległ fascynacji czarnoskórą niewolnicą o imieniu Fikre, z którą połączył go płomienny romans oraz osobiście wziął udział w założeniu plantacji kawy od podstaw, co okazuje się nie takim łatwym przedsięwzięciem. Ku memu zaskoczeniu, po drodze swej wielkiej przygody Robert trafił na multum niespodzianek, nie koniecznie w dobrym tego słowa znaczeniu....

Jakich?

Tego nie zdradzę ale nadmienię iż historia, którą miałam przyjemność śledzić, urzekła mnie swoją wielowątkowością. Po raz pierwszy trafiłam na powieść, która traktuje aż o tylu sprawach. Mamy tutaj miłość, namiętność, przyjaźń, tajniki prowadzenia interesu, wiedzę o kawie - jej rodzajach oraz uprawie, niewolnictwo epoki wiktoriańskiej, wydarzenia z historii ruchu sufrażystek takich jak strajki głodowe oraz relacje z pobytu w więzieniu, histerię oraz ówczesny Londyn i konwenanse. Pomimo, iż na początku powieść wydaje się być do bólu przewidywalna, w efekcie daleko jej do tego. Nie raz, nie dwa Anthony Capella zaskoczył mnie swoją pomysłowością i niesztampowością o co teraz trudno w literaturze. Teraz po przeczytaniu książka"spogląda" na mnie z biblioteczki, gdzie będzie czekać na kolejnego czytelnika, aby znów móc uwolnić smakowity zapach kawy i aby na nowo opowiedzieć tę niezwykłą, niezapomnianą historię, którą wszystkim gorąco polecam:)

Niemal do teraz czuję zniewalający zapach kawy, który towarzyszył mi przez kilka dni zaznajamiania się z powieścią brytyjskiego pisarza a zarazem dziennikarza Anthony'ego Capella, gdzie minęło już ponad 18 godz od odłożenia jej do biblioteczki na swoje miejsce. Tam z wytęsknieniem oczekiwała aż wezmę ją do rąk, pogładzę egzotyczną okładkę z piękną, ponętną roznegliżowaną...