Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik230
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Georges Sorel
Źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Georges_Sorel.jpg
5
5,3/10
Pisze książki: filozofia, etyka, nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
Georges Eugene Sorel (ur. 2 listopada 1847 r. w Cherbourgu, zm. 29 sierpnia 1922 r. w Boulogne-sur-Seine) – francuski myśliciel społeczny, socjolog, początkowo zwolennik syndykalizmu, następnie teoretyk narodowego syndykalizmu.
5,3/10średnia ocena książek autora
35 przeczytało książki autora
183 chce przeczytać książki autora
5fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Rzut oka na zagadnienia filozofii Georges Sorel
5,0
Z początku praca jest bardzo chaotyczna, następnie nieco się klaruje jednak autor dalej zbyt szybko przeskakuje między wątkami.
Książka, która pod kusząco brzmiącym tytułem skrywa raczej treści mające na celu wprowadzenie atmosfery skandalu - zaczyna od kontrowersji i kończy na kontrowersji; poczynając od, w mniemaniu autora, fałszywych interpretacji dziejów (np Kartezjusza jako pierwszego filozofa nowożytnego) po dosadne już ubliżanie klasycznym filozofom (porównywanie Hegla do barbarzyńcy czy też przytaczanie cytatu Croce o nieudolności filozofii Herberta Spencera). Sama praca zaczyna się od ostrych tez w zakresie meta-filozofii sugerując, że jej rola sprowadza się do roli pokrewnej poezji, czyli do inspirowania i nic ponadto a wszelka filozofia nigdy się niczemu nie przysłużyła prócz rozpościeraniu iluzji.
Praca tyle tylko zasługuje na uwagę, bo przybliża ciekawy punkt widzenia z początku XX wieku (m.in. wychwalanie Bergsona jako filozofa, który rozpoczął nową rewolucję filozoficzną porównywalną do Kanta!) oraz stanowi szybką powtórkę z pewnych koncepcji filozoficznych.
Ogólnie średniawka mocna
Rozważania o przemocy Georges Sorel
5,6
Przystępując do czytania pracy Sorela, dziwiłem się że nikt wcześniej nie przetłumaczył jej na język polski. Po zakończeniu lektury, wiem już dlaczego: pomimo nośnego i często przywoływanego tytułu, nie jest tego warta.
W większej swojej części jest to polemika autora z myślami i tendencjami reformistycznymi w socjalizmie i koncepcjami, które dziś moglibyśmy nazwać "państwa opiekuńczego". Sorel słusznie obawia się, że zmierzają one do rozładowania rewolucyjnego potencjału proletariatu w kierunku utrwalenia władzy demoliberalnej oligarchii. Dostaje się zatem Jeanowi Jauresowi, Alexandre'owi Millerandowi, Aristide'owi Briandowi, katolikom społecznym i kilku jeszcze mniej znanym politykom i publicystom francuskim początku XX w.
Pierwszy problem z wywodem Sorela jest jednak taki, że nie ma on charakteru teoretycznego, tylko po części anegdotyczny, a po części publicystyczny. Raczeni jesteśmy serią osobistych złośliwości wobec nielubianych przez autora polityków, zupełnie dziś już nieczytelnych odwołań do debat parlamentarnych i publicystycznych z epoki, komentarzy na temat spraw autorowi bieżących. Stwierdzenia ogólne, ponadczasowe, uniwersalne, które można by uznać za wykład doktryny i cytować również dziś, dadzą się dosłownie policzyć na palcach.
Druga kwestia to chaotyczność wywodu i zagęszczenie cytowań i parafraz; a to z Renana, a to z Nietzschego, a to z prasy codziennej. Sorel przyznaje we wstępie, że jego książka powstawała jako "strumień myśli" wyrażanych w komentarzach do akurat przeczytanych lektur lub bieżących informacji politycznych, co niestety widać. Wywód autorski gubi się tu wręcz często w gąszczu omówień, komentarzy i parafraz, a myśl przewodnią trudno jest wyłowić.
W związku z powyższym, nie wiem czy jest sens zarzucania wydawcy, że zupełnie zaniedbał przypisy. Objaśnienie wszystkich aluzji i odwołań czynionych przez Sorela musiałoby wymagać benedyktyńskiej cierpliwości koniecznej do przewertowania prasy i stenogramów parlamentarnych z epoki. Tym bardziej heroicznej, że objaśnienia takie nie wzbogaciłaby naszej wiedzy o żadne znaczące informacje, służąc jedynie zaspokojeniu ciekawości wyjątkowo dociekliwych czytelników.
Kpiną z czytelnika jest natomiast wstęp pióra Igora Stokfiszewskiego, który po omówienie biografii i kontekstu ideowego myśli Sorela odsyła do prac Stanisława Brzozowskiego i Piotra Laskowskiego, sam zaś serwuje pozbawiony treści kilkustronicowy poprawny politycznie demoliberalny bełkot. Skoro wydawnictwo uzyskało zamiast wstępu jedynie taką fuszerkę, to mogło sobie z korzyścią dla czytelnika zupełnie odpuścić jej publikowanie.
Podsumowując zatem: praca G. Sorela zdecydowanie nie oparła się próbie czasu. Dziś to bezwartościowa makulatura, a godziny spędzone na jej lekturze można z powodzeniem zagospodarować bardziej pożytecznie.