-
ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant60
-
ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
-
ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński29
-
ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Cytaty z tagiem "awantura" [18]
[ + Dodaj cytat]Gdybym sam nie brał udziału w tej zadymie, tobym normalnie zażądał torby z popcornem.
Musiałem być schludny i dobrze się prezentować; awantura wywołana przez rozwścieczoną kobietę powinna być traktowana niemal jak oficjalna uroczystość.
Kreatywność polega na tym, że najpierw robisz awanturę, a powód znajdujesz w trakcie.
- Nudzi mnie jakoś ta bezczynność – stwierdził Jakub po godzinie lenistwa. – Może podpalmy coś albo zróbmy komuś jakąś krzywdę? Albo pójdziemy do knajpy i urządzimy zadymę?
- Innymi słowy preferujesz aktywny wypoczynek – zauważył Semen.
[„Jakub na tropach Yeti”].
Nie po raz pierwszy powtarzał jak papuga narrację prasy. Trudna księżna i takie tam bzdury. Pogłoski, kłamstwa rozpowszechniane przez jego ekipę, brednie z brukowców - znowu mu o tym przypomniałem. I powiedziałem, że spodziewałbym się czegoś lepszego po starszym bracie. Zaszokowało mnie, że go to naprawdę wkurzyło. Przyszedł tu z innym oczekiwaniem ? Myślał, że zgodzę się z nim i przyznam, że moja żona jest potworem ? Kazałem mu się opanować, złapać oddech i zadać sobie pytanie, o to, czy Meg nie jest przypadkiem jego szwagierką. Czy ta pozycja nie byłaby toksyczna dla każdej nowej osoby ? I w najgorszym razie czy skoro jego szwagier trudno jest się dostosować do nowej pozycji, rodziny, kraju, kultury, nie może odpuścić jej trochę krytyki ? Nie mógłby stanąć u jej boku ? Pomóc jej ?
Nie interesowała go dyskusja. Przyszedł wyłożyć prawo. Chciał, abym przyznał, że Meg jest zła, i zgodził się coś z tym zrobić. Na przykład co ? Miałbym ją złajać ? Zwolnić ? Rozwieść się z nią ? Tego nie wiedziałem. Zresztą Willy też nie wiedział, bo nie myślał racjonalnie. Za każdym razem, gdy próbowałem go uspokoić, wykazać brak logiki w jego słowach, mówił coraz głośniej. I po chwili mówiliśmy jeden przez drugiego, krzyczeliśmy do siebie. Tego wieczoru moim bratem targały rozmaite gwałtowne emocje, ale jedna wychodziła na pierwszy plan. On zdawał się zraniony. Dotknięty tym, że go potulnie nie posłuchałem, że miałem czelność się z nim nie zgodzić, postawić się mu, wykazać, że wiedza pochodząca od jego zaufanych pomocników jest błędna. On miał gotowy scenariusz, a ja śmiałem za nim nie podążać. Wszedł w pełni w rolę Następcy i nie potrafił pojąć, dlaczego grzecznie nie wcieliłem się w Zastępcę. Siedziałem na kanapie, a on stał nade mną. Pamiętam, jak mu powiedziałem, że musi mnie wysłuchać. Nie słuchał. Wyzywał mnie. Obrzucał różnymi obelgami.
Nie dał mi dokończyć stwierdzeniem, że próbuje mi pomóc.
- Poważnie, pomóc mi ? Przepraszam, ale ty to tak nazywasz ? Pomocą ?
Z jakiegoś powodu to go naprawdę rozjuszyło. Podszedł bliżej, przeklinając. Szedł za mną, depcząc mi po piętach, wymyślał mi, wrzeszczał.
- Willy, nie mogę z tobą rozmawiać, gdy jesteś w takim stanie.
Odstawił szklankę, znowu mnie wyzywał i rzucił się na mnie. To się stało tak szybko. Błyskawicznie. Chwycił mnie za kołnierzyk, zerwał mi łańcuszek i rzucił mnie na podłogę. Upadłem na psie miski, które roztrzaskały się pod moimi plecami i mnie poraniły. Leżałem tak przez chwilę oszołomiony, następnie wstałem i kazałem mu się wynosić.
- No dalej ! Uderz mnie ! Lepiej się poczujesz !
- Co takiego ?
- Przecież zawsze się biliśmy. Poczujesz się lepiej, kiedy mnie walniesz.
- Nie. Tylko ty się wtedy lepiej poczujesz. Proszę...wyjdź.
Źli i oddaleni od siebie o tysiące kilometrów zachowywaliśmy się, jakbyśmy posługiwali się różnymi językami. I wtedy dotarło do mnie, że ziściły się moje największe obawy: po miesiącach terapii, po ciężkiej pracy nad tym, by stać się bardziej świadomym i niezależnym, stałem się dla brata kimś obcym. Nie potrafił już się do mnie odnosić - ani tolerować mnie.
Ona nie mieszka w swoim ciele, ona mu się użycza. Stoi z boku, inni wpadają na nią, ocierają się i albo jest awantura, albo jest dobrze.
- A daj mi spokój. Wczoraj żona zrobiła mi awanturę i powiedziała, że mam dwie wady.
- Jakie?
- Że nigdy jej nie słucham i coś tam jeszcze.