Książka to dobra i niedobra zarazem. Z jednej strony ciekawa to historia, której akcja rozgrywa się w roku 1639. Bohaterem powieści jest szlachcic Stanisław Jakub Lawendowski herbu Paprzyca. Zajmuje stanowisko woźnego sądowego ziemi liwskiej, a jego specjalnością jest doręczanie pozwów wyjątkowo opornym szlachcicom. Często odbywa się to przy użyciu siły, gdyż szlachcic polski z natury swojej nie lubi fatygować się na rozprawę, na której mają go jeszcze ukarać. To wbrew złotej, szlacheckiej wolności, która jest świętsza niźli sam majestat królewski. Dlatego też pan Stanisław musi nieraz korzystać z pomocy sił nieczystych, których ponoć w owych czasach na Mazowszu nie brakowało. Trzeba przy tym jednak bardzo uważać, bo diabeł to zawsze diabeł i chwila nieuwagi może skazać człowieka na wieczne, piekielne męki. I tu zaczyna się, moim zdaniem, słaba strona powieści. Wszystkie te diabliki, czarownice, podróże w czasie i przestrzeni czynią powieść mało czytelną. Przynajmniej dla mnie. Lubię, gdy wydarzenia fantastyczne są subtelnym dodatkiem do fabuły. Tutaj niestety tworzą główną oś wydarzeń, momentami powodując, że można się w tym wszystkim pogubić. Kulminacją chaosu było pojawienie się w okolicach rodzinnego zaścianka Lewandowskich panny Polski Hermandotter. Nic w tym dziwnego, gdyby nie to, że owa niewiasta mieszkała w tych okolicach, ale ... 1400 lat wcześniej.

Autor ciekawie przedstawił czasy Rzeczpospolitej szlacheckiej u schyłku swej potęgi. Polska wyróżniała się w tamtych czasach m.in. tolerancją religijną. Żyli tutaj obok siebie katolicy, protestanci, prawosławni czy Żydzi i nikt na nikogo wilkiem nie patrzył. Zdarzały się lokalne animozje, ale w porównaniu z wojnami religijnymi prowadzonymi w Europie, były to drobnostki. Kto lubi historię, ten na pewno książkę polubi. Niestety w pewnym momencie wątki fantastyczne sprawiają, że historia schodzi na drugi plan.
Sama końcówka jest już dla mnie mało czytelna i gdyby nie fakt, że słuchałem audiobooka, to brnąłbym przez nią baaardzo dłuuuugo.

Grzechem z mojej strony byłoby pominięcie lektora. Roch Siemianowski kolejny raz udowodnił, że jest jednym z najlepszych w tym fachu. Dzięki niemu nawet słaba książka staje się "strawna".

Nie odrzucam jednak cyklu i w najbliższym czasie wezmę się za słuchanie kolejnych dwóch tomów. Widzę w nich potencjał i mam nadzieję, że dalej będzie już tylko lepiej.

Książka to dobra i niedobra zarazem. Z jednej strony ciekawa to historia, której akcja rozgrywa się w roku 1639. Bohaterem powieści jest szlachcic Stanisław Jakub Lawendowski herbu Paprzyca. Zajmuje stanowisko woźnego sądowego ziemi liwskiej, a jego specjalnością jest doręczanie pozwów wyjątkowo opornym szlachcicom. Często odbywa się to przy użyciu siły, gdyż szlachcic...