Szafranowa brama Linda Holeman 7,2
ocenił(a) na 83 lata temu To moje pierwsze spotkanie z twórczością Lindy Holeman. W mojej opinii to bardzo dobra, wielowątkowa powieść. Nie znalazłam żadnych dłużyzn i nie nudziłam się podczas czytania. Bardzo dobra książka do czytania podczas urlopu.
Na uwagę zasługuję realistyczne opisy muzułmańskiej części Maroka oraz arabskich zwyczajów. Napisana naturalnie bez zadęcia i patosu.
Bardzo przypadł mi do gustu sposób prowadzenia akcji i to, że każdy bohater ma do odegrania swoją rolę, nikt tam nie jest zbędny, każdy opowiada swoją indywidualną, ciekawą i złożoną historię, dokładając swoją cegiełkę do całej opowieści. Wątki wzajemnie się przeplatają, wynikają jedne z drugich, nie są ciągnięte do końca książki, tylko się rozwiązują na przestrzeni całej powieści i to sprawia, że czyta się tę historię z ogromną ciekawością. Oprócz ciekawej historii, sugestywnych opisów miasta i życia w Maroku, mamy tu również niebanalne dobrze skonstruowane psychologicznie postaci, z których każda ma indywidualny charakter. Postacie bardzo naturalnie przechodzą przez swoje wątki, jeśli znikają to w sposób uzasadniony i spójny z całą opowieścią. Fakt, że nie są ciągnięte na siłę do końca, powoduje, że nie stają się papierowym, bezosobowym, niepotrzebnym tłumem, który z czasem nie tylko nic nie wnosi, ale zwyczajnie zaśmieca akcję. Widać, że każdy wątek jest przemyślany, a każdy bohater potrzebny i dobrze nakreślony.
Irytowała mnie główna bohaterka, której nie wszystkie motywacje rozumiałam i miałam często wrażenie, że nie myśli. Z jednej strony jest przedsiębiorcza, zmotywowana i zdeterminowana, a z drugiej nie umie wyciągać wniosków, trzeba jej wprost wyłożyć jak przysłowiowej krowie na miedzy, bo nie umie sama skleić wątków i zinterpretować konkretnych sytuacji. Według mnie najsłabszym wątkiem jest romans głównych bohaterów. On zachowuje się jak samiec alfa, który chce się zabawić, a Ona dużo mówi o zakochaniu i miłości, ale im więcej tym bardziej jest to pustosłowie. Jako czytelniczka od razu to zauważyłam i mocno mnie to zirytowało, podobnie jak ciągłe "nawijanie" Sidonie, o swoim kochanku, kiedy była już w Marrakeszu: "O jej czy Etienne już przyjechał?", "Czy widziałeś Etienna"?. "Czy wiesz kiedy Etienne wróci"?. Z czasem naprawdę stawało się to męczące i robiło z głównej bohaterki naiwną, egzaltowaną idiotkę, a nie silną, zorganizowaną, odważną kobietę, która wyruszyła przez pół świata na poszukiwanie miłości. To mi najbardziej nie grało i zgrzytało. Ale ponieważ lubię nieoczywistych bohaterów, wzbudzających emocje, oraz wielowątkowe, ciekawie napisane i dobrze osadzone w realiach opisywanego świata powieści, książka trafia do moich ulubionych. Polecam wszystkim, którzy mają zbliżony do mojego gust czytelniczy. Na pewno się nie zawiedziecie. Gdyby korekta była wykonana poprawnie dałabym maksymalną ocenę. Z pewnością sięgnę po inne tytuły od tej Autorki.