Najnowsze artykuły
- ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant60
- ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
- ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński29
- ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Bonia Wit
Znana jako: Bożena Witkowska
1
6,2/10
Pisze książki: literatura piękna
Bożena Witkowska. Lat 48. Położna z zawodu i zamiłowania. Bonia to imię, nadane przez koleżanki w pracy, a Wit to skrót od nazwiska. Matka dwóch dorosłych synów. Aktualnie mieszka w Poznaniu. Obecnie oprócz pracy zawodowej czas pochłaniają jej studia podyplomowe na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu, specjalizacja – położnictwo. Dzieciństwo i młodość spędziła na Mazurach, które uwielbia odwiedzać do dziś. Tam też częściowo dzieje się akcja opowiadania „Nie zabija się czarnego kota”. Zanim osiadła na stałe w Poznaniu mieszkała w urokliwej mazurskiej wsi – Wojnowo, potem w Rucianem-Nidzie, Grajewie, Śremie i Pobiedziskach. Pracuje w jednym z poznańskich szpitali na Oddziale Położniczym oraz jako położna środowiskowa. Wielką pasją i ulubionym zajęciem jest czytanie książek, a teraz także pisanie.
6,2/10średnia ocena książek autora
81 przeczytało książki autora
98 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Nie zabija się czarnego kota Bonia Wit
6,2
Nie zabija się czarnego kota to powieść, po którą sięgnęłam pod wpływem impulsu. Nie przeczytałam opisu na okładce książki, nie poszukałam we wszelkich dostępnych źródłach informacji o autorce i potencjalnej wartości jej dzieła. Spojrzałam na okładkę, zauroczyły mnie przenikliwe oczyska czarnego mruczka siedzącego na płocie i wpatrującego się we mnie, jakby rzucając wyzwanie: „To jak? Przeczytasz czy nie?”. Naprawdę. Poczułam się jakby ktoś rzucił przede mną tajemnicze zadanie do wykonania. Wpędzając się w wir tej zagadki postanowiłam nie czytać opisu książki, dać jej samej się przedstawić i pokazać z najlepszej strony. Nastawiałam się na mieszankę kryminału z elementami wiejskiej komedii. Autorka jednak była o kilka kroków do przodu. Już po kilku stronach powieści pozbawiła mnie wyimaginowanych teorii na temat jej książki i przywróciła do rzeczywistości. Odpuściłam własne fantazje – zaczęłam po prostu czytać i pozwoliłam książce zwyczajnie dziać się.
Bonia Wit – czy też, jak kto woli – Bożena Witkowska przedstawia historię Piotra, młodego mężczyzny, który okazuje się być magnesem na wszelkie pechowe sytuacje, jakie mogą tylko człowieka spotkać. A, że kogoś winą za nie obarczyć trzeba – zrzuca odpowiedzialność na czarnego, okładkowego kociaka, któremu wpadło do głowy zginąć pod kołami jego samochodu. Kocia katastrofa dzieje się w momencie, gdy Piotr wyjeżdża ze swojego miejskiego, tętniącego życiem i poukładanego świata, aby uregulować sprawy spadkowe po swojej babce. Wyjeżdżając żywi nadzieję, że sprawy załatwi naprędce i wróci ze zrealizowanym testamentem i grubszym portfelem. Niestety, czarne kocisko kończące żywot pod kołami jego samochodu rozpoczyna serię przedziwnych wydarzeń, które potoczą jego życie w kompletnie innym niżby przypuszczał kierunku. Dalej już wszystko toczy się kompletnie inaczej niżby zaplanował. Okazuje się, że babka, którą miał za zdziwaczałą staruszkę była zdziwaczała bardziej, niżby przypuszczał. Pozostawiła mu spadek, i to całkiem niemały. Jednakże – ze specyficznymi wymaganiami do spełnienia. Dziwnym trafem w krótkim czasie dzieją się rzeczy kolejne, które nie mniej wpływają na życie Piotra. Płonie tartak – miejsce pracy i źródło satysfakcji życiowej Piotra, w jego życiu pojawia się pięcioletnia dziewczynka, która okazuje się być jego córką, a na domiar złego bądź dobrego ścieżki jego życia przecina Bernadetta, sąsiadka jego babki. I nie, nie rodzi się między nimi gorący romans. Lekkoduch Piotr, skoncentrowany na sobie mężczyzna z przerośniętym ego wraz z biegiem akcji staje twarzą w twarz z własną słabością, lękami i pragnieniami. A wszystko za sprawą czarnego kocura.
Autorka stworzyła niezwykle subtelną i delikatną powieść, która wciągnęła mnie tak, że przeczytałam ją jednym tchem. Nie jest ona bez mankamentów, jednakże drobiazgi, które mi przeszkadzały nie przesłaniają obrazu całości. Akcja powieści dzieje się na Mazurach, polskich Mazurach, co osadza ją mocno w klimacie wiejskiej sielanki. W pozytywnym tych słów rozumieniu. Wartością książki jest również lekkie pióro autorki. Od dawna nie miałam do czynienia z powieścią, która byłaby osadzona w gwarze ociekającej staropolszczyzną, a byłaby lekka i przyjemna do czytania. Otoczka stylistyczna jeszcze mocniej ukorzenia powieść w mazurskich realiach. Nie każdemu taki typ powieści się spodoba.
Pełna recenzja na:
http://moznaprzeczytac.pl/nie-zabija-sie-czarnego-kota-bonia-wit/
Nie zabija się czarnego kota Bonia Wit
6,2
Dawno nie przeczytałam tak wciągające książki! Do wypożyczenia jej przyciągnęła mnie czcionka, okładka i tajemniczy tytuł. Przed przeczytaniem tej powieści sprawdziłam opinię innych czytelników... Nic nie wskazywało na to, że czytając będę ją wchłaniać ;o Było mi smutno, kiedy skończyłam czytać :(( Nadal jest... Liczę na ciąg dalszy tej powieści, bo do tej pory nie wiadomo, czy Bernadeta jest z Piotrem? :///